/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_001_0001.djvu

			PL ISSN 0591-2369 Nr Indeksu 38509 


FA??SZERZE I Z??ODZIEJE "MADONNY POD JOD??AMI" (str. 3) 
NAD ODR?? MAZUT 1... POS??OWIE (str. 6) 
RUBINSTEIN UCIEKA DO HOllYWOOD (str. 7) 



 


TYGODNIK 


LESZEK BUGAJSKI 


,', 


??: 


Krak??w, 30 listopada 1986 


W OBRONIE 


KRYTYKI 
LITERACKIEJ 


T elcstem Leszka Bugajskiego rozpoczynamy publikacj?? cyktu 
r????norodnych materia????w (szkice, wywiady, dyskusje), kt??rych celem 
b??dzie opisanie sytuacji wsp????czesnej krytyki literackiej w Polsce. 
zbadanie jej uwik??a??, tego wszystkiego, co utrudnia jej rozw??j i co 
mo??e spowodowa?? rozkwit. Chcemy. by nasi autorzy spojrzeli na 
spraw?? bez nadmiernych emocji, by ich teksty rozwia??y uprzedzenia 
i nieuzasadnione nadzieje, jakie na-ros??y wok???? krytyki literadiej 
w ci??gu ostatnich kilku Jat. 


. 


Z acznijmy od cytatu, kt??ry ju?? raz 
wykorzysta??em, ale tu b??dzie on 
na w??a??ciwym miejscu Oto cy- 
tat: "Haj??e Da krytyk?? I Pilarze 
polscy, tzw. czy??ci tw??rcy, w 
ostatnIch czasach, oszaleli z bra- 
ku g????bszego powodzenia, Szukaj?? IIpO- 
sobno??ci do zemsty tam, gdzie najbli- 
??ej i naj??atwiej - i urz??C\zili nagonk?? 
na krytyk??. Ona winna! Nie piszecie 
o nas recenzyj lub za sk??pe, nie bie- 
rzecie nas za priedmiot essay??w, nie 
podgl??dacie i nie wyjawiacie pi??kno- 
??ci naszych dusz tw??rczych, nie odga- 
dujecie naszych zamiar??w intuicyj- 
nych - ktorych my sami nie znamy, 
nie robicie grubych literatur. w kt??- 
rych byliby??my skatalogowani, zakla- 
syfikowani. t??ustym drukiem lub peti- 
tem przekazani potomno??c'. Je,st przy- 
s??owie o miotaniu pere?? przed wieprze; 
my tw??rcy, jeste??my od wytwarzania 
pere??, a wy, krytycy. macie je wiep- 
rzom pod ryj zanosi?? I one wieprze do 
onych pere?? przekonywa??". 
Nie, nie. nie napisd?? tych wa?? ??a- 
den wsp????czesny autor. nie jest to re- 
ferat kt??rego?? z serii poronionych te- 
gorocznych pamflet??w na krytyk?? li- 
terack??. To by?? pocz??tek artyku??u 
,.Godno???? krytyki" napisanego przez 
Karola Irzvkowskiego, artyku??u. kt??ry 
ukaza?? si?? we wrze??niu 1929 roku. Ata- 
, 


Z mojego 
... obserwatorium 


K rak??w jest miastem przYJacielskl!D 
m. in. Kijowa, Lipska, a takze 
Wielkiego Tyrnowa. Dziesi???? dni 
temu zjecha??a do grodu Krakowa w 
odwiedziny do???? liczna delegacja z ma- 
lowniczego bu??garskiego uroczyska. A- 
dam Walkowski, niezmordowany op
- 
ratywny rzecznik krakowskiego oCl- 
dzia??u ZLP i "Ku??nicy" nie omieszka?? 
nas??a?? du??iej cz????ci s??owia??skich go??ci 
tak??e do redakcji ,,2ycia Literackiego". 
Nie pierwsi, nie ostatni. Ma si?? rozu- 
mie??, W??T??d go??ci przewa??ali loozie 
nauki i kultury. Na r????ne tematy to- 
Czy??a si?? dwugodzinna rozmowa. Tro- 
ch?? pop??ochu w zdobywczym, entuzja- 
stycznym nastroju wzbudzi??o pytanie: 
czy jeste??my na etapie przyspieszenia 
dObrobytu czy socjalizmu... Nie kr????my 
nosem, jest, jest misterna r????nica. Ale- 
to nie wstyd, gdy nie potrafimy w sto- 
sunkowo kr??tkim czasie inaczej reali- 
zowa?? leninowskiego zawo??ania: do- 
??
ign???? i prze??cign????. Temat skasowa- 
lI??my i go??cie przeszli do zagadnie?? z 
dziedziny kultury i literatury. Zapyta- 
no czy w tw??rczo??ci istniej?? tematy 
tabu. Zaprzeczy??em pomny, oficjalnych 
o??wiadc:l:e??, nie tylko dzisiejszych, w 
tw??rcz"l??ci artystycznej nie ma ??ad- 
nYch ogranicze?? pod warunkiem... Kie- 
dy kO??czy??em t?? fraz??, przypomnia- 

em sobie rozmow?? o pewnej przebo- 
Jowej dziennika.rce zwalI1ej ongi?? 
"krakowsk?? Ibarruri", kt??rej jedno ze 
sto??ecznych wydawnictw zwr??ci??o ma- 
sZYnopis i roiwi??za??o um.,w??. Mog??y 
to by?? reporta??e z okresu ..burz v i na- 
Poru". Wykluczam jednak, ??e ..krakow- 


ki na krytyk?? literack?? nie s?? dzisiej- 
szym ani wczorajszym wynalazkiem: to 
niejako ;;ta??y element ??ycia literackie- 
go. Krytyka przez to, te jest form?? li- 
teratury po??rednicz??c?? pomi??dzy tw??r- 
c?? I odbiorc??, przez to, ??e jest z Jednej 
strony takorzen??ob8 w dziedzinie tw6r- 
czosci czystej. a z drugiej - jest za- 
nurzona w ??yciu spo??ecznym, w ??yciu 
literackim i pozaliterackim - jest odru- 
chowo przez wszystkich czyniona od- 
powiedzialn?? za wi??kszo???? s??abo??ci li- 
teratury. 
SIedz??c jej losy odkrywamy bez tru- 
du, ??e bycie odpowiedzialn?? za to I 
owo jest sta??ym elementem jej istnie- 
nia, ??e zawsze by??a czym?? w rodzaju 
tarczy strzelniczej. do kt??rej - miotano 
najr????niejszymi zarzutami. I jest na- 
dal. I nie ma niczego niezwyk??ego w 
tym. ??e dzisiaj I od wielu lat dysku- 
tuje si?? o niej, narzeka na jej stan, ??e 
oczekuje si?? od niej generalnego od- 
mienienia ??osu literRtury jako ca??o??ci. 
Tymczasem jedn?lt okazuje si??, ??e 
jest ona bardzo g????boko zwi??zana z li- 
teratur?? jako ca??o??ci?? I w??a??ciwie nie 
morna rozpatrywa?? jej sytuacji w ode- 
rwaniu od sytuacji literatury, 8 nawet 
kultury jako ca??o??ci. Wydaje mi si??, 
??e pi????dziesi??t czy sze????dziesi??t lat te- 
mu. w czasach. gdy tworzy?? Irzykowski 
??atwiej by??o rozpozna?? I opisa?? t?? sy- 


ska Ibarruri" pr??bowa??a przemyca
 
tre??ci konferencyjne. 
Rozmow?? na temat wolno??ci tw??r- 
czych z bra??mi z Wielkiego Tyrnowa 
zako??czy??em stwierdzeniem, ??e naj- 
gro??niejszym cenzorem pisarza jest au- 
tocenzura. Tak, stoi co?? za tob??, siedzi 
co?? w tobie i cyzeluje pioro, je??li na- 
wet nie prowadzi. Nie, nie ku k??am- 
stwu, nie ku lakiernictwu (a tak by- 
wa??o), prowadzi ku odpowiedniej kom- 
pozycji utwQru. Tak, 'kompozycja na- 
rzuca tok utworu. Ale wa??y przede 
wszystkim zamiar, cel odno??nie tre??ci. 
Omija?? tematy dra??liwe? Zaczeka?? a?? 
si?? ule????, podda?? si?? dystansowi? Po- 
kutuje w nas wm??wiona kiedy?? obawa 
- odpowiedzialno????, ??eby??my swym 
dzie??em nie popsu1i szyk??w wielkim 
dzia??aniom, kt??re prowadz?? nasi od- 
g??rni polityczni przyw??dcy. S??owem: 
??eby??my nie poderwali zaufania do 
Nowego, co ma by?? socjahzmem. W 
tych ograniczeniach mie??ci si?? tak??e 
t??umik - przytracza si?? tak??e d>d r??:hne- 
go rodzaju ??wi??stw, ujawnienie kt??rych 
mog??oby jednak popsu?? nastr??j w tzw. 
masach. Te obawy p??taj?? si?? do dzi??. 
To jest g????wna przyczyna stagnacji 
tw??rczo??ci w Polsce. Tak jako??ciowej 
jak i ilo??ciowej. M??wi?? o pisarzach ??y- 
j??cych na powierzchni, ale przecie?? I 
..w drugim obiegu" kryj??. si?? tylko od- 
pryski. O ile dobrze WIem, w tzw. 
szufladach pisarskich tak??e pustki. A 
dlaczeg???? nar??d tak sflacza??? Szukaj- 
my przyczyn. Nie mo??emy si?? uspo- 
kaja?? faktem, i?? suma nak??ad??w ksi??- 
??ek powoli ro??nie. Ale to nie dotyczy 
wsp????czesnej tw??rczo??ci prozatorskiej 
i reporta??owej o wsp????czesnosci. Prze- 
cie?? nie mo??emy si?? ci??gle kr??ci??, jak 
pies za w??asnym ogonem, wok???? sie- 
lanki z kilku pisarzami, kt??rzy obja- 
wili si?? w ostatnich latach. 


ROK XXXVI 


tuacj?? kultury, ??e dz??siaj jej obraz jest 
bardziej zamazany, niewyra??ny, trud- 
niej rozszyfrowa?? wszystkie wzajemne 
uwik??ania element??w kultury. Co wi??- 
cej, tu zmieni??o si?? wszystko. zmieni??a 
si?? atmosfera ??ycia duchowego, inne 
s?? do??wiadczenia ??yciowe I lekturowe 
tw??rc??w I odbiorc??w sztuki. 
Powszechnym jest przekonanie, ??e 
kultura znalaz??a si?? w kryzysowej fa- 
zIe swego istnienia. 
KONIEC WIEKU 
Dobiega ko??ca kolejne stulecie, a 
wraz z tym narasta poczucie ko??ca 
pewnej epoki w rozwoju kultury na- 
szego kr??gu. Wygl??da na to, ??e kultu- 
ra, sztuka wyczerpa??y !iwe si??y ??ywot- 
ne i oczekuj??, I?? prze??om wiek??w doda 
im nowych si??, wprowadzi o??ywcze 
pr??dy. Do??wiadczenie pocz??tku dwu- 
dziestego stulecia zdaje si?? potwier- 
dza?? zasadno???? takich oczekiwa??, ale 
czy faktycznie historia musi si?? powta- 
rza??? Czy ju?? tylko pozosta??o nam 
oczekiwanie z za??o??onymi r??kami, by 
przemin????o te ostatnich kilkana??cie lat 
i dopiero wtedy zacz???? nowe ??ycie? 
Kontrkulturowy bunt. jaki przeszed?? 
przez ??wiat w latach 'ize????dziesi??tych 
by?? dramatycznym wyrazem sprzeci- 
wu przeciwko kulturze zb1Urokl'atyzo- 
wanej, przeciwko instrumentalnemu 
traktowaniu dawnych warto??ci. By?? to 
bunt w imi?? warto??ci humanistycz- 
nych, indywidualnych, podmiotowych. 
Jego uczestnicy konsekwentnie chcieli 
si?? odwr??ci?? od kultury instytucjonal- 
nej I zorganizowanej, ale im si?? to 
oczywi??cie nie uda??o, bo w??a??nie te In- 
stytucje i orgsnizscje wykorzysta??y Ich 
dla swych cel??w. Tym niemniej nie 
mo??na lekcewa??y?? nastroj??w w??Wczas 
ujawnionych i trzeba pami??ta??. ??e ich 
??lad obecny jest nadal w kulturze w 
naj r????niejszej postaci - przyk??adem z 
polskiej literatury jest jej dzisiejszy 
zwrot ku - jak to jest okre??lone _ 
upodmiotowieniu poznawama ??wiata. 
Kontrkulturowy bunt by?? spektaku- 
??arnym ujawnieniem tego. o czym ba- 
dacze kultury m??wi?? i pisz?? od dawna. 
Stefan Mbrawskt w referacie zatytu??o- 
wanym ..W labiryncie aksjologicz- 
nym" wskaza?? na kilka "kryzysowych 
dolegliwo??ci" wsp????czesnej kultury. Za 
jedn?? z podstawowych uzna?? to, ??e nie 
sprawdzi??y si?? makroorgamzmy pa??- 
stwowe. kt??re mia??y zapewni?? jednost- 
ce spokojne ??yci
 pod swym patrona- 
tem, Sprawi??y natomiast, ??e cz??owiek 
poczu?? si?? ubezw??asnowolniony, ??e nie- 
zwykle dotkliwie odczu?? to. jak nie- 
wiele od niego zale??y. jak bard70 iest 
tylko bezwolnym E'lementem wielkh'j. 
przera,>tRj??cej jego m07!iwo??ci rozpo- 
znania machiny spo??ecznej I jak ostro 


(C??r!f1 dalszy na str. 12) 


Kiedy red. Leszek Bugajski wyje??- 
d??a?? do War:;zawy na spotkanie czo- 
??owych krytyk??w literackich organi- 
zowane przez Andrzeja Wasilewskiego, 
sekretarza KC PZPR ds. kultury, zre- 
szt
 . znakomitego publicysty w dzie- 
dZInIe kultury i ideologii socjalistycz- 
nej, prosi??em owego Leszka, aby spy- 

a?? Andrzeja czy nie uwa??a??by za po- 
zyteczne spotkanie z tw??rcami prasy i 
r-:porta??u literackiego celem om??wie- 
nIa sytuaCji, o kt??rej wiadomo... Mo??e 
na takim spotkaniu przem??wi??by cen- 
zor. we,wn??t.rzny, mo??e obruszy??by si?? i 
wYJawI?? tajemnic?? o obawach odno??nie 
rzekomego popsucia dzie??a wiel,kiej na- 
p.rawy 
z??:czYPospolitej. A mo??e tynk 
Si?? sy.pie l korona spoczywa na roz- 
sze
zaJ??cych si?? zniszczeniach? Czy 
takle lub podobne pytania nie ??wiad- 
c
y??yby jednak o mocnym trzymaniu 
SI?? tabu wewn??trz pisarza, "in??ynie- 
ra dusz ludzkich", jak wmawia?? w??
a- 
ty Gruzin. 
O .bogowie, bogowie - alem si?? za- 
p??dZI??! A dlaczego nie napisa?? wiel- 
kiego reporta??
 o luksusowych segmen- 
tach mIeszkanIowych W Wilanowie z 
15-arowY??:1i dzia??kami na mdywidual- 
ne ogr??dJkL_ kt??re Z85iedlili m. in. ??red- 
niego lkaJiJbru faceci za pieni??dze z Na- 
rodowego Funduszu Kultury - mi1iar- 
dowegopotentata? No i 1urtest
 N- 
t1ie wszak??e unarodowionych w zwar- 
tym przek??adzie Sienkiewicza_ Oba za- 
t???m utwory, korzystaiac oczyWi??cie ze 
wsp??lnee:o dziedzictwa posiadaja r??w- 
nie?? wsp??lne potomstwo literackie. kt??- 
re po??wiadcza 2 kolei trafno???? wyboru 
i ??yWotn?? funkcjonalno???? element??w 
owee:o dziedzictwa Sa to wiersze. kt??- 
re w spos??b ??wiadomy korzystaja z 
tworzywa poetyckiego Warszawianki" 
i np. sye:nalizuia ??w fakt iak wSp????cze- 
sny ;ei wiersz Konstantego Gasz
'??skie- 
RO ..Do Francuz??w" napisany ..z okolicz- 
no??ci" utworu Oelavigne'a. a wydruko- 
wahy PO raz Dierwszy w ..Dzienn;ku 
Powszechnym Kraiowym" omal r??wno- 
cze??nie z poetyckim przek??adem ..War- 
s
awianki" Brunona Kici??skiego 
Wiersz Gaszv??skieRo stanowi warian- 
towe opracowanie tematyki utworu 
Delavigne'a. 7 refrenowym Wr!! owad ",- 
niem s??ynnego wyrzutu skargi z ..La 
Varsovienne": 


Francuz.i! my??my -za was krew wylali, 
A wy[??] nam tylko ??zami odp??acicie? 
To?? w wersji orYl!:inalnej s??u??y jako 
motto do utworu Gaszv??skieRpo??eczno-na- 
rodowych i klasowvch_ 
W wierszu Kasprowicza pr??cz iden- 
tvczne--:o tytu??u la wst to spraw?? d: u- 

orzedna) co naimniei dwa czynniki de- 
cvdui?? o pokrewie??stwach z DlE' ia I 
18Jl. Inclpitowa fra 7 a Le strofy refre- 
nowel. kt??ra ':??' ood?bnv 6PO, ??b Dl '
- 
tuje nastr??j wYJatkowego ..dn.a. 
..chwili": 
Oto chwila pomsty, 
??awy! 
Na ulicach lud Warszawy! 


Wazniejszy jest wszak??e dla aluzil 
kO:1eksyjnych inny czynnik Wprawdzie 
funkcjonuje ond w aspekcie PCltriot
 zr u 
jednoznacznie optym:styczneRo. ale ape- 
luje do znajomosci 1ej 
problematyce ideowej, 
Z bliskiej perspektywy upadku po- 
wstanIa listopadowego i gor??cych dv ku- 
si! na temat przyczyn kIeski, dyskusji. 
kt??rych nie??miertelne ??wiadectwo da- 
Ja ??WCzesne utwory literackie ta pa- 
triotyczno-szlachecka dewiza ..trY'lrnf 
albo zJ;(on" ..Z'Wycie??vm albo umrzem". 
najdra:natyczniej eksponowana w po- 
wstaniowel ,,\Varszawiance". stanowi ar- 
e:umentac
ina kulminacle owych spo- 
r??w. Dvlemat przezwvcie??ono na lewi- 
cv spolecznvmi koncepcjami walki na- 
rodowowvzwole??czei. ja l , np. w _ 10- 
??ne; obr
chunkowe; pie??ni Gustawa 
Ehrenben
a ..Szlachta w roku 1831" (inc. 
..Gdy nar??d do boiu..."). piehl o klaso- 
wej - chcia??oby sie rzec a:-gumen- 


(Ci??g dalszy na 31r. lU}
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_002_0001.djvu

			POWR??T SYNA NIEMARNOTRAWNEGO 


H enri Nannen nie jest czytelnikom 
polskim postaci?? nieznan??, cho??by 
dlatego, ??e za??o??ywszy w roku 1948 
popularny hamburski magazyn ilustro- 
wa.ny "Stern", cz??sto u nas cytowany, 
by?? poczytnym na jego ??amach publi- 
c
st??. . Przysz??o mu to tym ??atwiej, po- 
mewaz od samego pocz??tku do nieda- 
wna sprawowa?? funkcj?? naczelnego re- 
daktora pisma. Urodzony w roku 1913 
w Emden darowa?? temu miastu, ni- 
czym syn niemarnotrawny. co?? niezwy- 
k??ego: nie tylko swoje cenne _ zbiory 



 r.
 ".' 
o'r
biq' 
'??i'ftit ". " 
. 
 i, '. 


malarstwa g????wnie ekspresjonistyczne_ 
go, warto??ci sze??ciu milion??w marek 
ale i zbudowa?? dla miasta nowoczesny 
gmach muzeum. Wyda?? na t?? inwesty- 
cj?? trzy miliony marek, dalsze trzy na- 
p??yn????y . z darowizn z Dolnej Saksonii, 
samo mIasto za?? op??aci??o cz????ciowo si???? 
robocz??. Fundator Nannen pozostawi?? 
r??wnie?? na koncie miasta pewn?? ilo???? 
pieni??dzy na utrzymanie budynku i mu- 
zeum w pierwszych latach jego istnie- 
nia. 


. l f
" (.1 ... 


.' .. 
 . 


ARNOLD BIANIKE 


Co do tej ostatniej sumy zapanowa??o 
w radzie miejskiej pewne zak??opotanie, 
tym bardziej, i?? rozleg??y si?? g??osy, by 
pieni??dze te raczej w??o??y?? w powsta- 
nie_ nowych przedszkoli. Ale Nannen 
przygotowywa?? sobie ju?? od kilku lat 
sw??j duchowy powr??t do rOdzimego 
miasta. Za??o??y?? tutaj Towarzystwo Mi- 
??o??nik??w Sztuki, wymy??li?? dla niego 
patronat, kt??ry sprawuje barokowy ma- 
larz, tak??e urodzony w Emden, Ludolf 
Backhuysen. jak r??wnie?? sta?? si?? za??o- 
??ycielem szko??y plastycznej. dzia??aj??cej 
ju?? od roku 1983: kt??ra teraz mog??a si?? 
przeprowadzi?? do skrzyd??a gmachu 
muzealnego. 
Na otwarcie muzeum przyby?? prezy- 
dent RFN Richard von Weizsacker 
wraz z ma????onk??. przyjaciele ze "Ster- 
na" i posta?? reprezentuj??ca pot??g?? o- 
piniodawcz?? innego wielkiego magazy- 
nu (politycznego) Hamburga, mianowi- 
cie Rudolf Augstein ze ..SpiegIa", byli 
tak??e inni federalni i lokalni prominen- 
ci i wszyscy potem. cho?? tak bardzo 
dostojni, jako g????wny pocz??stu.nek 
smakowali groch??wk?? i przysma??an?? 
czerwon?? kasz??. 
Emden, miasto maj??ce ponad 50 ty- 
si??cy mieszka??c??w. zrobi??o po darze 
Nannena do???? niespodziewan?? karier?? 
publicystyczn??. Zje??d??aj?? tutaj do dzi?? 
liczni reporta??y??ci i je??li pojecha??em 
do tego miasta ??e??
cego we wschodniej 
Fryzji, maj??cego po????czenie z morzem 
a wi??c i w??asny port (g????wnie dla prze- 
??adunk??w rudy ??elaznej. w??gla i samo- 
chod??w). to nie dlatego. ??eby po,wta- 
na?? uw??aczaj??ce troch?? miastu plotki. 


':.'.\ ' ,'..
' .,..../ (

..,. 


....) .">- 


Jest jednak w ich anegdotycznej opra- 
wie co?? z prawdy o ??yciu i ludzia
h w 
tym mie??cie. 
Cytuje si?? na pr
yk??ad z protoko??u 
policyjnego kt??rego?? dnia: na jednf'j z 
ulic Emden pewien rowerzysta nabawi?? 
si?? lekkich obra??e?? zderzaj??c si?? z in- 
nym rowerzyst?? l pewna rowerzystka 
nie zauwa??y??B czerwonego ??wiat??a i na- 
jechana zosta??a przez innego gapia na 
rowerze; m??ody cz??owiek zosta?? ukara- 
ny za rzucenie pustej butelki na chod- 
nik; na odstawiony wagon kolejowy 
najecha?? samoch??d i kieruj??ca nim ko- 
bieta spowodowa??a straty materialne 
rz??du 7500 marek 
Oczywi??cie dob??r tych Policyjnych 
doniesie?? jest z??o??liwy, ??eby, jak to si?? 
dzieje w Niemczec-h Zachodnich 
w og??le wobec Fryz??w i ich trud- 
nego do zrorom:enia narzecza, 
pobawi?? si?? tym troch??. W Isto- 
cie EmdelI1 ma ta'k??e swoje wielkie 
problemy, na przyk??ad z bezrobociem 
(15,6 proc. mieszka??c??w) lub z m??o- 
dzie????. To ona wymalowa??a na tylnej 
??cianie Centrum M??odzie??owego, stoj??- 
cego na ukos do gmachu miejscoweJ;o 
s??du. wielki napis: ..Siusiajcie do kie- 
lich??w obywateli" Dziennikarze za- 
chodnioniemieccy, kt??rzy odwiedzaj?? 
Emden. by si?? tylko po??mia??. lekcewa- 
???? te problemy, pisz??c, ??e wysokie bez- 
robocie sprzyja rozwijaniu r????nych za- 
j???? hobbiL'5tyc
y-c'h_ Dowodem na to 
ma by?? spora lic'zba boisk sportowych 
I cykliczne targi dla hobbyst??w. maj??- 
ce swoich bywalc??w i sta??ych klient??w 
w ca??ych Niemczech. Pownd7e'1ip maj?? 


'.. 


f,.-, '> 


Spadkobiercy Trzeciej Rzeszy w RPA 


P oni??
j drukujemy fragmenty ksi????- 
ki -Amolda Bia,nike, kt??ra uka??e 
si?? nak??adem Krajowej Agencji 
Wydawniczej. Ksi????ka rozpoczyna si?? 
od migawek ilustruj??cych terror "bia- 
??ych", przy pomocy kt??rego zdobywali 
Czarny L??d od po??udnia. W 1487 ??e- 
glarz portugalski Bartholomeo Diaz 
p??yn???? do legendarnych Indii po skar- 
by, musia?? wyl??dowa?? na Przyl??dku 
Burzowym "Na piaszczystej pla??y spot- 
ka?? mieszka??ca tych ziem - Hotento:' 
ta. Nie czekaj??c na powitalne uprzej- 
mo??ci, doby?? miecza i po??o??y?? trupem 
ciemnosk??rego Po??udniowoafrykanina". 
Ale handlow?? kOlonizacj?? rozpocz????a 
dwi.e??cie lat p????niej Kompania Wscho- 
dnioindyjska, Hol:mdrzy_ Nie maj??c z 
sob?? kobiet, ????czyli si?? z ??adnymi Ho- 
ten,totJkami, wodzowie plemon zacz??li 
z nimi kolaborowa??. Ali??ci kiedy roze- 
sz??a si?? wie???? o z??ocie i brylantach nie- 
co na. po??udnie od Kapsztadu i Pretorii, 
te reJony opanowali Anglicy. Miesza??- 
cy Holendr??w i Hotentot??w, nazywa- 
nych Burami tacz??li si?? oddala?? bar- 
dziej na p????noc wydziedziczaj??c "ludzi 
buszu" czyli Buszmen??w. Powsta?? n<'- 
wy stop ludno??ciowy - Afrykanerzy. 
Zdominowany przez Anglik??w rz??d 
Smutsa w czasie II wojny ??wiatowej 
opowiedzia?? si?? za Wielk?? Brytani?? i 
pulki po??udniowoafryka??skie dzielnie 
walczy??y przeciw wojskom faszystow_ 
skim na wielu frontach. Ale faszy??ci 
afrykanerscy, marz??cy o odl??czeniu si?? 
od imperium brytyjskiego jawnie g??o- 
sili poparcie dla Hitlera a nawet do- 
puszczali si?? sabota??y. 
Na oko??o 20 mili'on??w mieszka??c??w 
RPA "bia??ych ludzi" jest oko??o p???? 
miliona. kolorowych kilka milion??w, 
trzy czwarte stanowi?? czarni. Rz??d 



 ' 


,"'V
 
). J:. J 



.:-.j 


VOLKSTIMME: Wyniki wybor??w do 
parlamentu austriackiego ??wiadczq, ??e 
UJ Austrii wladz?? w dalszym ciqgu de 
facto b??dq si?? dzieli?? ludowi katolicy 
z socjalistami. . MESSAGERO: Je- 
szcze trwa szum v'ok??l wysylki broni 
,dla Iranu przez prez. Reagana, ten 
szum jakby podsycal sam prezydent. Na 
konferencji prasowej (18 XI), pierwszej 
od trzech miesi??cy, powiedzial: "B1Jlo to 
ryzykowne posuni??cie. Odpowiedzialno*t 
za t?? operacj?? spoczywa na mnic i tyl- 
ko na mnie" i por??wna l swoj?? sytuacj?? 
z Abrahamem Lincolnem: "Je??li oka??e 
si??, ??e mam racj??, krytyka si?? nie li- 
czy. Je??li oka??e si??, ??e jej nic mam, 
d::iesi??ciu aniol??w przysi??ga1qcj./ch. ??e 
mam racj?? ,nie zrobi ??adnej r????nicy" 
. REUTER: Przedstawiciel Iranu UJ 
ONZ Chora sani ocenil pozytllwnie "mo- 
dllfikacj?? ameryka??skiej polit'llki zagra- 
niczne.? wobec Iranu i ch???? Waszyngto- 
nu ustanowienia stosunk??w z Tehera- 
nem". W wYUJaidzie dla irailskiPj aaen- 
cji IRNA, Chorasani uzna l, ??e ..Wa- 
szyngton zmie:!il o 180 stopnt swq PD- 
lityk?? wobec Iranu i uznal strateqicz- 
nq sil?? Republiki Islamskiej". Ambasa- 
dor powiedzial, ??e Iran m??glby interwe- 
niowat u porywaczy amcryka??skich za- 
klad1
ik??w w Libanie, "gdybll ira??skie 
??qdania, :n..laszcza' dotyczqce dostaw 
broni defensywnej. zostaly spelnione". 
. AFP podkre??la, ??e prezydent Iranu 
Chamenei o
wiadcZ?ll, i?? nie b??dzie "ani 
pobla??ania" dla St. Z1ednoczonych, "ani 
kompT.omisu" z nimi. dop??ki Waszyngton 
nic odst??pi .,od s,,'ej agresywne.? i cks- 
pansywnej postawy wobec lud??w mu- 
zulma??skich, w tym Palesty??cz11k??w 
oraz uciskanych narod??w arabskich i 
kontynuowa?? b??dzie popieranie syjoni- 
.tycznego re??imu". Zdaniem prezydenta, 


RP f>. - ??eby bia??ym I cz????ci koloro- 
wych da?? mo??liwo???? bezgranicznego 
gospodarowania, bogacenia si??, ludno???? 
czarn?? ograniczy?? do 264 rozdrobnio- 
nych rezerwat??w plemiennych, kt??re 
aktualnie stara sli?? przei!;toczy?? w "sa- 
modzielnie" bantustany. Cz?????? ludno- 
??ci czarne; mieszka poza rezerwatami 
i bantustanami, s??u????c bia??ym panom. 
* 
Impulsem do pojawienia si?? faszy_ 
st??w na po??udniowoafrykailskiej scenie 
politycznej by?? rozw??j ruch??w faszy- 
stowskich, w tym zw??aszcza hitleryzmu, 
w Europie. Skrajni nacjonali??ci afry- 
kanerscy czerpali natchnienie z hase?? 
pangerma??skich, akceptuj??c w pe??ni te- 
z??, ??e Holendrzy, a tym samym i Afry- 
kanerzy jako ich potomkowie, s?? w 
gruncie rzeczy' Niemcami m??wi??cymi 
tylko troch?? innym narzeczem. Gdy za?? 
Adolf Hitler w ksi????ce "Mein Kampf" 
wy??o??y?? cele walki "rasy pan??w", kt??- 
ry to termin - og??osi?? czo??owy teoretyk 
niemieckiego faszyzmu Alfred Rosen- 
berg w pracy "Der Mythus des XX 
Jarhhunderts", nacjonali??ci afrykaner- 
scy uznali, ??e potomkowie trekboer??w 
tak??e nale???? do owej "rasy" 
Wzorem organizacyjnym dl
 nich 
sta??a si?? Narodowo-
ocjalistyczna Nie- 
miecka Partia Robotnik??w (National- 
sozialistiscr

 Deutsche Arbeiterpartei 
- NSDAP), a prawdziwym :dolem jej 
flihrer i kanclerz Tysi??cletniej Rzeszy, 
Adolf Hitler. Nie bez znaczenia by?? 
r??wnie?? fakt, i?? hitlerowska organiza- 
cja Niemc??w Zagranicznych ??o??y??a zna- 
czne fundusze na szerzenie propagandy 
nazistowskiej tak??e i na terenie Afryki 
Po??udniowej. Utrzymywa??a ponadto ??y- 
we i bliskie kontakty z nacjonalistami 



',.J).", '''.. 
.':'l : '. 


I" ... oli 


w obecnej sytuacji Iran nie powinien 
pomaga?? St. Zjednoczonym przy rozwi??- 
, zywaniu sprawy ameryka??skich zaklad- 
nik??w w Libanie. . AFP:' Mimo za- 
przecze?? prez. Reagana na konferencji 
prasowej odno
nie sekretarza stanu 
Shulza, utrzymuje si??, ??e Reagan za- 
mierza mianowa?? na miejsce Shulza 
swego dlugotrwalego przY3acicla, ust??;- 
puj??cego senatora z Nevady, Paula La- 
xalta. . DlA RIO 16: Mimo ??e poli- 
tycznic Hiszpania i Kuba znajdUjq si?? 
na przeciwleglych biegunach, to nale??y 
zaaprobowa?? podr???? premiera Gonzale- 
za do Hawany. Kuba to bratni kraj
.. 
Wiemy, ??e wi??'kszo
?? Qazet hiszpa??skich 
krytykuje t?? podr????. . AP: Rzqd por- 
tugalski zamierza wytoczy?? proces Jose 
Almeidzie, przyw??dcy orgamzacji sepa- 
ratystycznej domagaj??cej si?? niepodle- 
glo??ci dla wysp Azor??w. Wyspy majq 
szerokq autonomi?? politllcznq i kultu- 
ralnq. . F1??/INKFTTRTER ALLGE- 
MEINE ZEITUNG:- Zeby przed wybo- 
rami pljrlamentarnymi jeszcze bardziej 
przl/podoba?? .
i?? skrajnej konserwie i 
??rodowisku ..stahlhelmowc??w" kanclerz 
Kohl nie zaprzecza ??adnum swoim wy- 
powiedziom przeciw NRD - (w rodza- 
ju: "jest to system wrogi czlowi"k01"i") 
lnb potwierdza je R??wnoczeSme twier- 
dzi, ??e to nie przeszkodzi wzgl??drtej 
wsp??lpracy w dziedzinie handlowej, go- 
spodarczej i kulturalnej. To samo doty- 
czy obra
liwY.C'h okre??le?? pod adresem 
przyw??dcy radzieCkiego Michai??a Gor- 
baczowa. Kanclerz uwa??a, ??e ZSRR i .I) 
og??le Wschodowi bardziej potrzebna 
jest RFN ni?? RFN-owi - Zwiqzek Ra- 
dziecki. Zeby zlaoodzit zadra??nicnie 
wl'razil gotowo????. jakby wbrew Ame- 
rukanom - wsp??lpracy z ZSRR w dzie- 
dZiTLie technologii . LE MONDE: W 
kompromituj??cej ,stagnacji. znajduje si?? 
(francuska) partia socjalistyczna. Jest 
przeciwnicZ::k?? polityki i reformy pre- 
miera Chiraca, kt??rll coraz bardziej i- 
dzie na prawo, i r??wnocze
nie jest sp??- 
tana faktem, i?? prezydentur?? sprawuje 


spod znaku dr. Malana, kt??ry ju?? w 
1930 wyst??pi?? jako inicjator ustawy, 
ograniczaj??cej imigracj?? 2yd??w z Euro- 
py wschodniej. 
I Zafascynowani ideologi?? hitleryzmu, 
skrajnie nastawieni Afrykanerzy po- 
stanowili przetransportowa?? j?? na 
grunt po??udniowoafryka??ski, widz??c w 
niej dogodne narz??dzie utrzymania su- 
premacji bia??ego cz??owieka nad masa- 
mi ludno??ci kolorowej w Zwi??zku Po- 
??udniowej Afryki. Ten stan umys????w 
w kraju przyczyni?? si?? walnie do te- 
go, ??e poczynaj??c od po??owy lat 30. 
XX wieku zacz????y powstawa?? jak grzy- 
by po deszczu r????ne organizacje fa- 
szystowskie, afryk
merskie i niemie- 
ckie. 
W??r6d or.&a.ni.z.mjd o orientacji 
profaszystowskiej uwag?? zwraca??y 
zw??asz-cza tny UE!I'upo,wania: Osse- 
wa Brandwag, Nuwe Ord c i 
Grys Hemps. Najsilniejsza z nich by??a 
callwwicie przenikni??ta ideologi?? fa- 
szystowsk?? Ossewa Brandwag (dos??o- 
wnie "stra?? woz??w zaprz????onych w wo- 
??y"), pO)No??ana do ??ycia w setn?? ro- 
cznic?? Wielkiego Treku Nawi??zywa??a 
ona W. swej nazwie do Wielkiej W??- 
dr??wki, kiedy to trckboerowie pod????ali 
w g????b Afryki Po??udniowej na wozach 
zaprz????onych w wo??y. Jej tw??rc?? by?? 
pastor Christian Kotze, lecz najbardziej 
znanym liderem sta?? si?? wkr??tce Johan- 
nes van Rensburg. Cz??onkowie Ossewa 
Brandwag nosili specjalne uniformy i 
zor.ganizowa,ni byli w paramilita.rnych 
boj??wka-ch. Organdzacja gromadzi??a 
I przechowywa??a bro??, a jej "bo- 
jownicy" przechodzili przeszkolenie 
wojskowe. Przyw??dcy g??osili za?? nie 
tylko has??o bezwzgl??dnej dominacji 


"??.. . 


socjalista Mitterrand z kolei lagodny w 
zwiqzku z "wsp??lzamieszkiwaniem" ze 
swoim przeciwnikiem. TIME: Naj- 
gro??n.iejszym przeciwnikiem mlodej 
prezydent Filipin pani Corazon Aquino 
nie jest partia komunistyczna i party- 
zantka komunistllczna (15-20 tys. lu_- 
dzi), lecz Juan Ponce Enrile, zdymisjo- 
nowany minister obrony na'7'odowej, po- 
zostalo???? po Marcosie. Nie tylko kTYty- 
kuje pani?? prezydC1lt, ale prawdopodob- 
nie dzielem jeno 11'.dz' s?? ostatnie za- 
machy w Manili. U.
kar??a si?? pani A- 
quino, ??e jest to w'/nik jej liberalnego 
Iderunku i zlud?"'" odno
nie '7'ozejmu 
z komunistami. . KYODO: Zab??jstwo 
przyw??dcy ludowepo F. Olali przypisu- 
je si?? grupie J.P. Enrile. . Atmosfer?? 
poulnch,! inflncujnel10 w Jugos??awii ilu- 
struje bell1rudzki dziennik POLITIKA. 
Pewien mieszkaniec Pirotu tv Serbii 
kupil trumn??, gdy?? obawia si??, ??e gdy 
b??dzie jej potrzebowal dla siebie, za- 
kup b??dzie znacznie kosztownk?szy. 
Trumna kosztuje obecnie 50 tys. dina- 
r??w (115 dolar??w), co r??wna si?? ??red- 
niemu miesi??cznemu wynaarodzeniu. 
Stopa inflacji w pa??dzierniku br. u- 
Jr!/ztaltowala si?? na ZJoziomie 90,3 proc. 
_Tehera??ski dziennik KE.1HAN druku- 
je wypowied?? przedstawiciela Islam- 
skiego StowarZllszenia Student??w Uni- 
wersytetu w Teheranie na temat istnie- 
nia dw??ch frakcji we wladzach ira??- 
skich; jedna z nich domaga si?? usta- 
nowienie stosunk??w z USA jeszcze za 
??ycia Chomeiniego. . TANJUG: 71-let- 
ni Teoct"ist Arapazu, metropolita Mol- 
dawti zostal wybrany na patriarch?? 
podczas 81f1tOdu rumu??skiego Ko
ciola 
prawoslawneao 9 listopada. Wiceprze- 
wodniczqcy Rady Pa??stwa Manea Ma- 
nescu wr??czyl nowemu patriarsze de- 
kret prezydencki uznajqcy go na tym 
stanowisku, a prezydent Ceausescu )4 
listopada prz1/jql na rozmowe nowdf7o 
patriarch??. Potwierdzenie tej funkdi 
jest zgodne z nawnj./m; ob'lcza;iami. 
Prezydent Ceausescu wskazal, ??e TU- 


jednak??e r??wnie?? narkotyki, za?? w CI??- 
gu dnia wida?? m??ode kobiety, spaceru- 
j??ce wytrwale i bez podniecenia przed 
lokalem zwanym ..Tiffany", kt??ry pod- 
czas dnia jest restauracj?? z daniami 
ry.bnymi. za?? noc?? rozb??yskuj?? przed 
nim czerwone latarenki. Niedaleko st??d 
jest do ratusza i do muzeum krajowe- 
go. albowiem, jak si?? powiada. w Em- 
den wszystko skupia si?? w pobli??u sie- 
bie. 
Miasto ma oczywi??cie tak??e swoj?? 
w??asn?? interesuj??c?? l,Iistori??. Powsta??o 
jako osada kupiecka 'w czasach Karo- 
-ling??w, zniszczy??a je potem wojna 
t.rzYdziestoletnia, dwukrotnie zagarn????y 
je Prusy. w roku 1744 i 1866. Druga 
wojna ??wiatowa nie obesz??a si?? z nim 
nadto ??askawie, powoduj??c 78 proc. 
zniszcze?? w zabudowie. Run???? tak??e 
zbudowany w roku 1574 na wz??r an- 
twerpskiep'o pi??kny ratusz. odbudowany 
w swej dawnej postaci w roku 1962. 
Troch?? z dalszych, zw??aszcza arty- 
stycznych dziej??w miasta. przypomnia- 
??y z tej uroczystej okazji lokalne gaze- 
ty w swoich specjalnych dodatkach. 
..Emder Zeitung" i ..Ostfriesen-Zei- 
tung" - ta druga. wychodz??c naprze- 
ciw encyklopedycznym zainteresowa- 
niom Niemc??w. pomie??ci??a leksykalne 
dane. o tw??rcach reprezentowanych w 
darowanej przez Nannena galerii. W 
ko??cu nie byle jaka to galeria. ??wiad- 
cJ:??ca o dobrym smaku samego Na.n.ne- 
na, jak i o m071iwo??ciach finansowych 
tego wydawcy i dzienndkarza: s?? tu 
repr.eze'l1towalJ1i .Tewlensky i Kirchner, 
Rohlfs. Kokoschka i Beckma.nn, ??eby 
ju
 nie m??wi?? o Noldem. 
Nazwisko Emila Noldego podkre??li?? 
nale??y ze szczeg??ln?? uwag??, gdy?? w 
p????nocno-zachodnim naro??niku Fryzji, 


',. ,...:. ...... L 


. ....., 0-' " 


,..... 


bia??ych nad czarnymi, lecz tak??e po- 
gl??dy jawnie antysemickie. Nie ukry- 
wali oni bynajmniej, i?? celem ich dzia_ 
??ania jest stworzenie "chrze??cija??sko- 
-socjalistycznej republiki afrykane:t- 
skiej" w Republice Po??udniowej, opar- 
tej na wzorach ustrojowo-politycznych 
III Rzeszy. Szans?? powstania takiej re- 
publiki widzieli m_ in. w pora??ce znie- 
nawidzooej W:eJkiej Brytanii w woj- 
nie z Niemcami. Kiedy wi??c wybuch??a 
II wojna ??wiatowa, a w??adze Zwi??zku 
Po??udniowej Afryki opowiedzia??y si?? 
po stronie pa??stw koalicji antyfaszy- 
stowskiej, cz??ocr;J1kowie Ossewa Brand- 
wag przyst??pili' do szerokiego propago- 
wania swych hase?? w??r??d Afrykane- 
r??w oraz dzia??alno??ci sabota??owej na 
terenie kraju. 
Ich poczynania szybko przynios??y po- 
wodzenie, czego dowodem by?? fakt. i?? 
wed??ug szacunk??w oficjalnych liczba 
cz??onk??w O.
sewa Brandwag przekro- 
czy??a w 1940 r. 300 tysi??cy. "Bojowni- 
cy" organizacji dokonali wielu akt??w 

abota??u, atakuj??c posterunki policyj- 
ne, obiekty u??yteczno??ci publicznej, 
szlaki kolejowe i drogowe oraz dziel- 
nice miejskie zamieszkane przez lu- 
rJno???? pochodzenia brytyjskiego. Mimo 
tych post??pk??w Ossewa Brandwag nie 
zosta??a zdelegalizowana, jakkolwiek 
rz??d Smutsa zakaza?? jej cz??onkom no- 
szenia uniform??w organizacji, a wielu 
z nich internowa??. W??r??d najbardziej 
aktywnych dzia??aczy owego czasu wy- 
mieni?? nale??y Johannesa Bathazara 
Vorstera i Hend'rika Petrusa Johannesa 
van den Bergha, kt??rzy. w 20 lat p??- 
??niej wes,di w sk??ad ??cis??ego kierowni- 
ctwa politycznego RPA. Za sw?? pro- 
faszystowsk?? aktywno???? w Ossewa 
Brandwag Vorster i van den Bergh zo- 
stali w latach n wojny ??wiatowej in- 
ternowani przez okres 17 miesi??cy. 
W przeciwie??stwie do wyst??puj??cej 
legalnie Ossewa Brandwag, ugrupowa- 
nie pod nazw?? Nuwe Orde (Nowy ??ad) 
mia??o chalI"akter tajny. Utworzy?? je 
w 1939 Albertus Pirow, kt??ry pragn???? 
skupi?? wok???? siebie grup?? najbardziej 


.' , 


1.'", . /, " 
" 


mu??ski Ko
ci??l prawoslaumy musi slu- 
??y?? swojq dzialalno
ciq narodowi, pracy 
w tworzeniu nowego ustroju spolecze??- 
stwa socjalistycznego. . UPI: Szacun- 
kowe koszty 93 podstawowych progra- 
m??w wojskowych stanowi??cych trzon 
realizowanej przez Reagana rozbudowy 
potencjalu militarnego USA wzrosly o 
1,3 mld dol. w ostatnich trzech miesi??- 
cach do poziomu 764,1 mld dolar??w. . 
NEPSZABADSAG: W??gry znajduj?? si?? 
na pierwszym miejscu w
r??d 32 kraj??w 
pod wzgl??dem liczby zgon??w spowodo- 
wanych alkoholizmem. Liczba nalogo- 
wych alkoholik??w si??ga obecnie ok. 400 
tys. Kosz'ty leczenia alkoholik??w obciq- 
??ajq bud??et kwotq 4 mld forint??w, za?? 
wypadki przy pracy i wypadki drogo- 
we b??dqce wynikiem konsumpcji al- 
koholu przynoszq straty si??gajqce -6-7 
mld forint??w. Powstaje global??y pro- 
gram walki z alkoholizmem. Trzeba 
przemy??le?? zasadno
?? pomocy lekarskiej 
dla alkoholik??w - paso??yt??w spolecz- , 
nych. . MTI: Zdolali
my osiqgnq?? po- 
st??p w wielu sferach, jednak??e stopie?? 
i tempo rozwoju sq niezadowalajqce - 
o??wiadczyl zast??pca sekretarza general- 
nego WSPR, Karoly Nemeth na zje??dzie 
w??gierskiej sp??ldzielczo??ci spo??ywc??w. 
- Program przyj??tv na XIII Zje??dzie 
WSPR - oznajmil m??wca - wcielany 
jest w ??yc
e wOlniej ni?? to mo??liwe. 
Nie udalo si?? o??ywi?? ??ycia gospodar- 
czego i slabszy byl ni?? oczekiwano start 
nowej pi??ciolatki Nie mo??na przyczyn 
wszystkich niepowodze?? szukat w mi??- 
dzynarodowych warunkach ekonomicz- 
nych i w pogodzie. . NEW YORK 
TIMES: W Iranie mieszka ok. 30 tys. 
2'yd??w. Do tej pory do wojska powoly- 
wano tylko muzulman??w. Zydzi maso- 
wo zglaszajq wnioski o wyjazd obawi. - 
jqc si?? powolania do armii i wysIania 
na front. Powolanie do wOjska dotyczy 
teraz ta'k??e niemuzulman??w. ., SO- 
WIETSKA.1/l LlTW A pisze o mo??l'wo- 

ciach wydob1 1 wania ropy naftowej na 
Baltyku. Zwi??zek Radziecki, NRD ?? 


- 


,." 


w??r??d rozleg??ych pastwisk, na pi??knej 
r??wninie, atrakcyjnej przez sw?? bujnie 
zazielenion?? golizn??, w dawnej posiad- 
??o??ci tego malar;za i artysty zwanej 
Seebiill znajduje\ si?? r??wnie?? muzeum, 
po??wi??cone jego dzie??om. Mo??na tu zo- 
baczy?? obrazy, akwarele i inne formy 
graficzne z okresu, gdy po roku 1941 
Nolde, otrzymawszy ca??kowity zakaz 
uprawiania zawodu. tworzy?? jak gdyby 
dla siebie, ale w istocie by??y to tema- 
ty wrzynaj??ce si?? w ??wczesn?? rzeczy- 
wisto???? niczym lasery_ Nolde sta?? si?? 
bohaterem jednej z najbardziej g??o??- 
nych powie??ci (..Lekcja niemieckiego") 
Siegfrieda Lenza. 
A zatem Nolde znalaz?? si?? r??wnie?? 
w Hali Sztuki - bo tak si?? nazywa to 
muzeum - Henrl Nannena. Kto tutaj 
zamierza dotrze?? poci??giem, musi znie???? 
niejakie trudy podr????y. Jad??c z Ham- 
burga trzeba si?? trzykrotnie przesia- 
da??, ale ju?? w poci??gu mo??na si?? spot- 
ka?? z tym osobliwym fryzyjskim fol- 
klorem, kt??ry jest tym dla Niemc??w, 
czym folklor szkocki dla Anglik??w. 
Biada temu, kt??ry nie b??d??c Fryzem 
odezwie si?? cho??by naj grzeczniej, po- 
niewa?? bez wzgl??du na narodowo???? u- 
znany zostanie od razu za "diitsch", 
czyli Niemca, gdy?? Fryzowie poza sob?? 
....szystkie inne narodowo??ci uwa??aj?? 
za ma??o warte uwagi. 
Je??li niemarnotrawny syn Emden, 
kt??ry tyle lat sp??dzi?? w szerokim za- 
si??gu wielkiej polityki, zat??skni?? tak 
bardzo za swoim miastem i za t?? pod- 
niecaj??c?? -p??aszczyzn??. widocznie ma 
ju?? wszystkiego dosy??. 2yczy??by sobie 
te
o r??wnie?? ni??ej podpisany. gdyby 
mia?? jego pieni??dze. 


WIS Z 


" 


. n ',fi ,,' 


fanatycznych Afrykaner??w. W latach 
n wojny ??wiatowej "Nowy ??ad" przy- 
????czy?? si?? ochoczo do kampanii sabota- 
??owych Ossewa Brandwag, bior??c w 
nich aktywny udzia??. Ten sam profil 
mia??a tak??e trzecia z wymienionych 
organizacji - Grys Hemps (Szare Ko- 
szule), zorganizowana na wz??r hitle- 
rowskich formacji - Oddzia????w Sztur- 
mowych NSDl\.P, czyli SA i Sztafet 
Obronnych NSDAP, tj. SS - przez gro- 
no m??odych Afrykaner??w na czele z 
Mart
inusem van den Coeckiem i Lo- 
uisem Weichardtem (by?? on z pocho- 
dzenia Niemcem) Chocia?? dzia??a??a w 
podziemiu, jej cz??onkowie, podobnie 
jak bojownicy Ossewa Brandwag, po- 
siadali specjalne uniformy i organizo- 
wali r??wnie?? akty dywersji i sabota??u. 
Wszystkie wymienione ugrupowania 
ekstremistyczne Afrykaner??w, tj.Ocrzy- 
szczon?? Parti?? Nacjonalistyczn??, Osse- 
wa Brandwag, "Nowy ??ad" i "Szare 
Koszule", ??4czy??a wsp??lna zaciek??a opo- 
zycja wobec polityki rz??du Smutsa, 
kt??ry w tocz??cej si?? n wojnie ??wiato- 
wej przyj???? na siebie rol?? sojusznika 
Wielkiej Brytanii i innych pa??stw ko- 
alicji antyfaszystowskiej. Bardziej na- 
t{)miast umiarkowanie nastawione kr??- 
gi spo??eczno??ci Afrykaner??w nie wy- 
st??powa??y tak aktywnie przeciwko 
w??adzom w Pretorii, ograniczaj??c si?? 
do odmowy wsp????dzia??ania z nimi w 
prowadzeniu wojny.Znaczna wi??kszo???? 
potomk??w trekboerow, podburzana i 
ekscytowana przez wspomniane orga- 
nizacje nacjonalistyczne. uleg??a przeko- 
naniu, ??e ostateczny sukces militarny 
pa??stw Osi by??by zarazem sukcesem 
politycznym nacjonalizmu afrykaner- 
skiego. 
Kl??ska nI Rzeszy, W??och i Japonii 
nie tylko jednak nie wp??yn????a hamu- 
j??co na- rozw??j aspiracji narodowych 
Afrykaner??w, lecz nawet wr??cz' prze- 
ciwnie - doprowadzi??a do ich umo- 
cnienia. W tym czasie bowiem przy- 
w??dcy tej spo??eczno??ci. zdaj??c sobie 


. 


(Ci??g dalszy na str. 15) 


.
.1i 


.'''' ',,'.... 


Polska pOdpisaly mi??dzynarodowe po- 
rozumienie o przystqpieniu d?? poszuki- 
wania bogactw naturalnych na Baltyku. 
W ten spos??b powstala mi??dzypa??stwo- 
wa organizacja "Petrobaltic". Najlepiej 
zbadano zlo??e D-6 znajduj??ce si?? 22 km 
od Mierzei Kuro??skiej. Ministerstwo 
Przemyslu Gazowego rozpocz??lo przy- 
gotowania do ustawienia pierwszej z 
czterech platform wiertniczych. kt??re 
maj?? tam by?? zainstalowane Niestety, 
technologie sq ju?? przestarzale, podob- 
nie jak na Morzu Kaspijskim. Nie wol- I 
no ryzykowa??. W 1981 do szlo do awarii 
na angielskim zbiornikowclt ..Glob e Asi- 
mi" i w porcie w Klajpedzie rozlal si?? 
mazut, przedostal si?? on przez wszyst- 
kie tamy na otwarte morze i zalal sze- 
roki pas wybrze??a. wydmy piaszczyste, 
pla??e - dotarl do Lipavy. Ogrom sil 
kosztowalo usuni??cie warstwy zanie- 
czyszczonego piasku plus kilkaset mi- 
lion??w rubli. . ROBOTNICZESKO 
DE??O: Walka z na logiem picia mocnych 
alkoholi przybiera na sile Biuro Poli- 
tyczne partii zalecilo wyda?? szereg za- 
rzqdze?? ograniczajqcych spo??ycia napo- 
j??w alkoholowych. Od 1 czerwca 1987 
nale??y podnie
?? podatek od rakii pro- 
dukowanej ponad wyznarzonq norm??, 
zmnieJszy?? liczb?? urz??dze?? do produk- 
cji rakii w gospodarstwach prywatnych, 
zakaza?? wykorzystywania cukru do wi- 
na i rakii w .
ektorze uspolecznionym (o- 
pr??cz przypadk??w, kiedy jest to zwi??za- 
ne z technologiq lub umowami na eks- 
port) oraz PTYwatnym, zdecydowanie 
zmniejszy?? import wyosokoprocento- 
wych alkoholi. Studenci spo??ywajqcy 
alkohol stracq prawo do stypendium, 
mieszkanie w akademiku. Czasowo lub 
definitywnie zwalniane b??d?? z pracy o- 
soby na stanowiskach, lekarza itd. 



 


I 


...
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_003_0001.djvu

			K a??da wojna niesie ze sob?? ogrom 
zniszc:<.e??. Kronikarze i historycy 
notuj?? w Polsce, po ??mierci 
Mieszka II, wielkie zniszczenia 
i grabie??e. W roku 1038 kr??l 
czeski Brzetys??aw II dotar?? a?? 
do Gniezna i zabra?? z katedry wszyst- 
kie relikwie i kosztowno??ci. Arcybi- 
skup gnie??nie??ski Stefan skierowa?? 
spraw?? do papie??a Benedykta IX. Pa- 
pie??, wed??ug niekt??rych ??r??de??, mia?? w 
1039 wyda?? orzeczenie: 
..Nawet w wojnie sprawiedliwej nie 
wolno ograbia?? ko??cio????w Bo??ych z ich 
??wi??to??ci ani z rzeczy po??wi??conych 
Bogu, nie wolno te?? usuwa?? relikwii 
??wi??tych z miejsc katolickich bez spe- 
cjalnego upowa??nienia i zgody Stolicy 
Apostolskiej, jest bowiem rzecz?? uzna- 
n??, ??e wojny toczy si?? przeciw ludziom, 
a nie przeciw niebianom lub przed- 
miotom kultu". 
Orzeczenie paI??\'skie, nakazuj??ce 
zwrot zagrabionych 
zedmiot??w kul- 
towych, nie zosta??o przez Czech??w wy- 
konane, jakkolwiek papie?? - opr??cz 
kl??twy - zagrozi?? mia?? kr??lowi Brze- 
tys??awowi z??ozeniem z tronu, a jego 
doradcy biskupowi Sewerowi (I) ze sto- 
licy biskupiej. Nie odzyskali??my nic. 
Zadna z wojen przedrozbiorowych 
nie uszczupli??a naszego 40robku kultu- 
ralnego w takiej mierze jak potop 
szwedzki w latach 1655-1657. Po przej- 
??ciu Szwed??w Polska sta??a si?? pustyni?? 
kulturaln??. Dziwne, ??e nikt ze wspo??- 
czesnych nie pr??bowa?? zestawi?? reje- 
stru wywiezionych zabytk??w. Pr??by 
takie podj???? w XVIII wieku Jan Alber- 
trandy, a kolejne mia??y miejsce dopiero 
na pocz??tku naszego stulecia. Nigdy te?? 
nie ????dano zwrotu zagrabionych prze:or: 
Szwed??w zabytk??w 
Stosunek zaborc??w do naszych d??br 
kultury jest bardziej znany. T?? z kolei 
grabie?? przerywa dopiero zako??czenie 
I wojny ??wiatowej Ale sytuacji nie po- 
trafili??my wykorzysta??. Punktem wyj- 
??cia cz????ci odszkodowawczej Traktatu 
Wersalskiego by?? nakaz zwrotu zabra- 
nych w czasie wojny przedmiot??w, da- 
j??cych si?? zidentyfikowa??. Pomijaj??c 
archiwalia niewiele zdo??ali??my w??w- 
czas zdz.ia??a?? w kwestii restytucji. Nie 
uda??o si?? na przyk??ad - mimb zg??osze- 
nia pretensji - odzyska?? tak zwanej 
Madonny Raczy??skich" Botticellego, 
ktora zawsze znajdowa??a si?? w Muze- 
um Berli??skim, ale nale??a??a do zbior??w 
polskiego magnata. . . . . 
Ca??kowicie skompromItowahsmy SI?? 
po podpisaniu - w kilka miesi??cy p????- 
niPj - traktatu w Saint-Germain-en- 
-Laye. Mimo, ??e istnia??a powa??na mo- 
??!;wo???? rewindykacji, w wykazach za????- 
czonych do traktatu nasze pretensje 
zawiera??y jedn?? pozycj??, przedmiot za- 
brany z teryto,ri??w Polski po pier- 
wszym rozbiorze w 1772: czara zlota 
kr??la W??adys??awa IV, nr 1114 Muzeum 
Nadwornego w Wiedniu... 
Nie mieisce tutaj na szczeg????owe toz- 
trz??sanie historii i pope??nionych przez 
nas bl??d??w. Przypomnijmy jeszcze, ??e 
po II wojnie swiatowej, wed??ug. sza
 
cunku Biura Odszkodowa?? Wojennych 
przy Prezydium Rady ministr??w, na8ze 
straty w zabytkach ruchomych wynio- 
s??y 1 208 000 000 z??otych przedwojen- 
nych a straty w architekturze zab,Yt- 
kow
j 4111000000 z??. S?? to jedynie 
warto??ci szacunkowe i - jak czytamy 
w sprawozdaniu - ..nie uwzgl??dniaj?? 
uszczerbku w dziedzinie kultury i sztu- 
ki, kt??ry w p??as
,czy??nie e
onomiczn
j 
jest nieuchwytny Uzupe??m?? trze,ba. ze 
sprawozdanie Biura Od

odo
an Wo- 
jennych pomija ca??kowlcl
 zbIory pr
- 
watne. oddaje w??c jedyme w przybh- 
??eniu 
asze straty i jest ni
komplet??:e: 
To co stracili??my w czasIe ostatmeJ 
wojn'y, a czego nie 
da??o si?? do tej 
pory odzyska??, naleza??oby uzna?? - 
jak twierdz?? niekt??rz
 - za be
powrot- 
nie zamkni??ty rozdzIa??. PytanIe..tylko, 
czy nie za szybko. zrezygn?
ahs'!lY z 
poszukiwa??. InaczeJ p0St??plh nasI s??- 
siedzi zza Odry i odnosz?? z tego wy- 
mierne korzy??ci. My wydali??my zara,.: 
po wojnie katalog skradzi
mych. n.am 
obraz??w, ale po odzyskanIu CZ??SCI z 
nich zosta?? 9n z??o??ony do lamusa. Dla- 
czego? 63 . 
W NRD przygotowan? w l
 ,a WI??C 
wiele lat po zako??czemu WOJny, kata- 
log ,.Kriegsverluste der Dresdner 
e- 
miHdegalerie. Vernichtetp und vermlSS- 
te Werke" autorstw3 Hansa Ebcrt.l. 
Opr??cz listy 713 obraz??w ukrytych 
przez hitlerowc??w i od tego czasu z
- 
ginionych publikaalia zawiera dane hI- 
storyczne oraz zdj??cia. Ma 
na. zapo: 
biec handlowaniu zaginionymI dZle??a'!ll 
sztuki. W razie kupna lub sprzed
zy 
obrazu wykazanego w katalogu nIkt 
nie b
dzie m??g?? powo??ywa?? si?? na to, 
??e nIe wiedzia??. kto jest jego prawo- 
witvm w??a??cicielem. 
Zaledwie dwa lata p????niej w Dre??- 
nie pokazano ju?? osiem obraz??w odna- 
lezionvch dzi??ki wspomnianemu kata- 
logowi. Katalog ten zosta?? rozes??any do 
wielu pa??stw tako materia?? do ustale- 
nia ewentualnel drezde??skiel prowe- 
niencji obraz??w zaginionvch w czasie 
Wojny. Wiede??c;ki periodYk ..Alte und 
moderne Kunc;t" po wydaniu tego ka- 
talogu stwierd7i??: ..Dre7de??skl katalog 
strat oowinien obowia7kowo le7e?? na 
widocznym mieiscu w??. wszv
tkic
 
sklpnach z dzie??ami c;Ztukl. pomewaz 
wi??k<;zo???? zaginionych obiekt??w stano- 
wi ??atwo pokupnY towar. z kt??rego 
ni"'c;pod7iewanvm pojawieniem si?? - 
iak to in? stwierdzono - zawsze na- 
le?v sil" liczv??". I 
No w??a??inie! A dlaczego polski kata- 
lo
 nie m??g??by le??e?? na wid.ocznvm 
mlei<;cu? Nie do
??. 7.e po wOJenr:vch 
strata!'!] nie odz,'skali??my wszvstklpPo. 
to przecie?? wci???? nam kradn??. Kto 
117i<;iaj r07:pozna s??ynne Vischerows
i
 
p??yty erohowe 7 katpdrv 007na??skle1 

?v RafaplR ..Portret m??odzie!ica" . z 
M'lzeum CZ"lrtorvskich. kt??re me wro- 
cilv n"l swoie mipisce? A, kto wie. iak 
Wvnhlhia te dzie??a. kt??re przed paru 
laty skr:>d7iono z muzeum sztuki w 
1.0117i i kt??rych w pe??ni nil" 1Jda??o si?? 
Orl?v<;k"'f? ' 
1??pwind"k
c;a IMt>r kt11turv. utrl'lco- 
lIych przez nasz kraj zar??wno w cz
sie 


jak I po II wojnie ??wiatowej, le??y od- 
??ogiem. Straty, jakie ponie??li??my w 
wyniku wojen czy niefrasobliwo??ci, s?? 
nie do odrobienia. Lecz nie przesta- 
wajmy szuka?? wsz??dzie tego, co kiedy?? 
utracili??my. Dzi??ki dobrej woli wielu 
ludzi udaje nam si?? niekiedy co?? od- 
zyska??. Szkoda tylko, ??e nie jest to 
zas??ug?? oficjalnych instytucji do tego 
mi??dzy Innymi powo??anych. 
DQ wybuchu wojny zbiory wawelskie 
szczyci??y si?? posiadaniem cennego obra- 
zu przekazanego na Wawel w latach 
trzydziestych przez hr. Leona Pini??- 
skiego. By??o to "Zmartwychwstanie" 
malowane przez Barthela Bruyna_ Obraz 
widziano w zbiorach jeszcze podczas 
okupacji niemieckiej, a potem s??uch o 
nim zagin????. Uwzgl??dniono go w re- 
jestrze strat wojennych. Zamieszka??y w 
Londynie Polak Andrzej Ciechanowie- 
cki przypadkiem natrafi?? na ten obraz 
wystawiony na l'c:vtaci
 w Sothehv 
and Co. Dzie??o mog??o trafi?? do pry- 


J A:N SWIE'CZY??SKI 


Kupke bowiem zajmowa?? si?? malowa- 
niem postaci, a reszt?? malowa?? Zim- 
mer. 
Ksi??dz, maj??c pewne uzdolnienia 
malarskie, sam doko??czy?? kopIi obra- 
zu. Z Wroc??awia wyjecha?? w rok po 
wyje??dzie swego wsp??lnika. I wywi??z?? 
autentyczne dzie??o, przemycaj??c je ja- 
ko stolik podr????ny. Zimmer osiedli?? si?? 
pocz??tkowo w Monachium, gdzie kon- 
tynuowa?? studia teologiczne, robi?? dok- 
torat. W 1966 przeni??s?? si?? do Traun- 
stein I podj???? prac?? katechety w jed- 
nym z gimnazj??w. W tym w??a??nie mie- 
??cie, w mieszkaniu zajmowanym wraz 
z matk?? przy Willy-Merkl-Strasse 18. 
wisia?? w salonie skradziony obraz. W 
tym czasie we Wroc??awiu wiedziano 
ju??, ??e znajduj??cy si?? tu "Ctanach" to 
n??dzna kopia pozbawfona warto??ci ar- 
tystycznej. Jak dosz??o do zdemaskowa- 
nia fa??szerstwa? Dzi??ki uprzejmo??ci 
redakcji periodyku "Spotkania Z Za- 
bytkami" udoot??pniona mi 
 przed je- 


duszki, na kt??rej u??o??one jest Dzie- 
ci??tko, w rysunku ga????zek krzewow 
otaczaj??cych Madonn??. R????nic tych za- 
uwa??y??am bardzo wiele. 
Aby potwierdzi?? moje wnioski wy- 
suni??te po przeprowadzeni!! bada?? 
technologicznych i por??wnawczych, w 
laboratorium Muzeum Narodowego w 
Warszawie zosta??y wykonane trzy rent- 
genogramy kopii. Rentgenografia wy- 
kaza??a bardzo niepewny spos??b malo- 
wania, a ca??o???? kompozycji wypad??a 
nieczytelnie, co jest niespotykane w 
wypadku rentgenogram??w dawnego 
malarstwa. 
By??am ju?? w??wczas pewna, ??e obraz 
pochodz??cy z pa??acu ,arcybiskupiego 
we Wroc??awiu jest kopi?? i to p????n?? 
kopi??, bo dwudziestowieczn??. 
...Datowa??am kopi?? na lata wcze- 
??niejsze na podstawie u??ytej techniki 
I stanu zachowania. W b????d wprowa- 
dzi??a mnie bardzo silnie rozwini??ta 
siatka p??kni???? warstwy malarskiej. 


F A??SZER E I Z??ODZIEJE 


"MADONNY POD JOD????MI" 
,. 


watnych r??k i znikn???? na d??u??szy 
okres, je??li nie na zaw.sze. Dzi??ki po- 
mocy pewnej firmy brytyjskiej i na- 
szego rodaka obraz kupiono przed li- 
cytacj?? po cenie wywo??awczej 20 000 $ 
i trafi?? ponownie na Wawel. Ale jest 
to wy????cznie zas??uga polskiego kolek- 
cjonera z Londynu. W kraju nikt z 
tych, kt??rych nazwiska wymieniano z 
okazji odzyskania cennego dzie??a, nie 
kiwn???? palcem w sprawie tej nieco- 
dziennej ..rewindykacji". 
Si??gnijmy do innej historii, kt??ra 
daleka jest' jeszcze od zako??czenia. 
Znowu co?? stracili??my. Czy odzyska- 
my? Rzecz dotyczy dzie??a Lukasza Cra- 
nacha Starszego ..Madonna pod' jod??a- 
mi", namalowanego w 1510. Gwoli ??ci- 
s??o??ci trzeb?? zaznaczy??, ??e obraz nosi 
jeszcze inn?? nazw??. Niemiecki h:stnfvk 
sztuki Werner Schade zatytu??owa?? go 
"Maria z Dzieci??tkiem". Obraz jest 
warto??ciowy pod wzgl??dem artystycz- 
nym, powsta?? bowiem w okresie pe??ni 
sd tw??rczych malarza. 
..Madonna pod jod??ami" jeden z naj- 
s??ynniejsz
'ch obraz??w maryjnych Cra- 
nacha, zosta??a ufundowana przez Joa- 
chima Lindlau, cz??onka kapitu??y ka- 
tedralnej. dla katedry we Wroc??awiu. 
J ej losy by??y zawsze zwi??zane z tym 
obiektem. Do XIX wieku znajdowa??a 
si?? w kaplicy ??w. Jana Ewangelisty, 
p??zniej zosta??a przeniesiona do skarbca 
katedralnego. Tak by??o a?? do II wojny 
??Wiatowej. Dwa lata przed jej zako??
 
czeniem wi??ksz?? cz?????? zbior??w skarbca 
katedralnego przeniesiono, z obawy 
przed gro????cymi nalotami, do opactwa 
Cysters??w w Henrykovl1e, a nast??pnie 
do K??odzka. Znalaz??a si?? w??r??d nich 
"Madonna pod jod??ami". 
Po zak.0
czeniu dzia??a?? wojennych 
obraz wrocl?? do Wroc??awia, ale ju?? do 
Muzeum Archidiecezjaln'ego, poniewa?? 
katedra by??a zrujnowana. By?? jednak 
uszkadzony, deska, na kt??rej powsta??o 
malowid??o. zosta??a prze??amana na dwa 
kawa??ki. Szokuj??cego odkrycia dokona- 
no dopiero w 19G1. Stwierdzono ??e za- 
miast cennego autentyku. kt??
y rze- 
komo przekazano w 1948 ??wczesnemu 
ordynariuszowi archidiecezii wroc??aw- 
skiej biskupowi Karolowi Milikowi w 
pa??acu arcybiskupim na Ostrowiu T
m- 
skim znajduje si?? kiepski falsyfikat. 
W tym - samym roku autentyczny Cra- 
nach zosta?? zawieszony w pewnym 
mieszkaniu w Monachium, a p????niej w 
Trannstein (RFN). 
Decyduj??ca rol?? odegrali w tej spra- 
wie dwaj Niemcy. kt??rzy pa zako??- 
czeniu wojny pozostali we Wroc??awiu. 
Jednvm by?? malarz z zawodu Georg 
Kupke, paraj??cy si?? w??wczas nie tyle 
tw??rczo??ci?? artystyczn??. co przemalo- 
wvwaniem niemieckich napis??w Jla 
polskie. Drugim za?? pracui??cy w kurii 
ksi??dz katolicki Zygfryd Zimmer. for- 
malnie 
'Wi??zany z parafi?? ??w. Boni- 
facego. Jak wynika z materia????w za- 
chowanych w archiwum kurii, w 1946 
.,Madonna pod indIami" 'zo
ta??a prze- 
kazana ksi??dzu Zimmerowi z polece- 
niem przeprowadze??ia konserwacji. Nie 
wiadomo natomiast. kto mia?? wykona?? 
zabiegi konserwatorskie. 
Georg Kupke doskonale zna?? ksi??d7a 
Zimmera i wyra??a?? si?? o nim z wiel- 
kim uznaniem. Okre??la?? go mianem 
fascynuj??cego cz??owieka. z kt??rym czu?? 
si?? ..mocno zwi??zany" Ksi??d7 udziela?? 
mu bierzmowania, by?? jego spowiedni- 
kiem i wspiera?? talent malarski. Nic 
dziwnego zatem, ??e propozycj?? ksi??dza 
Zimmera, by zaj???? si?? skopiowaniem 
obrazu ..Madonny pod jod??ami". Kupke 
przyj???? z zdchwvtem.. .Po wielu lata.ch 
uzasadnia?? to: .,Straclhsmy naS7e mie- 
nie. ojczYzn??, g
dno???? narodow??, kt??
e 
zaprzppa??ci?? HItler. W ten sp.Jsob 
chcielismy ratowa?? nasze dobra kul- 
tury dla niemieckiego obszan. i??zyko- 
wego". 
Malowanie kopii odbywa??o si?? w 
mieszkaniu ksi??dza. noc??, w swoistej 
scenerii jako ??e Zimmer by?? 'lbiera- 
czem i' mi??dzy innymi przechowywa?? 
u siebie mumi?? egipsk??, co - jak 
wspomina Kupke - .,stwarza??o nastr??j 
grozy". W grudniu 1946 Georg KupkI" 
musia?? opu??ci?? 'Vroc??aw (dzi?? mieszka 
w Berlinie Zachodnim). co pokrzv??o- 
wa??o nieco szyki Zimmerowi. poniewa?? 
praca by??a' gotowa dop!ero w po??owie; 


go opublikowaniem - wywiad z pam?? 
Daniel?? Stankiewicz, jaki przeprowa- 
dzi??a redaktor Lidia Bruszewska. Da- 
niela Stankiewicz w 1961, jako kon- 
serwator muzeum wroc??awskiego, pod- 
wa??y??a autentyczno???? przekazanego jej 
do konserwacji obrazu. Oddajmy za- 
tem g??os specjalistce: 
..Ju?? pierwsze wra??enie artystyczne 
i pobie??ne ogl??dziny obrazu ujawni??y 
wiele cech budz??cych moje zastrze??e- 
nia... Badania i amllizy por??wnawcze 
(analiza technicznej budowy obra7u 
oraz analiza formy malarskiej) po- 
twierdzi??y moje sugestie. Kopia ma 



 :.. 


'??t 


Szczeg??lnie wyra??nie wyst??powa??a ona 
w partiach twarzy Madonny i karnacji 
Dzieci??tka. Teraz wiem, ??e te wyj??tko- 
wo silne sp??kania nie by??y wyni- 
kiem czasu, ale pospiesznego nak??ada- 
nia nie przeschni??tych warstw farby. 
I tam, gdzie kopista mia?? najwi??cej 
k??opot??w - w??a??nie przy malowaniu 
twarzy i karnacji - warstw tych by??o 
bardzo du??o i st??d wi??ksze sp??kania". 
Opinia' ta nie by??a bynajmniej jedy- 
na. Wiele lat p????nIej wypow:
dz'
l: 
si?? r??wnie?? niemieccy specjali??ci na 
kanwie rewelacii 7f!chr'?? i :onif .,., - .- 
go tygodnika ..Bunte", o czym za chwi. 




??C 


J, 


Oryginal obrazu Lucasa Cranacha "Madonna pod jodlami", oferowany w 
Szwajcarii za 1500000 DM 


wymiary O,68XO,54 m i zostdh namalo- 
wana na drewnie iglastym; aby wywo- 
??ac w
a??enie autentyczno??CI wykorzy- 
stano Jako podobrazie kwater?? o??tarza 
gotyckiego. Tymczasem Cranach malo- 
wan
 by?? na drewnie lipowym i ma 
wyml8fY O,71XO,57 m. Niedopuszczalne 
b
??o w??wczas - zar??wno ze wzg????- 
dow formalnych, jak i etycznych (su- 
rowe rygory cechowe!) - u??ycie jako 
podobrazia innego malowid??a w tym 
wypadku pochodz??cego z kwaiery o??ta- 
rza. Dalej - budowa techniczna kopii 
nie ma cech charakterystycznych dla 
malarstwa szesnastowiecznego Koloryt 
jest . nieklarown.y I zbrudzony, prze??a- 

ame poszczegolnych ton??w osi??gni??ta 
me prze.z stosowanie laserunk??w _ jak 
to czymono w malarstwie renesanso- 
wy
 - lecz przez nak??adanie farb 
zmieszanych na palecie. Warstwie _ ma- 
larski.ej b
ak przejrzysto??ci g????bi, kt??re 
znamlonu
?? powszechn?? w okresie 
tw??rcZ?scI Cranacha technik?? tempero- 
wo-oleJn??. 
. N a podstawie pUblikowanych, a tak- 
ze przechowYWanych w muzeum zdj??t 
o?razu Cranacha dokona??am analiz po- 
rown
wczych, kt??re wykaza??y r??wnie?? 
dos?? Istotne rozbie??no??ci formalne mi??- 
dzy o,?vdwoma obiektami. Przede 
wszystkim wyst??puje du??a r????nica w 
wyrazie twarzy Madonnv i Dziec;atka_ 
7.auwa??alne s?? te?? odst??pstwa w 'nje- 
kt??rych partiach krajobrazu w po- 
traktowaniu formy obu fr??d
li u po- 


l??. Co wed??ug nich ma ??wiadczy?? o 
fa??szywo??ci malowid??a wisz??cego do tej 
pary, a nawet konserwowanego, we 
Wroc??awiu? Przede wszystkim twarz 
Madonny w wykonaniu Kupkego po- 
siada b????dy anatomiczne, kt??rych arty- 
sta klasy Cranacha nigdy by nie po- 
pe??ni??. Na obrazie aut
ntycznym Matka 
Boska spogl??da ??agodnie spod opusz- 
czonych powiek. Na falsyfikacie Kup- 
ke namalowa?? szpec??cego zeza. D??ie- 
c:??tko ma sko??ne. mo
oid'??lne oczy. 
jak r??wnie?? zniekszta??con?? praw?? sto- 
p??. Cranach ukaza?? j?? w skr??cie, na- 
tomiast KupkI" uczym?? j?? u??omn??. W 
pier??cieniu z lewej strony obrazu ma- 
luj??cy t?? parti?? Zygfryd Zimmer umie- 
??ci?? fa??szywe inicja??y Cranacha. W 
oryginale nie ma liter ..T.C.... Nie wia- 
domo, jakimi motywami kierowa?? si?? 
lu Zimmer. Wreszcie o fa??szerstwie 
??wiadczy nadmierna, wr??cz przesadna 
dok??adno????. W lewej g??rnej stronie 
obrazu widzimy po??r??d krajobrazu za- 
mek. Zimmet namalowa?? go z n
j:- 
drobniejszymi szczeg????ami, podczas gdy 
Cranach jedynie zaznacza?? detale. In- 
nymi s??owy, co do sporz??dzenia falsy- 
fikatu I wymiany go na autentyk przez 
obydw??ch fa??szerzy nie ma w??tpliwo- 
??ci. 
Dlaczego fa??szerstwo i kradzie?? obra- 
zu odkryto tak p??
no? Georg Kupke 
t??umaczy to ..nieznajomo??ci?? sztuki lu- 
dzi. kt??r7.Y dotvchc7as sprawowl11i pie- 
cz?? nad obrazem". Polski konserwator 


. 


stwierdza: ..Kopia znajdowa??a si?? w 
pa??acu ...niedost??pnym dla szerszego 
grona odbiorc??w. Dla przebywaj??cych 
w mm os??b wa??na by??a przede wszyst- 
kim kultowa tres?? obrazu (bliska prze- 
cie?? oryginalowl) oraz autorstwo Cra- 
nacha wymienione w umieszczonym na 
odwrocie akcie przekazania malowid??a 
w 1948 r. biskupowi K. ,Milikowi. Nad 
stron?? artystyczn?? obrazu i jego au- 
tentyczno??ci?? nikt si?? w??wczas nie za- 
stanawia??". 
Stara to prawda, ??e tylko m??y??skie 
kamienie i gor??ce zelazo s?? od z??a- 
dZieja bezpieczne. 
Wie???? o fa??szerstwie I znikni??ciu 
Madonny pod jod??ami" rozesz??a si?? 

zYbko. Rozpocz??to poszukiwania, a za- 
inetresowanych by??o wielu, mi??dzy in- 
nymi przedstawiciele diecezji wroc??aw- 
skiej i Niemieckiej Konferencji Bisku- 
pow. W????czy??d SI?? tak??e proKuratura 
z Monachium. Jej przedstawiciel od- 
powiedzialny za poszukiwania powie- 
dzia??: ..Pomimo wielu sygna??ow spra- 
wa utkn????a w martwym punkcie. Zro- 
zumia??a jest niewielka ilo???? informa- 
cji. Istnieje wiele ??lad??w, ale nigdzie 
nie prowadz??. Istnieje r??wnie?? wiele 
podejrze??, brak jednak dowod??w". 
Jedno natomiast prokurator mona- 
chijski potwierdzi??. Oto?? zmar??y w 
czerwcu 1979 doktor Zygfl'yd Zimmer 
by?? cz??owiekiem bardzo zamo??nym, po- 
siadaczem mi??dzy innymI cennej ko- 
lekcji dzie?? sztuki egipskiej, a takze 
zbior??w numizmat??w. Te ostatnie osza- 
cowano na kilkadziesi??t tysi??cy marek. 
Ale w masie spadkowej nIe odnale2'io- 
no obrazu ..Madonny pod jod??ami". Po- 
niewa?? Zimmer obraz bez w??tpienia 
posiada??, musia?? go sprzeda?? i mo??l

e, 
??e kupi?? go Franz Waldner, w??a??cIcIel 
firmy Antiken GmbH w Monachium, 
obecnie mieszkaj??cy we W??oszech. 
Oczywi??cie antykwariusz zaprzecza, aby 
mia?? co?? wsp??lnego z t?? spraw??. 
Inna z kolei wersja zak??ada, ??e 
sprzedano obraz pewnemu maklerowi 
z Ratyzbany, ten za?? przekaza?? 'obraz 
dalej do Szwajcarii. I tego nie zdola
o 
potwierdzi??. Los obrazu Cranacha me 
zosta?? do ko??ca wyjasniony. 
Ale wkr??tce obraz wyp??yn???? na mi??- 
dzynarodowym rynku dzie?? sztuki. Jak 
zwykle w takich przypadkach, oferent 
by?? anonimowy. W grudniu 1970 ..M
- 
donn?? pod jod??ami" zaoferowano Pan- 
stwowemu Muzeum (
taatliches Mu- 
seen) w Berlinie za milion siedemset 
tysi??cy marek. Muzeum odm??wi??o kup- 
na. W 1974 z??o??ono podobn?? ofert?? 
Drezde??skiej Galerii Obraz??w, przy 
czym cena by??a znaczme wy??sz
 - 
trzy i p???? miliona marek. WreszcIe w 
1981 dzie??o zaproponowano Niemieckiej 
Konferencji Biskup??w, oficjalnie upo- 
wa??nionej przez Watykan do prowa- 
dzenia rozm??w w sprawie kupna obra- 
zu. Zadna z transakcji nie dosz??a .do 
skutku. Konferencja Biskup??w NIe- 
mieckich z??o??y??a natomiast wniosek o 
wszcz??cie post??powania w 
ej 
prawi
 
i poci??gni??cie do odpowledzlalnos
1 
osob podejrzanych o paserstwo. PQl1- 
cJa kry,minalna za po??
njct
em In- 
tel:polu rozpoc
????a POszuklwaDl
 .obra- 
zu a sekretarIat generalny teJ msty- 
tu
ji cztery lata p????niej op
b
ikowa?? 
w swych wydawnictwach oflc
alnych 
fotokopi?? obrazu (1985). K
n?umkat In- 
terpolu wymienia jako miejsce ostat- 
niego pr7echowywania obrazu W
o
??a'
 
(..Breslau"), ale Jako ..
??a??c
cle??a 
wskazuje niemieck?? admmIstracJ?? ko- 
scieln??. 
W 1985 reporterzy zachodnionieml
: 
kiego magazynu ..Bunte" . postanowIl! 
prze??ledzi?? histori?? obrazu l... o?nalezl1 
Madonn?? pod jod??ami" w
'Stawlon?? na 
;przeda?? za p????tor
 mllio
a. 
arek 
 
Szwajcarii. Tygodmk zamlescIl relac
?? 
z tych poszukiwa??, przy cz!m. me 
ujawniono, w jaki spos.ob d
lenmka- 
rzom uda??o si?? odnalez?? dZI.e??o,. kto 
oferuje je do sprzeda??y i .gdzle. SI?? W 
tej chwili znajduje. Natommst me ule- 
ga w??tpliwo??ci, ??e reporterom obraz 
pokazano, a nawet pozwolono sfotog
a- 
fowa??. W ??wi??tecznym numerze z ubl???- 
g??ego roku opublikowano na o
??adce 
kolorowe zdj??cie "Madonny P?d Jod??
- 
mi" i jest to z ca???? pewnoscl?? orygl- 
n1;l??. Wyklucza si?? przy tym, aby ty- 
godnik wszed?? w posiadanie starego 
zdj??cia (w kolorze) o
razu 
ranacha, 
takie zdj??cie bowiem me is
ma??o. Czar- 
no-biale zdj??cie przechowuJe w swych 
zbiorach naukowych StaatIiches Mu- 
seen w Berlinie. Czarno-bia??a fotogra- 
fia "Madonny pod jod??ami" 
y??a w!e- 
lokrotnie reprodukowana, mI??dzy .m- 
nymi w ksi????ce ..Die Mali rfdltul 
 
Cranach", wydanej przez VEB Verlag 
der Kunst, Drezno 1974 (przeklad po
- 
ski 1980). R??wnie?? eksperci kryminal:- 
stycy stwierdzili, ??e gdyby zdj??Cie nie 
by??o wykonane wsp????cze??nie, ni
 m
- 
g??oby by?? tak doskona??e techmczme. 
Sprzeda?? obrazu obwarowana zosta??a 
przez obecnego posiadacza jednym wa- 
runkiem: dzie??o musi powr??ci?? do le- 
galnego w??asciciela. Przy czym sprze- 
daj??cy nie okre??li??, kto jest wed??ug 
niego "prawowitym w??a??cicielem". D
- 
dajmy. ??e eksperci wycenili obecme 
warto???? handlow?? obrazu na oko??o 
pi??tna??cie milion??w marek RFN! 
Poniewa?? sprawa sta??a si?? g??osna i 
odzyskanie dzie??a jest mo??liwe Z? po??- 
tora miliona marek, rozpocz????a SI?? dy- 
skusja "kto jest w prawie?" C7Y praw: 
nym spadkobierc?? kapitu??Y katedralnej 
we Wroc??awiu jest polska kapitula ka- 
tedralna? Z naszego punktu widzenia 
dekret o maj??tkach opuszczonych i po- 
niemieckich z 8 marca HI46 (Dz. U. 
1946, nr 13, poz. 87) za??.atwi?? 
pr
w?? 
ostatecznie. Przekaza?? 7blOry n:emlec- 
kie
o Kmcio??a katoHckiee:o na rzecz 
polskiego mienia pa??stwowego. 
Alp Spr8Wt?? nie jest taka prosta. W 
??wietle do
?? specyficznego prawa 
szwajcarskiego obecny posiadacz obra- 
(Doko??czenie na 3tr 4' 


Z l' C I E 
Nr 48 (1810) 


LITERACK.E 
Str. Z??
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_004_0001.djvu

			B y??a to ba!"dzo sympatyczna kon- 
fereocJa prasowa, a raczej przy- 
jacielskie spotkanie nowego mi- 
nistra kultury i sztuki, prof. 
Aleksandra Krawczuka z !hien- 
nikarzami r????nych czasopism 
1 gazet, w????cznie z Wk??adowymi. By?? 
to dialog przepojony m-osk?? o przy- 
sz??o???? naszej kultuTY. dialog nie po_ 
zbawiony osobistych, nawet bardzo 
Pl"ywatnyoh refleksj
 i opinii. 
Z poczuciem humoru prof. Kraw- 
czuk odni??s?? si?? do oczekiwa?? dzien- 
nikarzy ciekawych. z jakim to PJO- 
gramem wyst??pi nowy minister. On 
za??. rozpocz???? od swych . pierwszych 
dozna??' z okl"e5u dotyohczasowej dzia- 
??aln<>??ci na nowym jak??e odrpOwie- 
dzialnym stanowisku, do,dajmy bardzo 
kr??tkiego okresu, bo zaledwie sze??cio- 
tygodniowego. - Uczciwie stwierdzam 
- rozpocz???? minister ??e nie by?? ItO 
czas zmarnowany. albowiem przesze- 
d??em in.tensywn??, wstrz??sow??, skutecz- 
n?? kuracj??... wystall"czaj??c?? do wyle- 
czenia si?? z naiwno??ci. 
Prof. Krawczuk - jak sam to obld- 
czy?? - jest si??dmym ministrem wy- 
wOdz??cym si?? z Uniwersytetu Jagiel- 
. lo??skiego. W tym miejscu przytoczy?? 
tak??. oto oiekawostk??. Jednym z jego 
poprzednik??w by?? gen. Marian Kukiel, 
przed drug?? wojn?? ??wiatow?? dyrek- 
tor Muzeum Czartoryskich w Krako- 
wie. W czasie wojny b??d??c w Polskich 
Si??ach Zbrojnych na Zachodzie pe??ni?? 
fu.nkcj?? ministra obrony w rz??dzie e- 
mig'racyjnym, a podczas pogiI"zebu gen. 
W??adys??awa Sikolfskiego dowodzi?? 
kom,pani?? honorow??. W??wczas to gen. 
Kukdei wyda?? s??aWi!1Y roZikaz: ..Kom- 
pa.mo, za mn?? do 
robu marsz!" Po- 
??piesznie doda?? min. Krawczuk: - J,a 
nie wydam komendy ..Kulturo polska, 
za mn?? do grobu marsz!" 
Odk??d prof. KJrawczuk zosta?? mini- 
strem kultury i sztukJi zmieni?? sw??j 
punkt widzenia na wiele nurtuj??cych 
nas zagadnie??. - Jako profesor i tw??r- 
ca wiedzia??em tylko to, co nale??y w 
kulturze zrobi??. Obechie jakb minister 
zdaj?? sobie s.praw??- z tego co mo??na 
zrobi??. a to s??' dwie zupe??ne r????ne 
sprawy. Teraz stoj?? przed problemem 
jak pogodzi?? to co jest naj pilniejsze 
do zrobienia z tym co m o g ?? zrobd?? 
przy okre??lonych srodkach finanso- 
wych i organizacyjnych. Jest rzecz?? 
znamienn??, ??e powo??uj??c mnie na mi- 
. ndstora ptemier liczy?? na to. ??e dopro- 
wadz?? do pewnych zmian w kulturze, 
zw??aszcza w ??rodowiskach tw??rczych 
i to w aspekcie politycz.no-organiza- 
cyjnym. Podzia??u ??rodowis,ka nie wol- 
no nam ??ekcewa??y??, a jest on fak- 
tem. Moim pragnieniem jest to, a by 
kultura stawa??a si?? coraz bardziej 
otwarta. aby napi??cia i konflikty opa- 
da??y. stawa??y si?? coraz mniej ostre. W 
tym celu prowadzi??em i prowadz?? nie- 
ust3.!1lnie rozmowy z ka??dym tw??J"c??, 
kt??ry chce rozmawia?? ze mn??. Po- 
dzia??y te wynikaj?? m. in. z rozwi??-za- 
nia niekt??rych zwi??zk??w i powo??ania 
tzw. nowych zw
??z\t6w, kt??re VI rze- 

zywisto??oi s?? jednak - ja l k w przy- 
padku Zwi??zku' L1teorat??w PO'lskich - 
kontynuacj?? dawnych. Jak?? wi??.c sto- 
sowa?? polityk?? wobec wszelkich zwi??z- 
k??w tw??rc,zych szcwg??ln
e tych po- 
dzielonych? Moja fal1111u??a iest taka: 
zwi??zKi powinny by?? silne. Nie wszys- 
cy do zwi??zk??w nale??e?? musz??, bo 
nigdy tak nie by??o, aby wszyscy tw??r- 
cy byli zrzeszeni w zwi??-zkach. Nikogo 
nie b??dziemy na si???? przyci??ga?? czy 
przekupywa??. aby wst??l)Ji?? do nowych 
zwi??zk??w. Jest to_ soprawa indywidu- 
aln???go wyboru. Nie b??dziemy te?? ob- 
sypywa?? zwi??zk??w ??adnymj material- 
nvmi przywilejami. Chcemy natamiast, 
aby ka??dy tw??rca dzia??aj??cy w zwi??z- 
ku mia?? szczeg??lne mo??liwo??ci praco- 
wania dla kultury polskiej. To jest 
jedyny przywilej. 
W tym miej.scu profesOO"-.minister 
uczyni?? ma???? prO'fesjonaln?? dygresje: 
- Gdyby obak !pnie siedzia?? m??j star- 
szy o dwa tysi??ce_ lat kolega Mece- 
:1as-Rzymia!!1in to on by porad-zi?? mi 
tak: uwa??ajcie z tYIUi zwi?? Zlka mi , bo 
z punktu widzenia w??adzy silne zwi??z- 
ki nie tak bardzo potrzebne. Pami??- 
tajcie o maksymie -'- ..divide et Impe- 
ra';. Niech s,i?? tw??rcy k????c??, sprze- 
czaj??. dla w??adzy tak wYl!odnie. Tak 
by mi radzi?? cynicznie Mecenas z tam- 
tej epoki. ale ja by.m gO' .nie. pos??u- 


JERZY DOQ\IA??SKI 


KUL TURO, 


A 


cha??. gdy?? istnieje pewne dobro nad- 
rz??dne, wa??lliejl3,z,e od dora??nych ce- 
l??w politycmych. Uwa??am, ??e silne 
zwi??zki, silne ??rodowiska tw??rcze po_ 
trzebne s?? nie w??adzy. ale kulturze 
narodowej. Jest w
ele spraw. klt??re 
powinny by?? za??atwione na szczeblu 
??rodowisk. Niestety, w??r??d tw??rc??w 
istn:ej?? nadal podzia??y szkodliwe dla 
kultu'l"Y. n,ie pozostaj??ce bez w;p??ywu, 
szerokiego rezonansu w spo??ecze??stwie. 
Dzi?? na plan pierwszy - jak pod- 
kre??li?? min. Krawczuk - wysuwa sif: 
problem jak utrzyma?? kultur??? Jak 
zapewni?? jej byt, rozkwit? Jak po_ 
m??c teatrom, siJlm??om artystycznym, 
bibliotekom, domom kultury. kinema- 
tografii, poligrafii, fonografii, zabyt- 
kom itp. To wszystko przecie?? utrzy- 
muje minister kultury I sztuki. Jak 
wi??c post??,powa??. aby WG,zystkie te 
instytucje dzia??a??y coraz lepiej? 
Z czegO' wi??c ma ??y?? kultura? Od 
zarania zawsze potrzebowa??a ooa me- 
cenat??w. Dzi?? u nas sprawuJe go prze- 
de wszystlIcim pa??stwo._ Coraz wi??ksz?? 
rol?? spe??nia Centralny Fundusz Roz- 
woju Kul'tury, kt??ry - jak to ok.1'e??li?? 
minister - ,,sprawdza &i?? nam". dzia- 
??a coraz lepiej ?? sprawniej. coraz wy- 
dajniej. WZJl"ost ??TodJk??w o jedn?? trze- 
ci??, do 80 mld z?? przemaczonych na 
kul tur?? w przysz??ym roku POtwierdza, 
??e sytuacja poprawia si??, jest znacz- 
nie lepsza ni?? by??a, a??e nie zaspokoi 
to wszystkich naszych pom-zeb. 
Ostrawie podszed?? min. Krawczuk 
d'o post??puj??cej poprawy w kulturze, 
s??usznie uwa??aj??c_ ??e skoro jest le- 
piej to rozbudzaj?? si?? apetyty, kt??rym 
nagminnie towarzysz?? pytania: dlaczego 
wi??c w terenie nie mamy wystarcza- 
j??cych ??rodk??w na pokrycie najwa??- 
niejszyoh potrzeb? WidocZll1?? papraw?? 
odnie???? mo??emy da sytuacji kJ"ytycz- 
nych lat poprzednich, jednak??e przy 
ograniczonych dzi?? mo??liwo??ciach fi- 
nansowych nie jeste??my w mocy za- 
??ata?? wszystkich dziur. 
Mil!1Lsters'two Kultury i Sz.tuki 
,zdartiem jego SlLefa - nie powinno by?? 
jedynym mecenasem. Spo??eczei1Stv,:O'. 
adbiorca sztuki. powinno wykazywa?? 
wi??cej troski o sprawy kultury w roz- 
miarach sobie w??a??ciwyclh. Jest tu 
wiele r????.r1orakich ma,??liwo??C'i. Oto jed- 
na z zaproponowanych przez milllistra. 
W Poilsce powsta??y i nadal powstaj?? 
tysi??ce osiedli mieszkaniowych. Wszys- 
tkie cechuje monotonno???? i jednoli- 
to????, pOdobie??stwo blok??w, kt??rych 
czasem nie spos??b rozr????ni??. Kiedy?? 
wszystkie domy w miastach mia??y 
swoje god??a-symbole. By?? wiec pa??ac 
"pod Baranami" i kamienica .,pod Mu- 
rZY'!1em", Dzi?? te?? mo??na by to zasto- 
sowa?? na naszych b??okach i wie??ow- 
cach. To nie tylko u??atwi??oby szyb- 
kie odnalezienie w??a??ciwego domu, nie 
tylko upi??kszy??oby je. ale da??oby mo??- 
liwa???? zatrudnienia a'l"'mjj plastyk??w. 
I by??,by to rzeCzyw.i??cie warto??ciowy 
mecena,t. Ale nikt dot??d o tym nie po- 
my??la?? cho?? nie idzie tu o wielkip. 
sumy. Tymczasem przygn??biaj??ca mo- 
notonia trwa i daje si?? nam eOTaz 
moaniej we ZII1aki. A przecie?? opa try- 
wanie dom??w ail"tys1ycmymi symbola- 
mi pomog??oby te?? w prawid??owym 
kszta??tO'waniu gust??w aJI'tystycznych. 
A propos 
st??IW. Zalewaja nas re- 
produkcje r????nych obraz??w. Wcale nie 


. ,\,.,", r. 


" 


FA??SZERZE I Z??ODZIEJE... 


(Doko??czenie ze str. 3) 
zu Cranacha, kt??rY" zakupi?? go w do- 
brej wierze (bona .fkle), jest jego le- 
galnym- w??a??cicielem. Chc??c podwa??y?? 
nabyty tytu?? w??asno??ci na??e??a??oby udo- 
wodni?? nabycie obrazu w z??ej wierze 
(fide mala), co bynajmniej nie jest 
proste, je??eli nie wr??cz niemo??liwe dla 
strony polskiej. Na te trudno??ci nak??a- 
daj?? si?? obecnie w- RFN politycznie 
zabarwione wysi??ki maj??ce zapobiec 
mo??liwo??ci zwrotu dzie??a Cranacha do 
Wroc??awia. Autorzy artyku??u w "Bun- 
te" podkre??laj?? tak?? mo??liwo????. Cytu- 
j?? pog????d prawnika Hansa Wernera 
Brachta, kt??ry jest zdania, ??e ..prawo 
posiadania obrazu przys??uguje mimo 
wszystko niemieckiej kapitule kate- 
dralnej we Wroc??awiu. Poniewa?? taka 
nie istnieje, obraz na mocy jurysdyk- 
cji wewn??trzpa??stwowej przechodzi na 
w??asno???? niemieckiegO' .Ko??cio??a kato- 
lickiego i tam ma pozosta??". 
Wnosz??c o restytucj?? dzie??a, zgod- 
nie z prawem mi??dzynarodowym na- 
le??y udowodni?? swoje prawo w??asno??ci 
i, co istotne, fakt oficjalnego zg??oszenia 
organom ??Cigania jego utraty. To po- 
zwala uzyska?? pomoc organ??w oficjal- 


ZYCIE 
str. ?? 


LITERACKIE 
Nr 48 (1810) 


. 
nych innych kraj6w. Tymczasem o za- 
gini??ciu obrazu kuria wroc??awska nie 
zg??asza??a Ministerstwu Kultury i Sztu- 
ki, ani organom ??cigania, i, jak mi 
wiadomo, r??wnie?? w??adzom ko??cielnym. 
Z tego by wynika??o. ??e nie mog??y by?? 
podj??te ??adne oficjalne poszukiwania 
obrazu za granic??. St??d mi??dzy inny- 
mi w publikacjach Interpolu strona 
polska jako poszukuj??ca obrazu nie 
jest uwidoczniona. Po??rednictwo Wa- 
tykanu w tej sprawie nie ma ??adnego 
znaczenia prawnego, mo??e mie?? zna- 
czenie przy ewentualnym zakupie "Ma- 
donny pod jod??ami". Sugestia, aby do 
czasu rozstrzygni??cia strony prawnej 
transakcji i sfinalizowania zakupu 
obraz zosta?? z??o??ony w depozycie wro- 
c??awskiej Kurii Arcybiskupiej, pozo- 
stanie zapewne w sferze marze??. Za 
du??e pieni??dze wchodz?? w gr?? i zbyt 
du??e ryzyko utracenia ..tytu??u w??asno- 
??ci" przez obecnego posiadacza. 
Nieza??e??!1ie od okoliczno??ci, w jakich 
dosz??o do utraty dzie??a Cranacha, na- 
le??a??oby zaj???? oficjalne stanowisko 
prawne, co nie przeszkadza w zawar- 
ciu ewentualnej transakcji odkupienia 
"Madonny pod jod??ami". 
Trudno zaprzeczy??, ??e katolicki ka- 
p??an dopu??ci?? si?? fa??szerstwa, kradzie- 
??y i pnemytu i to, jak g??osz?? repor- 
terzy "Bunte" z pobudek materialnych. 
. Sam Kupke przyzna?? w rozMowie z 
dziennikarzamI, ??e ..by?? to grzech". 


NA MARS 
4 


tanie. Wida?? je wsz??.dzie - w domach, 
biurach, klubach. Wyb??T ioh niewielki. 
- Dlaczego w naszych domach nie 
mog?? zawisnq?? oryginalne dzie??a wsp????- 
czesnyoh nam mistrz??w? - zapyta?? 
min. Krawczuk. - Chyba dlatego- 
odpowiedzia?? sobie - ??e te dzie??a s?? 
zbyt drogie, tw??rcy s'i?? nadmiernie 
ceni??. Gdyby tak obni??y?? ceny obra- 
z??w by??oby znacznie wi??cej odbiorc??w 
a korzy??Ci by??yby obustronne. 
W dalszym ci??gu, m??wi??c o kszta??- 
towaniu gust??w naszego spo??ecze??stwa, 
praf. Krawczu.k wypowiedzia?? sw?? 
opini?? na temat archi1ektury ko??ciel- 
nej i sztuki sak!l"alnej. Podkre??li?? z na- 
ciskiem, ??e jest to jegO' ca??kowicie 
prywatna opinia. kt??rej nie nale??y ????- 
czy?? z zajmowanym przez niego sta- 
nowiskiem w resorcie. 
Jak powszecooie wiadomo w Polsce 
buduje si?? sporo, ponad tysi??c ko??cio- 
????w (cho?? ni-kt dok??adinie nie wie ile). 
ale s?? to na og???? brzydkie betonawe 
bunkry, ktbre pozostan?? w nas:z;ym 

rajolbrazie przez se1ki lat, lalko wizy- 
t??wka naszych czas??w. 'I1o samo do- 
tyczy sztuki s,akralnej, przewa??nie 
pseudonowoczesmej, po2Jbawianej sma- 
ku artystycznego. A przecie?? ta sztu- 
ka i architektura maj?? maczmy w!p??yw 
na gusty cz????ci naszego spo??ecze??s,twa. 
Ta'ka jest opinia cz??owieka zwi??zane- 
go ze sztuk??. szczeg??lnie t?? klasycrzna. 
aJIltYC:m1??. cz??owielka wra??liwego na 
pi??kno. I tym nale??y t??umaczy?? trosk?? 
profesora o otaczaj??ce nas dzie??a. 
NiecO' p????niej do tego tematu po- 
wr??cano w dYSikusji. Emocje budzi??y 
r????nego rodzaju mecenaty, w tym ko- 
??cielny. Odpowiadaj??c prof. Krawczuk 
stwierdzi??. ??e mecenat ten istmieje od 
prawie dw??ch tysi??cy lat. a ko??cio??y 
zawsze stanowi??y naturaln?? sceneTi??, 
w kt??rej artysta mo??e lokowa?? swo- 
je dzie??a plastyC:za1e i muzycZll1e. Na- 
tomias't trosk?? napawa spos??b wyko- 
nYWaJIlia tego mecenatu nastawionego 
na i}.o???? a nie jako???? Jest to tym bar- 
dziej dziwne. ??e Ko??ci???? nie nale??y do 
ubo_gich zleceniodawc??w a jednak S7tU- 
ki ko??cielnej nie wyr????nia nale??yty 
poziom artystyczny a czym decYdenci 
ka??cielni powinni wiedzie??. 
Zn??w zabrzmia?? g??os mill1istra gody 
prof. Krawczuk pocz???? m??wi?? a ?Jl'????- 
nicawanym s'tanie obiekt??w s??u????cych 
sztuce. Wiele z nich wymaga szybkich 
remont??w lub razbudawy. Por??wna- 
nie stanu nllJ. bUdynJk??w teatralnych 
Rzes'zowa i KrakO'wa wypad??o fatal- 
nie dla tego drugiego miasta. To sa- 
mo dotyczy krakowskich szk???? ar- 
tystycZll1ych. filharmonii i innych obielk- 
t??w, Na porzytywnych przyk??adac'h z 
innych o??r-odk??w minister sformu??owa?? 
stwierdzenie: resoT-t musi ??o??y?? ??rod- 
ki finansowe dla wszystkich. ale naj- 
lepiej jest pomaga?? tym. kt??ll"'zy sa- 
mi sobie pomagaj??. W??ad.ze lokalne 
maj?? wiele r6wych mo??liwo??ci zadba- 
nia o SWe obiekty i wiele zale??y od 
tego jBik gospodaruj??. 
Swoje s??owo wst??pne min. Kraw- 
czuk za'ko??czy?? optymistycZ41ym akcen- 
tem: z og??lnego kryzysu naszej gospo- 
darki kultura wysz??a stosunkowo 
obronn?? .r??k??, tzn. nie przerwa??y swej 
dzia-??alno??ci plac??wki kulturaLne, wci???? 
jeste??my tw??rczy. zapobiegliwi, ruch- 
li'\vi. Z powadzeniem eksportujemy 


, " 
;1 , 


.:2
.
.:
t/..... :::?
:)
:-:.:. : { . 
>.:.-.::-
' 
:::l 
f .."..J::.::,.."'4 
:.::.....:. .. 
.:.- . .-:'.-:.:<:".:.
.y..: "'::'. 
.,....,"..{::l.::'" ..
.... 
" ',.,,
.t::. . :i_li:' :.. .'. 
.. ..,.
 : 


f
::
:
"" .:.:. 


.} 


. ..:4 



;j;: 
\'
r
 
....... .
. 5i.";:.::: . 

: ....:
 


:: .- 


':" .;,.::'}", 


');
" 


." \{
j.:: 


";; _ ':"Ji?:( 
" ., -..\\t., 
.. .??.,o:. ),-.:,".:. 


::
 . 



::.. 


. 
 


:::
:"'
 ,".
 . 


j...; 
 



.. 
,#Aj 


.",:/,'_I
:'::'
':'j',.. .. 


...... .....k 


:" .
,
:::

: 


Falsyfikat Zimrmera i Kupkego. Zazna- 
czono pa'l'ti?? obrC1iZU z pod
tawowymi 
bl??dami pope??nionymi przez fa??szerzy 
maj??c na my??li ca???? operacj?? zaw??ad- 
ni??cia cennym obrazem. Pozostaje ??y- 
wi?? nadziej??, ??e dzie??o Lucasa Crana- 
cha, znane jako .,Madonna pod jod??a- 
mi", kiedy?? znajdzie si??, jak przed la- 
ty w Katedrze Wroc??awskiej. Nie b??- 
dzie to jednak proste, bowiem dzieje 
obrazu s??, jak wida??, dalekie od za- 
ko??czenia. 
JAN SWIECZYNSKI 


" 



'....,,:.: 


nasz?? dzia??alno???? kulturaln?? i artystycz- 
n??. A ta wszystko mo??e nas napawa?? 
dum??. 
P????niej nast??,pi??a dyskusja, swobo- 
dna rozmowa, w kt??rej uczestniczy??o 
kiLkunag,tu dJziennilkarzy z jednej stro- 
ny i minister ze swymi wsp??lpra	
			

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_005_0001.djvu

			IV Mi??dzynarodowe Spotkania 
Teatralne rozpocz????y si?? wy- 
st??pem Teatru Szkockiego z 
Glas
ow. Zako??czy ie Drzedstawienie 
moskiewskiego Teatru Na Tagance. Ze- 
spo??y siedmiu kraj??w: Anglii, W??och, 
W??gier. Bu??garii RFN. Finlandii i 
Zwi??
u R&dzi

 poka??a w War- 
szawie dziesiea sDektakli A oto pro- 

ram: ..Satyra na trzy stany" Dawida 
Lyndsaya (Scottish Theatre Compa- 
hy), "Teatr" Remondiego i l:aporossie- 

o z Rzymu. ..Mistrz I Ma??gorzata" 
Bu??hakowa i .MaratlSade" 
etera 
Weissa (Teatr im. Gergeleya CSlky z 
Kaposvaru). ..Morski b????kit" Walere,!{o 
Petrowa I Geor
ia Genkowa {Teatr 


B02ENA WINNICKA 


cho'Na (Teatr Dramatu i Komedii Na 
Tagance). Teatry renomowane s??awne, 
a tak??e ma??o znane. o kt??rYch zaDeWI1e 
niewiele s??yszeli naibardziei ruchliwi 
z DOlskich krytyk??w Nawet ci C() sa 
po imieniu z Bibi Andersson. Tyle go- 
??cie. My ze swei strony Drzedstawiamy 
obserwatorom I Lainteresowanvm nasz 
teatr Spotkaniom towarzysza codzien- 
ne pokazy video Ko
o DOkazuiemy? 
Teatr Swinarskiego, Jarockiego, TOma- 
szewski
o Szajny GrzegorzewskieJto. 
Wi??nlewskie
o i Garozienice. No ; o- 
czywi??cie Drzedstawienja teatr??w war- 
szawskich. 
Jak wypadnie ta konfrontacja? Za- 
topi nas w kompleksach, czy umocni w 


dziWY. A z tei perspektywy naS7 teatr 
zaja??nieje blaskiem artystycznych do- 
kona??, albo odsIoni pe??n?? kras?? swoich 
niedostatk??w. Tak oczywi??cie nie jest 
I by?? nie mo??e. Mo??na przymierza?? si?? 
do innych po to tylko, aby znalef?? po- 
ciech?? w stwierdzeniu, :te sztuka teatru 
nie wi??dnie u nas samotnie, ale w ca??- 
kiem dobrym towarzystwie. Na co 
bardziej pob??a??liwi krzykn?? zapewne, 
??e teatr mamy niczym fiata 125p, 
czyli na ??rednim europejskim poziomie. 
No, troch?? wy??ej. CzasamL W obydwu 
opiniach jest ??ut prawdy. co ??atwo 
mo??na udowod'l1i??. By??oby to jednak 
r6wnie k??amliwe, co po prostu niepo- 
trzebne. Zostawmy zatem por??wnania 


ZABAWA MORALITETEM 
I PRUCIE KURTYNY 


.. 

;; 



l: 
f;
 _ 
??\l??tj
'
??
i\jfln
??;??;??jfi
???r
'??t i '.'i'. ,-. 

'" .. ".Mi1
it????.t
??
??/f 
'
??
'f1 "(
??..'; 
t 
. . . :..... ." '. ....
 
....:.. ".. 


?? 


c. 


",," 
." .

 


f 


'"00:' 


o,': 


1 


'.. 
'4}.r ., 
.... " !:??;t .1 
I'f .II..; A 



.. i''Ji< 1':-' '?? 
";_'1fiiI'
' .... 


..... 
 
"'c ., 


.
 


.
... 



 ,
.
 



 


.??. 1 ; 


,,'l't!atr" R
o1tdi
o I CCpOTos!??ego 


Dramatyczny. Sofia). ..Faust" Goethe- 

o (Thalia Theater l. Hambur
a), ..Ka- 
lewala" Jormv Uotinena (Teatr Miej'ski 
z Helsinek) ..Na dme" Gorkie
o_ ..Woj- 
na nie ma oblicza kobiety" SwieUany 
Aleksiejewicl i .. Wi??niowy sad" Cze- 


N areszcie ..Czarodziejski flet" na 
scenie warszawskiego Teatru 
Wielkiego I Po 156 latach nie- 
obecno??ci I Po raz ostatni bo- 
wiem to arcydzie??o Mozartow- 
skie wystawione by??o w War- 
szawie w Teatrze Narodowym w 1830 
w wersji Wojciecha Bogus??awskiego 
pod dyrekcj?? Karola Kurpi??skiego. 
Kt???? mo??e wyja??ni?? t?? absencj?? na 
pierwszej polskiej scenie operowej? 
Teraz wprowadzi?? ..Czarodziejski 
flet" na scen?? Teatru Wielkiego Ro- 
bert Satanowski, kt??ry zaprezentowa?? 
ju?? niejedno dzie??o czekaj??ce. od lat 
na realizacj?? w Warszawie. ze Drzy- 
romn?? cho??by "Woyzecka" Albana 


WOJCIECH DZIEDUSZYCK'I 


DVSze? Okaza?? sie to mo??e dopier" pO 
sootkaniach. choc to te?? mocnn watnli- 
we. Tylko naiwni s??dzi?? mog??, ??e war- 
szawskie prezentacie dadza obraz eu- 
ropejskie
o teatru ie??li nawet nie 
idealny, to przynajmniej w miar?? praw- 


fletu", zmiemaJ??ce si?? iSk w ltal ejdo- - 
skopie sytuacje i nastroje tej czaro- 
dziejskiej ba??ni muzycznej. Orkiestra 
Teatru Wielkiego muzykuje z upodo- 
- baniem, uroczy??cie brzmi??c w scenach 
obrz??d??w sarastrowego zakonu, przej- 
rzy??cie prowadz??c dialogi instrumen- 
talne, precyzyjnie rysuj??c pasa??e i bie- 
gniki w dramatycznych partiach par- 
tytury. 
Na szcz????cie Laco Adamik, insceni- 
zuj??c, nte zrezygnowa?? z ukazania ca- 
??ej ba??niowo??ci tej uroczej, filozoficz- 
nej opowie??ci tak jak to uczyni?? ze 
"Z??otym kogucikiem", w kt??rym 
wbrew charakterowi muzyki przeni??s?? 
akcj?? opery z czas??w bajecznych w 


I n??c??ce uog??lnienia i zajmijmy si?? 
raczej tym, co w ci??gu dw6ch tygodni 
trwania warszawskich spo,tka?? mo??na 
obejrze??. 
Rozpocz???? Scottish Theatr Company. 
Teatr m??ody, istnieje dopiero pi???? lat, 
wystawia ch??tnie utwory autor??w 
szkockich, klasyk??w I wsp????czesnych. 
"Satyra na trzy stany", to XVI-wieczny 
moralitet. Napisa?? go David Lyndsax, 
poeta dramaturg, dyplomata, wycho- 
wawca Jakuba V, posta?? niezwykle 
barwna. Ten sam, kt??rego John Arden 
uczyni?? jednym z bohater??w swej sztu- 
ki "Ostatnie dobranoc Armstronga". 
Przedstawienie ..Satyry na trzy sta- 
ny" grane czterysta lat temu trwa??o 
podobno dziewi???? godzin. W Warsza- 
wie by??o znacznie klf??tsze, a to dzi??ki 
opracowaniu tekstu przez Roberta 
Kempa. Spektakl wyre??yserowa?? Tom 
Fleming. Nie jest on ani rekonstrukcj?? 
dawnego teatru. ani czyst?? jego styli- 
zacj??, cho?? oczywi??cie odwo??uje si?? do 
??wczesnej konwencji. .Test zabaw?? w 
moralitet, lub raczej zabaw?? morali- 
tetem, okrutnie barwnl;l, ruchliw?? i 
??ywio??ow??. 
Dekoracja Nadine Baylis dzieli scen?? 
na dwie cz????ci. Jak w dawnym teatrze 
jest wi??c mIejsce do gry I podwy??sze- 
nie. Scena pokryta lekko pochylonym 
podestem jest miejscem gry. Na pod- 
wy??szeniu zasiada ch??r. To trzy stany 
kr??lestwa - duchowie??stwo, bogacze 


No c6 ??,- widocznieMamlk-nie wierzy w 
si???? luzyki, gdy?? r??wnie?? na uwertuJ,'G 
do drugiego aktu na??o??y?? nie maj??c?? nJc 
wsp??lnego z muzyk?? scen?? przygotow
- 
wama si?? do obrz??d??w przez sarastro- 
wych kap??an??w. Patrzymy jak kilku- 
dziesi??ciu bia??o odzianych m????czyzn 
owija si?? w bardzo d??ugie pasy - niby 
Cze??nik Fredrowski w pas s??ucki - i 
zapominamy o muzyce Mozarta. kt??ra 
ma nas wprowadza?? w klimat zbli??aj??- 
cej si?? sceny mistycznych obrz??d??w w 
??wi??tyni m??dro??ci. 
Akcja ..Czarodziejskiego fletu" na 
scenie Teatru Wielkiego rozwija si?? w 
ba??niowym plenerze. po obu stronach 
sceny grzbiety taje"TIniczych g??r, niebo 


Czarodziejstwa Teatru Wielkiego 


Berga Makbeta" Verdiego, ""Z??otego 
kogucik
:' Rimskiego-Korsakowa... !5 a : 
tanowski wystawia?? ju?? "C:za
odzl
Jskl 
flet" - pstatnie, niew??tphwle 
aJbo- 
gatsze muzycznie, ale i chyba naJtrud: 
niejsze stylistycznie dzie??
 M0;??:arta 
w 1967 w Poznaniu w rezyserll Kurta 
Pschera i scenografii Andrzeja Majew- 
skiego. Pami??tam ten spektakl pe??en 
wdzi??ku, humoru, pi??knego ??pIewu, 
stylowo realizowanej muzyki. Satanow- 
ski prowadzi Mozarta ze specjaln
m 
umi??owaniem i pietyzmem_ B??d?? mIa?? 
d??ugo w pami??ci "Cosi fan tutte
' z 
w??oskimi sohstaml i ..Uprow:adzeme z 
seraju'
 pod jego dyrekcj?? w Oper.ze 
Wroc??awskiej oraz premiery tych dZIe?? 
w 1983 i 1984 w warszawskim Teatrl!:e 
Wielkim. Teraz przysz??a kolej na "Cza- 
rodziejski flet". . 
Jecha??em do Warszawy z nadziej?? 
zobaczenia wielkiego, ba??niowego wi- 
dowiska, us??yszenia pi??knie wykonanej 
Mozartowskiej muzyki. Satanowskl nie 
zawi??d??! Poprowadzi?? "Czarodziejski 
flet" z elegancj??, temperamentem. pod: 
kre??laj??c liryk?? i humor tej cudowneJ 
partytury... i romantyzm. bo przecie?? 
ca??a muzyka tej filozoficznej ba??ni 
przesycona jest wznios???? e
spresj??, 
Wdzi??kiem, rado??ci?? i czu??o??cl
, prze
 
pojona romantycznymi uczucIami I 
wzburzeniami. 
Mozart prekursorem romantyzmu w 
muzyce? Don Juan, Donna Anna, Ta- 
mino Pamina s?? najlepszymi tego 
??Wiadkami podobnie jak i owa naj- 
czulsza nuta w muzyce geniusza zSalz- 
bur
a. bez kt??rej podkre15lenia jeg
 
tTluzvka by??aby martwa. Satanows
1 
wYdobywa t?? romant
c
n?? nut??, me 
roni??c nic z wytwornoscl stylu Mozar- 
ta. podkre??la barwno???? kolorytu in- 
strumentacji. kt??rym M07.art tak pro- 
sto. a tak 
enialnie scharakt
r
zo.wa?? 
uC2ucia bohater??w "czarodzieJskiego 


pierwsze lata XX wieku... Jakby prze- 
no??nia ba??niowa by??a dla nas mniej 
zrozumia??a i mniej zjadliwa od do- 
s??ownego ukazania g??upoty cara i bez- 
sensu carskiego dworu. 
Niestety jednak pomys??y Insceniza- 
cyjne roztoczy?? Laco Adamik tak??l! na 
s??ynn?? uwertur?? do ..Czarodziejskiego 
fletu". Uwertura ta to arcydzie??o for- 
my: rozwijaj??c si?? z kr??ciutkiego, ale 
jak??e charakerystycznego motywu za- 
chwyca melodyjno??ci??, subteln?? liryk??, 
konsekwencj?? narastania dramatyczne- 
go nastroju. Liryczna narracja, prze- 
rwana uroczystymi akordami zwiastu- 
j??cymi wej??cie do ??wi??tyni m??dro??ci, 
zmienia si?? w pOdnios???? opowie???? mu- 
zyczn?? o d????eniu de> prawdziwego 
szcz????cia przez wtajemniczenie. 
Satanowski ju?? od pierwszych tak- 
t??w tego wspania??ego poematu muzy- 
cznego wprowadzi?? nas w ??wiat cza- 
rodziejskiej u??udy. Re??yser jednak, jak- 
by nie dowierzaj??c atrakcyjno??ci mu- 
zyki, wprowadzi?? od pocz??tku uwer- 
tury scen.; wzlotu aerostatu. W usta- 
wionym na proscenium ??wietlistym 
obrysie sze??cianu - by?? mo??e symbolu 
wtajemnic.lenia - grupka bia??o odzia- 
nych postaci wypuszcza w powietrze ta- 
jemnicz?? kul?? z penetruj??cymi widow- 
ni?? oczyma reflektor??w, z symboliczny- 
mi akcesoriami wolnomularskich prak- 
tyk. Bez w??tpi er la jest to obrazek pe- 
??en poezji. tkwir,cy w epoce, korespon- 
duj??cy z filozoficznym za??o??eniem li- 
bretta Schikanedera, kt??re p??cznieje od 
wolnomular
k;ch symboli. Poza tym w 
czasie, gdy Mozart pisa?? ..Czarodziejski 
flet" rzeczYWi??cie uni??s?? si?? w powie- 
trze 'na podwiede??skich b??oniach balon, 
kt??rego lotem podobno zachwyca?? si?? 
komrozytor_ Tak. to ws
vstko prawda. 
ale scenka ta nie ma mc wspolne
o z 
muzyk?? uwerturv M07a.rta i be
 w
tpiE'- 
nia przeszkadza w odbIOrze teJ muzyki. 


mieni si?? barwami wschodu i zachodu 
.Io??ca, rozb??yska konstelacjami gwiazd 
w scenach pojawienia si?? Kr??lowej No- 
cy. Na lustrzanej tafli pod??ogi. jakby na 
powierzchni kolosalnego jeziora, tkwI 
znany nam ju?? z uwertury magiczny 
obrys ??wietlistego sze??ci8I??u, w kt??rym 
rozgrywaj?? si?? decyduj??ce momenty cza- 
rodziejskiej akcji. W II akcie miejsce 
magIcznego sze??cianu zajmuje ogromna 
??wiec??ca rama, w kt??r?? jak lustro wpu- 
SZCzana jest z g??ry ??wietlista ??ciana 
??wi??tynI... 
Po.tworny w????, atakuj??cy kr??lewicza 
Tamma, wynurza si?? kolosalnymI zwo- 
jami 
e zwierciadlanej topieli, Tarnino 

 Pamm??, przechodz??c przez pr??by ognia 
1. wody, zag????biaj?? si?? i mkn?? w spie- 
monych oparach buchaj??cych z g????bi 
sceny, Trzy Damy znikaj?? w??r??d b??y- 
skawic i grom??w itd. itd Atrybuty cza- 
rodziejskiej ba??ni v.:yczarowywane s?? 
raz po r
.z Drzez re??ysera. tw??rczyni?? 
scenografu Barbar?? K??dziersk?? i mis- 
t
z??w t??:ch
iki teatralnej Teatru Wipl- 
kl
go. NiekIedy tych cud??w I czarodziej- 
skICh sztuczek jest ju?? za du??o. zw??a- 
szcza gdy scenografka chce zademon- 
strowac. widzom zmiany dekoracji przy 
ot\
arteJ kurtynie. Z g??ry zje??d??aj?? 
m. m. wrota ??wi??tyni z odrzwiami w 
g??
?? .podje??
??aj?? ??a??cuchy g??rskie. 'ob- 
nazaJ??c swoJ?? tekturow?? dwuwymiaro- 
wo????, z kulis wyje??d??aj?? estakady z 
mar
urowY!fl1 baJustradami, aby za 
chwI
?? 
odme???? si?? w g??r??, unosz??c kil- 
kadzu;sl??t o.s??b ch??ru I ods??aniaj??c wy_ 
nurz
J??ce SI?? spod pod??ogI ??ciany pod_ 
zielnia ??wi??tyni. Troch?? za wiele tych 
szale??stw technicznych. na sIw tek kt??- 
ryC? raz po raz dyrygent. czekaj??c na 
zmIan?? dekoracji. mlrsi 7atrzvmvwa?? tok 
muzyki 
Pod wzgl??dem wokalnvm p
emiera 
-.('zarOdziei<;kipe"o fletu" sta??a na do- 
brym poziomie. Mieli??my wprawdz
e 


i mieszczanie. Ch??r nosi maski, nie 
maj?? ich ci, kt6rzy bior?? udzia?? w 
akcji. 
Alegoryczna opowie???? Lyndsaya jest 
prosta. Kr??l HiJmanitas oddaje siebIe 
i kr??lestwo Pani Rozkoszy_ W ??lad za 
ni?? pojawiaj?? si?? trzy wyst??pki: Po- 
chlebstwo, Fa??sz i Oszustwo w kostiu- 
mach b??azn6w. Z??o panuje, a Prawda 
I Czysto???? zostaj?? zakute w dyby. Po- 
jawia si?? jednak Napomnienie Boskie 
w postaci ros??ego rycerza. Boskie Na- 
pomnienie ma pomocnik??w, wcale po- 
kafn?? ilo???? t??gich ??o??nierzy, nic wi??c 
dziwnego, ??e przy ich pomocy szybko 
robi porz??dek z panosz??cym si?? z??em. 
Dopuszcza do g??osu lud, a zw??aszcza 
bardzo wymownego Jana. kt??ry oskar- 
??a mo:fJnych, szczeg??lnie duchowie??- 
stwo. o wielkie wyst??pki, nadu??ycia 
w??adzy oraz rozpus-????. Na rozkaz Na- 
pomnienia Boskiego ??o??nierze uwalnia- 
j?? Prawd?? i Czysto????. Ja??nie Pani 
Rozkosz zostaje wygnana. szlachetny I 
odwa??ny Jan odziany w kolorowy 
p??aszcz, za?? wyst??pki zakute w dyby. 
Nie wszystkie jednak. Pochlebstwu 
udaje si?? zbiec. Mimo to sprawiedli- 
wo???? I dobro zapanuj?? teraz w pa??- 
stwie kr??la Humanitasa_ 
Przedstawienie Fleminga wyre??yse- 
rowane jest z wpraw?? i inscenizacyjn?? 
werw??. A ??e moralitet nie m??g?? si?? 
obej???? bez ??piewu i muzyki, wi??c jest 
tak??e roz??piewane. cho?? raczej bli??sze 
operze ni?? ??piewogrze. Przyzna?? trzeba, 
??e aktorzy ??piewaj?? ??wietnie. tak??e na 
g??osy i bez akompaniamentu. Szkocki 
zesp???? prezentuje wysoki poziom za- 
wodowy. sprawno???? techniczn?? i war- 
sztatow??, co na ca??ym ??wiecie jest 
podstaw?? sztuki teatru. Aktorzy bawi?? 
si?? tekstem. sytuacjami, postaciami. 
Precyzja i dynamika s??owa. swoboda 
gestu I ruchu, lekko???? i bieg??o???? wy'- 
konania - oto zalety tego kolorowego 
przedstawienia, nagrodzonego przez 
publiczno???? gromkdmi brawami. Owacja 
na stoj??co trwa??a d??ugo 
Claudio Remondi i Ricca.rdo Capo- 
rossi pracuj?? ze sob?? ju?? pi??tna??cie lat. 
S?? autorami i aktorami wielu przed- 
stawie?? W Warszawie mieli pecha_ 
Awaria sztankietu op??fni??a znacznie 
ich premierow?? prezentacj??. A sztan- 
kiet o tyle by?? wa??ny. ??e wisi na nim 
kurtyna utkana pieczoIowicie z grubej 
liny. Sk??ada si?? ona z sze??cIU r??wnych 
kawa??k??w I jest nie tyle dekoracj??. co 
nieodzownym elementem prezentacji. 
"Teatr" Remondiego i Caporossiego 
odbywa si?? w ciszy Trzy zdania. jakie 
aktorzy autorzy wypowiadaj??, nie maj?? 
wi??kszego znaczenia ani sensu. Pocz??- 
tek jest obiecuj??cy. Dw??ch nijakich 
pan??w w ciemnych garniturach i ka- 
peluszach. Siedz?? ty??em do nas na 
drewnianej ??aweczce, wsparcI o siebie. 
Jeden trzyma skrzypce w odrapanym 


'apetyt na pOdziwianie Zdzis??awy 'Do- 
nat w Jej koronnej partII 
r??lowej No- 
cy (s??ysza??em j?? w Salzburgu, by??a rze- 
czywi??cie fenomenalna!). Niestety. wiel- 
ka ??piewaczka ju?? od kilku tygodni cho- 
ruje i iako Kr??lowa Nocy wyst??pi??a 
IzabeIla Nawe. Bardzo dobra! I g??oso- 
wo, i postaciowo. Kr??lewska postawa I 
kr??lewski ??piew. Mo??e zbyt liryczna w 


f): 



 


f" 


. . .. _
I!I"

 . 


.."'..... .
 



 



 


:..
. 


Jt:. 



;. 


'! 


??. 


" 


" 


< . 


t 


J j 
i I : _ J 



:. 


"Satyra na trzy stany" 
futerale. Za nimi. mniej wi??cej w po- 
??owie czarnej sceny, wisi owa kurtYI a, 
jakby udziergana .na g.igan.tycz.nych 
drutach z bia??ych lm. Cl??gme SI?? 
o 
d??ug?? chwil??, ta cisza ?? to trwa me. 
Obrazek czysty. wymowny, naprawd?? 
??adny. Nie wynika jednak z niego 
dalej nic. albo bardzo niewiele. 
Teatr" sk??ada si?? z lufnych etiud, 
kt??re pozbawion?? s?? 'Zupe??nie we- 
wn??trznej dramaturgii i jakiegokol- 
wiek napi??cia. Autorzy aktorzy mozol- 
nie, po kawa??ku pruj?? ow?? kurtyn??, po 
czym zmagaj?? si?? z malowniczymi. to 
prawda, ale cictkimi zwojami lin. 
Trudna to robota. I niewdzi??czna. 
Mimo to ??yc71;wa publiczno???? nagro- 
dzi??a pracow:tych W??och??w gorliwymi 
oklaskami. 
Warszawskie spotkania dopie;ro si?? 
zacz????y. 


BO ZEN A WI"IINICKA 


r??wnane brzmienie, ch??ry dobrze przy- 
gotowane przez Bogdana Gol?? i dobrze 
splewaj??ce. . 
Laco Adamik znakomicie komponuJe 

ceny zbiorowe, tworz??c raz po raz ??y- 
we obrazy. plastyc7nie wpisane w ele- 
menty dekoracji. dobitnie podkre??
a 
sceny charakterystyczne. tw
z??c akcJ?? 
urozmaicon?? i malownicz??, cho?? nie za- 


. 


. 


.. 
. 


. 


... 


J 


.. 
. 


Izabella Nawe jako Kr??lowa Nocy ?? Paulos Raptis - Tamino 


s??ynnej arii z II aktu, ale technicznie 
bezb????dna, popisywa??a si?? koloratur?? na 
karko??omnie wysokich tonach. 
Tamina ??piewa?? Paulos Raptis, mi??k- 
kim, ciep??ym g??osem o w??oskim brzmie- 
niu. Swietny ??piewak. cho?? trudno by- 
??o uwierzy?? aby Trzy Damy (i to praw 
dziwie wielkie damy warszawskiego Te;. 
atm Wielkiego: Urs
ula Trawi??ska-Mo- 
roz, Anna Malewicz-Madej. Pola Lipi??- 
ska) mog??y si?? zachwyca?? urod?? i po. 
staw?? .zemdlonego kr??lewicza... 
Partnerk?? Raptisa. wdzi??czn?? Pamin??. 
by??a - ??piewaj??ca pi??knie zw??aszcza w 
dramatycznych momentach tej czaruj??- 
cej partii - Izabella K??osi??ska. W par- 
tii Papagena, ??wietnej roli komicznej, 
kt??r?? Mozart obdarzy?? pysznymi ariami. 
a Schikanec1er - pisz??c J?? dla siebie 
- wyposa??y?? w nieprzebrane mn??stwo 
charakterystycznych sytuacji, wyst??pi?? 
utalentowany m??ody ??piewak, posiadaj??- 
cy I pi??kny g??os f niezb??dn?? do tej roli 
vis comiea. Ryszard Cie??la. mo??e nieco 
zbyt ruchliwy, z
yt rozbiegany. ??lizga- 
j??cy si?? w p??dzie po lustrzanej pod??o- 
dze... By?? mo??e to re??yser narzuci?? mu 
takie tempo. Id??c za rytmem akompa- 
niuj??cej orkiestry... Podobnie zreszt?? 
zbyt ruchliwi wydali mi si?? Trze.i Ch??op- 
CY. niena
annie ??piewai??cy nie??atwe ze- 
spo??owe odzvwkl cz??onkowie harcerskie- 
I{O ch6ru dzieci??cE'
o C'entralnel'to Ze::po- 
??u ZHP. Nawet w niewif'lkich partiach 
wyst??pili wybitni soli??ci TE'atru Wiel- 
kiego. Ansamble mia??y ,"zlachetne i wy- 


wsze zgodn?? z przebiegiem muzyki, kt6- 
ra przecie?? tak wyra??nie u Mozarta wy- 
znacza charakter scenicznego ruchuu. A 
muzyki \V warszawskim ..Czarodziej- 

kim flecie" s??ucha si?? z najwi??ksz?? sa- 
tysfakcj??. 
WOJCIECH DZIEDUSZYCKI 
Ps Kilka sl??w o programie do ..Cza- 
rodzi
jskiego fletu". Teatr Wielki przy- 
zwyczaI?? nas do 
wietnych program
w, 
by??y to dzie??a niezapomnianego Zblgme- 
wa Krawczykowskiego. Obecni redakto- 
rzy Ewa Obniska , Wiktor A. Bregy, 
kontynuui?? ch??ubn?? tradycj??.. Pr.ogra,?y 
Teatru Wielkiego s?? bez w??tplema dZIe- 
lami sztuki informacyjnei. za?? program 
do ..Czarodziejskiego fletu". 'Z esejem 
Bohdana Pocieja. artyku??em Hansa Ge- 
orga Gadamera o ??r??d??ach p
wstanla 
opery przvpomn-eniem tntdycJI Mozar- 
towskiej na scenach .o
erowych 
ars
a- 
wy, kronika wystawle
 ..Cz
rodzlejskle- 

o fletu", ilustracjamI z hlstoryczn.ych 
spektakli, jest nie tylko kompendIUm 
wiedzy o genialnym dziele Mo:z;arta. ale 
tf'?? wskazuje dro
i, jakimi sz??a konce
- 
cia warszaws1dei re
l;zacii i zNi??a w
- 
Q76w d" nbpcnei realizacJi na scnme 
Teatru W'elkie??'n. 


WD 


ZYCJE 
Nr 4
 (l810) 


LITERACKIE 
8tLo.6
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_006_0001.djvu

			Z aproszenie otrzymali cz1o.n,kowie 
dw??ch klub??w SD PRL: sprawo- 
zdawc??w parlamelntarnych i 0- 
chro:1y ??rodowiska. W dniach 
6-7 listopad;! (pOitem si?? oka- 
za??o. ??e termin przesuni??to na 
lG-ll, o czym nie wszys.tkich powia- 
domiono) odby??o si?? w Wa??br
ychu 
wsp??lne posiet??powa?? wodami podziem- 
nymi. i to si?? aJktualnie robi. W ostat- 
nich 15 latach pob??r w??d pod-ziem- 
nych wzr??s?? do 2 mld m sze???? rocz- 
nie (z 1.3 mld w roku 1970), ale do- 
datkowy paradoks polega na tym, ??e 
szereg dziedzin gospodarki na'I'odowej, 
ze wzgl??du na charakter technologii. 
te
 nie ma szans istnienia, gdy miast 
wody otrzymuje ??ciek. 1 tak zaczyna 
s'i?? d??awienie w??asnym ogooem. 
Wed??ug zbilansowanych potrze.b - 
Il8k powiedzia??a cos??anlka prof. Bo??ena 
Hager-Ma??ecka. orzewodnicz??ca Sej- 
mowej Komisji Ochrollw Srod{);w:
ika, 
ooZJbieino???? mi??dzy potrzebami a mo- 


,:. 

 I .' . 


,'1 


'li 


?? 


ZUT I... 


- 


rzadk?? w naszych warunkach tr??jsto- 
pniow?? komplementarno??ci??. pozwaJa- 
j??c?? na mechaniczne. chemiczne i bio- 
logiczne oczyszczanie _ wod,y; nast??pnie 
pos??owie obejrzeli sw.ry. wybudowa- 
ny jeszcze w roku 1918 ,zbiornik i za- 
por?? w Lubachowie gdzie pomieszczo- 
no r??wnie?? w latach siedemdziesi??tych 
wk??ad uzdatniania wody. Kolejnym 
etapem wizytacji by?? zupelnie nowy. 
jeszcze nie do ko??ca wype??niony wo- 
d?? zbiornilk w Mietkowie. utworzony 
na terenie dawnych wyrobisk po??wi- 
rowych, o' powierzchni 9,2 km kw_ i 
pojemno??ci ca??ko wite i 6:3 mln m sze????. 
wody. kt??rego g????wnym celem jest za- 
silanie Odry w okresie 5t,m??w ni??o- 
wych, tak by mo??liwa by??a ??egluga. 
I to wszystko mia??o miejsce na rzece 
Bystrzyca. p??yn??cej przez teren dw??ch 
wojew??d'Ltw. przez rejony zar??wno 
przemys??{)we. ja'k i rolnicze kt??ra w 
90 procentach prowadzi w<>t to w'd.9.lnie niereaJ.,ne. 



 


A co b??!:i:zie realne? Przyjrzyjmy si?? 
najpierw, zamiast odpowiedzi. proble- 
mowi czysto??ci w??d w skali og??lne;. 
Na frontowej ??cianie sali, w kt??rej o- 
bradowali pos??owie wywieszoiI1o ma- 
p?? kra.ju. na kt??rej r????nymi kolprami 
pozaznaczalIlo klasy w??d prowadzonych 
przez na5ze rzeki. Zielony by?? prawi?? 
niedo.strZJega
ny. Wed??ug aktualnej kla- 
sy
ikacj.j w dorzeczu Odry klas?? I po- 


.'. 


Nietrudno o powIaty 


I 
N ie pojechalem na pocz??tku pa??- 
dziernika do Rzeszowa i Julina 
na literackq w??dr??wk??. Pod ko- 
niec pa??dziernilca zas nie moglem spo- 
tka?? si?? z przyjacielem Adamem. Klu- 
sk??, poslem i dyrelctorcm biblioteki w 
Strzy??owie, a byl tu w Poznaniu na 
kongresie towarzystw regionalnych. 
Swoja drogn II da ITI wybiera sie do nie 
znanej mu Wielkopolski chyba od uro- 
dzenia, pTagn??lby zobaczy?? ow?? krain?? 
..albo w Tozkwicie 1/Jiosennym. albo w 
pieknie jesiennych barw". Jesieil si?? 
ko??cz1/, do wiosny caly kwartal zimowy. 
Otrzyma??em od przyjaciela list, w kt??- 
r14m narzeka. 7e nip moan nad WisIo- 
kiem przeskoczy?? bariery papierowej, 
by wf/dal b;in??k?? dolcumentaln?? na oko- 
lic:mo???? ;iubilellszu miejskiego gimna- 
zjum, k6tremu 1!ailano imip, Adama wie- 
szcza. Nie jcst to OT1jginalne, ale niech 
i tak b??dzie. 
Jest pod Trzemeszncm wie
 Trzem- 
??al, gdzie urodzi' si?? slawny powstaniec 
wicl1wpolski Mieczl/slcw Paluch, ale i 
tam bior?? .
obie za pa'Tona wielkiego 
poet??. bo to latwo. tanio i 1nygodnie. 1 
mo??e wydaje si?? komu??, ??e ran??a nie- 


tV{; E 
Str. 6 


LITERACK(E 
l'!r 48 (1810) 


botyczna. Nie pochwalam aspiracji a?? 
tak narodowych, gdy ..bli??sza koszula 
cialu". 
Przesyla3?? mi ziomkowie pozdrowienia 
i co raz gar
?? wiadomo??ci z ojcowizny. 
A czlowiekowi nie starcza kondycji na 
powr??t do raju dzieci??stwa i mlodo
ci. 
Przeczy talem w zapowiedziach wydaw- 
1??iczych. ??e w czwartym kwartale 1987 
roku ma ukaza?? si?? moja ma??a powie???? 
"Szulcanie ocalenia..., w rzeszowskie; 
KAW. z tak zwanq ciekawq grafik??. Pi- 
suje do mnie poeta TerZ11 Fqfara. redak- 
tor te
 pozycji. ia odpowiadam na listy 
z sentymentaln?? nutk?? i m??sk?? cferpli- 
wo.kiq. bo wiem. ??e ksi????k?? zrobi?? z 
czulo
ci?? i wla??ciw?? autorowi nale??no- 
??ciq. W ..Profilach" do
?? dawno nie u- 
jawnialem wlasnego nowego tekstu. Nie 
wiem, 1ak w'llaladajq teraz qroby Matki 
i Ojca. S?? na miejscu moi szlachetni 
bracia, lekarz i adwokat. Ufam ich mi- 
lo
ci do '??ucia rodzinnego. 
Mo??na te?? pisa?? (J odkryciach. Ot???? 
w Pary??u ??yje pisarz rodem ze Strzy??o- 
wa, niejaki J. Weiberg, a w Stanach 
Zjednoczonych niejaki G. Bekker. wsp??l- 
tw??rca pojazdu kosmiczno-ksi????ycowego. 
No wiec na tamt?? planet?? po protekcji 
pojedziemy. Za
 pned1l10jenn'jJ pose??, lu- 
dowi o " ";a;',,,IJC'J ill';' Tac1C'lI!;- S::-etcl.a 
zdolal ;eszcze napisa?? drun?? ksi????k?? o 
. 'si, tllm T3zem dzieje Ko??uchowa. A z 


I 


??1iwo??ciam
 naj??epiej obrazuj?? dowie 
Jk2Jby. Na Ochron?? ??rodowis'ka trze'ba 
10 bilion??w z1, a plan 5-letni. charak- 
teryzuj??cy si?? i tak wzrostem nak??a- 
d??w o 14 proc.. prv.'widuje na ten cel 
800 miliard??w. Wielko???? t?? Henryk 
BajkowS'ki lo Komisji Planowania i tak 
skorygowa?? do 760 mld. ?? kt??rych 430 
ma i???? na gospodark?? wodn??. 
Co mo??na zrobi?? za te pieni??dze. a 
co trze-ba? Na 812 naszych miast 403 
nie posiada w og??le ??adnych oczysz": 
czalni. Wymagaj?? <,ne wraz z prre- 
mys??em budowy 1800 oczysz'c,za1ni. ??o 


mocy prze.robowych nie da si?? ro.zmno-. 
??y??. 
Zacytujmy na pocz??tek kilka posel- 
skich wypowiedzi. M??
i pose?? Henryk 
Ju??ykiewicz z Wroc??awia: ..Budujemy 
59 oczyszczalni. Ale czy w??a??nie te s?? 
najwa??niejsze? Nie wiemy. Ka??de mia- 
sto wojew??dzkie chcia??oby, ka??de pro- 
wadzi w??asn?? polityk??, a rzeki dalej 
p??yn??, jak chc??. Musimy ustali?? prio- 
rytety, i odpowiedzie?? tak??e sobie na 
pytanie: "Co przede wszystkim chro- 
ni????? Ryby. kaczki czy ludzi? Moim 
zdaniem g????wny akcent po??o??y?? trzeba 
na ochron?? w??d pitnych"_ Teraz poP 
s??anka El??bieta Rutkowska z Opola: 
..Czy potrafimy koordynowa?? dzia??a- 
nia w tym zakresie? Nie chowajmy 
g??owy w piasek. Obejrzeli??my wczoraj 
zbiornik w Mietkowie, na kt??ry po- 
sz??y ci????kie miliardy I co? Okazuje si??, 
??e b??dzie to brudny staw, bo przed 
uruchomieniem zbiornika nie wybudo- 
wano wcze??niej odpowiednich oczysz- 
czalni w Swidnicy i Dzier??oniowie, co 
oznacza i?? za-par?? lat ten zbiornik sta- 
nie si?? pot????nym osadnikiem ??ciek??w. 


1 


I 


Kto decydowa?? o takiej kolejno??ci 
przedsi??wzi????? Czyja to by??a decyzja?" 
Ten temat zreszt?? zbulwersowa?? dzien- 
nikarzy i Krystyna Brombergowa z 
..Aury" w og??le zrezygnowa??a na jego 
rzecz z innych temat??w wizytacji. Ale 
oddajmy nadal g??os pos??om. Oto prze- 
wodnicz??ca Wojew??dzkiego Zespo??u 
Poselskiego z Wroc??awia Krystyna Jan- 
dy-Jendro??ka wywo??a??a kolejny taki 
temat zamierzonej przez przemys?? re- 
nowacji Huty bodaj metali nie??elaz- 
nych pod Wroc??awiem, w Sieknicy, 
gdzie w??a??nie uruchomiono uj??cie wo- 



... 
!i""-..,!, 

..; 


..'1'
.... 

< 
: 

 



 '.',.:." , 
'
..,,
 -
"
 
_

;::

 i
;i< 

.u....-:'__....:_, 
 .... ...._ 
::_> .... . 

?!,
., 


,
 1;.; 


." :':', :
. 


.,.....,'??.{...,. 


Opolskieg{) odcinka 


tego trzeba doliczy?? 7 tys. koniecz- 
nych ocz.yszczaJni dla wsi i ma??ych 
mias1:, co omacza potrzeb?? budowaiI1ia 
400 obiekt??w rocznie. podc'zas gdy w 
budCJlW'ie jes.t aktualnie 59. reaJi.zowa- 
n.ych za ????czn?? sum?? 160 mld z??. 
I tak wygl??da prolblem w uj??ciu 
globailn'ym. 



 


C???? wi??c mog?? pos??owie? Jaki selllS 
ma poselska wizytacja (takie pytanie 
pad??o zreszt?? podczas konferencji IIKa- 
s-owej z ust przedstawiciela ..Sztand::ru 
M??odych")? Pieni??dzy przecief, ani 


Katowic zaglqda w rodzinne strony Je- 
TZY Pitera, syn Wladyslawa i ci??gle co" 
kombinuje z prof. J??zefem Nowakow- 
skim w chacie nad nekq, by zadziwi?? 
kraj tamtejszymi kolOTami. 
B??d??c nie tak. dawno w Polczynie 
Zdroju dowiedzia??em si?? o ??mierci Wla- 
dyslawa Kozdry. dawnego l sekretarza 
w Lublinie, potem w Koszalinie. Po- 
chowano go na cmentarzu wsi, gdzie si?? 
- urodzi??. Kiedy
 spotykali??my si?? ..na 
chwil??". by?? z kTWi i ko
ci strzy??owskim 
m??drcem. Sta?? na moim biurku popie- 
laty Chrystusik Frasobliwy. w chlop- 
skiej sukmanie, Tze??bil Go Staszek Sli- 
wa jalcby na intencj?? trwa??ej pamI??ci o 
moim miejscu urodzenia. Twarz i??cie 
ogarni??ta trosk?? i udr??kami ??ywota 
ka??dego z nas. Wyobra??enie i skojarze- 
nie ca??kiem bliskie i moim przodkom. 
Obok okna wis?? obraz ..Ulica Sanocka", 
czyli moja. dzielo p. Ewy Grzybowskiej 
z WaTsza1 n y. co to l,azienk?? f inne frag- 
menty stalicy .,sportretowa??a". l 1est na 
tym moim 1u?? obrazie G??ra tarnowska. 
nieco dalej Niebylecka ?? tu?? za ni?? gr??b 
Juliana Przybosia. cho?? niewidoczny 
przecfe??. 
Pozostaj?? wierny malym miastecz- 
kom, dziwnie zdrowy majq klimat, spo- 
k??j i powag??. l jednym tchem mog?? 
wymieni?? te najbaTdziej mi bliskie, bo 
zasiedzia??e w mojej biografii - Strzy- 
Mw, Zakliczyn, Klccko, Miloslaw, Ja- 
WOT. Cieplice-Zdr??j. Poniekt??rzy kole- 
dzy zazdroszczq mi tych skarb??w. No, 
ale na taki ??ailcuch pTzyja??ni trzeba za- 
slu??y??. 


GERARD GORNICKI 


:::::;:::,/':, ;':.:. :..(:. . ,"." 


"'-4f.'
 .,- -:.. .," 


-. 
.


 


"'::
'" 
. :
.
.,; 


\:;:;.....-.. 


::..
...:.. . 
:':'.

.'" 


':\\.; 
"'::;:
 
;}
'1\\..
 



:.x.:': 


'44> 


.:;,:::::.': 


.......... 
."." --.'
 
:.:... :....... . 


Odry chronily dwie zap-ory 
dy pitnej podziemnej dla miasta, kt??- 
rej ska??enie, w wypadku uruchomie- 
nia Huty wydaje si?? nieuniknione. "Ju?? 
tylko l proc. naszych rzek - m??wi?? 
pose?? z Wa??brzycha, lekarz, dyrektor 
specjalistycznego ZOZ-u opieki nad 
Matk?? i Dzieckiem Janusz Szymborski 
- posiada I klas??: czysto??ci. I to niko- 
go nie porusza. Gin?? lasy, nikn?? ryby 
- nikt si?? nie' pr??ejmuje, Pijemy co- 
raz gorsz?? wod??. ale niby nic sir nie 
dzieje. Tylko ??e skutki tych czerwo- 
nych nitek na mapie wyjd??, tylko czy 
kto?? dostrze??e, ??e tu w??a??nie jest rodo- 
w??d okre??lonych schorze??'! Dlatego 
prosz?? mi wybaczy??, ale podnosz??c la- 
rum, nie mog?? by?? ??to??samiany z 
przeciwnikiem politycznym, a tak si?? 
poniek??d dzieje, gdy Rem stwierdza, 
??e nie ma u nas katastrofy ekologicz- 
nej. Niestety, jest". 
I raz jeszcze przywo??ajmy pani?? pro- 
fesor Hager-Ma??eck??: "Istnieje pew- 
na dziwna rozbie??no???? mi??dzy nurtem 
urz??dowym a spo??ecznym, gdy idzie o 
ochron?? ??rodowiska. Z urz??du ochron?? 
??rodowiska zajmuj?? si?? fachowcy. ale 
jest ich ma??o, w og??le ich nie kszta??- 
cimy, struktury s?? dziurawe, a tym- 
czasem ??ywio?? spo??ecznych zmaga?? 
ro??nie w si???? i nie znajduje uj??cia Ist- 
nieje ostra dysproporcja mi??dzy spo- 
??eczn?? aktywno??ci??. a jej efektami_ 
Organizujemy jakie?? badania, odbywa- 
my sympozjum, przyje??d??a prasa, tele- 
wizja - i na tym si?? ko??czy Kto?? 
musi ten ruch na dole uzna?? za sw??j, 
i moim zdaniem powinny to by?? rady 
narodowe szczebla podstawowego, bo 
maj?? ku temu kompetencje prawne". 
O czym jeszcze m??wili pos??owie? O 
potrzebie wspierania sp????ek wodnych, 
o nie wykorzy.S'tywanych z??o??ach kaoli- 
nu w Wa??brzyskiem, potrzebnego m. in. 
w oczyszczalniach, o koniecznej ochro- 
nie z?????? naturalnych, o nadzwyczaj- 
nych ??rodkach zabezpieczania uzdro- 
wisk przed degradacj?? - by??o tych 
temat??w wiele i niew??tpliwie ca??y ten 
obszar zagadnie??, kt??ry nosi nazw?? 
ochrony ??rodowiska, r??wnie?? nie jest 
wolny od r????nego rodzaju paradoks??w, 
nonsens??w, nieprawid??owo??ci, kt??rym 
dzia??alno???? poselska mo??e po??o??y?? ta- 
m??. 
Gwoli sprawiedliwo??ci, musz?? jeszcze 
przywo??a?? g??os podsekretarza stanu w 
ministerstwie Ochrony Srodowiska i 
Zasob??w Naturalnych Waldemara 
Michny, kt??ry przytoczy?? szereg przy- 


kbd??w rozumnych dzia??a?? na rzecz 
ochrony w??d i powietrza, oraz zasyg- 
nalizowa?? niekt??re przedsi??wzi??cia rz??- 
du w tym zakresie. Pewne priorytety 
ju?? s??: w okr??gu katowickim wyzna- 
czono 538 zada?? maj??cych na celu po- 
praw?? sytuacji ekologicznej, podobnie 
do obszar??w wymagaj??cych szczeg??l- 
nie pilnie pomocy zaliczono Krakow- 
skie, obszar Sudet??w, Legnicy I nie- 
kt??re rejony nadmorskie. Zam??wienia- 
mi rz??dowymi obj??to nowe technolo- 
gie oczyszczania powietrza z dwutlen- 
ku siarki. Od stycznia czterokrotnemu 
podwy??szeniu ulegaj?? kary za zanie- 
czyszczanie w??d i powietrza. Przygo- 
towuje si?? nowelizacja kilku ustaw, 
w tym o ochronie przyrody, prawo 
wodne, prawo geologiczne i o ochronie 
??rodowiska. Warte upowszechnienia s?? 
przyk??ady przekraczania partykular- 
nych granic administracyjnych, wyra- 
??aj??ce si?? np. porozumieniem czterech 
wojew??dztw (lubelskiego, Bia??ej PoB- 
laskiej, che??mskiego i zamojskiego) w 
sprawie ochrony w??d Wieprza, czy te?? 
koncepcja Sudeckiego Systemu Wodo- 
ci??gowego (ska??ona jednak, jak twier- 
dz?? fachowcy, my??leniem wy????cznie o 
poborze wody, a unikaj??ca tematu jej 
odprowadzania). 



 


Jak pisze korespondent PAP w Pra- 
dze Leszek Mazan ..w czwartek (14 XI) 
w godzinach popo??udniowych, po trzech 
dobach niezwykle trudnych poszuki- 
wa??, uda??o si?? zlokalizowa?? ??r??d??o wy- 
cieku du??ych ilo??ci zasiarczonego ma- 
zutu do rzeki Lucziny pod Ostraw??. 
Mazut ten p??yn???? nast??pnie do Ostra- 
wy i Odry, na terytorium polskie. Jak 
ustalono sprawc?? zanieczyszczenia w??d 
by??a cementownia Ostrawa-Ku??czyce" 
(..Rzeczpospolita" 15/16 XI). 
I dzie?? p??fniej na tych samych ??a- 
mach: .....przyst??piono do bardziej 
szczeg????owego ??ledztwa. Wykaza??o ono, 
i?? cementownia stosunkowo niedawno 
przesz??a z u??ywania gazu ziemnego na 
olej. Z powodu niedbalstwa i braku 
kontroli zlekcewa??ono z??y stan urz??- 
dze?? technicznych t??ocz??cych mazut (u.) 
Jak poinformowano na konferencji 
prasowej w Ostra wie - Inspektorat 
Gospodarki Wodnej wyst??pi?? z wnios- 
kiem o ukaranie cementowni najwy??- 
sz?? przewidywan?? przez prawo grzyw- 
n?? - 500 tys. koron". 
Jeszcze raz "Rzeczpospolita": "Z 
meldunku popo??udniowego 13 bm. wy- 
nika??o, ??e w Krzy??anowicach - kilka- 
na??cie kilometr??w poni??ej granicy pa??- 
stwowej ca??a rzeka pokryta by??a cien- 
k?? warstw?? zanieczyszcze??. W Raci- 
borzu-Miedon.ii p??yn????a jednolita war- 
stwa g????wnie ??rodkiem rzeki. W czwar- 
tek mazut zaobserwowano powy??ej K??- 
dzierzyna-Ko??la. Dla zatrzymania za- 
nieczyszcze?? ustanowiona zosta??a w 
Brze??cach specjalna przegroda p??ywa- 
j??ca. Ochroni??a ona uj??cie wody dla 
Zak??ad??w Azotowych .,K??dzierzyn??. 
Kolejne przegrody ustawione zosta??y 
przez wojsko, stra?? po??arn?? i si??y cy- 
wilne wCisku, Ko??lu i Januszkowi- 
cach. Na miejscu akcji przebywa?? mi- 
nister ochrony ??rodowiska i zasob??w 
naturalnych Stefan Jarz??bski wraz z 
g????wnym inspektorem ochrony ??rodo- 
wiska Krzysztofem Zar??b??. Przegrody 
spe??ni
j?? swoj?? rol??. Zatrzymuj?? ma- 
zut, kt??ry jest wydobywany z rzeki. 
Zanieczyszczenia p??yn??ce Odr?? nie sta- 
nowi??y zagro??enia dla iudno??ci, bo- 
wiem na terenach wojew??dztwa kato- 
wickiego i opolskiego woda z tej rzeki 
nie jest wykorzystywana dla cel??w za- 
opatrzenia ludno??ci". I 
I wreszcie ostatni komunikat PAP z 
16 bm.: ..Sytuacja na g??rnej Odrze po- 
prawi??a si??. Nie obserwuje si?? ju?? na- 
p??ywu mazutu z terytorium Czecho- 
s??owacji. Utrzymuj?? si?? jedynie ??lado- 
we zanieczyszczenia na powierzchni 
wody. (...) Prowadzona jest w dalszym 
ci??gu akcja oczyszczania brzeg??w Odry, 
na kt??rych osadzi?? si?? mazut. Szacuje 
si??, i?? trzeba go zebra?? na odcinku 35 
kip. Przewiduje si??, ??e potrwa to oko??o 
tygodnia". 



 


I tak poselska wizytacja znalaz??a si?? 
w cieniu kolejnej katastrofy ekolo- 
gicznej, kt??ra nie wybiera sobie ani 
czasu ani miejsca, a pojawia si?? tam, 
gdzie cz??owiek czego?? nie dopatrzy??, 
gdzie partykularny interes przewa??y?? 
nad og??lnospo??ecznym, gdzie wci???? wy- 
daje si?? komu??, i?? jako?? to. b??dzie. I 
nad Renem, i w Bhopalu, i nad Ba??ty- 
kiem - lista tragedii mniejszych czy 
wi??kszych wci???? ro??nie, a??...? 
Wicemarsza??ek Sejmu Jerzy Ozdow- 
ski zabieraj??c g??os na wsp??lnym posie- 
dzeniu wojew??dzkIch zespo????w posel- 
skich nie bez racji za g????wn?? przyczy- 
n?? ska??e?? ??rodowiska uzna?? w??ski e- 
konomizm, uproszczony rachunek eko- 
nomiczny, kt??ry wci???? dobra przyrody 
uznaje za niewyczerpane ??r??d??o zysku. 
I dlatego nacisk po??o??y?? na zast??pie- 
nie rachunku ekonomicznego, sozoeko- 
nomicznym. Jest w tym g????boka racja, 
jak??e ci????ko toruj??ca sobie drog?? tak- 
??e w naszych, przemys??owych kr??gach. 
I ??eby nie by?? go??os??ownym dam przy- 
k??ad z zupe??nie innej dziedziny_ Mam 
tu na my??li os??awion?? turbink?? Kowal- 
skiego.. Ile?? to uwagi po??wi??cili??my e- 
went\lalnym oszcz??dno??ciom benzyny, 
mog??cym wynikn???? z jej 'zastosowania; 
ile te?? dokonano pr??b; jak mocno t?? 
kwesti?? uwypuklil1??my. Ale zupe??nie 
uwadze umkn????a ta jej bodaj najcen- 
niejsza cecha. kt??r?? jest ograniczenie 
co?? o 80 proc. wydzielania spalin. 
Dlatego do tego rachunku sozoeko- 
nomicznego dOliczy?? te?? trzeba z a- 
w o d n o???? cz??owieka. jego chciwo????, 
po????danie, nieudolno????. s??abo????, kt??ra 
tak??e prowadzi?? mo??e do katastrof y_ 
Wi??kszej, gdy idzie o energetyk?? ato- 
mow??, mniejszej, gdy w gr?? wchodzi 
ska??enie wody. Ale te zasoby te?? si?? 
kurcz??, a bez wody, jak bez tlenu. nie 
ma ??ycia. Chyba ??e dostosujemy si?? 
do ??ciek??w. 


I 
I 


STEFAN CIEP??Y 


\ 


....
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_007_0001.djvu

			101 Wr??cili??my do Pary??a, teby 
ustali?? nasze plany. Spodzie- 
wa??em si??, ??e zobacz?? w 
.tanie wojny - Pary!, kt??ry tak do- 
brze pami??tam z; roku 1914 - lecz 
tym razem miasto przeliIstawia??o zu- 
pe??nie inny obraz. Ni'kit z; niego nie 
ucieka?? - przeciwnie, ludzie wracali 
do miasta po wakacjach. Jedyn?? rze- 
cz??, jaka' przypomina??a mi' ostatni?? 
wojn?? by??o zaciemnienie, lecz z t?? 
r????nic??, ??e nocne tycie by??o tak samo 
o??ywione jak zawsze. Codziennie rano 
l 'PO po??udniu wydawano komunikaty 
wojenne, m??wi??ce o wymianie strza- 
??6w poprzez Lini?? Maginota, nie po- 
ci??gaj??cych ofiar w ludziach, lecz tra- 
fiaj??cych rzekomo skutecznie w wat- 
ne cele. W pierwszych dniach wojny 
ludzie iywo interesowali si?? tymi ko- 
munikatami. W kawiarniach gor??co 
dyskutowano I omawiano sukcesy co- 
dziennej strzelaniny. Jednak??e czyta- 
nie stale tych samych komunikat??w, 
przy braku jakich?? post??p6w z jednej 
i drugiej strony, przynios??o rosn??ce zo- 
boj??tnienie. Jaka?? gazeta nazwa??a. t?? 
wojn?? ..une drole de guerre", co sta- 
??o si?? sloganem, przyj??tym w ca??ym 
kraju, a wkr??tce potem wS2:??dzie in- 
dziej. 
Stanowisko moich francuskich przy- 
jaci???? i zapewne reszty kraju by??o ta- 
kie. ??e musiano poswi??ci?? ..la pouvre 
Pologne" i wypowiadaj??c wojn?? Hi- 
tlerowi trzyma?? go w szachu: "Noul 
ne pouvons pas risquer une guerre 
mondiale pour sauver Dantzig". 
Strumie?? wychod??c??w, kt??rym uda- 
??o si?? uciec przez Rumuni??. zacz???? na- 
p??ywa?? do Pary??a. Miihlstein i ja by- 
li??my szcz????liwi, ??e mogli??my niekt??- 
rym z nich pom??c: Polska ambasada, 
przedtem tak przyjazna, nagle okaza- 
??a wrogo???? wobec 2yd??w. Skomento- 
wa??em sar)!::astycznie t?? now?? faz??: 
"Kiedy tytko jaki?? kraj dOiLnaje nie- 
powodzenia politycznego. 2Yd staje si?? 
zaraz ikooem ofiarnym". 
Moje pierwsze koncerty w Ameryce 
mia??y si?? odby?? w po??owie listopada. 
Wskutek wojny koncert??w w Europie 
by??o niewiele. Z pocz??tkiem paidzier- 
nika zaoferowano mi tylko dwa kon- 
certy w Amsterdamie. Ch??tnie si?? na 
nie zgodzi??em, maj??c zamiar poplyn???? 
do Ameryki z Holandii. Za rezerwo- 
. walem nawet miejsca dla ca??ej rodziny 
na pi??knym holenderskim parowcu. 
Nieuw Amsterdam, b??d??c pewnym, ??e 
??odzie podwodne go nie zaatakuj??. 
Gdy nadszed?? czas odjazdu, N ela 
sta??a si?? nagle ogromnie nerwowa. 
Je??li nawet ????di podwodna nie za- 
topi statku, Niemcy mog?? wej???? na 
pok??ad i aresztowa?? nas jako obywa- 
teli polskich. Stany Zjednoczone wy- 
s??a??y statck ratowniczy po swoich o- 
bywateli we Francji. Jestem pewna, 
??e amba1>ador Bullitt zrobi wszystko, 
??eby nam pom??c. 
Z pocz??tku by??em temu bardzo 
przeciwny. Ucieczka nie le??a??a w mo- 
jej naturze. Znacznie bardziej wola??- 
bym da?? koncerty w Amsterdamie i 
odp??y
?? w normalny spos??b regular- 
nym rejsem. Oczywi??cie, mia??em by?? 
w Ameryce o kilka tygodni p6iniej, 
ale moim obowi??zkiem wobec rodziny 
by??o zabra?? j?? z kraju w stanie woj- 
ny. ??yj??cego w zaciemnieniu. Ale Nela 
upiera??a si??, ??eby wyjecha?? natych- 
miast: ameryka??ski parowiec Washing- 
ton by?? ju?? w Bordeaux; musia??em 
ulec. 
Poszli??my do ambasady ameryka??- 
skiej, gdzie nasz przyjaciel, ambasador 
Bullitt przyj???? nas bardzo serdecznie, 
a gdy Nela obszernie wyja??ni??a mu 
nasz?? spraw??, zgodzi?? si?? da?? nam po- 
trzebne wizy na naszych - ??a??osnych 
teraz - polskich paszportach i wyda?? 
polecenia, ??eby zorganizowano nam 
podr???? w mo??liwie najlepszy spos??b. 
Powiedziano nam, ??eby??my zabrali 
z so'b?? niewiele rze";.y; by??o t
 do???? 
przykre polecenie; mIa??em zamiar za- 
??adowa?? na Nieuw Amsterdam nasze 
wielkie kufry szafy z wszystkim. cze- 
go nie chcia??
m zostawi??. Spakowali??- 
my kilka walizek tylko z tym, co by- 
??o nam koniecznie potrzebne, lecz ser- 
ce mi si?? troch?? kraja??o, ??e musz?? zo- 
stawi?? swoje ukochane ksi????ki; swoje 
Cenne nuty i mojego pi??knego Picas- 
sa. 
Wieczorem przed wyjazde!TI .Germa- 
ine przysz??a si?? po??egna?? 1, Jak PO:: 
przednio da??a nam do dYSPOZYCJI 
sw??j wi
lki samoch??d, ??eby n
 od- 
wi??z?? na dworzec; troszczyla Si?? na- 
wet o nas podczas naszej nieobecno- 
??ci. 
Wyjechali??my do Bordea
x 
. de- 
szczowy dzie??, razem z dZie??mi 1 ,z 
Mademoiselle Yvopne. Zofia Kochan- 
ska, kt??ra mia??a jecha?? z nami, do????- 
czy??a do nas w poci??gu. Bordeaux, 
kt??re podziwia??em za jego pi??kn?? O- 
per?? i wspania??e restauracje, wygl??d
- 
??o jak ob??z uchod??c??w. S??ysza??o. 
I?? 
tylko okrzyki rado??ci albo zdumlenI
. 
- A sk??d ty si?? tu wzi????e??? Nie 
wiedzia??em, ??e jeste?? Amerykaninem! 
Us??yszeli??my tak??e okrzyki: "Artu- 
ro, Nela!" Mrs Estrella Boi$sevain od- 
prowadzi??a na statek sw?? matk??. Za- 
przyja??nili??my si?? w Pary??u pewnego 
wieczora, po w??dr??wce po jakich?? ka- 
baretach z ni?? i z Germaine Taillefe- 
rre. Oko??o czwartej nad ranem na 
pr????no usi??owali??my sobie przypo- 
mnie?? ari?? z Ksi??cia Igora. Kiedy wr??- 
ci??em do domu na Montmartre, nie 
mog??em usn????, musia??
m sobie I?rzy- 
pomnie?? t?? ari??. W koncu o ??smeJ ra- 
no zawo??a??em: "Mam." By??em tak 
w??ciek??y z powodu nie przespanej 11. 0 - 
cy ??e ubra??em si?? poszed??em do kWIa- 
c

rni, napisa??em' na wizyt??wce. kilk
 
plerws7.:ych takt??w tej przeku:teJ aru 
l podpisa??em to nieelegancko: .,Masz 
tu t?? ari??, do diab??a!" Potem zostali??- 
my przyjaci????mi. 
Inn??, nieoczekiwan?? osob?? 
 _Bor- 
deaux by??a moja star
 przYJaci????ka 
Jeanne Blanchard w k.??reJ domu Ra- 
vel, Thibaud i j
 jadali??P'y obiady I 
kolacje, i muzykowali??my. . 
Dzi??ki temu WSZyst1den:'! .odJa
d by?? 
dos?? malowniczy. OczywIScle mkt z 
nas nie bra?? tej "drole de guerre" po- 


ARTUR RUBINSTEIN 


Pn;e??oriy?? JULIUSZ KYDRY??SKI 


DRUGA WOJNA SWIATOW A, 


UCIECZKA DO HOLLYWOOD 


I MOJE OBYWATELSTWO AMERYKA
SKIE 


wa??nie, cho?? statek by?? nieludz.ko za- 
t??oczony, ilo???? pasa??er??w trzykrotnie 
przekracza??a jego normaln?? pojem- 
no????. Niekt??rzy obawiali si?? jego prze- 
ci????enia: 
- Zatoniemy na pe??nym morzu - 
m??wili. 
Biednej Neli przydzielono bardzo 
wielk?? kabin??, kt??r?? musia??a dzieli?? z 
Iv
mne i .dzie??mi, z Zofi?? Kocha??sk?? 
i Jeszcze Jedn?? kobiet?? z dzieckiem. 
Co do mnie, traktowano mnie po 
kr??lewsku, otrzyma??em luksusowy ??- 
partament z dwiema kabinami i ??a- 
z.i,e:??;k?? pomi??dzy nimi. 'W swojej ka- 
brnie by??em sam, lecz drug?? zajmo- 

ali trzej ksi????a katoliccy. Okaza??o 
Si?? to zabawn?? kombinacj??: czy to dla- 
tego, ??e by??em 2ydem, czy dlatego ??e 
nie chcieli si?? skala?? moim towa
y- 
stwem, a mo??e I dlatego, ??e fizycznie 
by??em dla nich odpychaj??cy, nie wiem 
a
e rano, zanim si?? obudzi??em, a za
 
mm szed??em spa?? byli ju?? zamkni??cI 
w swej kabinie. Nigdy nie u??ywali ??a- 
zienki, wi??c po kI"??lewsku korzysta- 
??em z; niej zupe??nie sam. 
.Najgorsze podczas tej podr6??y by??y 
pory posi??nt??w. Sniadanie, lunch i o- 
biad musiano podawa?? trzy razy. Mo- 
j?? rodzin?? i Zofi?? Kocha??sk?? obs??ugi- 
wano przy pierwszym podaniu, by?? 
mo??e dzi??ki Mr Bullittowi, lecz ten 
przywilej uczyni?? z nas najbardziej 
znienawidzonych biesiadnik??w, dzi??ki 
naszej ma??ej Ewie. Od kiedy sko??- . 
czy??a trzy latka, nie chcia??a przelyka?? 
jedzenia. Bra??a du??y kawa??ek mi??sa, 
czy ryby, czy czegokolwiek pod jeden 
czy drugi policzek i nic nie mog??o jcj 
sk??oni??, ??eby to prze??kn????a. By??o to 
m??czarni?? dla biednej Yvonne, kt??ra 
musia??a siedzie?? z. ni?? przez ca??y czas 
drugiego podania, a czasem nawet 
przez du???? cz?????? trzeciego. Nawet och- 
mIStrz ska!r??y?? si?? na t?? plag??. Je- 
dynym po??ywieniem, ktore ratowa??o 
Ewie tyc.ie, by??y pomidory uwielbia??a 
jE' po prostu, ale nie zaws
e mo??na je 
by??o dosta??. 
Ta cI????ka pr??ba trwa??a jeszcze przez 
kilka lat. Pami??tam, ??e raz w Meksy.... 
ku, krzykn????em zrozpaczony na bied- 
ne dziecko: 
- Nie m??w mi, ??e nie mO??esz tego 
po??kn????. Po??kn???? mo??na wszystko. 
Z tymi s??owy odE'rwa??em wielki ka- 
wa?? gazety, prze??u??em go z trudem i 
po??kn????em na oczach oszo??omionego i 
przera??onego dziecka. 


102 Mr . Hurok. oczekuj??cy w 
porcie, bardzo nam pom??g??. 
Zarezerwowa?? bardzo wygo- 
dny apartament w Hotelu l3ucking- 
ham, skromnym, ale wspaniale usytu- 
owanym. 
u?? obok znajdowa?? si?? 
gmach Stemwaya, a Carnegie Hall 
w??a??ciwie naprzeciw, do biur Huroka 
by??o pi???? minut drogi pieszo. 
Przyjechali????:1Y do 
otelu w porze 
herbaty. Podpisa??em Si?? w rejestracji 
za nas wszystkich i zaprowadzono nas 
do . pi??knego, trzypokojowego aparta- 
mentu. Yvonne i dzieci natychmia<;t 
poc.zu??y si?? jak. w . domu, gdy nagle 
zonentowa??em Si??, ze Nela nie wy je- 
cha??
 z nami na g??r??. Gdy nie zjawi- 
??a Si?? przez czas d??u??szy, zszed??em do 

aI1u. 
eby jej. po. szuka??, ale ani por- 
tll;r .an! recePCJomstka nigdzie jej nie 
WIdzleh. By??o to cos tajemniczego bo 
oczywi??cie wesz??a razem z nami. ' 
/?enerwowali??my si?? przez ca???? go- 
dzm??; dosz??o do tego, ??e chcia??em tc- 
lefonowa?? na policj??, gdy w ko??cu 
rozleglo si?? pukanie do drzwi. Pospie- 
szy??em otworzy?? i wesz??a Nela w to- 
w:??rzystwie dw??ch wysokich Murzy- 
now, 
 kt??rych ka??dy ni??s?? ogromn?? 
skrzym??. By??a troch?? zarumieniona i 
spyta??a mnie bez ??adnego wYJa??nIenia: 
- Masz z sob?? ksi????eczk?? czekow??? 
Musz?? zap??aci?? tym ludziom. 
Podczas gdy wype??nia??em i podpisy- 
wa??em czek, ci dwaj ludzie uk??adali 
na stole, 11.a krzes??ach i na pod??odze 
p.e??ny ekwipunek. kuchenpy - zjawi?? 
SI?? tam nawet piecyk - szk??o i por- 
cela,na, 
ztu??ce, obrus i .serwetki. Gdy 
sk0??:czyh wypa
owywame, Nela wzi??- 
??a Jednego z nIch do ma??ej kuchenki 
za salonikiem, gdzie .i on "'!' ko??cu wy- 
??adowa?? sw?? skrzym??, zawIeraj??c?? lo- 
d??wk?? I szafki z jedzeniem. Gdy 
wszystko by??o zrobione, wr??czy??em im 
czek I wyszli. 
Teraz nast??pi?? punkt kUlminacyjny. 
Nela o??wiadczy??a: 
_ Obiad b??dzie got??w za p6?? go- 
dziny. 
I jakkolwiek 
rzmi. te:> niewiarygod- 
nie za p???? godzmy pi??CIOro z nas sie- 
dzi
??o rado??nie przy stole. Dzieci mia- 
??y wszystkie swoje ulubione potrawy. 
By??a olbrzymia sa??ata z pomidor??w i 
lody a ja mog??em rozkoszowa?? si?? cy- 
gare
 J;Jrzy dl;1??ej .fili??ance k
wy. W 
ten spos??b u??ozy?? S!?? nasz d??uzszy po- 
byt w tym hotelu.. . 
Zanim zacz????em swoJe rzeczywiste 
tournee min???? z g??r?? miesi??c, :??:'1ia- 
??em wi??c du??o czasu, ??eby chodzi?? na 
koncerty, do kin i do teatr??
. 
Jan Kiepura, s??ynny polgkl tenor. 
chcia?? da?? koncert na rzecz polskich 


Pami??tniki, t. fi 


uchodic6w. Natychmiast postanowi??em 
si?? do niego przy????czy??. Hurok urz??- 
dzi?? na ten cel sal?? Metropolitan O- 
pera, & Kiepura i ja wype??nili??my, 
ka??dy z nas, dwie cz??sci programu. 
Kiepura u??o??y?? go tak, ??e przed przerw?? 
on spiewa?? jako ostatni, a ja gra- 
??em na zako??czenie drugiej cz????ci. 
Gra??em, oczywi??cie, wy????cznie Chopi- 
na. Bilety by??y wyprzedane, a ceny 
miejsc by??y wysokie. Z wielkim en- 
tuzjazmem powitano nas obu, lecz 
g????wni, nasz cel. 
Pewnego ranka otrzyma??em telefon 
z Filadelfii. Jaki?? d??entelmen, kt??ry 
przedstawi?? sI?? jako Mr Fred Mann 
opowiedzia?? mI d??ug?? .histori?? na te- 
mat obiadu, kt??ry wydawa?? na rzecz 
nowo powsta??ej Orkiestry Izraelskiej. 
- Przy mmm stole honorowym b??- 
dzie profesor Einstein, s??ynny uczony. 
Mam trzystu go??ci po pi????dzic
;I??t do- 
lar??w od ka??dego. Wiem, ze jest pan 
przyjacielem Hubermanna, wi??c je- 
stem pewien, ??e _zagra pan kilka utwo- 
r??w po mym obiedzie. 
"Bardzo sprytny jest ten Mann - 
pomy??la??em sobie. - Wiedzia??, ??e jak 
wymieni nazwisko Einsteina, Huber- 
manna I powie, ??e idzie o Orkiestr?? 
Izraelsk??, nie b??d?? m??g??. odmowi?? j 
zrobi?? to, czego nie zrobi??em nigdy 
ani przedtem ani potem. Gdy pewien 
przyjaciel z Filadelfii potwierdzi??, ??e o- 
bIad, o k
orym m??wi??, rzeczywi??cie sic;: 
odb??dzie. . zgodzi??em si??. 
Przyjechali??my do Filadelfii na go- 
dzin?? przed obiadem. W Hotelu War- 
wick, gdzie mieli??my si?? przebra??, mIo- 
dy cz??owiek oko??o trzydziestki ocze- 
kiwa?? nas w luksusowym apartamen- 
cie, kt??ry zarezerwowa?? na kilka go- 
dzin naszego pobytu. 
- Ogromnie ciesz?? si?? z poznania 
pana - powiedzia??, daj??c mi' ma???? 
b??yskotk??, kt??ra o??taza??a si?? ??licznym, 
ma??ym zegarkiem kieszonkowym no- 
woczesnej marki szwajcarskiej. - B??- 
dzie pan zadowolony 
 mego przyj
.. 
cia. Pozyska??em wszystkich bogatych 
ludzi w FIJadelfii, a pan b??dzie sie- 
dzia?? obok mojej ??ony, profesora Ein- 
steina i mnie przy stole honorowym. 
Wynaj????em . Leonarda Lieblinga, wy- 
d_awc?? Musical America, ??eby wyg??o- 
si?? wielkie przem??wienie na temat 
Orkiestry Izraelskiej. 
Na te s??owa poblad??em; moja s??ynna 
pami???? sprawi??a. ??e nie zapomnia??em 
jego niE'uczciwej gry w karty i rewer- 
s??w, kt??re zatrzyma??. Powiedzia??em 
Mr Mannowi, ??e nie znios?? obecno??ci 
tcgo cz??owieka na obiedzie. 
Wys??uchawszy mojej opowie??ci, u- 
??y?? kilku paskudnych przymidtnik??w i 
zaraz wyszed??, ??eby pozby?? si?? Lieblin- 
ga. Spodoba??a mi si?? ta szybka akcja 
i gdy byli??my gotowi, Nela i ja, pro- 
wadzeni przez Mr Manna, ochoczo 
weszli??my do sali balowej, w kt??rej 
wiele sto????w by??o ju?? zaj??tych. 
Przy naszym zastali??my pani?? Mann. 
rozmawiaj??c?? z profesorem Einstei- 
nem. Gdy nas przedstawiono temu 
wielkiemu cz??owiekowi, fotograf zapy- 
ta?? profesora, czy zechcia??by pozowa?? 
wraz ze mn?? do zdj??cia. 
- Oczywi??cie - odpar?? z ezaruj??- 
cym. u??miechem. 
Zatrzyma??em t?? fotografi?? do dzi??, 
a zabawne jest w niej to, ??e moja po- 
wa??na, pe??na szacunku twarz wygl??- 
da jak twarz g????boko Q'1y??l??cego filo- 
zofa, a jego d??ugie w??o??y i szeroki u- 
??n:iech czyni?? go podobnym do' nie- 
mieckiego, kawiarnianego skrzypka. 
P
ofE ,or si
dzia?? obok mojej ??Ony, 
a p
??
na pani Mann mia??a mnie po 
swoJeJ prawej stronie Sam Mann jako 
gospodarz by?? stale zaj??ty i troch?? 
zde
erwowany przed swoim wprowa- 
dzaJ??cym przem??wieniem kt??re musia?? 
zaimprowizowa??. ' 
Oboje Mannowie byli ludimi o bar- 
dzo wylewnej naturze, co sprawi??o, ??e 
pod konie_c obiadu, czuli??my si?? tak. 

ak
y 
Yh naszymi najlepszymi przy- 

acI???mI. Profesor Einstein o??wiadczy??, 
ze. J??.Jt zbyt nie?? mia??y. ??eby przem??- 
Von.??, ale 
ar
zo chcia?? us??ysze?? gr??. 

Iedz??c, ze Jest nami??tnym skrzyp- 
ilnem amatorem. zagra??em na jego 
czes?? Chaco!,!ne Bacha, zaaran??owan?? 
przez Bu
omego, kt??ra wyrainie bar- 
dzo mu SI?? sPOdoba??a,. a potem mus;a- 
??em z
gr!'1?? Poloneza na cze???? boga- 
tych bIesIadnik??w. Fred Mann by?? za- 
chwycony sukcesem swego obiadu i 
tego samego wieczora wr??cili??my do 
Nowego Jorku. 
Inter
su
??ce by??o wYs??uchanie zno- 

 rec1t!'1 11 
achmaninowa i Hofmanna. 
CI . dwaJ wIelcy piani??ci dobiegali 
konca swyoh karier I swych ??ywot??w. 
S??ysza??em i
h niegdy??, gdy byli u 
szczytu sweJ s??awy. Hofmann zdumie- 
wa?? mnie swoj?? skoncentrowan?? si???? i 
pan
er
?? d
namik??. ??atwo wywiera?? 
wrazeme .wIelko??ci. W sprzeczno??ci z 
tym sta?? Jego spos??b m??wienia o mu- 
zy
e z zupe??n?? oboj??tno??ci?? I brakiem 
zaInteresowania dla jej post??p??w Te- 
raz,. na tym koncercie pod koniec jego 
kanery, 
dy straci?? swoj?? wspomnian?? 
poprzedmo moc, wskutek swej nie- 
szcz??snej sk??onno??ci do alkohalu, jego 


(XXXVIII) 


gra by??a pozbawiona jakiegokolwiek 
szczerego odczucia muzyki. 
Wyst??p Rachmaninowa przyni??s?? mi 
zupe??nie odmienne wra??cnia. Na wcze- 
??niejszych koncertach by??em zawsze o- 
czarowany jego przepi??knym, niezr??w- 
nanym tonem, kt??ry pozwoli?? mi za- 
pomnie?? o moim za??enowaniu wywo- 
??anym jego zbyt gwa??townym, przelo- 
tnym palcowaniem i przesadzonymi 
rubato: W jego grze by?? --zawsze nieod- 
party, zmys??owy urok, nieco podobny 
do gry Kreislera. Ol;lydwaj byli naj- 
lepsi w swych w??asnych kompozy- 
cjach. kt??re cz??sto at nadto 7;ale??a??y 
od ich zmys??owo??ci. 'W tym ostatnim 
koncercie s??ysza??em bardziej czyste po- 
dej??cie do muzyki. Wyra??nie oddy- 
cha??o si?? ??wie???? aur?? muzyczn??. Tem- 
pa by??y w??a??ciwe i czu??o si?? wyra??ny 
szacunek dla intencji kompozytora. 
Szczeg??lnie dobrze pami??tam nokturn 
i dwie etiudy Chopina. Czym?? fascy- 
nuj??cym by??o obserwowa??, ??e gdy ich 
bieg do kariery i l??k przed rywalami 
dobieg?? konca, ujawnili sw?? zasadm- 
cz?? osobowo????. 
Wysz??a p??yta z koncertem Czajkow- 
skiego, granym przez Horowitza pod 
dyrekcj?? Toscaniniego. Gdy j?? kupi- 
??em, by??em zdumiony, ??e nie tylko nie 
zgadzali si?? z sob?? dyrygent i solista, 
lecz sama p??yta miala techniczne de- 
fekty. WsZ??scy znajomi podzielali t?? 
m6j?? opini?? i mi??o mi by??o s??ysze??, ??e 
oni tak??e o wiele woleli moje w??asne 
nagranie z Barbirollim. Ale ca??a ta 
sprawa bardzo mnie rozgniewa??a. S??y- 
sza??em z wielu rozmaitych ir??de??" ??e 
w sklepach muzycznyoh m??wiono lu- 
dziom, i?? moja p??yta zosta??a wycofa- 
na i ??e wersja Horowitza jest jedyna 
na rynku. Wysoce zaalarmowany po- 
szed??em do biura RCA i do???? gniew- 
nie zaprotestowa??em. Kierownik dzia- 
??u muzyki klasycznej powiedzia??' z 
fa??szywym u??miechem: 
- Pa??skie mistrzowskie nagranie u- 
le
 zniszczeniu. 
Tego tni by??o za wiel-e. 
- Musia?? pan sam je zniszczy?? 
krzykn????em. - Z??o???? skarg??. 
David Sarnoff, s??ynny tw??rca kom- 
pleksu RCA - byl dla nas bardzo 
przyjazny; on i jego ??ona jedli kiedy?? 
obiad z nami w Pawilonie. Got??w 
wi??c by??em poprosi?? go wprost Q 
zwolnienie mnie z kontraktu, kt??ry 
mia??em z Victor C
mpany, kt??rego 
w??a??cicielem by??o RCA. Moj?? decyzj?? 
papiera??a oferta wspania??ego kontrak- 
tu z Goddardem Liebersonem, preze- 
sem Columbia Records. 
Samuel Chotzinoff, kt??ry by?? szwa- 
grem Heifetza I praw??' r??k?? Davi.??a 
Sarnoffa by?? cz??owiekiem, kt??rego po- 
prosi??em o u??atwienie mi spotkania -z 
szefem. Kiedy powiedzia??em mu o co 
idzie, ostrzeg?? mnie gor??co: 
- Mr Sarnoff nie znosi skarg na 
nikogo z jego pracownik??w. 
- Mniesza z tym - odpowiedzia- 
??em. - Prosz?? mi w ka??dym razie Ila- 
??atwi?? spotkanie. 
W ki1ka dni p????niej otrzyma??em 
wiadomo????, ??e mam by?? w biurze Mr 
Sarnoffa o 11 przedpo??udniem dnia 
tego i tego. ' 
Ekspresow?? wind?? w Rockefeller 
Center wyjecha??em na pi????dziesi??te 
drugie pi??tro, gdzie wprowadzono' 
mnie do prywatnego biura tej bardzo 
pot????nej .osobisto??ci Wszed??cm z przy- 
jaznym u??miechem dobrego znajome- 
go, a on przYJ???? mnie bardzo uprzej- 
mie, lecz ze skupionym wyrazem twa- 
rzy. 
- Prosz?? siada?? po
iedzia??. 
Rozbawi??a mnie my??l, ??e on pewnie 
si?? boi, i?? chc?? go poprosi?? o po??ycze- 
nic mi jakiej?? wi??kszej sumy. 
- Co mog?? dla pana zrobi??? 
spyta?? surowo spoza biurka. 
Zrobi??em pokorn?? min??. 
- Przyszed??em prosi?? pa ha o wiel- 
k?? grzeczno???? - powiedzia??em boja??- 
liwie. ' 
Twarz mu spochmurnia??a. Zapewne 
pomy??la??, ??e chc?? dwa razy tyle, ile 
przypwzcza??. 
- No C???? - 'powiedzia??. - Nie mo- 
g?? przyrzec \panu wszystkiego. 
- To naprawd?? wielka grzeczno????, 
Mr Sarnoff, ale pan jest jedynym 
czlowiekiem, kt??ry mo??e mi j?? wy- 
??wiadczy??. 
Teraz zniecierpliwi?? si??. Czu??em, ??e 
got??w mi odm??wi?? jakiejkolwiek su- 
my. 
- Czy zechcia??by pan zwolni?? mnie 
z kontraktu z pa??skim Victor Record 
Company? 
Zdawa??o sI??, te nie zrozumia??, co 
m??wi??. 
- Dlaczego, dlaczego? 
Nagle si?? O??yWi??. 
- To niewa??ne - odpar??em spokoj- 
nie. - Prosz?? tylko, ??.by mnie pan 
zwolni?? z kontraktu. . 
- Chce pan powiedzie??, u przej- 
dzie pan do Columbii? 
- Oczywi??cie - powiedzia??em. 
Troch?? si?? zdenerwowa??. 
- Gdybym wszystkim swoim al"ty- 


storn pozwoli?? odej????, musia??bym 
zamkn???? lIlteres. 
- No no Mr Sarnoff - powiedzia- 
??em usPokajaj??ca. - Dla pana to dro- 
bnostka, ale dla mnie to sprawa naj- 
wi??kszej wagi. 
Przyjazny u??miech (taki jak przy 0- 
biedzie) wr??ci?? na jego twarz: 
_ Musi pan mie?? wa??ne powody, 
skoro chce pan opu??ci?? moj?? firm??, 
kt??ra jest lepsza od Columbii, wi??c 
prosz?? mi o nich opowiedzie??. 
Nie podda??em si??. 
- Nie lubi?? si?? skar??y?? - powie- 
dzia??em. - Chc?? tylko opu??ci?? pa??sk?? 
firm??. 
Teraz prosi?? mnie usilnie: 
_ Arturze, prosz?? mi napisa?? w li- 
??cie 'VSzystko. co pan ma przeciw mo- 
jej firmie - musz?? to wiedzie?? - i 
prosz?? poda?? mi wszystkie szczeg????y. 
Wtedy zadecyduj??, czy spe??ni?? pansk?? 
pro??b??. 
_ Na pewno spe??ni?? pa??skie iycze- 
nie - powiedzia??em. I to by?? koniec 
naszej rozmowy. 
Po powrocie do hotelu w ci??gu nie- 
ca??ych dziesi??ciu minut napisa??em 
wszystko co mia??em do powiedzenia o 
tym. w jaki spos??b Mr O'Connor robi 
plyty, opisa??em ca???? spraw?? koncertu 
Czajkowskiego, ????cznie z utr??ceniem 
mojej p??yty, ciesz??cej si?? najwi??kszym 
powodzeniem. Wys??a??em to natych- 
mw.st. 
Po obiedzie w Filadelfii dla Orkie- 
stry Izraelskiej, Fred Mann sta?? si?? 
cz??stym go??ciem w naszym hotelu. 
Przynosi?? zabawki dla dziecI i zasia- 
da?? do d??ugich rozmowo swoim ??y- 
ciu. 
_ Jestem businessmanem - m??1Ni?? 
_ ale moje serce nale??y do muzyki 
Mia??cm zosta?? planist?? koncertowym, 
gdy z moj?? r??k?? sta??o si?? cos, co zbu- 
rzy??o moje nadzieje, ale wci???? ??wicz?? 
i gram, kiedy czas mi na to pozwala. 
Pi
kna pani Mann by??a jego drug?? 
??on??. 
_ Pracowa??em dla mego by??ego te- 
??cia w jego fabryce tekturowych pu- 
de??ek. Poniewa?? nie wiodlo mi si?? tam, 
postanowi??em za??o??y?? w??asne p!zed- 
si??biorstwo, Znalaz??em partnera 1 za- 
cz????em sobie nie??le dawa?? rad??. 
S??uchaj??c jego opowiada??, oceni??em 
go jako dynamicznego b!-1si!1
sma,-:a, 
a najbardziej podoba??o mI Si?? w mm 
jego przywi??zanie do ??ydostw
. Je
o 
rodzice byli imigrantami z ROSJI. Mia?? 
trzy m??odsze siostry i brata, a on sam 
by?? ojcem trzech c??rek i sta??o si?? ja.. 
sne ??e opiekowa?? si?? ca???? rodzin??. 
prz
 tym wszystkim interesowa?? 
i?? 
nami??tnie muzyk??, a zw??aszcza. ??Wia- 
tem pianistyki i jego problemamI kon- 
certowymi i organizacyjnymi. 
Moje trudno??ci z RCA Victor Com- 
pany ogromnie go irytowa??y Posun???? 
si?? tak daleko, ??e przeprowadzi?? z 
biednym Q'Connorem ostr?? rozmm.y?? 
i interweniowa?? w calej tej sprawie. 
Maj??c impetyczny charakter, chcia?? 
rozmawia?? z Liebersonem na temat 
pozyskania mnie przez Columbi?? za 
wysok?? cen??, a w nast??pnej chwili 
grozi?? RCA moini odej??ciem do Colum- 
bii, je??li nie dadz?? mi pe??nej satys- 
fakcji. Niezale??nie od mego, w RCA 
zacz????y si?? dzia?? wielkie rzeczy. Mr 
Sarnoff nakaza?? zwolni?? kilku wai- 
nych ludzi w dziale nagra?? klasy
z- 
nych w??r??d nich O'Connora, grozi??y 
tak??
 dalsze zwolnienia. 
A propos musz?? opowiedzie?? zaba- 
wn?? scenk
: pewnego popo??ud
ia. sie- 
dzia??em w hotelu przy fortepIame, a 
Nela by??a w s??siedniej sypialni Za: 
dzwDlu?? telefon i zapowiedziano mi 
wizyt?? wiceprezesa RCA Victor Gdy 
poprosi??em, 
eb??' przrszed?? na gor??, 
zjawi?? si?? mskl 
??zczyzna. z ot.w
r- 
tymi ramionami 1 szerokim Ui>mle- 
chem: . 
_ Arturze, jak to mi??o zno",:,u c
?? 
zobaczy??! (Nigdy przedtem go. me WI- 
dzia??em.) Taki jestem szcz????lIwy - 
ci??gn???? - ??e pozbyli??my si?? tego stra- 
sznego O'Connora. Teraz m
n:' cudo- 
wn?? kole??ank??, kt??ra zradoscl?? . zn 6w 
b??dzie z tob?? nagrywa?? Mog?? J?? tu 
poprosi??? . 
_ Oczywi??cie - powiedzIa??em krot- 
ko. ?? . . . ?? d 
W kilka minut p znleJ wesz a o 
pokoju zmys??owa, m??oda k
bieta z o 
wiele za du:!ym dekoltem Jak na t?? 
por?? dnia- . 
_ Ona jest tak??e wspama??yn: mu- 
zykiem _ powiedzia?? ten cZ??owle.k,. z 
lekkim mrugni??ciem, przedstawIaJ??c 
j??. . ?? d ?? 
MieliAmy w??a??nie uSl???? , g y wesz a 
moja ??ona. RzuciJWszy t??:i damie 
spojrzenie; kt??re mog??o zabi??, powie- 
dzia??a; 
_ M???? jest przyzwyczajony! ??e .p
zy 
nagrartiach asystuj?? mu m
zczyzll1. 
_ Moja ??ona ma slusznos?? -. do- 
da??em. - Nagrania to wyczerpuJ??ca 
praca nieodpowiednia dla delikatnych 
dam. 
Tamci poj??li aluzj?? i pospiesznie 
wyszli. . 
Dymisje w biurze RCA obJ????y wkr??t- 
ce tak??e i tego cz??owieka i powo??an? 
zupe??nie nowy zesp????, wybrany osob!- 
??cie przez Sarnoffa. M??j koncert CzaJ- 
kowskiego z Johnem Barbirolli tnum- 
falnie pojawi?? si?? w sklepach. 
Fred Mann nie poprzesta?? na tym. 
Skoro RCA obieca??a z odpowiedni?? u- 
wag?? i szacuhkiem traktowa?? mo
e na- 
grania. przekona?? mnie, !abym 
Ie od- 
chodzi do Columbii. W gruncIe rze- 
czy, gdy tylko powo??.an? no
 zesp????, 
ani mi si?? ??ni??o ZJmema?? fIrm??. Na- 
wiasem m??wi??c RCA zacz????a u??ywa?? 
karton??w Freda Manna. 


ARTUR RUBINSTEIN 


Prze??o??y?? 
JULIUSZ KYDRY
SKI 
(Ci??g dalszy nast??pi) 


tYCIE 
Nr 48 (1810) 


LITERACKIE 
Str. 7
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_008_0001.djvu

			T ak jest, panie sier??ancie! Zg??a- 
szam si??, jak kazali??cie. To co 
??e pan jeszcze nie jest, ale na 
pewno pan b??dzie, nied??ugo pa- 
na awansuj??. Tak jest, wszy:>t- 
ko w porz??dalu, i sru. O rany, 
panie sier??ancie, to ??adne nieprzyzwo- 
ite wyra??enie. Znaczy mniej wi??cej: I 
Tak Dalej a w ca??o??ci: sru tu tu tu, 
kl??bek drutu. Przecie?? pan wie, to po 
co pan pyta. Ucz?? si??, jestem w sta- 
??ym kontakcie i kuratorem. Wygrzecz- 
nia??em. W??a??ciwie to nie rozumiem, 
czego si?? mnie jeszcze czepiacie, bo 
sprawa dawno ucich??a i kuratora mam. 
Ze od rozumienia to wy jeste??cie, ??e 
musicie na mnie oko trzyma??? No qie, 
chce pan, ??ebym na koleg??w kapowa??? 
Kapu?? nie jestem. R????ne rzeczy mo??na 
o mnie us??ysze??, mote nie zawsze po- 
zytywne, tylko nie to, ??e jestem kapu- 
??ta. No to czego w??a??ciwie pan chce? 
Ze pan mnie i nas nie rozumie? O ra- 
ny, odchlap si?? pan. Tak jest. przepra- 
szam tak mi si?? rzek??o, zapomnia??em, 


JACEK KRZYSZTOF NATANSON 


Potrafi si?? pan wczu?? w ryk stadio- 
nu, w to wycie tysi??cy gardzieli? To 
lepsze ni?? film gangsterski, bardziej 
upaja ni?? najtwardszy narkotyk. Ze 
pan te?? jest kibicem? E, tam. Tak jest, 
bez gest??w, przepraszam. Ze my nie 
mieli??my ??adnych idea????w? Gruby 
bl??d z pana strony. Mieli??my idea??y 
i to jakie. Chcieli??my dor??wna?? an- 
gielskim fanom futbolu i przewy??szy?? 
ich. Nawet gazety angielskie czytali??- 
my, ??eby si?? dowiedzie??, co zmalowa- 
li fani z Manchester United albo Li- 
verpoolu. Tamci to s?? or??y i sru. Nie, 
po angielsku to prawie nie m??wi??, ale 
domy??lali??my si??, zdj??cia studiowali??- 
my -i mieli??my jednego takiego, co go 
w ramach prac zleconych zatrudnili??- 
my iako t??umacza. Ze to ??aden idea??? 
No jak to, my chcieli??my, ??eby nasza 
dru??yna by??a najlepsza na ??wiecie, naj- 
s??awniejsza, ??eby zawodnicy wiedzieli, 
??e my za nimi murem stoimy. ??e je- 
ste??my jak ??elbet. D????yli??my do wiel- 
ko??ci i sru. Jak oni tam szli na 


kim Ke??Inaroku ju:! dorwali bez pa- 
s
ortu i wizy, w kiciu si?? par?? razy 
przesiedzia?? i mu przeszed?? zapa?? ca- 
??y. No tak, byli??my wszyscy w klubie 
kibica. Byku, Jojo, Ochlapus, Ko??owa- 
ty, Waldy i Hrabia to si?? pierwsi za- 
pisali. Byku uwa??a??, ??e tak trzeba. M??- 
wi pan, ??e te kluby zosta??y za??o??one 
w celu osi??gni??cia ??adu, porz??dku, este- 
tyki? No niby tak, ale cel celem a ??y- 
cie ??yciem. Ze mieli??my si?? w nich 
zmieni??, wydo??-o??le??? A takiego, pa- 
nie sier??ancie, o przepraszam. Powiem 
tylko, ??e kto by?? frajerem, pozosta?? 
frajerem, a kto by?? cz??owiekiem, po- , 
wsta?? cz??owiekiem. My wszystko wie- 
dzieli??my o naszej dru??ynie, ka??dy 
naj mniejszy szczeg??lik. Zdj??cia pierw- 
szego sk??adu stale nosili??my w kiesze- 
niach na piersiach. I nawet przy ??wie- 
cy rozpoznawali??my twarze zawodni- 
k??w. Byku co tydzie?? nas egzamino- 
wal: taki a taki zawodnik, ile lat, od 
kiedy w zespole, waga, wzrost, kt??r?? 
nog?? strzela. gdzie przedtem gra??, czy 


niedaleko stadionu. Tam si?? spotyka- 
li??my. Cz??sto przychodzili tam zawod- 
nicy. Dla nas to by?? wielki zaszczyt i 
honor, ??eby takiemu zawodnikowi set- 
k?? z baru po kryjomu przynie????, pi??- 
stk?? mu_ poda??. Tam, w tej knajpce to 
si?? mo??na by??o wszystkiego dowiedzie?? 
jak kto?? r??wny by??. Moi kumple ta 
r??wniachy byli. Nic z??ego o nich nie 
powiem. Ja naprawd?? nie kojarz?? jak 
to si?? sta??o. Na g??ow?? matki przysi??- 
gam, na moj?? jedyn?? dru??yn??. Tak jako?? 
to si?? sta??o, bez specjalnej przyczyny, 
bez naszej woli. Wcale tego nie chcie- 
li??my. Nikt z nas o tym nie my??la??, 
nie planowa??. Czuli??my si?? tacy silni, 
tacy silni. Ca??y ??wiat do nas nale??a??. 
Pan nigdy nie b??dzie wiedzia?? jak to 
jest. Taka straszna si??a, nic si?? jej nie 
oprze. M??odzi, pot????ni, wspaniali, nie- 
zwyci????eni. Taka energia si?? w nas wy- 
zwoli??a, ??e g??ry mogli??my przenosi??. 
No tak, pili??my, zawsze pijemy po me- 


. \ . t' 


IlE 


W,I EMP.AIIIES1E RIAH:CfEl 
. , .... ... .,' . 


" 


??e do pana trzeba z szacunkiem. Ze- 
bym jeszcze raz powiedzia??, jak do- 
sz??o do zaistnia??ej sytuacji? Przynudza 
pan, ju?? tyle razy nawija??em o tej 
ca??ej g??upiej sprawie. Ze b??dziemy do 
rana siedzie?? albo i d??u??ej, jak pan 
nie b??dzie zadowolony? W porz??dalu, 
i tak nie powiem tego, czego nie b??d?? 
chcia??, ani s??owa wi??cej i sru. Jezu, 
ile razy mam powtarza??, ??e ola??em ca- 
??e to towarzycho. Mog?? mi wskoczy?? 
na kant i powachlowa??. Tak jest, prze- 
praszam. Mog?? zajara??? Ze za m??ody_ 
jestem, ??e pan w moim wieku to w 
og??le o tym nie my??la??? O rany, to 
normalny sz1ug, ??adnego haszu w nim 
nie ma. Nigdy nie uwa??a??em trawy, 
ani innych narkotyk??w. Olewam gan- 
d??i??, s??yszy pan? Punk??w te?? nie uwa- 
??am ani ??adnych innych. U nas ich 
nie by??o. No, mo??e troch?? git':'ludzi. 
Ale to zupe??nie co innego. My tylko 
uznawali??my gorza???? i perszingi czyli 
wina krajowe, - owocowe, siarkowane. 
Czasem jak wiedzieli??my, ??e b??dzie 
ostra kontrola i przy??wiklonych nie 
wpuszcz?? na stadion, to czaj robili??my, 
na pewno pan wie co to. To stary spo- 
s??b gar??w. Tani, prosty, skuteczny. 
Bierze si?? paczk?? herbaty popularnej, 
wkrusza do niej ze dwa, trzy papie- 
rosy popularne i gotuje w kocio??ku 
przez godzin?? albo i d??u??ej. Po takiej 
mieszance ka??dy chodzi ko??owaty, a 7- 

ust nic nie czu?? i sru. Nie, dyskotek nie 
lubili??my. Po co nam one, ma??o. ,ta 
ch??tnych dziew.;:zyn kr??ci si?? przy 
sporcie? Czasem to, trzeba by??o r????- 
nymi sposobami zawodnik??w od nich 
uwalnia??. To my si?? wtedy przyda- 
wali??my. Zreszt?? my woleli??my posza- 
le?? na meczu, pota??czy?? na trybunach, 
powy??, zedrze?? sweter i koszul?? jak 
gol pad??, 'zad???? w tr??by, waln???? w b??- 
ben. Pan to nie wie, jak to jest, ten 
t??um, ten krzyk, te twarze, ten ??ywio??. 


" :-. ' - 
 



. 


'':'.J,. ;,;,;.' 
ol : 
. '"j J":':,"" ":.' 
 "".". : c 


I' :.. I 
. 
 .:- 


T akl krzy??y dzie pan reda- 
ktor widzieli, a? Po tych 
filmach wujennych, werma- 
,.. chtowce wysoki szar??y no- 
si??y pod szyjo taki ritenkro- 
jcy ze szerakiemi ramiona- 
mI. Bu to jest krzy?? a ??a niemiecki. Te 
tu, to musi z pierszy ??wiatowy, rok osie- 
mnasty. Czytaj pan, czytaj. My te?? dzi- 
wowali??. Germanski mowy nie pusla- 
dam, ali tyli ka??den jeden kalakunio 
wyrozumi si co obz:naczajo te napisy 
"Deutsch. Solda t". A ol U tego dojcz- 
soldata nazwisko tylku, Walach si pi- 
szy, czysto polskie l).a??wisko, takot w 
tysi??c osiemnastym ubity. Te numerka, 
to formacji, do jakiego oddzia??u przyna- 
le??niony by??. Niemce chuwaly, ale pa- 
trzaj pan: Ruskich k??ad??y pumi??dzy 
swoimi w jednym rz??dku, cali r????nicy 
nie czyni??c. Bez d??ugi lata. jeszcze na 
sam prz??d, ??e u nas swoich grob??w nie 
bylo - tu na Wszystki Swienty swiecz- 
ki przychodzi??y my pali??. Pan m??ody, 
tyIigentny, pan si mo??esz smia??, ??e dur- 
ny ludzi przyjecha??y ze wschodu. Ali 
nam tu obco by??o natenczas, ??e tylko 
si??d?? a p??akaj. To czlowiek przyszed na 
mugi??ki, kwiatka pustawil, swieczke za- 
pali??, Zdrowa?? Mario pomodli?? za du- 
s
y. Obcy te dwa, co majo na niemiec- 
kich krzy??ach napisano "Russ. Soldat", 
aJi litosierdzi cz??owieka bra??o w tej ob- 
co??ci, naj??e ma swieczke taki russoldat 
Lesterjonk Igor i ten drugi, jak mu 
tam, Pribuckow, tak, Pribuckow mu na- 
pisali, Wasilij. Mysla?? ja tu SQbi raz a 
dziesien??: ot my popadli w kalamancju, 
niby polski ten Szlonsk, a ruski so??da- 
ty z pierszy swiat??wki le??o pumi??dzy 
N:emcami, ruskie na??wisko niemiecko 
buk 10 napisany na nad grobkach majo, 
echt polski ludzi swieczki palQ. Kubitv, 
strachoputy. ca??o pierszo zime na jed- 
nym p????dupku przesiedzieli, "wraca?? 
hE'dziem, ani chybi wracaC: bedziem" 
furt paszczekujo, jakby szymona dosta- 
li, "prze
oniQ nas" - powtarzaj?? wci??- 

le. Co ja si moi babie nato??kowa??: ta 
dzie, nie zwr??ci m si z powrotem, zre- 
szto i po co. spalone my byli dwa ra7.V, 
dwa razy front 'szed??, tu b??d1\iem... Na 
ty wsi, co my tu ca??y czterdziesty sz??- 


ZYCIE 
Str. 8 


LITERACKIE 
Nr 48 (1810) 


mecz w takim Manchesterze, rany 
boskie, jak szara??cza albo armia czo??- 
g??w, nic po nich nie zostawa??o, nie 
mia??o prawa. Jakie to by??o wspania??e, 
wspania??e. Policjaj??w z ca??ego hrab- 
stwa ??ci??gali albo i kilku hrabstw i 
nawet ci rady nie dawali. Ze w ko??cu 
przysz??a, kryska na Matyska, ??e ich 
rozpracowali? No nie wiem, nie wiem, 
mogliby??my podyskutowa??. Wszyscy si?? 
z nimi licz??. telewizja to ich stale po- 
kazuje, w parlamencie o nich bez 
przerwy m??wi??. Ze tylko patrzyli??my, 
kogo pobi??? Przesada, panie sier??ancie. 
Owszem, ??ubili??my przylutowa??, ale 
rozs??dnie, bez przesadyzmu, nie o tO 
sz??o. Sojusze mieli??my z fanami z in- 
nych klub??w i ca??e koalicje si?? two- 
rzy??y. Pogoi. Szczecin sZ9I1owali??my, 
Ba??tyk Gdynia powa??ali??my, r????ne 
dru??yny drugoligowe. Tylko ka??dego z 
Lecha lutowali??my. Najwi??ksze bitwy- 
-gonitwy by??y jak zaczynali??my ??pie- 
wa??: nie, nie, nienawidz?? Lecha! Ci z 
Lecha mieli swoich sojusznik??w, my 
swoich, ubaw ,by?? po pachy. Pewnie, 
??e pan ma racj??, ??e te sojusze si?? ci??- 
gle zmienia??y. Nierzadko z Lechem by?? 
pok??j z G??rnikiem. Czasem to si?? 
specjalnie je??dzi??o na mecze dru??yn z 
ko??ca tabeli. ??eby da?? zna??. ??e jeste??- 
my, czuwamy. za??piewa?? pie???? o na- 
szej ukochanej dru??ynie, niech w ca- 
??ej Polsce wiedz?? kto tu pan i sru. Na 
takich meczach to jaja by??y, ca??e za- 
wody kto g??o??niej i bardziej od serca 
za??piewa. Stale nowe kawa??ki uk??ada- 
li??my, zale??nie od potrzeb i sytuacji. 
By??o takich kilku spec??w, talenty czy- 
stej wody. Pewnie, ??e na ka??dy tre- 
ning przychodzili??my, i na zgrupow"1- 
nia z dru??yn?? je??dzili??my, o ile tylko 
mo??na by??o. No nie, za granic?? to pra- 
wie nie je??dzili??my, bo jak. By?? ta'!i 
jeden zakapior, co do W??Qch raz do- 
tar??, ale drugim razem to go w s??owac- 


??onaty, ile dzieci, woli blondyny Cl.V 
rude, co lubi zje???? i wypi??. Nikt nie 
mia?? prawa si?? pomyli??. Jak si?? cza- 
sem zdarzy??o to dostawa?? na go??y ty- 
??ek pi????. Dlatego takie banalne szcze- 
g????y ka??dy zna?? jak pacierz. Gazety 
klubowe zawsze znali??my te?? na pa- 
mi????. Byku i Jojo sobie na piersi wy- 
dziergali emblematy klubu. I taki znak 
mieli??my. R??k?? k??adli??my na pienL 
Pozdro'wienie klubowe. Wi??cej znaczy- 
??o ni?? cokolwiek innego. Do spraw klu- 
bu podchodzili??my naukowo. Kartotek?? 
centraln?? za??o??yli??my, wszystko tam 
by??o. Ka??dy szczeg???? dotycz??cy meczu 
sprzed pi??ciu, dwu lat, ile korner??-.v, 
strza????w w ??wiat??o bramki, kto kogo 
sfaulowa??, ile razy s??dzia si?? pomyli??. 
Pe??n?? list?? pierwszej dru??yny, rezerw, 
junior??w. W??asny system punktacji 
stworzyli??my, za mecz, za sezon, za 
najlepsz?? kondycj??, za przydatno???? w 
dru??ynie. W??asne nagrody ze zrzutek 
mieli??my i co sezon wr??czali??my wy- 
branym w tajnym g??osowani\! zawod- 
nikom. Nie, sami nie grali??my w pi????. 
Tylko Byku jeden. On mia?? dlatego 
najwi??ksze doj??cia do zawodnik??w. ??
 
ja tak stale m??wi?? Byku i Byku, ??e 
on by?? na pewno prowodyrem? Co 
mnie pan bierze pod siu??, panie sier- 
??ancie. Byku nie by?? ??adnym prow:)- 
dyrem. By?? naj starszy z nas, dziewi??t- 
na??cie lat i dlatego mia?? obowi??zek 
wyznaczania kar. Jak kto?? przekrol:;zy?? 
regulamin to musia?? g??odowa?? 24 albo 
48 godzin. Inne kary te?? by??y, fiku??ne; 
ale to niewa??ne. No pewnie, ??e mieli??- 
my regulamin. Wszystko dla dobra klu- 
bu. Nie, nie przesadzam panie sier??an- 
cie. Klub by?? dla nas wszystkim. Za- 
st??powa?? szko???? i nauk??, prac??, rodzi- 
n??. W??a??nie, ??e byli??my jak rodzina. 
Tacy zgrani, rozumieli??my si??. Bo w 
szkole i w domu to' nikt nas nie rozu- 
mia??, nie docenia??. By??a taka knajpka, 


: ;.t.
J!, 


.,}'
r.
"rr
.
:...
f
':I
;.. _...!t..;??:;"

'

"
 .
.'"t
l 
''':!'.
.' ".
 '"..' J" 


-:'
, :.'



,
:,:,
t:
 ';
"':':::_'
: ',\;;i..:
 L ...


..:..L
._.
 .;;I:
>:
'";:oC' ,,
A
:-:!.:.:??
 :.

 ':.
. 


,r
.-:
,'
'
: 


&ty pomieszkanie mialy, piersz
 na 
tamten ??wiat podygowa??a stara Kowal- 
czuczka, osiemdziesi??t lOk??w jej by??o, 
prosto ze staro??ci umar??a na smier??. To 
u ni tylk
 jedno zmartwieni by??o: ??eb 
ona pierwsza nie pumar??a z naszych. 
Modli?? si swoi familii przykaza??a, cob 
B??g nie jo pierwszo zabra??. Dupytywa- 
??a si C() godzin?? czy Wysyluk jeszcze 
dyszy. Ali Wysyluk jo przeczyrnal, ta- 
ko?? starowaty by??, rycha??, rycha??, jesz- 
cze na stary ziemi rycha??, a1i smier?? 


MA'R'IAN BUCHf>WSiKI 


"'??' 


resa r{)ztworzy?? i daJI furt na.dgrobki 
robi??... Naszy na sam prz??d, to stawiali 
taiki krzy??y, ??e do brzozy podobny byli: 
ru??ki metalowe malowane w podobie 
brzozy. Ali szybko si przeszli na 
szl??sk?? mode, dawaJ wielgachne 
harchary stawia??, cob na cepak??w 
nie wygl??da??. Dzi?? nie poznasz pan, 
czy Szl??zak pod spodem, czy wschod- 
niaka. Wszystko si wymIesza??o, ka- 
mie?? si drogi zrobi?? niemo??ebnie, na 
lastryko wszystkie si przerzuci??y, tak 


czu. Blacharzy, o przepraszam, w??adzy 
akurat nie by??o. Lekko nam by??o, ra- 
do??nie, kapitalnie si?? czuli??my. Wszys- 
tko nale??a??o do nas, ca??y ??wiat. Nie, 
nie byli??my wnerwienI. Dru??yna prze- 
cie:! wygra??a na wyje??dzie. Zadnych 
powod??w do w??ciek??o??ci. Ze poci??g 
zdemolowali??my? Normalka, zawsze tak 
robili??my. Nikt nam nie podskoczy??, by- 
li??my jak paniska. Niechby spr??bowa??. 
Chodzili??my po przedzia??ach. Ludzie 
przerywali rozmowy w p???? zdania, od- 
wracali g??o,wy. Szacunek, co? Spiewa- 
li??my. Byku mia?? organki, Jojo tr??b??, 
wybijali??my takt r??kami na szybach. 
My ??piewali??my. Pan i tak nie zrozu- 
mie, co si?? mo??e z cz??owiekiem sta??, 
jak ??piewa tak?? pie???? jak nasza. Spie- 
wali??my, la nasz?? dru??yn?? kochamy 
bardziej od rodzonej matki, narzeczo- 
nej, od naszego ??ycia. Ze przysi??gamy 
jej wierno???? a?? po gr??b, ??e zawsze 
przy klubie b??dziemy trwa?? na dobre 
i na z??e, i sru. Nasze pie??ni s?? naj- 
wspanialsze na ??wiecie. Tyle w nich 
ekspresji, zaanga??owania, a?? m??zg sta- 
je, a oczy si?? poc??. No pewnie, ??e je- 
chali??my bez bilet??w, to by?? u??wi??co- 
"ny \. z
yczaj, tradycja. Konduktorzy, 
cwani, w og??le si?? nie pokazali. Po 
co mieli traci?? czapki. Bo my im 
zawsze czapki zabierali??my, dla jaja. 
Mieli??my ca???? kolekcj?? r????nych czapek 
s??u??bowych. I ??piewali??my do utraty 
g??osu. Wszystko gra??o. Tak trzyma??. I 
nagle ten palancik. Siedzia?? w prze- 
dziale i czyta?? gazet??. Gazet?? czyta??, . 


ze ,,szweda", znaczy si - szwedzkiego 
granitu. Dzi?? za taki wi??cej miliona za- 
p??aci?? by trzeba. Albo ze Szwecji spro- 
wadzi?? za dolarki. Tylko chto dzi?? wy- 
kosztuji sd na nieboszczyka, jak ??ywym 
na ??yci pieni??dz??w brakuji. Ali taki las- 
trikowy na.drobek ka??den jeden dzi?? 
uwa??a za mus. Wczoraj taki jeden "pul- 
swagenem" podjechal, wida??. od razu, 
??e jemu marki ??l??, a staluji, ??eb na 'nad- 
grobku matki ni by??o daty urodzenia. 
Albo inny, w Boga niewierz??cy, i za- 


u; 


S l E' B JE, 


, '41. 
 


jemu nie pisana byla. Kowalczuczka po.: 
sz??a do nowy ziemi w pierwszy kolej- 
,no??ci. Pochowali my jo zara za bramo 
smentarno, ??eb nie le??a??a po??r??d cudzo- 
ziemstwa. Strach by??o umiera??. Ali po- 
ligutko przyzwyczaiIi??, bu i C() by??o ro- 
bi??. W czterdziesty si??dmy dawaj prze- 
prowadza?? tutaj, du miasta, bo tatku 
interes ze strykiem roztworzyli. Tu, pa- 
trzaj pan, pustancy szl??ski le???? praw- 
do??podobnie??, ali bez na??wisk??w. Ta- 
tko potem pumarli, stryku wyprowa- 
dzili si do syna we Wroc??awi, ja si zo- 
sta?? na interesi
 Robi?? by??o z czegu, uj 
by??o: stary kamie?? przerabial, kraj ze- 
g?? ci???? na p??ytki do obk??adania, kamie?? 
puniemiecki i pu??ydoski - skolko ugo- 
dno, dobrzy si u mnie powodzi??o. A?? 
pop??ty fifancy nie zaczeli mi myka??, 
prekuratorem i furdygami') 
'!':-
-:'??, po- 
datki wali??. Nry??U ja sobi: do panstwo- 
wy rlJbot
 musowo. Tak i poszed??. I ro- 
bi??. Ali na fercyntag grajcar??w ma??o, 
dzieciaczk??w ju?? u mnie sztery sztuki 
byli, hama?? chc??, rosn??. W tysi??c dzie- 
wi??cset pI??dziesi??t si??dmy znowu tnte- 


'" 


1
" \ 



 
!.;" 


pp

i
da
'i.. 


naszy, jak i Szl??zak.i. One na lastryko 
m??wi?? "taraco". P??"Zychodzi taki Szl??- 
zak do interesu i si zapytuj i : "Co by 
mi to przyszed taki na.dgrobek z tara- 
ca?" "Kwileczke -:- m??wie ja - u cene 
si bedzie na sam Ironiec targowa.o. N a- 
sampierw ustalim wz??r, na jakie pudo- 
bienstwo dany kto ma ??yczenie. Interes 
teraz na syna przepisany jest, ja ju?? 
ino puma gaj??cy . Syn ma jeszcze dwoch 
pomagierant??w, one we tr??jke robi??, a 
ja stalunek przyjmuje. One m??ode, ner- 
wowe, a klejent pugada?? chce, wy??ali?? 
si jemu potrzebno????, to i wys??ucha?? mu- 
sowo. Jeden przychodzi i u niego w g??o- 
wi ju?? wz??r gotowy znachodzi si, inny 
mykici, czaszko kr??ci. Pukazujem jemu 
fotografk??, ??eb sobi wybra?? wz??r jemu 
podpadaj??cy... A wo' Pewni, ??e drogi. 
Jeszczy w zazesz??ym roku tona grysu 
na lastryko kosztowa??a szesset zlotych, 
a dzi?? trzy i p???? tysI??ca bIor??. Cement 
pudro??al, elektryka, transport, tak i ja 
cen?? d??wign???? musia??... No r????nie, ali 
tak do piendzlsi??t tysi??cy kQsztuji. Ta- 
muj, ten czarny, to jeszcze punIemieckl, 


. ., 1I??\ . I ':' 



 '
'I'" 


czyna od proga: "Tylko ??eb mi, bro?? 
Bo??e, nie by??o przed na??wiskiem Swien- 
tej Pamnienci". Ta mnie, znaczy si sy- 
nu mojemu, wszystko jedno, mo??em na- 
wet napisa?? "Tuwarzysz". W sze????dzie- 
si??t dziewi??tym to by??o. Zaczepi?? mnie 
na ulicy, na??wiska panu nie powiem, 
kumitetowy partyjny, rodem Kielczuk. 
Zapytuji si mnie, jak mnie si robi, jak 
tam ze zmateria??em. Nu, my??li ja so- 
bi: nic, tylko jaka?? swo??ocz anonima 
u??o??y??a. Ali nie. Pokaza??o si, ??e co in- 
nego. "Czy wy, pyta si mnie ten ku- 
mitetowy, znaczy si czy ja, pusiadam 
wzory napis??w na nadgrobki ?" Pusia- 
dam. To on mnie si pyta dali: jakie 
ja wzory pusiadam. R????ne, panie to- 
warzyszu: "ProsI o zdrowa?? Mario
', 
"Niech spoczywa w spokoju". A on "Ii 
pyta: B taki wz??r, ??e miejsce urodze- 
nia si pOdaji, te?? u was jest? Ja jemu 
odpowiadam, ??e nie. A on mnie na 
to, ??e widzia?? na smentarzu stJod moi 
r??ki nadgrobek i tam sta??o napisano: 
"Taki to a taki urodzony we STANI- 
SLAWOWI". Tegu si, m??wI ten kumi- 


'ak my ??piewali??my, z??amas taki. Tak 
jest, przepraszam, panie sier??ancie. To 
Ko??owaty do niego: ??piewaj z 11I1'-"1i 
kole??ko. A on, ??e s????w nie zna. To 
Ochlapus na to: masz .tu kole??ko 'tekst 
wydrukowany, za dziesi???? minut przyj- 
dziemy, masz zna?? na blach??. Pop??dzi- 
li??my rozrabia?? gdzie indziej i wszyst- 
ko by by??o gites, ale Ko??owaty sobie 
przypomnie?? po pewnym czasie, Le 
mieli??my tego palancika nauczy?? ??pie- 
wa??. Wparowali??my, a on znowu ga- 
zet?? czyta. Troch?? si?? nam nie??wie??o 
zrobi??o. Nie nauczy??e?? si??? - pyta Jo- 
jo, Nie - on na to. Bezczelnie powie- 
dzia??, ??e nie. Zacz??li??my si?? powoli 
wkurza??. Ochlapus zacz???? mu czyta?? 
tekst, ??eby on powtarza?? ca??ymi zda- 
niami. Ale on nie chcia?? powtarza??. 
Autorytet nam podrywa??. Wzi??li??my go 
na korytarz. Zacz??li??my zn??w ??piewa??, 
instrukta??owo i jego g??ow?? \yalili??my 
o ??cian?? wagonu do taktu. A on nle- 
poj??tny taki. Nie wiem, kto wali?? jego 
g??ow?? o ??cian??, nie wiem panie sier- 
??ancie. Nie widzia??em. Wnerwiony by- 
??em. W ka??dym razie to nam na chwi- 
l?? humor poprawi??o, ale zaraz si
 
skiep??ci??o bo dalej nie ??piewa??. Wi??c 
wzi??li??my go do kibla, na ??ledztwo. 
Tam go obszukali??my. Mia?? par?? z??o- 
tych i legitymacj?? szkoln?? z naszego 
miasta. To nas w??ciek??o, ??e krajan, B 
nie lubi naszej dru??yny. Wycisk mu 
spu??cili??my jak si?? patrzy, a?? zemdlal 
Ale dalej nie chcia?? ??piewa??. Twar- 
dziela udawa??. To dali??my mu legity- 
macj?? do zjedzenia. Ale on si?? zerzy- 
ga??. Szaliki nam nasze ukochane po- 
brudzi??. Tego ju?? za du??o, to my do 
niego z sercem, a on nam robi wbrew. 
Kto?? mu zawi??za?? r??ce drutem. Nie 
wiem kto, wkurwiony by??em. Nie ta- 
kich twardzieli jak 011 ??amali??my. Mia- 
??o by?? g??osowanie, jak go ukara??. Ale 
jut tacy wpieprzeni byli??my, ??e r??ce 
si?? nam trz??s??y, rejwach si?? okropny 
zrobi??, porz??dku ??adnego. Nawet sobie 
nie skojarzy??em z pocz??tku, ??e wypadl, 
Niby co, ??e nie wypad?? tylko go wy- 
rzucili??my? Ze drzwi si?? same nie - od- 
bezpieczy??y? Pan wie jakie to teraz 
drzwi w poci??gach. Ja si?? tam z da- 
leka od tego wszystkiego trzyma??em. 
Ze pan wie; ??e jak by tak nie by??o, 
tobym ju?? dawno w poprawczaku sie- 
dzia??, chocia?? mia??em wtedy tylko 
czterna??cie lat? Nic nie widzia??em i 
nie slysza??em. Mo??e sam wyskoczy?? ze 
strachu? Ze pan by chcial ??ebym jego 
rodzicom spojrza?? w oczy, rodzicom co 
stracili 
yna? Ze co spo??ecze??stwo o 
nas my??li, wszyscy ludzie pracy, co 
uczciwie ??yj??? Ja si?? tam na ??wiat nie 
prosi??em. To mog
 ju?? i????? Jak to nie? 
Znowu mam wszystko nawija?? od po- 
cz??tku? No nie, bo nie wyrobi??. Wi??c 
pan w dalszym ci??gu nie rozumie, nie 
mo??e zrozumie??? Ja te?? nie mog??. 


JACEK KRZYSZTOF NATANSON 


,
'-
" 


,.'
.'.'r:'

 - . 
 ",. 


tetowy, nie praktykuj i nigdzie w Pol- 
sce, ??eb pisa?? umar??emu dzie rodzony. 
To ja jemu t??umaczem, ??e?? rodzina 
taki zawinszowa??a sobie mie?? napis. 
To kumitetowy powiedzia?? mnie, ??eb 
ja na drugi raz klejentom perswazje 
da??, ??e smentarz smentarzem, a taki 
napis na Zachodni Ziemi, to sprawa 
niepolityczna... Szl??zaki, to naj prze- 
Wa??niej chc?? mie?? napisane u spodu 
tylko trzy literki: RIP. Syn i jego pu- 
magiery ??miejo si, ??e to tak z ustro??- 
no??ci, ??eb nie by??o ani po polsku, ani 
po niemiecku. Ali teraz nie rozpoznasz 
dzie kt??ren z jakich stron le??y, wsz??- 
dzi jednakie lastriko. Moda dzi?? inna 
Pllzyszla: na piwniczki. Zeb nie do zie- 
mi trumna sz??a, ty??ko do takiego u- 
szalowanego do??u. Jakby ma??o betonu 
dzi?? na swieci bylo. Ale jak chc??, to 
si robi... Pan si mnie zaraz zapytasz, 
za d??ac:zemu ja pan tu het przyprowa- 
dzi?? a?? na drug?? stron?? smentarza. To 
ja si pytam: a co tu jest napisano? 
Zgadza si. moje na??wisko i imie, ino 
kuncowy daty jemu brakuji. Obok He- 
la moja, swie?? Panie nad jejo duszo... 
Zeb ciebi rency w strucle pogieno. Pa- 
trzaj pan, wazonek tu stoja??, jeszcze 
rano wody doliwa??em, ladny wazonek, 
taki w podobie kryszta??owy, ju?? trze- 
ci tego roku jaka?? hajduga zjuchci??a, 
pewnie postawi sobi na kumodzi i pa- 
niage bedzi zrzyna!... A ot, moje kon- 
cowe pomieszkanie. Pomagiery od sy- 
na te?? si pytali: panie majster, na 
cholere panu stereo, wal pan ino ka- 
walerk?? la ??ony, pan jeszcze sto lat 
poci??gniesz. One m??ode, im wszystko 
do ??miechu. Ali ja odstawi??em od ra- 
zu dubeltowy nadgrobek, niech czeka 
na mnie, obok Heli bedem ??e??a??, po co 
dwa razy robote robi??. To jest w??a- 
??nie ten "szwed" czarniutki, nie ??adne 
lastryko. Panajezusowa figurka te?? je- 
szcze puniemiecka, jeszcze tatku m??j 
wyzabezpieczy?? kilka sztuk la rodziny, 
nie to, co z karitasowego sklepu. I tak 
si ??yji, chocia puwoli, puwoli i wy- 
kuj: mi syn ostatnio date. On ju?? tu 
rodzony, jemu dobrze, bo bedzi mia?? 
cizie swieczki pali??, ??e o wnukach nie 
spomn??. Nie to, co my kiedy??, jak tu 
nastali. A jak cz??owiek ma kogo?? z 
rodziny w ziemi, to znaczy si, ??e u sie- 
bi on. 


MARIAN BUCBOWSKI
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_009_0001.djvu

			--- - - 



 - -
 - 


.....--- 
-- 


"-" -- - 


KRAKOWSKI KI:UB .LITERA??KI 


MARZENA BRODA 


Prezentujemy utwory mlodych 
poet??w krakowskich. ,kupionych przy 
Oddziale ZI,P. czlonk??w Krakowskie- 
go Klubu Literackiego. kt??rego opie- 
kunem jest Jerzy Harasymowicz. 


ROMAN BATKO 


* * * 


* * * 


dlaczego nic mog?? porozmawiali z tob?? Jak ze lIobl?? 
dlaczego nic mog?? powiedzie?? ci o nocnych tygrysach 
plomieniacl! w wagonie sypialnym 
m??;??czyznach kt??rym odda??am sny 
potrzebuj??; tego a ty nie potrafisz mnie wyslucha6 
udawaj chocia?? zabij moje pragniel\ie 
niech nie sprawia mi rado??ci podziwianie cudzej twarzy 


noc Jest moj?? poduszk?? 
dla niej otwieram ??za staje sU: tym klm Jestem 
nie musl'?? czesa?? w??os??w fa??szowa?? ust 
coraz cz??
ciej u??miecham si?? do ciebie obco 
i Je'Jt mi nil'wygodnle w twoich ramionach 


Nie napiszesz wi??cej zlego wiersza 
Nie napiszesz dobrego 
Odslonisz okno na llzar?? kamienno??(! 
Wypijesz herbat?? 
Si??gniesz po ksi????k??, zamkniesz ksi????k?? 
Odsuniesz fotel 
Przejdziesz trzy kroki 
Odkryjesz prawd?? 
Prawdy nie zapiszesz 
Bez g??osu krzykniesz 
Spokojnie za??niesz 


ANTONINA 
ZIARKIEWICZ-SEBESTA 


-
----
 


- --

 



 -
.,...."....- 
-_......--............
- 


ZBIGNIEW GLODKOWSKI 


ZMIANY W NIEBIE 


Nie b??dzie to Ju?? 
raj Dantego 
z grupkami dusz 
na ??wietlistych kr??gach 
ani nawet niebo 
??w. Franciszka 
wype??nione g??osami ptak??w 
niebo b??dzie jak wn??trze 
luksusowego hotelu 
dyskretna obs??uga 
przy??mione ??wiat??a 
wloskie piosenki 
mikn?? slodkie 
anielskie chory 
nudne psalmy 
I nicpokalana bIel 
takie nic b o 
Ju?? nikogo nic n??ci 


kiedy przebiegam ulicami z dala od twoich ci????kich skn:yde1 
obserwuj?? pe??zaj??ce cienie 
- jestc?? podobny do nich 
wic czesz si?? za mn?? ze swoimi niebieskimi oczami 


zr??b co?? chc?? by?? bh??eJ ciebie 
a nie ptak6w o pi??rach l??ejszych od ciszy 
, 


PR??BA POEMATU 


ANNA IW A?? SKA 


* * * 


w mojej pracowni dymi?? wzgbrza 
I modelka ??pi w k
wl"kll Ins!ra 


dlaczego nie Jestem tym kt6ry pochvlony nad fotografi?? 
zmar??ej c??rki ociera placz z Jej twarzy I 
dlaczego nit' jestem starcem ani kor hank?? kobiety 
kt??rej wicc
 .Jrem oddalam ostatnie pieni??dze I 
dlaczego nad ranem namalowalam trzy przera??liwie smutne obrazy I 
, 
dlaczego przypomInam chore zwier7?? kt??re potrzebuje czulo??ci i 
dlaczego ", eleganckim ubraniu wygl??dam jak placz??ca wierzba i 
dlac7ego nie potrafie kocha?? kobiety z obrazu Chagalla I 
dldczego ptaki umieraj?? w locie -??ylko Jeden raz i 
dhc7ego coral' cz????ciej zapominam o w??asnej sk??rze I 
dlaczego Ziemia tak strasmie rani mi stopy i 
dlaczego wyrzuci??am tUlipany od kcbiety w czerniach I 
dlaczego mijaj??c miejsce w??asnego urodzenia nuJam i 
dlaczego nic chc?? uwierzy?? tym kt??rzy bred7?? o moim talencie i 
dlaczego kiedy ??pi?? nie pami??tam j('go imienia i 
dlaczcgo kobiety z m??skich sn??w maj?? dla mnie du??e znaczenie i 
dlaczego stoj??c o krok od siebie pragn?? zobaczy?? zak??tek wszech??wiata I 
dlaczego co noc tak g??o??no krzycz?? I 
nikt nie chce mnie us??ysze?? i 
nikt nie ('hce poma
 mojego cia??a I 
dhwi?? si?? cisz?? I 
z ??atwo??c??. pope??niam kolejne samob6jstwa I 
J:aczynam h?? kiedy moja maszyna do pisania milknic 


USPRAWIEDLIWIENIE 


jestem 
bo kto?? w ko??cu musi 
siedzieli z oczyma w gbrach 
I pilnowa
 
aby wiatr nie poprzewraca?? ptak??w 


TERESA SMURZY??SKA 


SIOSTRA 


w 1614 spalono 
pod dc;bem 
ostatni?? czarovvnic?? 
to by??a moja siostra 
tylko Ja 
troch?? bardziej 
od niej 
wyrosiam 


liSTEK 


spogl??dam 
w d???? 
. tarasu 


lIpadaJ?? li??cie 


I nagle 
ja listek 
po drugiej stronie bariery 
spadam 
razem z innymi 


KTO 


kto 
tw??j papierolI nie w:gaszon,. 
wyrzuci?? w ??mietnik zmi??tych zdarzel'l 


kto 
z mojej d??oni 
usun???? resztki twoich krok??w 
. nocy ciemno??ci 


" 


Ido 
z mego domu 
uczyni?? puste kory tan. 
rozpali?? nasz?? niewzajemno??(! 


GRZEGORZ M. P02;IMKA 


OPO 


O d sierpnia 1980 roku mija 
sze???? lat, a ja nadal jestem rC?- 
bolem chocia?? zostalem WCI- 
??ni??ty' w reform?? gospodarc
, 
kt??ra dzia??a w moim zak??adzie 
ju?? ponad cztery lata. Bariera, 
jaka Istnia??a mi??dzy kierownictwem a 
brygadami produkcyjnymi, istnieje na- 
dal, a by?? mo??e nawet si?? powi??kszy- 
??a 
Mo??na to zauwa!y?? na zebraniach, 
jakie si?? nieraz odbywaj?? mi??dzy kie- 
rownictwem a za??og?? huty kryszta????w. 
Za stolem zasiada dyrektor. kieraw- 
nistwo, sekretarz POP, przewodnicz??- 


DEBIUT 


cy ZSMP przewodnicz??cy zwi??zku za- 
WOdoweg
 i przewodnicz??CY. Rady P
a: 
Cowniczej. Po drugiej strom
, lecz JUZ 
nie za sto??em - na krzes??ach usta- 
WionYCh obok siebie - zasiadaj?? lu- 
dzie z produkcji. Zebranie j

 wa
ne 
Przede wszystkim dla dy
kcJl, ktora 
chce wprowadzi?? nowy projekt p??ac w 
produkcji kryszta????w, ale tak??e i dla 

Iogi, kt??r?? interesuj?? w??asne zyski 
za wykonany wyr??b. Tych pan??w. za 
sto??em te?? interesuj?? w??asne zyski z 
tegO przedsi??wzi??cia, ale oni nie b??d?? 


PIOTR J ANUSZKIEWiJCZ 


GDY DASZ MI 
CZAS DO JUTRA 


!\IoJa spowied?? to 
Ludzie przeniesieni w kaftany 
Wiatr zabicraj??cy kapelusz ??ebrakowi 
Ko??cio??y w kt6rych B6g pada na kolana 
Lud.de w trakcie p??odzenia czytaj??cy gazet?? 
Dzieci bawi??ce si?? w wojn?? 
Kobiety w fotelach pierwszych rz??d??w w filharmonii 
Daj mi czas do Jutra. 


* * * 


lJukiet trzech r??l 
Na grobie 
Ojca 
Jak list w szpar?? ziemi 
Ojczyzn?? Boga 
Polo??y?? 
Nihnany mi 
Cz??owiek z lustra 


IEst BO 


o tym m??wi??, stawiaj??c na dobro za- 
k??adu, kraju, na dobro swojej za??ogi. 
Nowy projekt przedstawia kierownik 
produkcji, a p????niej ca??e grono zza 
sto??u wygi as za aprobuj??ce mowy. Cie- 
kawe, ??e nikt z nich nie ma na tym 
etapie dyskusji ??adnych zastrze??e??. W 
czasie tych m??.v pochwalnych nast??- 
puje chwilowe znudzenie, kt??re zostaje 
przerwane pytaniami od za??ogi. Jeden 
ze zdobnik??w krysztal??w pyta, Ile na 
tym zyska? Odpowiada ??w kierownik: 
No nie tak du??o, jak bv??my tego 

hci
li, ale..... Pada drugie pytanie: 
"Czy rozliczono kar
?? zarobkow?? ju?? 
wed??ug nowego projektu?". ..Nie, do- 
piero si?? przymierzamy..... Pada trze- 
cie pytanit'... 
Za??oga jest nastawiona pesymistycz- 
nie do nowego projektu. Z natury I 
do??wiadczenia jest ona konserwatywna 
w stosunku do wszystkich n
wych 
mian. 
Ludzie wprowadzaj??cy zm:,alI1Y me za- 
wsze mieli racj??. a za ich b????dy musieli 
odpracowywa?? robole przy warsztatach 
pracy, gdzie wykonan
 wyr??b. kt??ry 
mo??na by??o sprze
a??.l pokry
 straty. 
Ow wy??ej wymlemony projekt, zo- 
sta?? po tygodniu zatwierdzony przf'Z 
Rad?? Pracownicz??, 
o wywo??a??o og??l- 
ne oburzenit', albowiem. jest rok 1986, 
a nie 1982 czy 1983, kiedy w stan
e 
wojepnym wprow
dzono Vlszystkle 
kontrowersyjne proJekty,. kt??re by??y 
odrzucane przez za??og?? az do 1982 ro- 


..1 
I 


ILA 


ku, nie licz??c si?? z glosem za??ogi. Wte- 
dy odpowiedzi?? cz??sci starszej za??ogi 
bY??
 p??j??cie na wczesniejsz?? emerytu- 
r?? I na efekty nied??ugo by??o trzeba 
czeka??. Kilkana??cie brygad zosta??o bez 
brrg
dzist??w, kt??rzy w latach siedem- 
dZles
??tych zostali sprowadzeni do po- 
wstaj??cego zakladu. Po ich odej??ciu 
zwi??kszy??a si?? liczba wyrob??w odrzu- 
co
.ych z eksportu. Prawd?? jest,' ??e 
d
ls nasz eksport wzr??s?? w por??wna- 
mu z 1979 rekiem, ale cena naszych 
kryszta????w w tzw. drugim obszarze 
p??
tn.iczym spad??a. Opr??cz tego zamo- 
wlema z tamtego obszaru przychodz?? 
do na
 dopiero od czasu, gdy nasza 
cena Jest konkurencyjna z wyrobami 
wytwarzanymi u nich w kraju. 
. A ro?ol 
racuje r??koma, bo glow?? 
mebezpleczme. 
Po zat
erdzeniu projektu, na halach 
produkcyjnych pojawili si?? panowie 
z
a sto??u.. 
by z??agodzi?? zaogniony kon- 
flikt. Wsrod nich bYli przewodnicz??cy 
ZSMP i przewodnicz??cy Zwi??zku Za- 
wodowego. W 1980 roku w czasie 
strajku trzymali??my razem stra?? na 
br

ie. Dzi?? ja trzymam stra?? przy 
szlifierce, a oni za sto??ami obrad. Nie 
mam pretensji do nich bo ka??dy ma 
prawo zmieni?? swoje P
gl??dy politycz- 
ne I spo??eczne, ale je!eU teraz zwra- 
caj?? si?? do nas tylko wtedy gdy cze- 
go?? potrzebuj??. a ich rozm
wa' z na- 
mi ma tylko ton urz??dowy np. ..Wie- 


po suficie chodz?? pc;dzie 
z 
"rt'ol?? dla swic;tych 
co mieszkaj?? wysoko 


Jcilen 	
			

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_010_0001.djvu

			(Ci??g daLszy ze str. 1) 


IItcit walki o nicpodle
??o????. Lub prze- 
??wyci????ano krzepi??c?? wiar?? w zycie 
Polak??w gwarantuj??ce nie podleg???? Pol- 
.k?? LP??kj my ??yjemy..,"): w"DZJiadach" 

z. III. wywo??ony na zes??anie Cyprian 
Jal)czewski, z kibitki ,,1...1 trzykro?? 
b'zylrna??: Jeszcze Polska nie zgine??a". - 
krzykn???? ..ludowi p??acz??cemu" Kt??ry 
musial sobie dopowiedzie?? sakramental- 
fia prawde: ..Kiedv my ??yjemy!". W 
ple??ni F-eliksa. z tej??e cze
ci ..Dziad??w". 
dylemat ??w rozwiazuje wzorcowe ??y- 
cie zes??a??ca: 


Mo??e w moim pbkoleniu 
Zrodzi si?? Palen dla cara. 


W krafu. po kIesce powstania listopa- 
dowego. ..Warszawianka" sprawdzona 
tragicznie orzez historie staje sie pie- 
??nia kameralno-sztambuchow?? jako ??a- 
??obna parnia tka tamtych dnL a jednocze- 
??nie jako szczytny wzorzec mobilizuj??- 
cy do najwy??szych po??wiece??. 
W sentymentalno-patriotycznym sztam_ 
buchu matki S??owackiego znalaz??a 
si?? - oczywi??cie - .,Wars7awianka" w 
pr7ekladzie Sienkiewic7a. wpisana br7ez 
Salomee Becu Zaraz po n;ej wiersz 
I Konstante
o Gaszv??skiego ..00 Francu- 
z??w" korespondujacv iak wiemv_ z 
tekstem Df'lavigne'a Pani Salomea 
??piewala .Wal'szawiankt:' akompaniu- 
jac sobie na fortepianie_ CZY?? matce. 
przy tym uniesionym ??piewie_' nie za- 
dr??a?? 
??os. gdv pomv??lala o losie sYTIa. 
..wczorajszego" emigranta. a nai
??o??niej- 
szego barda 'rewolucii 1831 roku. kt??ry 
wybra?? (za iel r??wnie?? namowa) dobro- 
wolne wygnanie. zamiast alternatywy 
..zWyci????y,. albo umrze??" na ??onie Matki 
Ojczyzny Ten nie wCielony w cZYJn li- 
teracki nakaz stal sie dla poety pahcym 
wyrzutem' sumie'nia ora7 przedmiotf'm 
p????niejszych polemicznYch refleksji du- 
cha ..wiecznego rewol4cionistv" 
..Warszawianka" Sienkiewicza nie 
zdohyla wielkiej popularno??ci w pol- 
skich zwi??zkach m??odzie??owych z lat 
1831-1848; w organizacjach kt??re przy- 
wiazywalv przecie?? wielka wal!:e do 
obrzedowo??ci meliczno-patriotvcznej. 
Patronowalv im 
????wnif' Mazurek D??- 
browskiego i ..Bo??e co?? Polske" 
Wielka emil:!racja ponowstaniowa nio- 
s??a na Zach??d swe najdro??sze pie??ni pa- 
triotvczne. rozprzestrzeniajac ic\1 zna jo- 
mo???? po??r??d Niemc??w i Francuz??w. 
E'nluzjastvczniE' witajacvch polskich bo- 
hater??w i oklaskujacvch ich .pienib m.- 
rodowe" W??r??d nich naiwicks7.vm no- 
wodzeniem cieszy?? sie "vTazuerk Da- 
browskiego i w??a??nie Warszawianka" 
s??awiaca bez
raniczne bohatl'r!ltwo PO- 
??wiecl'?? i pl'7.
'pomil1airtC'a zarazem 
Francuzom nie !'n??acona danine krwi 
polskiej. w bratnim sojuszu napoleo??- 
skjch czas??w. 
Bl'nigna Ma??achowska ??ona genera??a 
K:l7imierza_ utrWali??a w swyC'h pamict- 
nikach epizod strassburskiei now;tahej 
..serenadv" na cze???? jej me7a na kt??r?? 

wardia narodowa wybra??a te dwie 
w??a??nie oie??ni ??Ch wo??vw na ??:C'!1E'ze 
tak' zwanych ..Polen1ieder" by?? wcale 
znac/??cy. szcze
??lni(' widnc,,"y w Pl;7
i- 
mowaniu 'g??o??nvch hase?? sentencjorial- 
nvch wezwa?? i charakterystycznej em- 
blcmatvki. 
We Francii polska ..Warszawianka" 
emh::(rant??w ie.dnoczy??a sie z francuska 
macierzyst?? .,La Varso\'ienne", pot????(U- 
jac frenetyczny nieraz zapa?? nowit.a??. 
..La Varsovienne" ..La Parisienne" i 
..La Marseillaise" nale??aly do ??elaznego 
repertuaru spontanicznych powita?? e- 
migrant??w polskich oraz do prol!:ramu 
uroczysto??ci organizowanych w CE'lu 
niesienia im pomoCY finansowei. kt??ra 
jakby rekompensowa??a wym??wki. ??ale 
i wyrzuty z pie??ni Delavigne'a A gdy 
nadl'sz??v czasy emigranckiei biedy. ..po- 
tepie??czych swar??w" i .rozpaczy mar- 
morowej"_ CzasY <;olenme obchodzonych 
..pamiatek" nar,: kostium historyczny bitnych bel- 
wederczyk??w. u??an??w listopadowych. 
Pl'zypominany nam w ikonice nawet 
kalendarzowej. w sztukach widowisko- 
wych itP. Tekst .Warszawianki" ocala 
nam nauka historii. a przede wszystkim 
literatura zwiazana z tymi czasami i nie- 
??miertelny w jej kanonie lektur dramat 
Stanis??awa Wyspia??skiego. 
Ale w tei odartej ze s????w melodii 
.,Warszawianki" ??yja czesto. w bezwied- 
nej jakby ??wiadomo??ci wielu wsp????cze- 
snych, najg??o??niejsze i. '1ajpopularniej- 
sze w tradycii narodowej fragmenty 
tekstowe pie??ni. iej tak zwane ..s??owa 
skrzydlate"_ a wiec przede wszystkim 
refreniczne wezwanie do walki o wol- 
no???? Polski (..Hej. kto Polak...") oraz 
zamglone w pamieci skrzepy senter:- 
cjonalnych apeli w rodzaju: _.Powsta?? 
Polsko. krusz kaidany_ I Dzi?? tw??j 
tryumf albo z
on" Lub: _.Kto prze??yje. 
wolnym bedzie. I Kto umiera wolnym 
ju??". To one w??a??nie nasycaja czesto 
swym dramatyzmem grywana wsp????- 
cze??nie melodie ..Warszawianki". To im 
zawdziecza melodia - w pewnym stop- 
niu - swa spetryfikowana interpreta- 
cje tre??ciowa_ z koronnym dylematem: 
..umrzem lub zwycie??vm". 
Kurpi??ski. tworzac muzyke do ..War- 
szawianki" nie przeczywa?? zapewne. 
cho?? komponowa?? ia z najwiekszym ??a- 
rem powsta??czego natchnienia i?? tym 
utworem zacew??i sobie ludowa pa mie?? 
w kulturze narodowej. a?? do sfolklory- 
zowanej zatraty autorstwa. 
. Delavigne sw?? kantat?? nap:sa?? z my- 
??la o jej melioznym obiegu. Wspomina- 
li??my ju??. ??e we Francii tekst jego po- 
siada kilka melodii kt??rych u nas nie 
mo??na by??o przyia?? do wersji przek??a- 
dowej Sienkiewicza Przet??umaczy?? on 
wiersz francuski r??wnie?? z my??l??_ i?? 
jego translacja rych??o doczeka?? sie win- 
na melodii. Struktura bowiem tego 
wiersza po??wiadcza z jednej strony. i?? 
t??umacz nie respektowa?? kszta??tu ory- 
gina??u. a wiec i melodii uzale??nionych 
od niego z drugiej wszak??e i?? stworzy?? 
sw??i utw??r nadajaC' mu semantvczno- 
-strukturalne znamiona i W3lory melik! 
bojowej, rewolucyj??el (Nb Sienkiewicz 
by?? bardzo uwra??liwionv muzycznie po- 
siada?? nawet umieietl10??ci zapisu. s??y- 
szanych pr

z siebie melodii o czym 
wspomina w swym Dzienniku"). 
Karol Kumi??ski bY?? w??wczas tw??rc?? 
znanych ocel'. uwertur operowych. u- 
twor??w lOymfonicznych. pie??ni. melodii
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_011_0001.djvu

			""""""'" 


(1(' balet6w: by?? dyrektorem i dyrYJ!en- 
tem opery warszawskiej. Sw?? p??odna 
muza bardzo 
orliwie s??u??y?? aktualnym 
i pal??cym potrzebom powstania Po??r6d 
jeJ! o kompozycji muzycznych do wierszy 
patriotycznych zwi??zanych m in z po- 
wstaniem listopadowym, a stworzy?? ich 
wiele (np_ "Olszynka". ,Polak [Strce] me 
s??u
a". ..Bracia do bitwy" ..Litwinka"). 
najwiekszym powodzeniem cieszy??a sie 
je
o muzyka do Mazura wojenneJ!o" 
na cze???? Ch??opickie
o (tekst Andrzeja 
S??owaczy??skie
o>- Spiewano 11:0 w Tea- 
trze Narodowym 28 XII 1830 przy ..nie
 
zmiernych oklaskach" a prasa powsta??- 
cza informowa??a_ :te _.??yczeniem jest 
powszechnym. aby sie ka??de wystawie- 
nie [teatralnel mo
??o od??piewaniem te
o 
mazura ko??czy??" Ale wraz z upadkiem 
dyktatora upad??o to ??.yczenie i muzyka 
KUrpi??skie
o nie prze??y??a tekstu. jak 
sie to niera.. zdarza. Swietny I orv
i- 
na lny przek??a(l Sienkiewicza (pie???? nie 
jest arcydzie??em!) znalaz?? wspania??e
o 
kompozytora. 
Jak wiemy. prapremi
rowe wvkona- 
nie meliczne pOlskiej ..Warszawianki" 
wprawdzie o skromniejszym roz
??osie 
ni?? wykonanie kantaty Delavi
ne'a na 
paryskim kocercie. zosta??o przyjete 
o- 
r??co. Na kolejnej prezentacji teatralnej 
pie??nI w dniu 28 kwietpia 1831 publicz- 
no????, wstawszy z miejsc. za????da??a po- 
wt6rzenia dw6ch 06tatnich strof ..War- 
szawianki" ze znamiennym fina??em: 
"Le?? nasz orle w g6rnym p??dzie. I 
S??awie Polsce, ??wiatu s??u??! I Kto 
przeiYJe, wolnym b??dzie; I Kto umie- 
ra, wolnym jui". 
Z??danie repetycji tych dw6ch strof 
przez publiczno???? teatraln?? by??o oczv- 
wi??cie ??wiadectwem ??vwio??owe
o i mo- 
bilizuj??cel(o oddzia??ywania pie??ni o naj- 
Wy??szej p[6bie romantvczne
o patrio- 
tyzmu. ..Muzyka ta - pisze Zetowski - 
nie by??aby tym, czym jest, hymnem en- 
tuzjazmu i apoteoz?? bohaterstwa. gdyby 
nie zwyciestwa DOd Wawrem iDebem. 
kt6rych sta??a sie odblaskiem. (...1 Me- 
lodia ta mo
??a powsta?? jedynie w 
dniach. w kt6rych na ulicach Warsza- 
Wy widziano t??umy je??c6w_ w kt6rych 
brzmia??y fanfary panel(irycri na cze???? 
naczelne
o wodza. w dniach. kt6re u- 
wa??ano za zapowi,d?? nowej ery po- 
wstania". 
Pierwodruk melodii Kurpl??skiel(o au- 
toryzowany we wspomnianej ulotce, 
sprzedawanej w kasie Teatru Narodo- 
weJ!o. jest nieco inny ni?? melodia jeJ!o 
autorstwa publikowana i wykonywana 
. wsp6??cze??nie. Zmiany te s?? w
zakl:e 
drobne. ale znamienne. Np. w finale 
pierwodruku pojawia si?? akcent tonacji 
molowej. co bardziej odpowiada okre- 
??lonemu sensowi s??6w Sienkiewicza. 
kt6re nie sa jednoznacznie optymi- 
styczne. 
Melodie Kurpi??skieJ!o do ..Warsza- 
wianki" przerabiali i opracowywali r6??- 
ni kompozytorzy. np. wSDOmnianv Sta- 
nis??aw Mirecki w 1878. czy W'!ID????cze??nitt 
Kazimierz Sikorski. nie zawsze z korzv- 
??ci?? dla jej warto??ci stvlowo-autentvcz- 
nvch. Ale takie praktyki sa typowe dla 
??ycia 
??o??nvch pie??ni narodowych 


Melodie Kurpi??skieJ!o nieco przero- 
h:ona (wJ! ZetowskleJ!o) przYStosowano 
....'??! Francji tak??e do oryginalnego tekstu 
Delavi
ne'a Odnalaz??em taka edycje z 
tekstami francuskim i polskim. pieknie 
wykonan??. ozdobiona ekspresywn?? li- 
tOJ!rafia ok??adkow?? kt6ra ilustruje 
wers: ..Halter ces Balkans sont nos 
corps!" Nie ujawnia ona ani autora ani 
t??umacza ani te?? kompozytora ti. Kur- 
pi??skieJ!o. Tekst Sienkiewicza. nie li- 
cz??c sporadycznych zmian wyrazowych. 
jest identyczny z pierwodrukiem feJ!o 
t??umaczenia. Natomiast francuski tekst 
Delavigne'a zosta?? tu w do???? istotny 
spos6b zmieniony. skracany (szczeJ!6Inie 
w czterech ostatnich wersach ka??dej 
strofy. oraz w dw6ch ostatnich wersach 
refrenu) w celu dopasowania go do me- 
ludU Kurpi??skieJ!o przybierano j?? r6w- 
nlez u nas - jak wiadomo - do tek- 
st6w r6??nych innych Warszawianek" 
wywodz??cych sie przewainie z dzie- 
dzictwa utworu Sienkiewicza. Na jej 
lI1ute i nie bez wp??ywu tekstu t??umac70- 
neJ!O u??o??y?? ludo
v ??piewak Bronek .. 
Garwoli??skie
o swa aJ!itacvjna rvmo- 
wanke ..Na ??wieto ludowp" zamieszCzO- 
n?? w .,Spiewniku ludowym" z 1937 
roku. 
WSpOminali??my (o czym szerzej w 
innym rozdziale naszej monoJ!rafii). i?? 
g??o??na pie???? Sienkiewic7,3-Kurpi??<:kie- 
e:o sta??a sie dramatis perSOnae War- 
s7awianki" Wvspia??skieJ!o rozdrapuj??- 
cej patriotyczne sumienia narodowe 
Pie???? ta dzieli??a losv dramatu: zar6w- 
nc te obrzedowe. znu??one iak I zmar- 
twvchwsta??e traJ!lzmem narodowym 
Warto mo??e wiedzie??. i?? ju?? o wiele 
Wcze??niej, bo w czerwcu 1831. pie???? 
Sienkiewicza sta??a si
 meliczna bohater- 
k
 fina??u sztuki Stanis??awa Jachowicza 
"Polki w Pary??u" Sztuki b??ahej. kt6r?? 
Wystawi??y uczennice pensji P. Meiero- 
Wej w dniu 26 przeznaczajac wcale 00- 
fity doch6d .na wychowanie sierot po 
Pole
??vch wojownikach" Ksiedza Alek- 
sandra Kazimierza Pu??askiee:o repre- 
zentanta lewicy Towarzvstwa Patrio- 
tvczneJ!o wzruszy??a ta sztuczka: _.P??a- 
ka??em - pisze on - l. cze
oby wynio- 
s??v talent wielkieJ!o artysty na mnie nie 
Wvm6J!??. wvmoda 'szczero???? I prawda" 
WysPia??ski - oczywi??cie - relacH o 
tym fakcie 7na?? nie m6d 
BOGDAN ZAKRZEWSKI 


GRZEGORZ JANIAK 


DEMOKRATYCZNY EDYNBURG 


sierpniu tego roku odby?? 
s.i?? po raz czterdziesty 
mi??dzynarodowy festiwal 
sztuki w Edynburgu. W??a- 
??ciwie nale??a??oby pow;ie- 
dzie??, ??e rozpocz????o si?? 
jednocze??nie kilka festiwali. Festiwal 
oficjalny, organizowany przy wsp6??- 
udziale i z poparciem finansowym 
Szkockiej Rady Artystycznej oraz 
w??adz miejskich. Pod jego egid?? odby- 
wa si?? wi??kszo???? imprez muzyki po- 
wa??nej I klasycznej (w tym przedsta- 
wienia operowe i baletowe), spora 
cz?????? przedstawie?? teatralnych (reno- 
mowane zespo??y profesjonalne), lcilka- 
na??cie wystaw oraz tzw produkcje 
specjalne, od inscenizacji rzadko wy- 
stawianej opery Webera "Oberon" w 
re??yserii dyrektora festiwalu oficjalne- 
go Franka Dunlopa, po nocny koncert 
plenerowy S:zJkockiej Orkieslry Kame- 
ralnej z fajerwerkami. Mi??dzynarodo- 
wy festiwal filmowy, przeznaczony 
g??6wnie dla prasy ?? ludzi z .,bran??y", 
ale tak??e dla publiczno??ci; po nim za??, 
w tych samych pomieszczeniach, jesz- 
cze bardziej specjalistyczny festiwal 
telewizyjny. Z kolei tzw. Fringe. Tu 
mo??na zobaczy?? wszystko. Tak??e us??y- 
sze??. Bo poza teatrem - w najr6??niej- 
szych formach - Fringe to r6wnie?? 
opera, balet, wystawy, imprezy muzy- 
czne od Bacha i Vivaldiego poprzez 
blues i rock po festiwal jazzowy (w 
tym roku m. in. z udzia??em warszaw- 
skich Old Timers). Czasami s?? to Im- 
prezy do???? dziwaczne w 7amy??le. Np. 
w jednej ze ??wi??ty?? zorganizowano 
maraton: czytaf'ie Biblii non-stop pi???? 
dni i nocy I 


w 


. 


Prawie zawsze istot?? edynburskipgo 
"giganta" stanowi?? teatr. R6wnie??, a 
raczej przede wszystkim w tym roku. 
Dyrektor Dunlop, b??d??cy w przeci- 
wie??stwie do swych muzycznie zorien- 
towanych poprzednik6w cz??o\viekiem 
teatru, wznowi?? po trzynastu latach 
Sezon Teatru Swiatowego, odbywaj??- 
cy si?? przedtem w Londynie. Na inau- 
guracj?? wybrano ..Zbrodni?? i kar??" 
Starego Teatru z Krakowa w insceni- 
zacji Andrzeja Wajdy Recenzenci by- 
li zgodni w ocenach. [ cho?? ??adpn z 
nich po polsku nie rozumia??, to jednak 
nikt nie wyrzeka?? na trzygodzinne sie- 
dzenie w t??oku na twardych ??awach 
, by??ego ko??cio??a. Chwalono dos??ownie 
wszystko. I zr??czne podej??cie Wajdy 
jako adaptatora do tekstu Do
tojew- 


---- 


i 



 


.. 


.""'.... 


rica Garcii Lorki uczczono dwiema je- 
go sztukamd sprowadzonymi z Hiszpa- 
nii. By??y to "Yerma" w wykonaniu ze- 
spo??u NurU Espert (rei. Victor Gar- 
cia) - powt6rzenie sukcesu, jaki wiel- 
ka aktorka hiszpa??ska odnios??a w tej 
sztuce w Londynie kilkana??cie lat te- 
mu - t "Krwawe gody", zaprezento- 
wane przez Compania de Jose Luis Go- 
mez z Teatru de la Plaza, w re??yserii 
tego?? Gomeza. Oba przedstawienia, 
wyra??nie naznaczone pi??tnem teatru 
rytualnego, wiele czerpa??y z folkloru 
andaluzyjskieRo. Nawet na wskro?? no- 
woczesna "Yenna". rozgrywana na 
ogromnej, wcinaj??cej si?? w widowni?? 
pieclok??1nej trampolinie, nie jest wol- 
na od tych wp??yw6w. 
Przyk??adem teatru rytualnego by??a 
te?? pokazana na dziedzi??cu Old College 
Uniwersytetu Edynburskiego ..Medea" 
.('roho Company. re??. Yukio Ninagawa) 
Zesp6?? znany jest bywalcom festiwalu 
z ubieg??ego roku, kiedy to rzuci?? pu- 
bliczno???? I krytyk6w na kolana swoj?? 
Interpretacj?? ..Makbeta" ..Ml'dea" dzi??- 
ki rozegraniu jej w konwencji kabuki, 
kt6ry to styl teatralny wci??f wielu Ja- 
po??czykom kojarzy si?? z prze??yciem 
metafizycznym. przypomnia??a nam, 
Europejczykom, spadkobiercom kultu- 
ry ??r6dzl&mnomorskiej, gdzie le??y po- 
cz??tek naszego teatru, jak donio
??e 
znaczenie mia?? w '111m pierwiastek re- 
1iJ!ljny, kt6ry teraz uleg?? zupe??nemu 
zatarciu. Zupe??nie niewafne by??o. te 
tekst m6wiono po japo??sku. Aktor- 
stwo. muzyka, aran??acja przestrzeni. 
choreografia, wszy
tko dawa??o efekt 
wstrz??saj??cy. 
Odzwierciedleniem najnowszych p.o- 
szukiwa?? i eksperyment6w scenicz- 
nyoh by??y spektakle "Droga do nie- 
??miertelno??ci - Cz?????? 2" w wykonaniu 
The Wooster Group z USA i "Suna: 
pustynne zoo" japo??skiego zespo??u 
ban'yu-inryoku. Oba zrobione z dosko- 
na??ym wyczuciem teatru. z wykorzy- 
staniem nowej elektronicznej muzyki, 
projekcj
 filmowych i wideo. Akc
a 
prowadzona jest symultanicznie, wiele 
z tego, co dzieje si?? na scenil', z pozo- 
ru wydaje si?? bez_-;ensem i be??kotem. 
A jednak nie jest. W spektaklach tych 
ukryta jest prawda o naszych czasach. 
Jak zwykle w Edynburgu tak i tym 
razem du??o by??o Szekspira. Niestety 
..Hamlet" zaprezentowany przez Oxforcf 
Playhouse Company w ret. Richarda 
Williamsa nie wzbudzi?? zachwytu. Po- 
mys??, by rzecz osadzi?? w spiskowej, 
"szemranl'J" atmo
ferze osiemnasto- 
wiecznego dworu, po prostu nie wypa- 


. .
. :. 



 -, ':ps 



. 


,;. 


':: "
 


...-....:=.....:... 


.
 


l 


??i.... - 
.. 


.- 


.\. 



. 
\ 
, .
 
.{;:' 


Cnmpa11la 


de 


Jose 


Luf.! 


skiego. I scenografi?? Krystyny Za- 
chwatowicz. i aktor6w. Kr??tko m6w
??c 
by?? to 
dany poc
??tek 
O
ld Theatre 
Season, Imprezy ciesz??ce] Si?? przed la- 
ty ogromnym zainteresowaniem. 
Obejrzawszy inne zaproszone spekta- 
kle uwa??am, ??e wysoki poziom zosta?? 
utrzymany Zaprezentowano dwa 
przedstawienia w re??yserii Ingmara 
Bergmana: Ibsenowskiego ,,Johna Ga- 
briela Borkmana" ze Staatstheater w 
Monachium i ..Pann?? Juli??" Strindber- 
ga z Kr61ews k iego Teatru Dramatyc7;- 
nego w Sztokholmie. Widzla??e??"!l pierw- 
sz?? z wymienionych InscenizacJI. I mu- 
sz?? przyzna??, 
i nie zaskoczy??o .mni
 
to co dzia??o SI?? na scenie. Chwl??aml 
w
??cz brakowa??o mi zbli??e?? kamery 
operuJ??cej w przest
zent, wszystkiego, 
do czego przyzwyczai?? 
as Bergman '!' 
ki:1ie. pozosta?? bardzo fllmo
. Ale nIe 
filmowy w og61e, tylko filmowy w 
swoim stylu. Po Ber.gma
o
ku. 
Pi????dziesi??t?? rocznic?? smlerci Fede- 


Gomez "Krwawe gadU" (Lorca) 


iiI. Wprowadzi?? jedynie sztuczno??
 do 
przyd??ugiego przedstawienia, kt6rego 
wad?? by??y tak??e zupe??nie bezsensow- 
nie porobione skr6ty. 
Zebr zako??czy
 sprawy teatru, WIR.<>- 
mn?? Jeszcze o wIzycie teatru Prowiio- 
rium (UMCS, Lublin), ze spektaklem 
b??d??cym wsp61nym dzie??em re??ysera 
Janusza Opry??skiego I tr??jki aktor6w, 
zatytu??owanym .,Dziedzictwo" Wzbu- 
dz. i?? on,. owszem. zainteresowanie pu- 
bliczno??CI, w prasie znalaz??em kilka 
pochlebnych wzmianek, ale przypusz- 
czam, ??e sprawi??a to tematyka. Jest 
t

 bowiem ??"!10wa o ci??g??o??ci trady- 
C]I opozycyjne] w POwojennej Polsce. 
Niestety, eksperymenty m??odych ludzi 
z Lublina id??, moim zdaniem.; w z??ym 
kierunku. Awangarda lat sledemdzie- 
siatych zd??ty!a !!i?? jui zestarze??, a od- 
nosz?? wra??eme, li ci tw6rcy s?? w ni" 
zapatrzenL 


. 


Wprawdzie nie tak interesuj??co Jak 
teatr, ale z wi
kszym rozmachem 
(bardziej ilosciowym ni?? Jako??ciowym) 
zaprezentowa?? lOi?? na festiwalu film. 
Ze stu siedemdziesi??ciu film6w uda??o 
mi si?? zobaczy?? siedemna??cie. Ale 
uwalJ?? przyku??y jedynie dwa z nich: 
,.Ofiara" Andrieja Tar'kowskiego 
(Szwecja, Francja, 1986) i "Upadek 
Imperium ameryka??skiego" Denysa 
Arcanda (Kanada, 1986). Oba maj?? 
symboliczny i bardzo wymowny wy- 
d??wi??k, lI?? swoistym signum temporis 
Pierwszy z nich kojarzy si?? z Bergma- 
nem. Dok??adnie wystudiowane i wy- 
koncypowane sytuacja i miejsce. Sy- 
tuacja: urod;>;iny starego profesora, by- 
??ego aktora grywaj??cego Szekspira I 
Dostojewskiego. a wi??c zjazd najbli:t- 
szych. Miej
ce: dom stoj??cy gdzie?? w 
odosobnieniu nad morzem. Nic, co by- 
??oby zb??dne. Dr????ony jest tylko jeden 
w??tek: Itosllnek dzisiejszego cz??owieka 


--" -.. -';',.- 


?? '=!! 


'">,,,,,," 


.; 


. < 


, 


.t 
'-i 


-. '" 



 :f.;': 


r 


,;;,( 


wymieni?? recitali i koncert6w. kt??rych 
l' ...Ja idzie w 
etki. lIi
 nlUWI:jC JU?? o 
du.m.mowych lIhcwych skrzypkach, 
flecistach czy pianistach Wydarze- 
niem, na ktore czekali ml'lomani. by??a 
wizyta zespo??u operowego Teatru Ma- 
??ego z Leningradu. A to z tej przyczy- 
ny. :te spo??r6d trzech przywiezionych 
oper dwie s?? autorstwa Czajkowskiego 
"Dama pikowa" i ..Eugeniusz Oniegin". 
Czajkowskd jest kompozytorem bardzo 
cl'nionym i lubianym na Zachodz.!e, 
cho?? w tamteJszych teatrach opero- 
wych nie grywa si?? go zbyt cz??sto. 
Sukces Rosjan by?? spodziewany, ??pie- 
wali doskonale. Niestety, zawiod??a 
technika. MaszyneTla w King's Theatre 
nie jest tak sprawna jak w Leningra- 
dzie. Tote?? cz??sto s??ycha?? by??o ha??asy 
przesuwanych dekoracji, rozmowy pra- 
cownik6w technicznych. kt6rzy raz mu- 
sieli nawet ucieka?? w pop??ochu, bo .za 
wcze??nie podniesiono wewn??trzn?? kur- 
tyn??. To, co napisa??em wy??ej o suk- 
cesie, odnosi si?? tylko do Czajkowskie- 
go. Klap?? okaza??a si?? natomiast skom- 
ponowana w 1980 przez Siergieja S??o- 
nimskiego opera ..Maria Stuart.., za- 
proszona zapewne na festiwal z rac]1 
osadzenia wi??kszo??ci akcji w Edyn- 
burgu. 
A jak by??o z baletem? Nie widzia- 
??em najnowszej pozycji London FestJ- 
val Ballet 2, cho?? nazwiska choreogra- 
f6w, kt??rych prace z??o??y??y si?? na ten 
program - John Neumeier, Michael 


.,.:.,.,,:-
 ';';'
"'-"'" 


- 


- 
'!"-- 


:, . 
 


.'" ." 
_'" ' 
 

 . 


., 


Toho Company - Tokio, "Medea" 


do realnej gro??by wybuchu nuklearne- 
go. To widmo zag??ady zdaje si?? dr??- 
czy?? bohatera tylko we ??nie, cho?? gra- 
nica mi??dzy jaw?? a owym koszmarem 
nie jest zbyt dok??adnie okre??lona Ofia- 
ra, jak?? sk??ada Aleksander, jest ofiar?? 
C	
			

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_012_0001.djvu

			(Ci??g dalszy ze str. 1) 
jest Itaral1Y za jakiekolwiek sprzenie- 
wierzenie si?? regu??om tkwienia w tl'j 
machinie. Wyrugowane zosta??y natu- 
raine wiQzy spo??eczne, a na ich miejsce 
pOjawi??y si?? wi??zy niejako przymuso- 
we. 
Obok tego pog????bia si?? nieufno???? w 
stosunku do nauki, kt??ra w ??adnej z 
dziedzin nie spe??ni??a wi??zanych z ni?? 
nadziei, przeciwnie: rozwijaj??c si?? w 
w??sko wyspecjalizowanych kana??ach 
przesta??a si?? -jakby interesowa?? tym, 
co' si?? znajduje obok. W potocznej 
??wiadomo
ci nie istnieje ??aden zwi??- 
zek pomi??dzy nauk?? i jako??ci?? ??ycia, 
i'rzcciwnie: uznaje si?? za oczywiste, ??e 
naulta ponosi win?? 'za nieustannie obe- 
cny w nas strach przed totaln?? zag??d- 
d??. Nauka ju?? nie budzi zaufania. W 
podobny spos??b zawiod??a oczekiwania 
tzw. kultura masowa, kt??ra obiecywa??a 
demokratyzacj?? kultury duchowej, a 
serwuje ma??o warto??ciow?? magm?? tre- 
??ciow?? wykluczaj??c?? jak??kolwiek kul- 
tm-aln?? dialogowo????. Celem jest dostar- 
czenie tre??ci ??atwych do przyswojenia 
a nie takich, kt??re pobudza??yby do sa- 
modzielnego my??lenia, kt??re rozwija- 
??yby indywidualn?? wra??liwo????. 
Jc??li do tego doda?? wszystkie zagro- 
??enia ekologiczne, frustracje wywo??ane 
stylem ??ycia, urzeczowienie relacji 
mi??dzylud.lkich I ich instrumentalno???? 
bez trudu u??wiadomimy sobic, jak 
bardzo z??e jest samopoczucie cz??owie- 
ka i kultury jako ca??o??ci. Rozbiciu 
uleg??y dawne hierarchie warto??ci, w 
sztuce - na skutek dzia??ania rozmai- 
tych awangard i r??wnie?? powstawania 
wysublimowanych twor??w kultury ma- 
sowej - zatarciu uleg??y granice po- 
mi??dzy sztuk?? i niesoltuk??. Nic nie jest 
jasne i wyra??ne... 


SAMOPOCZUCIE LITERATURY 


Wszystkie dotychczasowe gatunki li- 
terackie przesta??y spe??nia?? swoje za- 
dania, utracily dawn?? skuteczno???? mi- 
metyczn?? i wiarygodno????. Przyk??ad??w 
ka??dy czytaj??cy zna wiele. Literatura 
miota si?? rozpaczliwie- szukaj??c no- 
wych metod przedstawiepia ??udzkiego 
??ycia wewn??trznego. Dotychczas dzia- 
??anie jej wyczcrpywa??o si?? g????wnie w 
tym. ??e gatunek powie??ciow)' stawa?? 
si?? coraz bardziej "workowaty", ??e za 
pmvie???? uchodzi?? ju?? mog??o wszystko, 
ale prz
e wszystkim eseistyka ostro 
wchodz??ca w powie??ciow?? tkank??. Li- 
teratur?? w dzisieiszych czasnch sta??o 
si?? ju?? nieomal wszystko. co tylko zo- 
sta??o napisane i sygnowane przez ko- 
go??, kto uchodzi za pisarza: dziennik, 
kronika, reporta??. publicyst.yka. Lite- 
ratur??. jest .,Kalendarz i klepsydra" 
Tadeusza Konwickiego, "Miazga" Je- 
rzego Andrzejewskiego, "Ni ki formy" 
Edwarda Redli??skiego i "Stan p??ynny" 
Grzegorza Musia??a. Przyk??ad??w mo??na 
wyliczy?? o wiele wi??cej z ka??dej innej 
lit??'ratury. nie tylko polskiej. Nie o to 
jednak chodzi. L 
Idzie o to, ??e w dobie kryzysu do- 
tychczasowego modelu kultury, w do- 
bie wyczerpywania si?? si?? witalnych 
cywilizacji jako ca??o??ci, r??wnie?? i w 
literaturze obserwuje si?? g????bokie prze- 
miany wewn??trzne, prze??amywanie 
wszystkich dotychczasowych granic, 
komvencjonalnych sposob??w wypowie- 
dzi, zmian?? roli pisarza czy wr??cz w 
og??le sposobu bycia pisarza. Bowiem 
hybrydyczne formy prozatorskie z r??w- 
nym powodzeniem uprawia Ku??niewicz 
jako np. autor "Mieszanin obyczajo- 
w)'ch" jak i dwudzie<>toletni autorzy 
utwor??w wyr????nionych w niedawno 
rO?strzygni??tym konkursie, M??odzie??o- 
wej Agencji Wydawniczej na debiut 
pro7atorski. Literatura znajduje si?? 
d7i<;iaj w fazie g????bokich przemian za- 
chodz??c\'ch na wszystkich wyobra??al- 
nych poziomach. 
Sp??jrzmy na dzisiejsz?? literatur?? 
polsk'l. Co widzimy? Widzimy przede 
wszystkim, ??e wyczerpa??y si?? wszyst- 
kie nurty dot??d stanowi??ce jej ko??ciec 
i pow??d do uzasadnionej dumy. Nurt 
chlopski przez wiele lat - poza wy- 
j??tkiem "Kamienia na kamieniu" Wie- 
s??awa My
liwskiego - nie wyda?? ??ad- 
nego znac.l??cego utworu, a przecie?? by- 
??o to i jest moim zdaniem najwa??niej- 
sze zjawisko w powojennej prozie pol- 
skiej. Wyczerpa??a si?? jednak jego si??a: 
wygas??y uwarunkowania socjologiczne 
tkwi??ce u jego podstaw, opisane zo- 
sta??y wszystkie do??wiadczenia podmio- 
towe, kt??re mog??y by?? opisane, "zu- 
??y??y si??" j??zyki tego nurtu, co zreszt?? 
zasygnalizowa?? ju?? w 1972 roku 
"Ch??opack?? wysoko??ci??" J??zef ??ozi??ski. 
Nurt potocznie nazywany galicyjskim 
praktycznie r??wnie?? wygasa i pr??by 
jego reanimacji podj??te przez W??odzi- 
mierza Pa??niewskiego te?? nie wystar- 
cz?? na d??ugo. Tu te?? wszystko, co mo- 
g??o by?? opisane zosta??o ju?? opisane. 
Mo??liwa jest dalsza mitologizacja, ale 
musi zosta?? wypracowany nowy j??zyk 
jej s??u????cy. Nie rozwija si?? proza o te- 
mat.yce wojennej, bo jak d??ugo mo??e, 
nie rozwija si?? proza realistyczna o na- 
szej tera??niejszo??ci, bo nie zosta?? jesz- 
cze ostatecznie wypracowany j??zylt 
umo??liwiaj??cy opis naszej wsp6??cze- 
snosci - j??zyk odziedziczony Pq Sien- 
ltiewiczu nie przyda si?? tu na wiele, 
o czym przekonuje chocia??by ca??a se- 
ria niedobr.\'ch powie??ci o latach 1980- 
81. 'Oczywi??cie ka??dy z nas zna przy- 
k??ady. kt??re przecz?? tezie o zamiera- 
niu si?? witalnych dotychczasowej pol- 
skiej literatury, ale przywo??ywanie 
jednostkowych tytu????w nie zmieni og??l- 
nego wra??enia, a mo??e raczej jeszcze 
je pog????bi. 
Tym co zwraca przede wszystkim 
uwag??. jako przyczyna kryzysowego 
stanu polskiej literatury jest dyktowa- 
na prze7 biologi?? zmiana pokol"nlowej 
wartv. Wprawdzie raty ten okres. jaki 
dzieli nas od ko??ca lat czterdziestych 
\ 


tYCIE 
Sir, 12 


LITERACKIE 
Nr 48 (1810) 


a': roi si
 od kolejnych pokole??, kt??re 
pod krzykliwymi zawo??aniami wchodzi- 
??y do literatury, ale po chwili ??ycia 
na w??asny rachunek zostawa??y "oswa- 
jane" przez sytuacj?? i wtapia??y si?? w 
t??o. Dzia??o si?? tak, ??e przez wszystkie 
te lata dOJ11inowa??a w naszej literatu- 
rze generacja, kt??ra wesz??a do niej w 
latach czterdziestych l na pocz??tku lat 
pi????dziesi??tych, opanowa??a kluczowe 
pozycje I nie wypuszcza??a ich z r??k 
do dzisiaj. Buntem mi??dzy innymi 
przeciwko niej by??o wyst??pienie Nowej 
Fali, ale buntem w niew??a??ciwym cza- 
sie: Starzy byli jeszcze zbyt silni, by 
da?? si?? M??odo??ci zepchn???? z piedesta??u. 
Teraz przyszed?? ten moment, ??e bio- 
logia wymusza generacyjn?? zmian??: 
prawodawcy literatury milkn?? stopnio- 
wo w naturalny spos??b, nie maj?? ju?? 
si?? by utrzyma?? si?? w zajmowanych 
okopach. Robi?? miejsce innym, al-e te?? 
krzycz??, ??e m??odzi chc?? zniszczy?? li- 
teratur??, ??e nie maj?? nic do powie- 
dzenia itd. To jest ??ab??dzi ??piew. W 
innych literaturach to wchodzenie no- 
wych ludzi i wymiana generacji odby- 
wa si?? w spos??b bardziej naturalny, 
u nas ma charakter- przemiany do???? 
gwa??townej i spektakularnej. 
Tym za?? bardziej spektakularnej, im 
wyra??niej ujawnia si?? r??wnie?? artysty- 
czny charakter tego proceS\1. Bowiem 


uwa??y??, ??e "uprawia?? krytyk?? znaczy 
uwa??a??, ??e omawiany tekst .nie w)rstat- 
cza nigdy sam w sobie (...) ??e jest tyr- 
ko fragmentem dzie??a ja??niejszego, bo- 
gatszego, ciekawszego, na kt??re sk??ada 
si?? sam tekst i to, co o nim powie- 
dziano". Doda?? musz??, ??e na to dzie??o 
sk??ada si?? jeszcze nasze ??ycie i nasz 
??wiat. My??l jest cenna: krytyka to 
uzupelnianie, poszerzanie dzie??a o no- 
we sensy, nowe konteksty. odkrywanie 
w nim nowych warto??ci. 
Krytyka jest zawsze dzia??alno??ci?? 
zwr??con?? na zewn??trz, 'nie ma i nie 
mo??e mie?? w ??adnym przypadku cha- 
rakteru dzia??alno??ci nakierowanej na 
sam?? siebie, jest nieustannym w????cza- 
niem si?? do dialogu, kt??ry toczy si??. 
powinien si?? toczy??, pomi??dzy pisa- 
rzem i czytelnikiem, jest - jak chce 
Jan B??o??ski - trzymaniem stra??y przy 
warto??ciach dialogowych, i jest te?? - 
jak chce Eliot - wyja??nianiem dzie?? 
sztuki i popraw?? smaku artystycznego. 
.Te??li ju?? jeste??my przy Eliocie, warto 
przypomnie??, co pisa?? w eseju "Gra- 
nice krytyki literackiej". A pisa?? tak: 
"Krytyk przeto b??dzie krytykiem lite- 
rackim, je??li uprawiaj??c krytyk?? za 
naczelne swoje zadanie b??dzie uwa??a??, 
??e chce dopom??c czytelnikom zrozu- 
mie?? utw??r i czerpa?? z niego rado????. 
A tak??e musi mie?? inne zainteresowa- 


ga??sz?? mz si?? mo??na spodziewa?? tra- 
dy
j??, ale tradycj?? zapomnian,??, zagu- 
bion?? W??i'??d dora??nej, pospiesznej 
dzia??alno??ci kr)rtycznej, w kt??rej za- 
cz??to lansowa?? podobny naukowemu 
obiektywizm. Obiektywizm gwarantu- 
j??cy w za??o??eniu krytykowi spok??j 
wewn??trzny, bo odsuwaj??cy ode?? po- 
s??dzenia o stronniczo???? itp. Tymczasem 
nic b????dniejszego. , 
Krytyka nigdy nie wypracowa??a i nie 
wypracuje obiektywnych metod oceny 
i opisu dzie??a - Fryde pisa?? nawet, 
??e my??lenie metaforyczne stanowi jej 
"swoiste znami??". Jest dzia??alno??ci?? w 
ka??dym swoim momencie subiektywn??, 
z czym zgadza si?? Barthes" a zapom- 
niany przedwojenny krytyk polski 
Emil Breiter napisa??, :!:e o tym samym 
dziele mo??na sformu??owa?? dwie r????ne 
krytyki, jedn?? chwal??c??. drug?? gani??- 
c??. Jak relacjonuje Irzykowski, ta wy- 
powied?? wzbudzi??a spore kontrowersje, 
ale jest g????boko prawdziwa. Autor 
"Pa??uby" przychylaj??c si?? do tego, na- 
pisa??, ??e "dzie??o sztuki jest czym?? wie- 
lopostaciowym i mo??e by?? z r????nych 
stron uj??te", czyli ??e mo??liwe s?? o nim- 
najr????niejsze opinie. Nawd wyklucza- 
j??ce si??. Ale to przecie?? sztuka, nie na- 
uka. W??odzimierz Pietrzak twierdzi??. 
??e "krytyk pisze dla swoich czytelni- 
k??w w??asne dzie??o", parafrazuj??c za 


W OBRONIE 


KRYTYKI liTERACKIEJ 


wi'az z wkraczaniem do literatury m??o- 
dego pokolenia, innych ludzi, od ponad 
dziesi??ciu lat narasta potrzeba od??wie- 
??enia j??zyka polskiej prozy. Ci m??odzi 
ujawniii z niespotykan?? dot??d si????, ??e 
literacka polszczyzna, ochraniana, pie- 
l??gnowana i konserwowana przez 
dwie??cie lat nie w pe??ni ju?? si?? nada- 
je do opowiedzenia o naszych dzisiej- 
szych do??wiadczeniach ??yciowych i in- 
telektualnych, ??e jej si??a i skuteczno???? 
si?? wyczerpa??y i polska literatura po- 
trzebuje j??zyka nowego, zdolnego do 
pokazania wielog??osowo??ci naszej rze- 
czywisto??ci oraz ca??ego zawik??ania na- 
szego ??ycia wewn??trznego. I ci m??odzi 
tego j??zyka szukaj??. Ich wyst??pienie 
ma charakter bardzo spektakularny i 
ostry, wzmocniony dodatkowo przez 
Uenryka Berez?? nazywaj??cego to zja- 
wisko rewolucj?? artystyczn?? w prozie 
polskiej. 
To moim zdaniem nie jest przemia- 
na o chrakterze rewolucyjnym, bo nie 
nast??pi??a gwa??townie: potrzeb?? od??wie- 
??ania i wzbogacenia literackiej pol- 
szczyzny od dawna sygnalizowali sw?? 
tw??rczo??ci?? tacy pisarze, jak Buczkow- 
ski i Bia??oszewski, r??wnie?? - cho?? w 
inny spos??b - Gombrowisz i Stani- 
s??aw Ignacy Witkiewicz, przecie?? ju?? 
uznani za klasyk??w naszej literatury. 
Nic to wi??c nowego. nowo??ci?? jest 
wsp????czesny zasi??g tych poszukiwaIi. i 
akces do nich du??ej ilo??ciowo grupy 
autor??w, nowo??ci?? jest te?? sytuacja, w 
jaldej dochodzi do tych poszukiwa??. 
Wszystko to sprawia, ??e mamy tu do 
czynienia z najpowa??niejszym od wielu 
dziesi??cioleci procesem przewarto??cio- 
wania podstawy istnienia polskiej li- 
teratury, procesem, kt??rego czysto???? za- 
k????ci??y nieco wydarzenia pozaliterackie 
i kt??ry b??dzie trwa?? jeszcze przez wie- 
le lat. 


KRfTY-KA - ODWROTNA STRONA 
LITERATURY? 


Czy w takiej sytuacji kultury i li- 
teratury krytyka mo??e spe??nia?? te 
wszystkie zadimia, do 'wype??niania kt??- 
rych zosta??a .powo??ana? Nie mo??e, ale 
musi wype??nia?? cho?? ich cz??????.' And- 
rzej Kijowski w jednym ze swych fe- 
lieton??w napisa??, ??e "krytyka jest od- 
wrotn?? stron?? literatury i ??spe??nia wo'" 
bec niej zadanie?? wtedy w??a??nie, gdy 
w oczach literatul"Y go nie spe??nia. 
Dialog dw??ch str??n podtrzymuje si?? 
tylko na zasadzie wzajemnych preten- 
sji". Mo??e wi??c stanie si?? okazj?? roz- 
kwitu dla krytyki ta sytuacja kryzy- 
sowa, kt??ra jeszcze w tej chwili zdaje 
si?? hamowa?? jej rozw??j. 
Patrz??c z zewn??trz wida??, ??e kryty- 
ka nie jest potrzebna na rynku wyda- 
wniczym, bo nie musi pe??ni?? swojej 
najbardziej podstawowej funkcji re- 
cenzenckiej i dokonywa?? oceny bie????- 
cej produkcji wydawniczej, a przez to 
oddzia??ywa?? na. popyt i poda?? towaru 
ksi??garskiego. Dla takiej dzia??a??no??ci 
krytyczno literackiej nie ma miejsca 
na rynku, na kt??rym nak??ad ustalany 
jest arbitralnie i nie jest regulowany 
przez popyt. Wobec wyd??u??enia si?? po- 
nad miar?? procesu produkcji ksi????ki 
nie ma r??wnie?? krytyka bezpo??redniej 
sposobno??ci doradzania pisarzowi. Od- 
czuwa przez to bardzo dotkliwie swoj?? 
zb??dno???? w ??
'ciu literackim, w ca??ym 
uk??adzie funkcjonowania literatury, ale 
te?? przez to posiada wyra??niejsze ni?? 
jakakolwiek inna dyscyplina pisarska 
zrozumienie ca??ego dramatu literatury 
w naszym ??wiecie. Ale co ma robi??? 
.Tak?? postaw?? przyj????? Jakie sposoby 
przetrwania s?? iej dost??pne? 
Najpierw trzeba stwierdzi??, ??e kryty- 
Ita jest wyrazem odczuwania niedosta- 
tku, czyli ??e rodzi si?? z tych samych 
stan??w ducha, co ka??da inna tw??r- 
czo???? artystyczna. Butor s??usznie za- 


nia (...), bo krytyk literacki to nie wy- 
????cznie rzeczoznawca techniczny, zna- 
j??cy prawid??a, kt??rych przestrzega??' 
winni ki'ytykowani pisarze; krytylt mu- 
si by?? cz??owIekiem pe??nym, z przeko- 
naniami i zasadami, z zasobem wiedzy 
i ??yciowego do??wiadczenia". W podob- 
ny spos??b wypowiada?? si?? na ten te- 
mat Irzykowski: "Krytyk tak samo jak 
poeta powinien ??y?? pe??nym ??yciem - 
a nadto bra?? wci???? udzia?? we wszel- 
kich zmaganiach si?? my??li abstrakcyj- 
nej: w kulturze, w polityce, w filozo- 
f??i, w estetyce ltd.... 
Te cytaty naprowadzaj?? nas wprost 
na problem cz??owieka uprawiajqcego 
krytyk?? literack??. Zaprzesta??my wi??c 
pos??ugiwa?? si?? bezosobowym okre??le- 
niem "krytyka" i w miejsce tego za- 
cznijmy m6wi
 o krytyku jako cz??o- 
wieku. Spr??bujmy okre??li??, jak on ma 
si?? zachowa??, jak ma post??powa??. Po- 
niewa?? w dialogu pisarz-czytelnik wy- 
st??puje dw??ch wyra??nie okre??lonych, 
konkretnych ludzi nie ma powodu, by 
naj wierniejszy kibic tego dialogu i je- 
go stra??nik, by?? kim?? niedookre??lonym. 
Jego osobowo???? musi w tym, co pisze, 
przejawia?? si?? z si???? r??wn?? tamtym. 
Nie ma najmniejszego powodu, by kry- 
tyk ukrywa?? si?? za tym, co pisze, by 
zas??ania?? si?? pseudo-naukow?? metodo- 
logi?? i s??ownictwem. 
Roland Barthes, z kt??rym w wielu 
momentach si?? nie zgadzam, napisa?? 
s??uszne zdania: "Ka??da krytyka winna 
w swoj?? wypowied?? - cho??by \V n??j- 
bardziej zakamuflowany i wstydliwy 
spos??b - w????czy?? wypowied?? i m p l i- 
c i t e o sobie; ka??da krytyka jest kry- 
tyk?? utworu i krytyk?? samej siebie. 
Nawi??zuj??c do powiedzenia Claudela, 
jest to poznanie drugiego i wsp????-wy- 
danie na ??wiat siebie". 
Poznanie drugiego i wsp????-wydanie 
na ??wiat siebie, to przecie?? zdania b??- 
dqce podstaw?? ka??dej dzia??alno??ci ar- 
tyst)'cznej. I tu wydaje mi si??, ??e znaj- 
duje -si?? najprostszy spos??b na prze- 
??amanie granic aktualnie kr??puj??cych 
krytyk?? literack??, spos??b wyj??cia z - 
przynajmniej niekt??rych - uwik??a?? 
w
a??ciwych jej aktualnemu po??o??eniu. 
Krytyk powinien uwierzy??, ??e jest 
takim samym artyst??, jak ka??dy inny, 
I ??e w niczym nie jest gorszy od pisarza, 
o kt??rego ksi????ce pisze. ??e jest w wi??k- 
szym stopniu artyst??, ni?? badaczem li- 
teratury. Jest tw??rc?? - powinien nim 
by?? - r??wnie?? warto??ci estetycznych. 
Nie jest to w sumie ,pogl??d rewolu- 
c)(jny, mimo ??e z naszego pu_nktu wi- 
dzenia za taki m??g??by uchodzi??. Ju?? 
bowiem Oskar Wilde twierdzi??, ??e kry- 
tyka jest sztuk??. tak??e Anatole France 
wypowiada?? si?? w tym tonie, pisz??c 
tak pi??knie, ??e a?? warto tu przypom- 
nie?? fragmenty jego tekstu: "Dobry 
krytyk to krytyk, kt??ry opowiada 
przygody swej duszy w??r??d arcydzie??. 
Nie ma krytyki obiektywnej, bo nie ma 
sztuki obiektywnej (...). Prawd?? jest, 
??e cz??owiek nigdy nie wychodzi poza 
siebie samego. Jest to jedna z r.aszych 
najwi??kszych n??dz. (...) Jeste??my zam- 
kni??ci w naszej osobowa??cI jak w wie- 
czystym wi??zieniu. Jedyne, co nam po:- 
zostaje, to przyj???? za dobr?? monet?? t?? 
okropn?? sytuacje i przyzna??, ??e za ka??- 
dym razem. kiedy nie mo??emy zdoby?? 
si?? na milezenie, m??wimy o samym 
sobie. 
Na dobr?? spraw?? krytyk powinien 
rzec: 
Panowie, b??d?? wam m??wi?? o sobie 
przy okazji Szekspira, przy okazji Ra- 
cine'a lub Goethego. Jest to nienajgor- 
sza sposobno????". 
Tak wi??c krytyka jest m??wieniem 
o sobie, jest sztuk??, a krytyk jest pisa- 
rzem. Zgadza?? si?? z tym Ignacy Chrza- 
nowski i Ludwik Fryde, Zygmunt ??em- 
picki i W??odzimierz Pietrzak. Ma wi??c 
ten nurt my??lenia o pozycji krytyki 11- 
temckiej w??r??d dyscyplin sztuki bo- 


Lempickim definicj?? Zoli, ??e "krytyka 
jest kawa??kiem sztuki ogl??danym przez 
pewien temperament. Kierunki krytyki 
zale???? ostatecznie od tego temperamen- 
tu". 


Czyli krytykiem w??a??ciwie jest ka??dy 
czytelnik; ka??dy odbiorca sztuki na 
sw??j w??asny u??ytek jest krytykiem. 
Jest tedy krytyka najpopularniejsz?? 
dyscyplin?? sztuki. Na my??l t?? wpadla 
za Oceanem Pauline Kael, a tu Zyg- 
munt Lempi
ki sformu??owa?? przed laty 
tak?? definicj??: "Krytykiem nazywamy 
cz??owieka, kt??ry odznacza si?? w odnie- 
sieniu do dzie?? literackich form?? rea- 
gowaqia ??ywsz?? od przeci??tnej jedno- 
stki kulturalnej I kt??ry pOSiada zdol- 
no???? doskonalszego wyra??ania tych 
'swoich dozna??". 


Jest co?? o??ywczego i pocieszaj??cego 
w tych przypomnieniach o banalnych 
prawdach, o tym, by krytyka niejako 
powr??ci??a do swoich ??r??de?? i sta??a si?? 
dzia??alno??ci?? zwyczajn??, prost?? ludzk??. 
By uwierzy??a w swoj?? zwyczajno???? i 
jednocze??nie w to, ??e jest sztuk??, ??e 
powinna wyra??a?? prywatno???? krytyka 
uwik??anego w ??wiat i rozmaite zale??- 
no??ci zewn??trzne wzgl??delJ) niego, ale 
po??r??d kt??rych on ratuje swoje cz??o- 
wiecze??stwo, poprzez w??asne lektury 
opowiada o sobie. Nie pisze o swoim 
losie w prozie czy poezji, ale my??li o 
nim nieustannie i o losie innych ludzi, 
i o tym wszystkim pisze "przy okazji" 
lektury utwor??w innych autor??w. W 
krytyce najwa??niejszy jest cz??owiek - 
zar??wno ten, kt??ry jest krytykiem, jak 
i ten, kt??ry stworzy?? d
ie??o b??d??ce 
przedmiotem Ielttury i r??wnie?? boha- 
ter literacki. Po prostu cz??owiek... 


KRYTYK JAKO CZYTELNIK 


Literatura jest, a je??li nie jest, to 
by?? powinna, terenem spotka?? ludzi, 
terenem prawdziwych, g????bokich spot- 
ka?? duchowych, w trak
ie kt??rych ??ad- 
na ze stron nie ma prawa uzurpowa?? 
sobie o;??0nopolu na pe??n?? wiedz?? o 
czymkolwiek, co si?? pojawia w ludz- 
kim ??wiecie. I ka??da ze stron musi da- 
wa?? ??wiadectwo swej wewn??trznej 
prawdzie. Opozycja prawda - nie- 
prawda jest dzisiaj (jak zreszt?? zaw- 
sze) kluczowa dla istnienia literatury 
i w og??le sztuki. I ??eby ??y?? w praw- 
dzie musi krytyka zrezygnowa?? z 
wszystkich uzurpacji. musi uwierzy??. 
??e jest tylko czytelnikiem. Niczym 
wi??cej, ale te?? reprezentantem wszyst- 
kich czytaj??cych ludzi, ich przedstawi- 
cielem w ??wiecie literatur)/'. Tadeusz 
Peiper odpowiadaj??c w 1935 roku na 
pytanie: "Czy krytyka poetycka odpo- 
wiednio spe??nia swoje zadania i czego 
poeta ????da od krytyka ?", zadane w 
ankiecie "Okolicy Poet??w". odpowie- 
dzia?? jednym prostym zdaniem: "Od 
krytyka ????dam, aby by?? pisz??cym czy- 
telnikiem", 
Co to znaczy? Chyba tyle, ??e krytyk 
musi odczytywa?? utw??r literacki tkwi??c 
na poziomie ??ycia potocznego, ??yj??c z 
lud??mi, dla kt??rych literatura nie sta- 
nowi. tre??ci ??ycia, a jedynie dodatek 
do codziennych trosk. Musi czyta?? ra- 
zem z nimi, zna?? ich k??opoty, zmar- 
twienia I rado??ci. Pokazuj??c sw?? wie- 
dz?? o nich krytylt po??rednio zwraca 
literatur?? w stron?? rzeczywisto??ci. Z 
punktu widzenia tej rzeczYWisto??ci, z 
punktu widzenia ??ycia weryfikuje s??dy 
wyra??ane w utworze literackim. Staje 
si?? przez to krytyka wzorem czynnego 


uczestnictwa w kulturze. W tym 
stwierdzeniu najwa??niejsze s??owo to 
"czynny", bo coraz cz??scleJ uczestnic- 
two w kulturze jest bierne, jest obser- 
wacj??. 
Krytyk ujawniaj??cy nieustannie sw??j 
stosunek do dzie?? sztuki, pokazuj??cy 
swoje my??lenie o sztuce jest wzorco- 
wym odbiorc?? i stwarza w??a??nie mo- 
del czynnego uczestnika kultury. Do- 
stai'cza te?? swemu czytelnikowi wzor- 
c??w interpretacji literatury, z kt??rymi 
oczywi??cie ten mo??e si?? nie zgadza??, 
mo??e z nimi dyskutowa??, odrzuca?? lub 
akceptowa?? w zale??no??ci od swoich 
w??asnych pogl??d??w, wiedzy i. ch??ci. W 
tym momencie krytyk ma szans?? zy- 
ska?? jak???? popularno????, w zale??no??ci 
od tego, jak wielu odbiorc??w zaakcep- 
tuje jego dzia??alno????, przyjmie jego 
opinie za prawdziwe. Prawdy nie da 
si?? uda?? - j?? si?? ma jedn??. tote?? kry- 
tyk nie ma innego. wyj??cia, jak tylko 
pisa?? o sobie, o w??asnych prze??yciach 
lekturowych. A do tego nie maj?? za- 
stosowania ??adne sformalizowane teo- 
rie. 
Jest cz??owiek, czytelnik I ksi????ka, 
kt??r?? otwiera. Jest kontakt z drugim 
cz??owiekiem. Z jego prze??yciami. I nie 
ma tu miejsca na ??aden obiektywizm, 
na ??adne narz??dzia pochodz??ce z ze- 
wn??trz, bo poruszamy si?? w tak de- 
likatnej materii, ??e jakiekolwiek obce 
cia??o mo??e spowodowa?? katastrof??. 
Ameryka??ska publicystka - wpraw- 
dzie filmowa, ale inteligentna - Pau- 
lina Kael pisa??a blisko trzydzie??ci lat 
temu, ??e "autorzy, kt??rzy (...) doma- 
gaj?? si?? obiektywnych standard??w, zda- 
j?? Si?? pragn???? teorii krytyki, czyni??cej 
zb??dn?? osob?? krytyka. I jest on zb??d- 
ny, je??eli kategorie zast??puj,! do??wiad- 
czenie; krytyk wyznaj??cy jedn?? jedyn?? 
teori
 jest jak ogrodnik, kt??ry kosiarki 
do trawy u??ywa do wszystkiego, co ro- 
??nie. Z??danie teorii, kt??ra rozwi????e 
wszystkie tajemnice tw??rczo??ci, jest. 
by?? mo??e. sygna??em ograniczono??ci i 
niepewno??ci tych krytyk??w..." 
Autorka tych zda?? potwierdza tylko 
to, o czym by??em przekonany nieomal 
od pocz??tku moje
 roboty w literatu- 
rze: krytyk jest t!ik d??ugo co?? wart, 
jalt d??ugo potrafi b,'?? tylko i wy????cz- 
nie cz??owiekiem. jak- d??ugo potrafi si?? 
ustrzec przed nak??adanymi mu maska- 
mi i gorsetami. Bo tylko on sam, ca??a 
jego osoba stanowi narz??dzie pracy li- 
terackiej, narz??dzie spo??ecznej kontroli 
nad literatur?? i jej swoisty g??os su- 
mienia. Dlatego ma g????bok?? racj?? Pau- 
line Kael gdy stwierdza, ??e ..ka??d
' 
uczciwy cz??owiek mo??e wyltonywa?? 
funkci?? krytyka w e:ranicach swoich 
gust??w i zdolno??ci". Tylko ??e nie ka??- 
dy ma na to che??. Ka??dy czytaja('y 
jest sam dla siebie literackim kr
'ty- 
kiem, ale nie ka??dy ma ochot?? z tego 
si?? zwierza?? innym. Dlatego pozosta- 
li??my my. garstka wymieraj??cych ..pi- 
sz??cych czvtelnik??w", kt??rzy w ??ad- 
nvm momencie nie mOR?? uzurpowa?? 
sobie prawa do wydawania sad??w obo- 
wi'p:uj??cych wszystkich, udawa??, ??e 
wiedz?? wi??cej ni?? inni czytelnicy. 
Dla ka??dego, kto posiada jako tako 
zdrowy rozs??dek jasne si?? staje po 
tym wszystkim, ??e praca krytyka nie 
r????ni' si?? wiele - jak .to ju?? tu po- 
wiedziano - od pracy pisarza. Ze jest 
identycznym sprzedawaniem samego 
zaanga??owania duchowego i ka??dego 
innego, a jest tym bardziej odpowie- 
dzialna i niewdzi??czna, bo bezpo??red- 
nio odnosi si?? do' pracy innego cz??o- 
wieka, kt??r?? on wykona?? - prawdo- 
pOdobnie - wed??ug swoich najlepszych 
ch??ci i mo??liwo??ci. Henryk Bereza jest 
chyba jedynym wsp????czesnym kryty- 
Idem polskim, kt??ry mia?? odwag?? po- 
wiedzie?? wprost, ??e ..krytyka nie jest 
ani niczym mniej, ani niczym wi??cej 
ni?? literatur??. (...) Sztuka zapisu my??li 
i uczu?? jest czynno??ci?? we wszystkich 
swoich przejawach i zakresach. Tylko 
zadufanie pozwala przypuszcza??, ??e 
kt??rakolwiek z dziedzin sztuki pisania 
jest bli??sza artyzmowi lub prawdzie. 
W rzeczywisto??ci artyzm i prawda s?? 
nierozdzielne, nikomu nie dano recepty 
albo na jedno. albo na drugie. jedno 
i drugie razem stanowi?? rzadko osi??- 
galny przedmiot wS7elkich pisarskich 
usi??owa??. Wszystkim, ltt??rzy trudz?? si?? 
nad zapisem s??owa, wolno mie?? na- 
dziej??. ??e s??owo ich b??y??nie blaskiem 
prawdy, czyli jedynego licz??cego si?? 
pi??kna, do kt??rego s??owa mog?? pre- 
tendowa??". 


SZEKSPIR KRYTYKI 


W naszym ??wiecie ma wi??c kryt
'k 
literacki tylko samego siebie, tylko so- 
bie mo??e zaufa?? i tylko w sobie szu- 
ka?? oparcia. Skazuje go na to sytuac'a 
kultury wsp????czesnej i przemiany, Ja- 
kim podlega dzisiaj literatura polska. 
Kr
.tyk jest sam i dzia??a na w??asny 
r??chunek. Musi dzia??a?? mimo wszyst- 
kich utrudnie??. bo iak s??usznie spo- 
strzl"g?? B??o??ski. ..funkcja krytyczna w 
literaturze jest wieczna. Literatura nie 
mo??e bcz niej istnie??". 
Od nas wi??c. krytyk??w, zale??y, jak 
szybko ukszta??tuje si?? w pe??ni nowa 
literatura. kt??ra b??dzie mia??a szanse 
spe??nienia wi??kszo??ci naszych oczeki- 
wa??. To zale??y od nas, naszych ch??ci 
i mo??liwo??ci. R??wnie?? od naszych 
umiej??tno??ci stwarzania tekst??w po 
prostu do czytania. Bez pozy, gest??w 
wy??szo??ci, bo tylko w ten spos??b mo- 
??liwe jest ratowanie zamieraj??cego 
dialogu jaki ma miejsce w literaturze 
czy te?? przy pomocy literatury. To w??a- 
??nie tutaj otwieraj?? si?? przed krytyk?? 
nowe horyzonty... "Nie ograniczony, nie 
wytyczony, nie zbadany jest jeszcze za- 
kres mo??liwo??ci krytyki. B??dzie ona 
mia??a tyle przestrzeni i tyle zada??. ile 
sama potrafi zagarn????" -' twierdzi?? 
Irzykowski. I dodawa??: 
"Szekspir krytyki jeszcze si?? nie uro- 
dzi??", 


LESZEK BUGAJSKI
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_013_0001.djvu

			W??ADYS??AW LUBAS 


INFOR 


D efinicja. s??owa ..informacja:' sk
a- 
da si?? Jakby z dw6ch Ca:??SCl: ogol- 
niejszej i bardziej szczeg6??owej. 
:Pozostaniemy przy tej drugiej, wed??ug 
kt??rej informacja to ,.wiadomo????, 
wskaz6wka, pouczenie". W tym rozu- 
mieniu s??owo zawiera pewien ??adunek 
dydaktyzmu, dyrektyw praktycznych. 
Z tego te:/: wzgl??du form?? j??zykow?? 
informacji trzeba rozpatrywa?? z pun- 
ktu widzenia jej pragmatycznej sku- 
teczno??ci, adekwatno??ci z zamiarem 
nadawcy, kt??ry jest niedos',??pnym 
partnerem swego s??uchacza lub czy- 
telnika. Odst??pimy wi??c w tym wy- 
padku od powszechnego zwyczaju opi- 
sywania j??zykowej formy komunikatu 
jako wytworu nadawcy i zatrzymamy 
si?? na informacji jako tworze j??zyko- 
wym odbiorcy: czytelnika, s??uchacza, 
ogl??daj??cego rysunki. wykresy. obraz- 
ki Nie obchodzi nas wi??c, co napisa?? 
kto?? gdzie. na czym. co wyrysowa?? i 
nam
lowa?? co powiedzia??; interesuje 
nas, jak 
y te napisy rysunki malo- 
wid??a g??osy rozumiemy, jak je odbie- 
ramy' jak one nas zmuszaj?? do czyn- 
no??ci: my??lenia, ??miechu, drwiny. kpi- 
ny. 
Od d??utszego czasu obserwuj??. :/:e w 
r????nego rodzaju napisach ostrzegaw- 
czych znikn????o s??owo ..prosz??". Tak 
wi??c na katowickim Rynku wisi gro??- 
na (przez napis) tablica: ,.Nie karmi?? 
go????bi". Oczywi??cie tak??e w r????nych 
miejscach: ..Nie pali??", "Nie depta??". 
"Nie zrywa??..... A nawet w pewnej 
poczekalni lekarskiej: "Nie ??mia?? si??..... 
Pami??tam z dzieci??stwa napisy w 
krakowskich tramwajach: ..Uprasza si?? 
PT Podr????nych o niepalenie tytoniu". 
U p r a s z a s i ??! Kto dzisiaj pami??ta 
to s??owo? Znikn????o. Pewnie gdybym 
pali??, depta??. plu??. ??mia?? si?? w dentys- 
tycznych poczekalniach, us??ucha??bym 
pro??by ze starzej??cym si?? s??owem 
..uprasza si??". a rozkaz bezokoliczni- 
kowy wytworzy??by we mnje ch???? ODO- 
ru albo przynajmniej neutraln?? obo- 
j??tno????. W ka??dym razie. kiedy tylko 
przeczytam rozkaz o niekarmieniu go- 
????bi mam szczer?? ochot?? wysypa?? im 
ziar
o na samym ??rodku rynku. 
Niekiedy informacje przekazuje si?? 
z dobr?? intencj??, ale z przeciwnym jej 
wyd??wi??kiem. Na przyk??ad a?? do 
wczesnej wiosny tego roku obserwo- 
wa??em z okien poci??gu bUdynek sta- 
cji kolejowej w SzczakoWej. By??bym 
mo??e na?? w og??le nie zwr??ci?? uwagi, 
gdyby nie wznios??e has??o umiejsco",\ 
wione na wysoko??ci drugiego pi??tra, 
dok??adnie sprzeczne z zewn??trznym 
wygl??dem budynku stacyjnego. Uzys- 
kalem w ten spos??b informacj??. ??e na- 
czelnik dworca albo nie ma poczucia 
humoru albo nie zauwa??y?? od wew- 
n??trz. jak ponuro wygl??da jego obej??- 
cie, a w og??le to nie ma poj??cia. co 
narobi?? wywieszaj??c w takIm' mieiscu 
tak wznios??ej" tre??ci informacj??. GdyJjy 
nie wywiesi?? tego podnios??ego hasla. 
nie uruchomi??by po pro
tu informacji 
o sobie. Na tym mu przecie?? zale??a??o, 
ale nie w takim kontek??cie. 
Przy ulicy Wincentego Pola w Ka- 
towicach znajduje si?? skromna dziel- 
nicowa poczta. Budynek jest chyba 
dwupi??trowy. a na wysoko??ci pierw- 
szego umocowano poka??ny. trwa??y na- 
pis-szyld. chyba na czerwony":! tle, z 
bia??ymi literami: POCZTA. NI??ej. po 
lewej stronie drzwi. mamy bodaj??e 
trzy tablice metalo
e. oczywi??cie wie- 
le mnieiszvch rozmIar??w: _.Poczta. Te- 
legraf. Telefon". ,.PKO Wp??aty. Wy- 
p??aty" i jeszcze co??. Jest te:/: wystawa, 


:... ...-----=:.- - -- -- 


, 


'??lO UI <, . 
'$" '7fb-.. 
. I .... 


.\ 


GUZDEK ZE "ZMOR" 
TO PO'RTRET PRAWDZIWY 


Ostatnio Wydawnictwo Litera
kie 
wyda??o interesuj??ce krytyczne st
dl\
m 
o Emilu Zegad??owiczu jako powle??c
o- 
pisarzu, pi??ra Kornela Szyman.owskle- 
go ..Narcyz. Rzecz o Zegad??owlcZU-PO- 
Wie??ciopisarzu". 
W rozdziale "Portret artysty z cza- 
s??w m??odo??ci ??Zmory,," autor, pr
zen- 
tUj??c r????ne relacje i opinie. uSl??uJ
 w 
oparciu o nie ustali??, na ile prawdz
wy 
jest zegadlowiczowski obraz c.k. gIm- 
nazjum w Wadowicach z prze??o

 
XIX i XX wieku. a w szczeg??lnos
l 
Zajmuje si?? dociekaniem, czy postacIe 
niekt??rych wadowickich profesor??w 
(sadyst??w, alkoholik??w itd.) s?? portre- 
tami rzeczywistych ludzi, czy te?? s?? 
o 
raczej wytwory wyobra??ni Zegad??owl- 
cza, Szczeg??lnie intryguje Szymanow- 
skiego zagadnienie, czy mo??liwym jest, 
by nauczyciele ??aciny i opiekunowi
 
klasy Zegad??owicza zarazem, Ptaszyckl 
i Guzdek. mogli do tego stopnia bezkar- 

ie zn??ca?? si?? nad uczniami, :/:e. r.zucali 
lm w twarz p??kiem kluczy, blh po 
twarzy grubymi ksi????kami, ok??adali 
Pi????ciami po karku itd. Autor ..
arcy- 
za" w oparciu o opinie profesoro
 u: 
niwersytetu Stanis??awa Witko:wsklegO l 
Zdzis??awa Zygulskiego, a takze po
??u- 
gUj??c si?? relacjami innyc
 b. UC
ll??W 
lUb nauczycieli wadowickiego gimna- 
zjum z czas??w Zegad??owicza jak Kaz
- 
mierz Zabrzeski Jan Jakubiec, Francl-' 
sZek Le??czowski. Ignacy Fik, Walenty 
MYjkowSki, uwa??a, ??e sadystyczne wy- 
cZYny wy??ej wymienionych wycho- 
wawc??w Zegad??owicza s?? wymys??em 
autora ..Zm??r". 
Cho?? _ og??lnie bior??c - zegad??o- 
wicz w "Zmorach". kre??l??c obraz. wa- 
dOWiekiego gimnazjum u??y?? zbyt Clem- 


Rtzeczy i s??owa 


ACJE 


a na szybie ..elementy ikonograficzne": 
s??uchawka telefoniczna, jakie?? 
y 
floresy z tr??bk?? pocztow??. ko??a dyli- 
??ansu? I napisy: ..Znaczki Telefon". 
Do wn??trza pomieszcze?? poczty pro- 
wadz?? skromne drzwi, zreszt?? okrato- 
wane. Na tych drzwiach, w samym 
??rodku do???? poka??na kartka, na kt??rej 
wypisano informacj??. kiedy poczta jest 
otwarta. Raz przed po??udniem. innym 
razem po po??udniu. A dalej z prawej 
strony po??????k??a ju?? od s??o??ca i s??oty 
karteczka: ,.Nieczynne z powodu bra- 
ku personelu" I po co ja to wszystko 
czyta??em? Trzeba by??o zacz???? od po- 
??????k??ego karteluszka, a nie od szyldu 
na frontonie budynku_ Istota przecie:/: 
le??y w dw??ch symbolach rzeczywisto??- 
ci: "z??????k??y". a wi??c od dawna i "nie- 
czynny". a wi??c nie ma poczty po 
prostu! 
Na krakowskim dworcu do???? cz??sto 
\\'siadam do poci??gu Wielkopolanin: 
Krak??w - Pozna??. Przychodz?? mniej 
wi??cej 15-20 minut przed odjazdem, 
poniewa?? trzeba zg??osi?? konduktorowi 
brak miejsc??wki,' kt??rej do Katowic 
nie op??aca si?? wystawia??. Siedz??c wy- 
godnie w wagonie. wys??uchuj?? zapo- 
wiedzi w trzech. a mO??e nawet w czte- 
rech j??zykach o odje??dzie poci??gu i 
o tym, gdz.ie jaki wagon stoi (nb. sek- 
tory na peronie nie s?? oznaczone. ale 
zapowiadane!). G??os informatorki inny 
ni?? ten, kt6ry zapowiada, ??e: pi??tnas- 
ta pi??tna??cie" (nie:' pietnasta-pietna??- 
cie) z peronu drugiego odje??d??a po- 
ci??g do Wieliczki. g??os chyba jakiej?? 
aktorki, w ka??dym razie osoby z kszta- 
??con?? dykcj??. Rozgl??dam si??. szukaj??c 
cudzoziemc??w. do kt??rych owe komu- 
nikaty s?? kierowane. Nie znajduj??. A 
zapowiadaczka w k????ko to samo w ob- 
cych j??zykach. Po co? Dla kogo te in- 
formacje? Zwyczaj zreszt?? oryginalny. 
Nie przypominam sobie, aby na dwor- 
cu budapeszte??skim, gdzie po??ow?? pa- 
sa??er??w do niekt??rych poci??g??w sta- 
nowi?? Polacy. odjazd poci??gow zapo- 
wiadano po polsku, a nawet po nie- 
miecku czy Po angielsku. Na kato- 
wickim dworcu. gdy do Polonii cisn?? 
si?? W??grzy i Jugos??owianie. te?? nie 
zapowiada si?? odjazd??w poci??g??w ani 
po w??giersku, ani po serbskochorwacku, 
ale po angielsku. Do kogo wi??c prze- 
mawia kolej? Jak zwykle, do siebie. 
Wif>lkopolanin niekiedy si?? sp????nia z 
odjazdem. Czekamy bezskutecznie za- 
powiedzi o op????nieniu w jakimkolwiek 
j??zyku. 
Telewizja stworzy??a w??asny jezyk 
obrazowo-s??owny. Pokazuje i m??wi 
Niedawno na samym pocz??tku dzien- 
nika wieczornego mieli??my informacj?? 
o kontroli przygotowa?? do zimy. Ka- 
mera pokazuje hal?? pe??n?? autobus??w. 
Spod jednego z nich wychodzi robot- 
nik i wypowiada si?? do mikrofonu. ??e 
warunki pracy s?? z??e, nie ma nawet 
pod??ci????ek, na ktprych mo:/:na by si?? 
po??o??y?? podczas naprawy podwozi. 
Mechanicy le???? po prostu na go??ej 
ziemi. Tyle obraz i s??owa robotnika. 
Inny g??os Jwmentuje. ??e .,kontrola 
sprawdzaj??ca stan przygotowa?? do zi- 
my stwierdza stale polepszaj??ce si?? 
warunki pracy". Jak si?? wi??c ma ob- 
nz do s??owa. pyta rozumny s??uchacz. 
Co jest prawd??: uog??lnienie dzienni- 
karskie, czy wypowied?? robociarska? 
Partactwo scenarzysty. czy ??WiadQme 
pokazanie rozmijania si?? s??owa z rze- 
czvwisto??ci??? 
We wszystkich bodaj??e skl
pach, 
J(dzie si?? sprzedaie alkohol. WYWIeszo- 
no has??o: ..Alkohol szkodzi zdrowiu". 


nych barw i wyolbrzymi?? wady tej 
szko??y, a przemilcza?? jej du??e zalety, 
to jednak s?? podstawy, by s??dzi??, ??e 
jego opisy profesor??w sadyst??w, alko- 
holik??w mniej wi??cej odpowiadaj?? 
prawdzie. Na poparcie mego stwierdze- 
nia pos??u???? si?? pewnymi znanymi mi 
faktami. 
W pa??stwowej szkole stolarskiej w 
Kalwarii Zebrzydowskiej przed wojn??, 
a tak??e przel. ca???? okupacj?? i przez kil- 
ka lat po wojnie, w charakterze nie- 
wykwalifikowanego robotnika hali ma- 
szyn by?? zatrudniony Tadeusz Guzdek, 
jedynak zegad??owiczowskiego profesora 
Antoniego Guzdka. Po ??mierci ojca, 
kt??ra zdaje si?? nast??pi??a po pierwszej 
wojniE!' ??wiatowej, wraz z matk?? zamie- 
szka?? on w Kalwarii Zebrzydowskiej 
przy ul. Mickiewicza, w domu dyrekto- 
ra szko??y stolarskiej W??adys??awa Niem- 
czynowskiego, kt??ry tet da?? mu zatrud- 
nienie polegaj??ce na wynoszeniu przez 
ca??y dzie?? koszy z trocinami spod ma- 
szyn. Ot???? Tadeusz Guzdek. a tak??e i 
jego matka utrzymywali, ??e ich ojciec 
i m????. profesor wadowickiego gimna- 
zjum. by?? na??ogowym alkoholikiem (a 
takim go w??a??nie przedstawi?? Zegad??o- 
wicz). a tak??e i sadyst??, gdy?? stale zn??- 
ca?? si?? nad synem, najcz????ciej bij??c go 
kluczami po g??owie, niekiedy ksi????ka- 
mi lub pi????ciami. To bicie mia??o oy?? 
g????wnym powodem niedorozwoju umy- 
s??owego Tadeusza Guzdka, kt??ry "'lie 
m??
?? si?? uczy?? i. zdaje si??. n
e sko??- 
c7y?? ??adnej, 
a
et powszec
n
] s.ZJko??Y. 
Wydaje si??, ze Jednak bardzIe] wm?? za 
ten niedorozw??j umys??owy ponosi al- 
koholizm na??ogowy jego ojca. .cho?? bi
ie 
pb g??owie zapewne te?? zrobllo swoJe. 
Fizycznie Tadeusz Guzdek by?? bardzo 
podobny do swe
o ojca, wed??ug opisu 
Zegad??owicza: "Nls
i, k.r??py, t??usty, n
- 
lane zwisaj??ce pohczkl, trz??s??ce SI?? 
przy ka:/:dvm kroku jak galareta". Bie- 
dny Tadzio by?? sta??ym 
o??miewiskie
 
uczni??w i innych robot"llk??w w hah 
maszyn. Chodzi?? drob
ym, niepewnYf!1 
krokiem. Je??eli Anton'. Guzdek potrafI?? 
latami systematycznie zn??ca?? Si?? nad 
synem. t
 zapewne nic nie sta??o mu na 
przeszkodzie, by m6c te same metody 


Powiadomienie wprawdzie niezbyt 
oryginalne, bo o tym wie ka??de dziec- 
ko, ale widocznie komu?? jest ono po- 
trzebne Ale komu baxdziej: kupuj??- 
??emu, czy mO:/:e sprzedaj??cemu? 
Czytam ekspresowe og??oszenia w 
prasie. Sam ??rodek ??ycia. Kto?? ju?? 
chce sprzeda??, zamieni??. rzadziej ku- 
pi??. Najcz????ciej. wi??c np. w ..ZYCiU 
Warszawy" utrwali??a si?? stylistyka 
kr??tkiego komunikatu: "Z d e c y d o - 
w a n i e sprzedam.... Rozumiem. Ale 
"Zlec?? wykonanie detali na rewolwe- 
r??wk?? (du??a seria)" - nie rozumiem. 
Pewnie te?? dobrze. nie nale??y bowiem 
wszystkiego, co do nas mowi?? i pisz??, 
rozumie??. Oszcz??dzamy si?? w ten spo- 
s??b. Dqmy??lam si?? zaledwie znacze- 
nia wYPowiedzi nadanej w dzienniku 
telewizyjnym (19. IX. 1986): ..Sytuacja 
trwa??a od d??u??szego czasu" i znacze- 
nia wypowiedzi ministra (18. IX. 1986): 
"Nasza sytuacja ekonomiczna pog????bi- 
??a problem alkoholu", Chodzi w tym 
wypadku o .,delikatne" nazywanie z??a 
spo??ecznego. Oczywi??cie zupe??nie si?? 
nie martwi??. gdy czytam og??oszenia, 
kt??rych kompletnie nie rozumiem: 
..Czesk?? ta??m?? ozdobn?? z bia??ymi ocz- 
kami kUpl??", ..Stolik rozdzielczy XD- 
12 kupi??". .,Sprzedam trawk??-koron- 
k??". S?? przecie?? ludzie, kt??rzy maj?? 
na zbyciu ..ta??m?? z bia??ymi oczkami" 
i _.stolik rozdzielczy" i "trawk??-koron- 
k??" i do nich adresowana jest oferta. 
Co mOle ona obchodzi? 
Ka??da rzeczywisto???? obok byt??w 
materialnych wytwarza werbalne. Na- 
sza nie jest od nich wolna. Unosz?? 
si?? one jak duch nad wodami gdy ma- 
teria nie by??a jeszcze uformowana. 
Owa s??owna rzeczywisto???? sk??ada si?? 
z okruch6w plan??w. pobo??nych :/:y_ 
cze??, optymistycznych euforii i takty- 
cznych obietnic. Jej sfera jest jednak 
tak dalece wkomponowana w spo??e- 
czn?? mentalno???? ??e odbi??a si?? w teks- 
towej strukturze j??zyka i tysi??ce oso- 
bni.k??w nie 
og?? si?? ju?? bez niej o- 
bej????. Nowo powsta??e zjawisko jest 
oczywi??cie szkodliwe. I to po;tw??jnie. 
Z jednej bowiem strony stwarza ra- 
my dla umiejscOwiania nieprawdzi. 
wych informacji. Wielka rama ..pocz- 
ty" i malutki na niej punkcik: ,.jest 
nieczynna". A wi??c poczta w rzeczy- 
wisto??ci - poza napisem - nie ist- 
nieje. Wielka iluzja mi??dzynarodo- 
wych poci??g??w i t??um??w cudzoziem- 
c??w. dla kt??rych przekazuje si?? spe- 
cjalnie obcoj??zyczne komunikaty i 
prze??adowane krajowcami poci??gi Z 
drugiej strony ta werbalna tylko rze- 
czywisto???? narusza symetri?? mi??dzy- 
ludzkiej komunikacji. Ludzie powinni 
przede wszystkim m??wi?? ..do siebie". 
a nie ..dla siebie". ..bo siebie" - znaczy 
??e przekazuj?? sobie jakie?? potrzebne 
im wiadomo??ci a _.dla siebie" oznacza, 
??e zaspokajaj?? swoje ty}ko ambicje, 
aspiracje. kompleksy. Oczywi??cie m??- 
wienie ..dla siebie" jest te?? swoistym 
alibi. odrzucaniem odpowiedzialno??ci. 
jest wystawianiem sobie kwit??}V na 
szlachetne intencie. 
Napis w jednej z warszawskich 
szatni kt??ry niedawno pokazano w te- 
lewizji. ..Szatnia nie odpowiada za po- 
zostawion?? garderob??". czy jak??e cz??- 
ste informacje: ..Parking p??atny nie- 
strze??ony" raz jeszcze nas przekonuj??, 
jak wielka jest ju?? wiara w magi?? 
napisanego s??owa. kt??re uwalnia od 
zwyczajnej odpowiedzialnO??Ci wynika- 
j??cej z prostej umowy: ja p??ac??_ a ty 
za to pracujesz. odpowiadasz. Owa 
szatnia jeszcze szokuje. parking mniej. 
ale ju?? niewywi??zywanie si?? kolei ze 
zobowi??za?? wynikaj??cych ze sprzeda- 
??y bilet??w na sp????nione poci??gi po??- 
pieszne. na pierwsz?? klas??. w kt??rej 
nie ma miejsc. zupe??nie spowszednia- 
??o. Proste informacje mog?? wiec by?? 
po prostu uczciwe. albo te?? po prostu 
nieuczciwe 
W??ADYS??AW LUBAS 


. <. 


stosowa?? wobec swoich uczni??w w wa- 
dowickim gimnazjum. 
Wprawdzie nie dysponujemy. ??adny- 
mi konkretnymi relacjami o zachowa- 
niu si?? Ptaszyka vel Ptaszyckiego, kt??- 
ry w sadYZmIe wed??ug Zegad??owicza 
mia?? przewy??sza?? Guzdka, ale je??li 'to- 
lerowa??y w??adze jednego sadyst??, to 
dlaczego by nie mia??y tolerowa?? i dru- 
giego. 
Doda
 jeszcze wypada, ??e nauczycie- 
le sady??ci wyst??powali nie tylko w 
galicyjskiej szkole przed stu laty. Byli 
oni w szkole i w p??iniejszych latach, 
w s;okole polskiej, zar??wno mi??dzywo- 
jennej, jak i socjalistycznej, i s?? tam 
po dzi?? dzie??. By nie by?? go??os??ownym, 
przytocz?? kilka przyk??ad??w, Przed woj- 
n?? w szkole powszechnej w Kalwarii 
Zebrzydowskiej by?? pewien katecheta, 
kt??rego ulubionym zaj??ciem by??o kara- 
nie,. nawet za drobne przewinienia, u- 
czm??w przez podnoszenie ich w powie- 
trze za uszy, Jednemu uczniowi raz 
naderwa?? U??ZI1e ma????owiny i zrobi?? si?? 
skandal. Ksi??dza przeniesiono do innej 
parafii- W tej??e szkole ju?? po wojnie, 
w latach pi????dziesi??tych i pocz??tkach 
sze????dziesi??tych pewien nauczyciel z 
pasj?? podnosi?? uczni??w do g??ry, ci??g- 
n??c ich za. w??osy. a niekiedy trzymaj??c 
za w??osy Ich g??owami uderza?? o sto??y, 
albo zderza?? ich g??owami. A w jednym 
z wrze??niowych numer??w tygodnika 
..ITD" zosta?? opisany jeszcze inny spo- 
s??b zn??cania si?? nauczyciela nad ucz- 
niami. anno Domini 1986, polegaj??cy na 
wwiercaniu im kija do brzucha. Nau- 
czyci
l te??:! przyzna?? si?? reporterowi t y- 
go.dn.lka, . ze tak post??puje i usprawie- 
dhwla.?? 
l?? nadmiernym rozwydrzeniem 
m??odzlezy, a tak??e swoimi trudnymi 
w
runkami rOdzinnymi. Nie b??dfmy 
WI??C faryzeuszami i nie rozdzierajmy 
szat nad galicyjsk?? o
wiat?? z prze??omu 
XIX i XX wieku, nawet w przypad
m 
je??li uznamy, ??e wyczyny Ptaszk??w I 
Guzdk??w nie by??y wytworem chorobli- 
wej fantazji Emila Zegad??owicza. 


ALEKSY SIEM10NOW 
Kalwaria Zebrzydo,fska 



: .; "
': g U'
;;
? 
....v. Je, " . 
,. t??.. .. ?? .e I I'j"
,,
 ri...... . .. . tI, fi' 
, " 


ZOBACZCIE::'
KONIECZNIE:" 


CUDZOZIEMKA (pol.. re??. Rvszard 
Ber). Okropna baba - pomy??li zrilZU 
kto?? nie znaj??cy ksi????ki (11 wyda?? ('1(11- 
ski ch. 14 iezvk??w). Dobrv to mak. no 
w obrazie psvchologicLnym ??atwo l) oho- 
ietno????. Okropna baba oka??e "ie s'.ln?? 
osobowo??ci??; ..cudzoziemka" '::Zy!i Fwa 
Wi??niewska w ??yciowei kreacii wa1c,y 
ze swym losem. rodzina i ca??ym swia- 
tern. a doko??a znakomita familia. mi 
sterna sie?? wzaiemnych zwi??zk??
. 
Scenariusz pi??ra samei Marii I{UllCCWl- 
czowei. ale re??yser dobrze sobie rnd i 
ze skomplikowan?? kompozycJ??, sceno- 
graf z epokami. a Katarzvna Chrm:1r,w- 
ska z rol?? m??ode i R????y /I kce:1tv r'<'-- 
choanalityczne stonowano, konco\\'e 
sceny za d??ugie. ale w sumie niewatnl:- 
Wy film wysokiei iako??ci. Rvszard Der 
jest iak nasza iedenastka: zd:arl
 ?l
 
sie ..Thais". a potem ..CudzozlemKa. I 
zn??w gO chwalimy. (w) 


I ,......' \ ...I
 
WAR7fO
 ,pOJSC. , 


BITWA O MOSKW?? (ZSRR-CSnS. 
re:/:. Jurii Ozierow). Ozierow oozo
t:t?? 
wierny gigantom i przez blisko 6 
o- 
dzin proiekcii huk wSolelkiej broni prze- 
plata sie z cisz?? sztab??w i l:!abinet6w. 
Wida?? co prawda. ??e ca??e sekwencje to 
Czechos??owacja. ale i tak uczta dla a- 
mator??w woinv na ekranie. za?? dla r:s??b 
o zainteresowaniach historycznych te- 
mat do dvskusii (dob??r fakt??w od a
re- 



 
. ...\ 


TANGO NASZEGO DZIECINSTWA 
(ZSRR re??. Albert Mkrtcltian). Powr??t 
do m??odo5ci (w roli Rubena. br?t l:e- 
??ysera Mgier Mkrtczian) w mewlelk
m 
Len;nakanie w Armenii republice n:e- 
Lwyk??ei lak na ten film. Recz 1ie tylko 
we- wSl)olnvm :ryciu kamieni
v_ <11C w 
specyficznym stylu teatralnej emfazy, 
w: wybuchowych temperamentacn.. w 
oryginalnym poczuciu humoru. Gala 
Nowenc. nieznana dot??d aktorka. b
.- 
wurowo gra porzucon?? matke trOll
a 
dorastaiacvch dzieci. td nie anio????w .- 
i starszym widzom na pewno "k" ;arzv 
sie z wielka Anna Mal:!nani. Absurd 13?? 
po
tawienia komody akur.at :1a. tor.ach 
koleiowvch i wizyta ??ywIO??owe] 
:r????- 
nusz w taiemniczym. mro????cym ur;ze- 
qZie - to sygna??Y: rzecz dzleie Ile w 
czasach kultu il'dnostki... Ciekawy. bar- 
dzo ciekawy 1 dobrY film. (w) 


t??.I'
 


sii 22 czerwca do kontrofensywy w 
grudniu 1941; koncepcia I:!????wnvch po- 
staci. Stalin i Zukow). Czes?? II .Taifu:l" 
l
ps1a od ..Agresii". ma np. ??wiet!1v 
fragment z Borodinem. Ca??o???? m??odym 
Ci ??rednim) daie iakie?? Doiecie o -.,,roinie. 
ale. iak to w fIlmie. kopanie l!;igil;}tV;:
- 
ne!!:o rowu lub p??acz genera??a miewa la 
wicksz?? si??e ni?? dywizia pancerna. 
(wJ 


MOZN"A SOBI:ElD
RO
??
 


SYGNA?? OSTRZEGAWCZY (USA. 
re??. Hal Barwood). Powielanie pomy- 
s????w kiedy?? bulwersuj??cych filmow ..L!- 
mienia je w,banalnv schemat. bv nie 
powiedzie?? Kopvto. oto zn??w znieczu- 
leni technokraci na polecenie paskud'1e- 
gO rz??du hodui?? bakterie na 1akaz;ma 
woine. Wypadek. dobrzy chc?? ratowa?? 
ludzi. ??li ukry?? prawde_ a wiru!! sza- 
le??stwa zamienia w bestie tych. kt5rzv 
gO wyhodowali. Ale nie b??imy S!c: 
ma????e??stwo dzielnych policiant??w spo- 
rz??dzi antvtoksvne (policja wszv
ti{o 
potrafi) wg. recept v dobrej!;o lE,ikar:.:??. 
autor Wirusa palnie sobie w ??eb. lud- 
JlO???? wedrze sie do rz??dowych taiemnic, 
prasa ie opisze. kilka trup??w .vvm(l
??. 
Mocnych scen dawka ??rednia. po??cIgu 
samochod??w ani striptisu nie ma. akto- 
rzv drugorzedni. film te??. Zaoszczedzi- 
??em pa??stwu po 120 na g??owe. czytajcie 
..Co jest grane"! (w) 
MENEDZER (pol
 re:/:. Rvszard Rv- 
dzewski). Nibv atak na rozpasane bo- 
gacenie sie. a biie z dzie??a zawi???? i 
zauroczenie fors??: te wn??trza, te dacze, 
te lokale. te... o. przepraszam panie. Ni- 
bv oburzenie moralne na kretaczv. ale 
dla trywialnej kas v serwuje sie stnp- 
tease. orgie (przez okno. perwer3ia) i 
pOdstarza???? nimfomanke; nazwisko ak- 
torki przez lito???? pomine. Nibv iakie?? 


. L_J.' 


! 


p


 


., 
 


Lidia O., Warszawa. Pani pracuj??c 
na co dzie?? w kwiaciarni. przy okazji 
wys??uchuje zwierze?? niekt6rych iklien- 
t??w. Nie t
h, rzecz jaSll1a. kt6rzy za- 
ma'wiaj?? wi??zanki ??lubne czy urodzi- 
llowe... .,Patrz?? w ich oczy cierpi??ce 
- pisze Pani w li??cie - i widz??. jak 
wok???? siebie szukaj?? pocieszenia, kt??re- 
go ne znajduj??. (...) Gdybym mog??a 
uj????, obj???? i uca??owa?? t?? t??sknot?? du- 
szy niespokojnej, kt??ra nie je chle- 
ba, a kt??rej dotkn???? nie mog??..... No 
w??a??nie. Dawno ju'?? nie czyta??em tak 
bardzo nasyconych prawdziwym wsp????- 
czuciem wierszy amators1kich. Niepora- 
dnie :niekiedy (ale bez ??ladu owej zm(J- 
ry - niezamierzonej ??mieszno??ci), 
lecz barwnie buduje Pani su
estywne 
obrazy konkretnych ludzkich nieszcz??????, 
tragedii. Nie jest to jednak opowia- 
danie samo dla siebie (w celu rozbu- 
dzania emocyj, wywo??ywania 'nast
oju 
gro2y); te wiersze zdaj?? si?? by?? pIer- 
wszymi, po??oz,onymi w istoinvch mie!- 
scach, szkie??kami witra??a. kt??ry moze 
si?? kiedy?? pod Pani r??k?? skompo
uje 
w powa??n?? pr??b?? metafory ludzkIego 
losu. J w tym jest t??k??e szlachetno
??, 
??e pisz??c. s-krywa si?? Pa:ni w clemu 
swoich wierszy, wskazuj??cych na au- 
tentyczny (lecz zupemie ieszc:ze suro- 
wy nie ukierunkowany) talent autor- 
ki 'kt??ra - co jest istotne i Co jej do- 
br'ze rokuje - naprawde lubi swoich 
klient6w z ulicy Widocznej. Mo??e ..lu- 
bi" to powiedziane za ma??o... bo prze- 
cie:/; Z'l'1a ??ycie. albowiem pisze (fra
- 
ment z wie.rsza pt. .Wyrocznia"): .,Nle 
uderzaj mocr.o g??ow?? o mur,lbo ro
- 
tr??askane twoje cierpienie/tylko ChWl: 
lowo pl'zyniesie ci ulg??./Nie 
y
eY:'aJ 
krwawych ??ez,lbo obola??e tWOJ
 JeZlO- 
ra/ty}ko z????cz?? sw??j smak/z cIekn??c?? 
krwi??./Nie wzywaj Bog??w Wszech- 
??wiata./bo 
wo.ie wyc:iJE:ni??te s.praco- 
wane d??onie/tylko ??alem b??d?? nape??- 
nione" ... 


intrYJ(i (pan mi sugeru)e?).. mr
l!linie 1 
be??kot, bo mened??erowIe PIJ??, ze. ha. 
widzowie (r07mawia??E'm!) m
??lc Je 'lIi- 
llY Z Vabanku" Leonard Pletraszak ? 
najcv.:
??szy mened??er, bo nic nie m??"':I. 
a przecie?? to bohater Pozytywny! 
.e 
poznali... Re??vser: ..Tematy nacnodza 
mn
e jak grypa". 
Grypy pana n. sa kosztowne l. 11!U- 
ca;?? sie na m??z):(. (w) 
DRUGI ODDECH (ZSRR. re:/:. WI"tor 
Sadowski). Sport tak??e nie iest ??dtWY,? 
tematem. Bv??a' p??yWaczka. :tktua
l1le 
kaiakarka nie mo??e pokona?? baf}??.:-V 
psvchlcznei n?? finiczu. ZamIast poka- 
zal- - m??wi sie o tym w 
lUr
e. A..t??- 
rzy z braku materia??u ??
tala_ fllm ::'a
v- 
rvczno-filozoficznvm dZlad.klem Ol U 
d??ugimi igraszkami z c??.cIfme
. 130!1
- 
terka poznaie mistrza wmdsurfmlO(u. v.e 
kocha sie w odpvchai??cv m . trenerze... 
Sam windsurfing to na prze
la
 avn
- 
miczne zdiecia morskie i z
l1zema tw..- 
rzv w atelier. jak robi??o SU! 50 lel,t te- 
mu. Na ko??cu zawody z wladomvm wv- 
nikiem. bariera peka.. J
dvna Zdbaw,a 
na tym amatorskim fllmlk
 to. zl!a

'- 
wanie nastepnei scenY: trafIa Sle d...le- 
wi???? ra:zy lOa dzk
si????. (w) 
Do.radza?? i odradzal: 
CEZARY WISNIEWSK
 


. ;1" ." ol 


.., 


Witoid S., Swiduica. Dzi??kuj?? za Jist. 
kt??ry zresm?? przeczyta??em po .z??pozna- 
niu si?? z wierszami. (Pan .Wl
, co to 
znaczy!) Mi??o mie?? do cz
mema z ll!- 
d??mi inteligentnymi, o du&ym. pOCZUCIU 
humoru kt??rzy w dodatku n:e lelkce- 
wa???? eiemen????W profetycznych zawat- 
t)'Oh w s??owie wi??zanym. coocby m??a- 
??y si?? one ulkrywa?? w skromnych a 
mrocznych k??tach u??ytkowej ..PoCl.ty 
Literackiej". Tak si?? jed,?-a:k sk
ada - 
?? jest ta rys nader pospohty - 1.,e WU
- 
kszos?? ludzi ambitnych poczucIe hu- 
moru opuszcza w momencie. gdy zaczy
 
na si?? mowa .0 nich sa
ych. czy t,;z 
o ich tw??rczo??ci. Pan SI?? ode mIl!e 
spodziewa szczeg????owej a
alizv O??I:I1lU 
kr??tkich. niezbyt czytelm
. . pr>eplsa- 
nych wierszy (mam OCZY:-Vlscle dla P
- 
na zrobi
 wyj??tek. WYJ??tk
wo. tak ze 
mam, Partu odr??cznie odpowIedz pr:!:e- 
s??a?? w li??cie do dom
. bo to. bo tam- 
to _ gratu??uj?? wspanla??e
o samopo
zU- 
cia i biadam nad eg{>lzmem. kt6ry 
t runt spod nog Panu uprz??ta). . PT!
. 
ci 'Z naprawd?? nie ma. potrzeby moV:'l?? 
wi??cej na temat tych w mi
r?? przy
e- 
mnych w odbiorze pierwocIn. ponad 
to, ??e wskazuj?? one na rozbudzon?? 
. 1 ' ???? autor a kt??r y - zwlaS1cza 
wraL IWO. , . ?? d 
w erotykach - zbudowa?? klIka a- 
nych po ,Prostu obrazbw. Z?arzaJ?? m
 
si?? tak??e kiksy (ra????ca nleporadno??c 
w pierwszej zwrotce wier'sza poc:t??te- 
go od s????w .,smak tw.ych. uost"). al
 
m:lcham n:
{??. nie cytuJ??, me kom
;??. 
tuj??, bo sk??rka n.ie
arta wvpr,a:VAI. 
Zyczy Pan sobie OPUlll 6zcze
??

eJ _ 
nic prostszego. jak tyl'ko Z??OZY
 o
v 
. 'erny przepi'sany nI!! maszV'.l . 
trzech egzemplarzach, tom w wydawn6
- 
twie. A??epy nIe przydawa
 Pa
 .so 
: 
zb??dnego wysi??ku. dodam zycz11wle. z 
bkich Wl???rszy jak ..Chemiku!". ..Ma- 
t t k ," i .b y ?? po et??" nie warto 
ema y u. .... 
w og??le przepisywa??. 
dyt nie kwalifi_ 
kuj?? si?? one nawet do ws!??n"lego czy- 
tania. 


ZYCIE 
Nr 48 (1810?? 


LITERACKI
 
Str. 13
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_014_0001.djvu

			T E A 


T 


"Dnia 17 zm. dawano w tea- 
trze lwowskim po raz pierws'y 
komedi?? w 4 aktach, oryginalnie 
wierszem przez Aleksandra hr 
Fredro (!) napisan?? pod nazw.??: 
"Zemsta??. Pan ??redro jak wsz??- 
dzie w charakterach jest nowy I 
??locny, tak i tu rozwin???? je bar- 
dzo trafnie, i ??e tak rzek?? opar?? 
na historycznych podaniach zwy- 
czaj??w naszych ojc??w w pOC7??t- 
kach drugiej polorwy zesz??ego 
wieku. Mi??dzy innymi uda??y m'.?? 
!.i?? bardw szcz????liwie dwa ch
- 
raktery: junaka i powolnego. Ca- 
la sztuka ma wiele scen wzoro- 
Wych, wiele dowcipu. ale szcze- 
g??lnie akt IV jest pe??en najza- 
bawniejszych sytua
ji. Teatr b.vl 
osobami r????nego stanu niezmier- 
nie napelniony, co jest dowodem 
smaku publiczno??ci tamecznej i 
jej zami??owania w utworach ory- 
ginalnych". 
Tak opisywal prapremier?? 
"ZEMSTY" w roku 1834 anoni- 
mowy recenzent .,Kuriera War- 
szawskiego". Jak opisL?? sto??eczui 
krytycy, je??li oczywi!;ta dotr?? Jo 
Bia??egostoku, premier?? komedii 
w roku 1986 (na zdj. scena zbiQ- 
rowa w insceni7acji Jacka Paco- 
chy), zobaczymy ju?? wkr??tce. Wy- 
starczy tylko Teatr Dramatyczny 
Im. W??gierki, kt??ry ma w tym 


R 


1'., 
;.. 


>,
 


.........:. . 




 


. ) ::(.:
i'.:
 o": '-??
} 
..c 


?? 
I 


ta, gdyby jednocze??nie nie by?? 
!;ztuk?? linoskoka i magi?? kapla??- 
sk??, trybun?? agitacji POlitYCZl1Cj 
i miejscem najbardziej od ??ycia 
oderwa,nych upoje?? i wZiI'Usze??, 
gdyby z r??wnym kunsztem n'e 
odtwarza?? szpetoty codziennej i 
patosu czyn??w historyc7.I1ych- 
nie bylby wart naszych zaintere- 
sowa?? i naszych po??wI??ce??". 
To zdanie LEONA SCHILLE- 
RA cytowala kilkakrotnie p,:)- 
??wi??cona mu sesja teatrologicl- 
I na, zorganizowana przez Teatr 
Dramatycmy w Gdyni 21 listo- 
pada. Wyst??pienia Marii Napi??t- 
kowej i Ma??gorzaty Komoro
'- 
skiej z war!;zawskiego Instytutu 
Sztuki PAN uzupelni??a refleksja 
o Schillerze Barbary Fijewskiej, 
za?? film archiwalny. ukazuj??
y 
fragmenty jej inscenizacji ..Kra- 
mu z piosenkami" z roku 1961, 
wyprzedzi?? tegoroczn??. sygnalizo- 
wan?? zreszt?? ju?? przez nas, gdy??- 
sk?? premier?? ..Kramu". 
! . 
"s LUBY PANIE??SKIE" - ta 
druga obok "Zemsty" arcykome- 
dia Fredry - stanowi stal?? po- 
??ywk?? repertuarow?? polskiego 
teatru. Jej pojawienie si?? w ??o- 
dzi na deskach Teatru Pow!;zech- 
nego (na zdj. Jerzy Korsztyn ja- 
ko Radost), kt??rego dyrekcj?? i 
kierownictwo artystyczne od bie- 
????cego sezonu obj???? Bogdan Pa- 
wlowski. dotychczasowy kierow- 




:::


::::



?i?:" 

.'.- 
U:>, w. 
. :...."..:....\/
 
n 


a wi??c ju?? po powstaniu cztero- 
aktowej ..Nienawi??ci m????czyzn", 
pomy??lne zrazu zabiegi o unie- 
wa??nienie ma????e??stwa Zofii z Ja- 
c??onowskich Skarbkowej, w kt??- 
rej kocha?? si?? od lat Fredro, zda- 
wa??y si?? ponosi
 fiasko. Pisan, 
zniech??cony tym Illepowodzeniem, 
zw??tpi?? nie tylko w sens ??ycia. 
Zaprzesta?? pi!;a?? i tym samym 
porzuci?? r??kopis. W jesieni 1828 
wprawd7...ie osi??gn???? sw??j cel i 
po??lubi?? kochaj??c?? go i ??yj??c?? 
w separacji z m????em Zofi??, ale 
do sztuki powr??ci?? dopiero po u- 
p??ywie lat sze??ciu. 


. 


> 
" 
oj 


15 listopada rozpocz??ly si?? w 
Warszawie IV MI??DZYNARODO- 
WE SPOTKANIA TEATRALNE. 
Przypomnijmy: idea spOtka?? zro- 
dzila si?? w rnku_ 1975, kiedy z 
inicjatywy Polskiego O??rodka 
ITI sezon Teatru' Narod??w 'odby?? 
si?? po raz pierwszy ??ie w Pa- 
ry??u. tylko w Warszawie. Odt??d 
ten najwi??kszy festiwal teatral- 
ny sta?? si?? imprez??' w??druj??c?? po 
??wiecie. W Warszawie sezon Tea- 
tru Narod??w ju?? si?? nie powt??- 
rzyl, ale ambiCje publiczno??ci, 
rozbu'dzone wielk?? i niezwykle u- 
dan?? imprez??. pozosta??y. daj??c 
impuls. by festiwalowy kontakt 
z teatrem na ??Wiecie cykUczn!e 
powtarza??. O przedstawieniach 
piszemy w numerze, 


l??It 
o' 

. 


,. .1 
.( 
:':', 



. f'- 



,-:: :'
'

:.:
- 
tJ'-' ,.,'.... "',,
.:\. 
,
'.. 
- 


_.
:", 


,., 
.... 


.;" 


.-
;
. 
-
:.' 


Podczas trwania przeslucha?? 
III etapu IX mi??dzynarodowego 
konkursu skrzypcowcgo im. Hen- 
ryka Wieniawskiego odbylo si?? w 
Poznaniu sympozjum po??wi??cone 
WieniawsJaiemu i PROBLEMA- 
TYCE WIOLINISTYCZNEJ XIX 
wieku (19 i 20 listopada). Sym- 
pozjum zorganizowane zo.
talo 
staraniem komitetu obchod??w 
150. rocznicy urodzin Wieniaw- 
skiego i ra4y naukowej TowQrzy- 
stwa Muzycznego im. H. Wie- 
niawskierJo w Poznaniu Sympo. 
zjum zainaugurowal Wladimir 
Grigoriew z Moskwy referatem 
na temat roli H. WieniawskierJo 
w rozwoju europejskiej wiolin.i- 
styki Po tym interesujqcym 
wprowadzeniu referaty wtla??a.
za- 
li: Galina Pankiewicz (Mo.
k1Va), 
Edmund Grabkowski (Pozna??), 
Jadwiga Kali.
zewska (Pozna??). 
Michael F'lrischenschlarJer (Wie- 
de??>. Wilem' Noske 'lIana) i 
Veikko Helasvuo_ r11elsinki). W 
drupim dniu -zacz??la cykl refera- 
t??w Danuta Gwizdalnnka (o ro- 
li wirtuoza pr1Jmariusza w ze1-:po- 
le kameralllllm). nast??pnie m??wi- 
li: Karl-IIeinz Viertel (Lip.
k). 
W;lem Noske (Harm). Malporzqta 
Nawrocka (Pozna??) i Halina 
Lorkl)ws'ka (Pozna??). 


F 


I 


L 


M 


Co odczuwamy' patrz??c na nie- 
mowlece zdiecie znanej powszecl:1- 
nie postaci? Wzruszenie? Niedo- 
wierzanie. ??e to on? Ch???? odna- 
lezienia w dzieci??ciu zal????k??w 
cho??by rys??w doirza??ych? Pr?;.v- 
puszczalnie co?? z tych emocii mll- 
sia??o nam towarzyszy?? w cza 1ie 
odbywai??cej sie 14 listocada w 
Teatrze im. Slowackie
o uroczv- 
sto??ci. 
R??wno w 90 lat od pierwszei 
POLSKIEJ PROJEKCJI FILl\'IO- 
WEJ w Teatrze Mieiskim W Kn- 
kowie. kt??ra to cr:>ieltcja rozPIJ- 
cZYna??a ??ycie kina w naszym kra- 
ju. odbyla sie w tym samym miei- 
scu I o tei samei porze analo
icz- 
na proiekcia. Znowu by??y wieI: 
p:erwsze filmiki ??wiata, czyli 
re:Jlj70wane . prze7 BRAC] LU- 
MI:E:RE ..Wyj??cie robotnic z fabry- 
k;". ..Pnyjazd Doci"lgu 'na 'Stacle"' 
..Oblanv ogrodnik" (pierwszv fa- 
bl'lamv film w d7ieiach , kin;!). 
..K??piel". .Gra w karty" l kilka 
innych. O
????em 12 filmik??w. I 
jak przed 90 lat v zaprezentO\Ja:?? 
je ..Eu
erle Dupont". reklamuhc 
sprawe iako ..cud XIX wieku" .] 
jel'zcze 
Y?? autentyczny apar3t 


ALFONS KARNY uko??czy?? 85 
lat. Byly listy f]rtatulacyjne od 
najwy??sz??Jch osobisto??ci i urOCZll- 
sty jubilew;z, c???? mo??e W!??C' 
przy tej konkurencji uCZ??/ni?? Pla- 
styka? Tylko zlo??y?? ??yczelJja ad 
multos an'lOS i przypomnie?? w 
telegraficzn-ym skr??cie ??yciorl/s 
wybitnego artysty Zatem Alfon
 
Karny _urodzil si?? 'U1 1901 w BiCl- 
lymstoku, a stur1io'U'al w war. 
szqwskiej ASP. -rysujac jcdnocze- 
??nie dla zna:J.ej Ksiq??nicy Atla
 
Potem by?? aSlJstentem, 7last??pn1
 
poq????bial studia w Pary??u i' od 
1934 wl/stalVial d"1!':o, 10 tym 110 
Weneckim Biennale, Wystawie 
Sztuki Dpkoracyjnej 10 Paryzol. 
i SztukI Wsp??kzesnej w Bruks('- 
li, gdzie otrzyma?? Z??otv Medal, j 
Order Kr??la Leopolda. Podcza
 
okupacji 11 czyI na tajnych kom. 
pIetach i braI udzial w ratowa- 
niu naszych zab1ftk??w przed wy- 
wiezieniem ,do Niemiec, .a . na- 
st??pnie, ju?? po 1cojnie, jego dzia. 
??alno
c artllstyczna byla tak ??y. 
wa i ??lo'??na, ??e wprost. ni"? wy- 
pada jej przypomina??. Do
?? po. 
wied::ie??. ??e je(Jo nazwisko W??/' 
mawiano i nadal wllmawia SI??;' 
jednym tchem wraz .. naz"'/- 
skiem Dunikowskiego. 


. 


.,." ' za ":"} z 
' o '\
' e zm "' tenlf. ' L.....?? 
..... o.:r..vd.,.. Ale W " wi??o si?? o micie ciel1id zbyt !>a- 
iego stara posta?? wywo??ywa??a modz!elnego, jak nie w najslyn- 
u??miech wyrazisto??ci?? swodch niejszym okresie stare
o KItla. 
kszta??t??w. Same filmiki zosta??y czyli w niemieckim ekspresjon 7.- 
ju?? oczywi??cie wiel.Jkrotnie ocra- mie? Sztuka ko??czy sie zreszta u- 
Cowane. przekopiowane. po????- jeciem-portretem oostaci ??ywo 
ClOne komentarzem. a wiec. po- przypominai??cej s??ynnel1:o Dok- 
'sta?? ich -nie iest iu?? postaci?? pier- tora Caligari. A wiec wszystko w 
wotn??. A crzecie?? musz?? wywo??y- porz??d'ku: ieste??my w tym sa- 
wa?? wzruszenie. bo?? ich zasadni- . mym kr??gf\l... 
. cza cze???? czyli same kawa??ec.lki 
sfilmo.wanei rzeczvwi
to??ci sa nie- 
zmieni()nym autentyzmem. A?? nie 
do wiary. ??e z czego?? tak zal????- 
kowego-.mo
??a rozwina?? si??' a?? tak 
du??a sztuka i tak wS7echstronna 
i taka przecie?? .n:Jrmalna". ala 
naszego ??ycia i nasze i .cvwi1i7a- 
cii obra"lkowei", 
Projekcia mia??a mieisce. po- 
dobnie iak 90 lat wcze??mej, 00 
ntzedstawieniu teatralnym. Nie 
bvlo to takie samo crzedstawil'- 
nie a crzecie?? trudno nie zauw'!- 
7:Y??_ iak trafnie zosta??o dobra'le. 
Sztuka Szwarca. adactowana 
c,rzez Wojciecha M??ynarskiego. z 
m\1z:yka 1y!acieia Maleckie
o i w 
re??'v.serii Romanv Pr??chnickiei. 
siega 'do 'copularnych opowie??ci 
na, tem- 
eha Bogu:;!awskiego .) .Jana S 1,"- 
faniego na deskach. a w??a??ciwie 
\V konwenCji, l??atru lalkoweg:). 
Na ten eksperyment 
doby?? si?? 
Wojciech Kobrzy??ski w ????dzkim 
Teatrze Lalek Pinokio. Zapro!oi?? 
on do wsp????pracy' znakomitego 


. 


Intercsujqcy koncert wsp??lcze- 
snej MUZYKI POLSKIEJ I BRY- 
TYJSKIEJ zorganizowa?? Zwi??zek 
Kompozytor??w Polskich w Kra- 
kowie w Domu Polonii (27 pa??- 
dziernika). Program byl. zr????ni- 
cowany, a koncert mial du??e po- 
wodzenie. A?? dziw, ??e na muzyk?? 
wsp??lczesnq przy szlo tylu s??u-. 
chaczy. I dobrze' si?? sta??o, gdy?? 
celem 'ie 
technicznym aparat braci Lumil!re 


Wojew??dzkie Towarzystwo 
Przyjaci??l Sztuk Pi??knych i Biu- 
ro Wystaw Artystyczn1/ch tv 'L
L- 
blinie 1Jt?? po raz drugi organizu- 
jc OGOl ,NOPOLSKIE. TRIENN A- 
LE AKW I\RF.Ll Celem imprez1/ 
jest propag01t"anic tej bardzo 
wdzi??cznej techni1c'i malarsldt'j 
oraz zgromadzenie na wystawie 
prac o wysokich walorach' art y- 
stJjczn??/ch. W imprezie mogq bra?? 
udzia?? wylqcznie plast.ycy pro- 
f,esjol!(llni. Nat;h1Jlane prace win- 
ny stanowit' wlasno???? autora, Z 
konkursu wylqc::one b??dq .obrazy 
uprzednio wystawiane, rcprodu- 
kowane lub zgla.s::ane na inne. 
imprczy. K????dy uczestnik mo??e 
zlo??y?? lub nadcslat' do pi??ct'l.! 
prac. opatrujqc ka??dCl innym go- 
dlem Do ka??de} pracy nale??y 
dolqczy?? .::aklejonq kopert?? ozna- 
czona tym. samym godlem i :!:a- 
wieraj??e?? kart?? z informacja'/??!l 
okre
laj??cllmi: t11tul i wymiary' 
pracy (dlu??szy bok nie mo??e 
przekraczat' 100 cm), rok wyko- 
nania,. imi?? i nazwis'ko autora, 
adres, Itr d1/Plomu ASP, lul' 
PWSSp, Irr??tkq not?? biograficz. 
n?? t/. zd}??cie autora_ Prac!! nale??1/ 
.
klada?? lub nadslJ!a?? przesylk
 
poleconCl do .10 czerwra 1987 w??/- , 
l??cznie pod adresem.: Sekretariat 
konkursu II On6lnopolskiegn 
Triennale Akwareli. Towarzy- 


't-"o:.. ??-. 
.
 



:. 


..'<; 


t.; 
,,' 

..t:-'"
' 
:";.
J 


.;:'f
{:::
 
. 
.-':{ 
:1. '". 'lo 
,f-,:< 



> 

 

 


scenografa Al1 Bunscha, kt??remu 
??mier?? przerwa??a prac??. Projekt 
Bunscha zrealizowa??a do ko??ca 
Ewa Prze mycka. ,Obok lodzian 
spektakl lalkowych .,Krakowia- 
k??w i g??rali" zobaczy??a 12 i 13 
listopada publiczno???? warszaw- 
ska. Warto by bylo pokaza?? te. 
przedstaw'enie tak??e w irmych 
miastach Polski. 


. 


"Gdyby teatr nie ????czy?? w 80- 
bie wszystkich sprzeczno??ci ??wia- 


warte zostaly takie cechy osobi- 
stego stylu kompozytora jak 
wra??liwo???? na urod?? d
wi??kow??, 
celne rzemioslo oraz znakomite 
wyczucie nowej formy. Na za- 
kc??czenie koncertu zostaZ wyko- 
nany wspomniany ju?? wy??e; 
utw??r Nicolasa Gotcha. Oto wy- 
konawcy koncertu: Olga Szwaj- 
gier (sopran). Barbara Stuhr 
(skrzypce). Kazimierz Moszy??ski 
(flet) i Mariusz Czarnecki (per- 
kusja) oraz Krakowski Kwartet 
Obojowy Mariusza P??dzialka w 
,skladzie: Mariusz P??dzialek (0- 
b??j). Barbara Stuhr (skrzypce), 
Beata Wo??niczka (alt??wka). i To- 
masz Wyroba (wiolonczela). Jak 
wi??c widzimy. wykonawcy wy- 
sokiej klasy. 
... 
W Szczecinie zmieniono nazw?? 
Tc::atTt/ Muzycznego na OPER?? 
l OPERETK??. Ma to podkre??li?? 
rang?? miasta jako wa??nego o
rod- 
ka kulturalnego i muzycznego na 
Pomorzu Zachodnim. Z tej oka- 
zji odbyla si?? 1Jremiera ..Fausta" 
Gounoda (libretto: Jules Barbier 
i Michel' Carre wg Goethego w 
t??umaczeniu .Joanny Kulmowej); 
kilirownictwo muzyczne Andrzej 


stwo Przl1jaci??l Sztuk Pi??knych. 
ul. Grod
ka 32/34, 20-112 Lu- 
blin_ . Nagrody: l -, 60 tys. z??. 
dwie. II po 40 tys. zl, trzy III JjO 
30 tys. zl oraz 5 wyr????nie?? ' po 
15 tys. zl. Informacji udziela]" 
komisarz Ryszard Lis, tel. 77..23- 
-38 oraz sekretarz Danuta Swir- 
go??. tel. 228-31. 
. 


Po Nowym Jorku Royal Aca- 
demy w . Londynie jest kolejnym 
miejBcem : ekspozycji nie wysta- 
wianye;h dotychczas dziel oraz o- 
sobistych' zapisk??w PABLA PI- 
CASSA Wystawa zatytulowana 
"Szkicowniki Picassa" offejmuje 
45 a
bum??w zawieraj??cych oko??o 
200 akwarel, rysunk??w oraz no- 
tatek z. lat 1905-1962. Przygoto- 
wanie ekspozycji zostalo poprze- 
dZQne 6-1etnimi pertraktacjami 2 
rz??dem francuskim oraz prywat- 
nymi wla
cicielami poszczeg??l. 
nych pr??C czy zapisk??w. Cz??M 
z nich udost??pnili c??rka arty- 
sty Paloma 'oraz syn Claude, a 
takie muzeum Picdssa w Pary??u 
oraz muzeum w Barcelonie 
??dlJ??, co z przykrej konieczno
ci 
dcdykujemy wielu naszym tw??r- 
com, nawet niezwykle, rzyraczej 
wprost -niewiarYl7odnie i ponad. 
ludzko biegly Picasso przygoto- 
wywal si" dlugo, licznymi s
kica. 


\ ..'., 


.
. :.
::
:
r 


Kisielewski. re??yseria Lech Ter- 
pilowski, scenografia Marian 
Jankowski i choreografia Ta- 
deusz Wi
niewski. W premierowej 
obsadzie wyst??pili: Faust - Ja- 
cek Kro??nicki. Malgorzata - Ro- 
mana Jakubowska-Handke i Ewa 
Rossa-Gowor, Mefisto - Jacek 
Gaivry
 (na zdj.). 


... 


CO NAM ZOSTA??O Z TYCH 
LAT, chcialoby si?? zawo??a?? s??o- 
wami popularnei nie
dy?? ciosp.n- 
ki. gdy ogl??da sie zestaw WSZyst- 
kich wymy??lonvch dla uczcze:lia 
90. rocznicy kina w Polsce f.il- 
m??w. Tych jtt??re maj?? .maoc?- 
nia??. wprowadza?? w zachwyt.. W 
dziedzinie. kt??ra iest nieodpalla 
w??asno??ci?? kina, czyli w wiel- 
kich widowiskach k,t6re \;:ino rp.- 
prezentuj?? dwa mledwie nazwi- 
ska.'bo nawet nie dwa filmy. Je- 
den to prawdziwie sztandaro\',v 
crzyklad z historii kina. czyli 
..Narodzinv narodu" Davida Wa,- 
ka Griffitha z 1915. pierwszy fi)m 
ciekawy ze wzgled??w... ideowych. 
Ta adaptacia powie??ci Th. Dn(o- 
na ..Cz??onek klanu" ukazu;e amp.- 
I"yka??sk?? wojn?? domow?? od 
tro- 
nv Po??udnia i pe??na iest au.ten- 


mi i pr??bami do ka??dego dziela, 
czy??cil kompozycj?? i kolor, co 
mo??na dostrzec wla
nie w jego 
szkicownikach t lu??nych szki- 
cach, ponumerowanych od pierw- 
szego do kilkudziesiqtego przez 
autora. za?? wszystkie do tego sa- 
mego dziela. comz lepsze, cor.:IZ 
oszcz??dniejsze i bardziej zdyscy- 
plinowane. Malo tego, wszystkie 
jcgo oszalamiajqce szybko
ci?? i 
precyzjQ improwizacje na oczach 
widz??w by??y de facto efektem 
. imudnej pracy, gdy?? jak to si?? 
slusznie powiada. improwizacja 
udaje si?? wylqcznie w??wczas, gdy 
byla dlugo i starannie przygoto- 
wana. 


. 


W Berli??skiej Galerii Narodo- 
wej otwarto wielk?? i - co r??w- 
nie wa??ne - pierwsz??' w NRD 
wystaw?? "AWANGARDA NIE- 
MIECKICH EKSPRESJONISTO\V 
Z LAT 1905-1920", z??o??on?? z 
ponad 300 obraz??w, gmfik, rze??b 
i plakat??w 44 artyst??w, w tym 
Ernsta, Barlacha Klee, Kandin- 
sky'ego i Chagalla. Sto dziel po- 
chodzi ze zbior??w NRD, 40 z 
RFN i Berlina Zachodniego, za
 
reszta z kolekcji CSRS, Polski. 
Danii, W??gier i ZSRR: Wystaw?? 
t?? mo??na traktowa?? ja.ko. ostate- 
czne potwierdzenie kierunku, ja- 


," :.: ..::::::....;
.:.-. '';-.:::' 



.i."!!! 
,.::j. 


;,iJ 
 /.. 
i-'+* . 
;x......:..."': .": 

:....-::. ." _: :t.. 
........". ." 
.:
:: ;:=::.' "': .. 


nik muzyczny sceny, jest okazj?? 
do przypomnienia, ??e Fredro pra- 
cowa?? nad ..Slubami" a?? lat sze????, 
??e w trakcie pracy kilkakrotriie 
zmienia?? tytu?? utworu (..Niena- 
wi???? m????czyzn". "Magnetyzm" 
wreszcie ..Siu by panie??skie", IJ 
potem jeszcze pe??ny tytu?? ostate- 
czny ..Magnetyzm serca czyli ??l'l- 
by panie??!okie"). ??e wreszcie' 15 
lutego 1833 miala miejsce we 
Lwowie pierwsza pr??ba sceny te- 
go znamienitego utworu. I jesz- 
cze jedno. Wla??nie w roku 1827. 


Nast??pn?? premier?? Opery i O- 
peretki w Szczecinie b??dzie - 
jako setna premiera teatru - ba- 
let. Borisa Asafiewa "Fontanna 
Bakczyseraju" w choreografii 
Wlodzimierza Traczewskiego pod 
kierownictwem muzycznym Jacka 
Kraszewskiego w scenografii Wla- 
dyslawa Wigury. 


::} 


. 


Do najciCkawsz')Jfh (w ostat- 
nich tygodniach) spektakli na 
gl??wnych 
cenClch operowych 
??wiata f/.
le??1; niew??tpliwie w 
Operze w Waszyngtonie premie- 
rQ opery Gia11. Carla Menottie- 
go ..GOY A". napisanej specjal- 
nie z m'll
lq o Placido Domingo. 
Poslugujqc si?? faktami i fanta- 
zj?? libretto opery przedstawia 
dzie.1e milo
ci mi??dzy malarzem 
a ksi??inq Alba. kt??ra byZa mo- 
delem portretu Maji. PaTti?? 
ksi????nej 
piewa Victoria Vergara. 
Dyryguje Rafael, Fruhbeck de 
BUrI1Os. Parti??.. malarza oczywi- 


tycznych akcent??w rasistowskici1. 
Drugie star.e nazwisko to T:Jd 
BroWninl1:. asystent Davida War- 
ka Griffitha_ kt??ry ws??awi?? f;?? 
filmamj przy
odowvmi i naturali- 
I;tyczno-niesamowitymi. I w??a??nie 
taki iego film obeirzeli??my. Od 
pocz??tku wprawdzie. od 1919. rea- 
lizuje on r????ne niesamowito??ci i 
..horrory" z Lonem Chaneyem. a 
potem .Bel?? Lugosi. -??le film 
kt??ry zobaczyli??my. byl iu?? pro- 
duktem d??wiekowvm z 1932 i na- 
zywa?? si?? .Dziwol??gi". Inne wi- 
dowiska bY??y znacznie nOWS7e. 
Jakkolwiek Victor Flemin
. au- 
tor s??ynneJ:(o .Przemine??o z w!a- 
trem" (1939)_ by?? te?? wsp????pra- 
cownikiem GriIfitha. to tym ??at- 
wiei by??o oT!
anizabrom udowou- 
ni??_ ??e rzeczywi??cie _.Griffith by?? 
oicem kina" i wszystk1e
o. co n-3.j- 
ciekawsze w kinemato
rafii. 
Obok ..Przemine??o' z wiatrem" 
zobac7vli??mv dalei: Woine i DO- 
k??j" Kinga Vi dora (l956t ..Sied- 
miu samurai??w" Akirv Kuros::!- 
wy (1954). .Mlodp lwy" Edwarcta 
Omy trYka (1958), .KleoDatre" Jo- 
sepha Mankiewicza (1963). .An- 
drieja Rublowa" Andrieia T'ili"- 
kowskiego (1969) .Tommy" Kena 
Russella (1975) polsk
e _.N:i- 
na zosta??o nam bardzo wiele. Zo- 
stala .??wiadomo????_ ze na ocza 
h 
ki1ku zaledwie cokole?? oowsta??a 
sztuka. bez kt??re i trudno by bv- 
??o wyobrazi?? sobie teraz sam na- 
wet ogl??d ??wiata. Dobrze wiec. 
??e krak??wski klub Kinematograf 
wymy??li?? tak?? impreze 
Igant. 
Caly miesiac w kinie to sie chv'Ja 
zapami??ta. 90. rocznica powstania 
kina w Polsce uczczona zosta??a z 
rozmachem. 


.PLASTYKA 


ju?? informowali
my) wraz z Krzy- 
sztofem K??dzierskim i Krzyszto- 
fem Kiwerskim w pozna??skim 
BW A Arsenal. 


N 


':,". :;: ;::":
 .' .. 


:':';':':.:;:;.:::.:.".:.:.:.:: 


.. .::....::..;..... 


<....::..:.:...;.;............... 


':::':'::.::
:::::: '":"'::.':':< .""..
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_015_0001.djvu

			, 
KROlV';XA 
, ,:., 


. Po raz trzydziesty dziewi??ty przyznano NAGRODY IM. W??ODZIlUIERZA 
PIETRZAKA. Jury pod przewodnictwem Zbigniewa Czajkowskiego postanowi??o 
przyzna?? nast??puj??ce nagrody: Naukow??: dr Stefanowi Burhardtowi - za opra- 
cowanie 5-tomowej bibliografii ..Polonez". stanowi??cej trwaly wklad w polsk?? 
I europejsk?? kultur?? muzyczn??; prof. dr Gerardowi Labudzie - za tw??rczy do- 
robek w badaniu historii Polski i pa??stwa polskiego, kszta??tuj??cy wsp??lcze??nie 
??wiadomo???? narodowIt Polak??w; ks. prof. dr. Zygmuntowi Zielinskiemu - za 
wybitne osi??gni??cia badawcze w dziedzinie historii Ko??ciola Powszechne
o i Ko- 
lliciola w Polsce. Literack??: Halinie Auderskiej - za caloksda??t tworczo??ci. Pu- 
blicystyczn??: doe_ dr hab. 
arii SzyszkowskieJ - za eseistyk?? rozwij \j??c?? twor- 
czo problemy filozoficzne, moralne. spoleczno-kulturowe; Janowi I.e"andowskie- 
mu - za prace reporterskie, a zwlaszcza za publikacje po??wiecone spoleczncj 
walce z alkoholizmem; Markowi Antoniemu Wasilewskiemu - za fc??ietonistyk4: 
pod pseudonimem ..Zuk" oraz prace po??wiecone ochronie ??rodowiska naturalne/ito. 
Artystyczn??: Janowi Szyrocklemu - tw??rcy i dyryltentowi Ch??ru Politechniki 
Szczeci??skiej za iwiatowe osi??gni??cia w upowszechnianiu muzyki polskiej; Ro- 
mualdowi Twardowskiemu - za wybitne dziela symfoniczne i operowe. Spe- 
cjaln??: "Slowu Powszechnemu" - u progu jego zenie wer- 
dyktu jury w sprawie nagrody za najlepsze ksi????ki roku - tom poe7ji pr7eklRd 
poetycki i tom krytycznoliteracki - wydane w okresi... w miedzy VIII a IX Li- 
stopadem. W dziedzinie poezji nagrod?? otrzymal J??zef Ratajczak za tom wier- 
szy pt. "Godziny widze??" (WL) W dziedzinie przekladu; Nikos Chadzinikolau 
za 
nt.ologi?? po
zjl .g
ecklej XX wieku pt. ..Nowe przestrzenie Ikara" (WYd. Poz- 
nanskle). W .d
ledzmle 
rytykl - za szkice o poezji polskiej; Krzysztof G??sio- 
rowski 
a kSl??zk?? !lt. ..FIkcja realna" (KAW) W mieszkaniu-pracowni nie??)'j??cej 
ju?? wybltn
J polskIej poetki Kazimiery I????akowicz??wny zostala wr4:czona po raz 
czwartJ.: na
roda Je
 imienia za najlepszy dt'biut ksi????kowy roku_ ma.i??ea na ce- 
lu zwroceme uwagI spol
cznej na najwarto??ciowsze osia/itniecia mlodej poezjI. 
Tegorocznym laureatem Jest pozna??ski poeta i prozaik Marek Z
ai??..ki kt??ry 
opublikowal. tom wierszy ..Doskonal
. nieznajo
y" (Wyd Pozna??skie) .')4 bm. 
w WarszawIe. odbYla si?? !lroczystosc wr??czema dorocznych na/itr??d przewodni- 
cz??cego KomItetu ds. RadIa i Telewiz,U ZA TW??RCZOSC RADIO\\' '\ I TELE- 
WI
Y
S??. Gratuluj??c I.au
atom wlcel?remier Z.bignicw Gertych powiedzial, ??e 
radIo .. tel
wlzja s??. 
lerCl
lem wspolczesno??cl. a wyr????ni cni naltl'odami wy- 
ostr
aJ?? jeJ .obraz dZI??kI sweJ wiedzy i talentowi Oto lista laureat??w Nagrody 

spolnt' PRITV: Ann!, Seniuk. Marek Kota??ski. Jerzy Satanowski. Siefan Stu- 
hgrosz, Karol 
ZY..
dzlelorz. Andrze.i Twerdochlib. Polskie Radio: Zofia Rysi??w- 
na, Kry;sty
a ZI
I1Dska. !Ien
Yk Debich. Wladyslaw Gawro??ski. Piotr Kr??l. Jerzy 
Malcz?,nskl. J
I!usz OWldzkl. Edward Pallasz. Krzysztof Wojna Bronis??aw Za- 
lewskI. TelewIzJa Polska: Izabella Cywi??ska. Irena Dziedzic: Agnit's.tka Fat)ga, 
Roman Bra??ny, Jerzy Bossak, Henryk Bi,ta. W??odzimicn Boru??ski Ryszard B??j- 
ko, 
Ieksander Czekano.wski. Romuald 
obrzY??ski. Jan Frycz. - Ja
n
z Gajos, 
Stams??aw Hadyna, Stamslaw Kacz
ar!\kl Tadeusz Ki.ia??ski. Wieslaw Machcj- 
ko, Ma
e
 
aldls. Jerzy Mas??owskI. Krzysztof Miklaszt'wski. Janusz Pa.iew
ki. 
Jan P??oClenmczak, Waldemar Rudnik. Zygmunt Szehaa H en k Tala Je 
W' k J ?? f W O . ... . ry r. rzy 
aJs
z'.??' ze" ??grzyn. 
glerd Wieczorek. Macie.i Wojtyszko. Boguslaw Wo- 
loszanskl. "Poltel: Czeslaw BItner. Janina W?? J 'cik Je rzy O 
 tr . c ' P n dt 
12 . d ' . 
 zyz.... a a o wr??- 
czono. 
agro zespolowych. Gratulujemy nagrody naszemu sta??emu wsp????pra- 
cowmkowl Krzysztofowi Miklas ew!.kiemu. . ZAD\NIA ORGANIZACJI PAR
 
TYJ
EJ w zas!>okajaniu potrze
 I aspiracji ??rodowi
ka pi'l??arzy a tak??r w (,\\0- 
rzenm warunkow dla rozwoju hteraturv omawiali 14 bm. w War
zawir ha 7e- 
bra
iu spr
"ozd
\Vczo-wY.borc?ym czlonkowie POP P7'>R Odd7ialu \Val's:lItwskic??o 
ZWl??
ku Llteratow P
lskJ(:??1: Wybrano nowe wlad7r POP. W sk??ad rgzrkutywy 
weszli: Bog.dan Bartmkowskl. Jerzy Grzymkowski. Jan Koprow<;ki. Barbara Na- 
wrocka-Donska. Zygmunt Stoberski Waclaw Sadkowski Janus Termer M. k 
Wawrzkit'wicz. Zygmunt W??jcik. Andrzt'j Zaniewski i Leszek 2:uli??skl i 
c 
tarze m POP zostal ZY/itmunt W??jcik. . 15 bm w 70 roczlli c 
 ;, m ' . er ' . se t re- 
T I .... t I . - inaulZurowane zosta??y obcl1odv 35-lf'cia 
ZIA??..ALNO
n ZWI??ZKU LlTERATOW POLSKJCII NA POMORZ??' ZACIIOD- 
NIM. Z t!!j okazji mt'racl szczr.ci??scv udekorowani zostali odznaczeniami a??- 
stwowyml Order Sztandaru Pracy II klRSY otrzyma?? Jrene\.s,> GWidon Ka
"- 

kl, Krzy?? Oficerski Orderu Odrodzenia Polski - EU
f'niusz Da
zkowskl. a Kr
n_ 

e Kawalerskie: Czeslaw Czerni
wski. '{atarzyna Suchodolska. Jreneu"z Krzy y_ 
k o
 Szmldt Pi<;arzom ,"'T??czono Zlotr Ekslibrisy pr7vznane za najno pularn ' '.sz 
SJ" . k ' A o I . . . . . ,. II' J
Zr. 
. orZ I W .. - eCI". O??nvmali jt': I G Kammskl Ryszard Liskowackl ora . J 
Ct'k Sawaszkit'wir7. lit 17 bm w 7amkll K"??lt'w"kirn odhv'o slp inallI':Ura
v'i:; 
Posiedzenie ZESPO??.U TEATRU NARODOWF.J RADY KULTtJRY. po'wf??cime 
prOblemom polskich scen. Na przewodnicz??cego zes1)olu wybrany zOstal Ignacy 
GO/itolcwski. . Polsk?? film i??nkumt'ntaln"\' uLudzit' zlt'mi rZf'rwone.i" w rt'??yserll 
Wlod'>imlerza Szpa.ka na XIV MI???,'dzynarodowvm Ff'stiwaln Film??w 1<:r??tkome- 
tra??owych w Huesea (HiST.panla) zdobyl VAnRODF ..sREBR'\'F.GO .JEZD:lCA" 
przyznan?? najlt'pszt'mu obrazowi w katelmrii film??w dokumentalnych. W ramach 
festiwalu odby??y si?? r??wnie?? konkursy film??w animowanych I reportatowych. 


" 


Spadkobiercy Trzeciej Rzeszy w RPA 


(Cicw dalszy ze ,tr. 2) 


doskonale spraw?? z si??y w pe??ni jUi 
ukszta??towanego nacjonalizmu afryka- 
ncrskiego, przygotowywali .i?? do podj??- 
cia decyduj??cego ataku, kt??rego celem 
by??o obj??cie steru rz??d6w w Zwi??zku 
Po??udniowej Afryki przez Afrykane- 
r??w. 
Z II wo.j.ny ??wiatowej 7;wi??zek Po- 
??udniowej Afryki wyszed?? wzmocnio- 
ny gospodarczo, lecz coraz mocniej po- 
dzielony politycznie. Sprawuji??ca w????- 
dz?? w kraju Zjednoczono Po??udniowo- 
afryka??ska Partia Narodowa, zwana po- 
pularnie Zjednoczon?? Parti??, dyspono- 
wa??a wi??kszo??ci?? w parlamencic, tote?? 
premier Smuts czu?? si?? pewnie. W cza- 
sie wojny zapowiad,l?? on niejednokro- 
tnie koniec dyskryminacji rasowej, 
chocia?? czyni?? to w spos6b nader mgli- 
sty. W praktyce jednak jego rz??d nie 
zrobi?? nic, aby wcieli?? te zapowiedzi w 
??ycie. 
Tymczabem Malan, kt6remll konli(res 
jego partii przyzna?? tytu?? volksleiera 
(wodza narodu). przy
otowywa?? si?? do 
frontalnep;o uderzenia przeciwko wla. 
dzom Pretorii. Post,\n()wi?? wykorzysta?? 
wyniki spisu powsz('chne
o ludno??ci z 
1946. z kt6rych wvnilta??o. ??e na terenie 
7wi??zku zamieszkuje oko??o 2,4 mln bia- 
??ych i a?? 9 mln niebialych. By??o bo- 
wiem oczywiste, ??e propagandy??ci Par- 
tii Nacjonalistycznej (Nasionalis Party).) 
uderza na trwoge_ ?\VI ilca j??c UW<1'!P r'a 
rozmiary sU'art gel:aar, tj. "czarnego 
niebezpiec?e??stwa" zm
ra7aj??cemu P,??_ 
nowaniu bia??ych w Zwi??zku Poludnio- 
wei Afryki. Dodatkowym czynnikiem 
by??a tak??e aktvwizacia polityczna lud- 
no??ci kolorowe i. inspirowana gwa??tow- 
nym rozwojem ruchu narod(1wow_vzw-:J- 
le??c?ego na obszarach kolOllialny
h. 
Tote?? Malan przemysliwa?? nad wysuni??- 
ciem proa;ramu dotycz??ce
o kwestii 
rozwi??zania problem6w rasowych kra- 
ju. kt??re
o realizacja ochroni??aby Zwi??. 
zek przed zalewem ..czarnego naciona- 
lizmu wspieranE'go prz('z mi??dzvnarodo- 
wv komunizm". R??wnocze??nie pro!1;ram 
taki mia?? utorowa?? liderom Afrykane- 
r??w droge do w??adzy w kraiu. 
W kampanii P1"led ..... yborami do pa"_ 
lamcntu Zar???owie Micha?? Ro??ek. 
Wydawnictwo Literackie. Krak6w_ Wro- 
c??aw 1986). Kiedv jednak przyjrze?? si?? 
jej dOkladniej, ukazuje si??. ??e WL 
wsp????pracowal z Wydawnictwem Ta- 
tran z Bratyslawy i Eur6pa Konv"I.'kia_ 
d6 z Budapesztu. i ??e drul{ wykonano 
w Czechoslorwacji. Ale efekty s?? z-na- 
komite: pi??kna obwoluta i ok??adka, 
czytelne ilustracje k.olorowe i rzarno- 
biale. interesui??ce rozwi??zania graficz- 
ne. "tarannv druk. dobry papier itd. 
Jednym .s??owem: cacko edytorskie. Bu- 
dz?? si?? tylko w??tPliwo??ci. czy akurat ta 
ksi????ka powinna by?? tym cackiem? 
(Domy??lam si??. ??e za jej wvdanlem 
kTyj?? si?? jaKie?? intencje pozameryto- 
ryczne i - w tym przypadku - bac- 
dzo dobrze.) 
. Nazwa PreszburJ{ racze1 nie m6wi 
wiele wsp6??czesnemu czytelIlli'kowl. Jest 
to cz?????? dzisiejszej Bratyslawv. kiedy?? 
by??o osobne warowne miasto. W XV i 
XVI wieku Turcy zapuszczali si?? coraz 
dalej w !/;I??b kr61estwa w??gierskie
o. 
zajmuj??c w ko??cu koronacyjne m1asto 
Bia??o!i(r6d. Trzeba bylo znBle:t?? inne 
miasto. w kt??rym mog??yby sie odbvwa
 
koroI?acje i wtedy wvb??r pad?? na ??red- 
niOWIeczny PreszburJ! z zamkiem i ko??- 
cIo??em farnym. kt6re stalv sil' siedub?? 
kr61
 i katedr?? koronacvjn??. Pami??ta
 
musl.mv. ??e dzisiejsza Bratys??awa od 
X wIeku do roku 1918 le??<\la na terenie 
n
le????crm do W??gier.' W Preszbur
u 
WI??C mI??dzy 1563 a 1830 rokiiem odby??o 
sie dziewi??tna??cie Iooronacji (kr6lowie 
i Ich ma????onki). Miasto by??o o??rodkiem 
??ycia ooJJityczneJ(o i kuliuralneJ(o. ko- 
le1n-: koronacje bYlv okazjl?? do jwi
to- 
wama. zabaw. festyn??w. korowod??w, 
na kt??re orzvbvwali Uczni Iro??cle. kt6- 


-- 
- .......-- 



 
- 


Z tego samego okresu pochodzq, cho?? 
zupelnie inna jest ich temperatura 
emocjonalna. "LISTY DO ADAMA PO- 
TOCKIEGO" Marii Kalerg1s 
'Opnt'o- 
wala i wst??pem poorzedzl??d Halina _Ke- 
narowa, prze??o??y??y z francus.kle
o 
Halina Kenarowa i R6??a DroJecka 
Pa??stwoWY Instytut Wyda
nicz!. War- 
szawa 1986). Mari?? Kalergls kaz
v Po_ 
lak koiarzy z Norwidem i jego nIespe??- 
nion?? mi??o??cia. Nie iest wi??c ona osob??
 
kt??ra bv si?? dobrze utrwali??a 
 nas?.eJ 
historii. a tymczasem wydane listy po- 
kazui?? j?? iako zupe??nie Inn?? osob??. po- 
kazui?? iei duchowe prze??YMa. szlaCh.t: 
no????; z??o??ono???? iei pSychiki.. 
6??-{{rwl 
Polka p??l-krwi NIemka (oJcIec by?? 
zreszt?? zruszczonym Niemc??:??:1) zo
ta??a 
wydana 7-8 maz za Greka ml
lO,ne.ra od 
kt??rego uciekla ieszc7e w trakcIe po_ 
dr6??v oo??lubnej. Mia??a wtedy szesI?a??- 
cle lat W 1840 przyby??a wraz z !;ore- 
czka do Warszawy i tu w dw
 lata 
o??_ 
niei. iu?? iako dwudziestoletnIa kobIeta, 
poznala swl'1'(O r6wie??nika Adama .Po- 
tockic!/;o. Prze trzY lata walczvia 
 Jego 
m
??o????. gdy i?? 7yska??a. okaza??o SI??. .??e 
kategoryczrue przeciwstawi??a si?? Je, 
matka Adama Potock ieli(o. kt6rv zosta?? 
zmuszonv do po??lubienia Kata
zY??:Y 
Branickiei. Maria Kaler
s wv
fule SI?? 
i przez pi
?? lat zwalcza w sobIe uczu- 
cie _ do Potockiego. 00 zreszta ostatccz- 
tltie nie uda??o .sie iej 
gdY.. TYI!! !Iu_ 
maczy?? nale??v odrzuceme ml??(!
(" tior- 
wida - cho?? wiele lat p????niej (1863) wy- 
chod
i za m???? za Sergiusza Muchano- 
wa. M .. K 
O??ywiona korespondencja arn a_ 
ler!/;ls z Adamcm Potockim trwa prZl'7 
lata 1842-1850. z pb??n.ieiszego okresu 
pochodz?? tvllto dwa listv (1855 i 1870). 
S?? ??wiadectwa. ??e istnia??o (:O?? w ro
za- 
ju przyja??ni mi??dzy Marla Kaler!/;I!I a 
rodzin?? Adama potockiego: Katarzyna 
Potocka pozwoli??a Marii P07egna
 
umieraj??celi(o Adama. Adam polec.l?? 
c6rce odwiedzi?? Mari??. zachowa?? SI?? 
opis szlachetno??ci Marii Kalergis spo- 
rz??dzony nrzez Katarzyn?? Potocka. 
Lektura list6w DOkazuje cho?? fra- 
J,!mentaryczn
e. co dzialo si?? w 
u
zY 
jednei z naibolrdziej znanej i podzlw
a- 
nej kobiety swego czasu. co wYwar??o 
decvdui??cv wp??yW na i
j pr7e??
cla WP- 
Wln??trzne i zacho.wame. ZycIe szlo 
swoim trybem. a ostatni list z 1850 ro- 
ku ko??czy zdande: ..Drogi m6j. nie 
- 
pominaj o mnie - jestem 
Q(??na TwoJeJ 
nrzvja??ni" 


I.B. 


..,.__ I>.. " 


ZYCUo' LITERACKIE ZespOI Leszek BugajskI Stefan Clep
y Je:l.Y Doma??skl (sedtretarz redakcJI), Znmunt Gret1 (&-c:a redaktora naczelnego) Romuald Kary. Gra??Y!1a Kornlck
 Jerzy LoV
1I W??adys??a
 
MacheJek Iredaktor uae.telny) Jerzy Ma bankowy miejscowego OddZIa??u RSW ,Prasa-Ksi??ika-Ruch" Prenumerate l.l' z;lecemem wv
y??kl z.a !:tra 
!IIC?? przyjmuje RSW ..prasa
Ksl????ka-Ruch" Centrala .Kolporta??u Prasy I WYdawnictw ul Towarowa 28 00-958 WarlZawa konto NBP XV Odd
la?? w Warszawie nr 1.'_53-20104
 13911 Prenumer
ta 
??:e zleceniem wysy??ki za gramc?? p
czt?? 
wvk
?? lest drozsza od prt'numeraty krajowe' o 50 proc dla zleceniodawc??w Indywidualnych ?? O 100 proc dla zlecaj??cych l:1stytucJ! t ??-??klad??w nracy Ter
.n
 
Prz.yjmowania prenumeraty na kraj I za rra
c?? do dnia 10 IIst
pa?a na I kW
Tta??. I p61rocze roku nast
pneRo oraz ca??y rok nast??:pnv do dnia I ka??dego mil'si??ca popr
zal??cego okres ,?r
nu
e 
fr,ku bie????cego Cena prenumeraty: kwarta I Ole 325 z?? p6??rocznle 650 z??_ rocznIe 1300 z?? Redakcja nie 
wraca materla??6w "i. zam??wionych. Druk: Prasowe Zak??ady GrafIczne RSW .Prasa-Ksl??zka- 
I\> K ak . I Pokoju 3 PL ISSN 0,,91-2369 Nr indeksu 38509 A-4 
_ rowIe. a. 


. 
I 


. 


. 


I 


Ir__ 


_ _. L.. 


re lUomadzi??v 
api??w. I wszy
tko to 
zosta??o utrwalone w postaci rycin. 
obrazowo 6d i il1Illych utwor??w literac- 
kich i pami??tnikarskich. I te materia- 
??v sta??y sie podstaw??. na kt6rei Hol??ik 
napisal sw?? ksi????k??. przypominaj??c?? 
czasy ??wietno??ci Preszburgu. obficie cv- 
tuj??c ??r6d??a historyczne i wvkorzystu- 
i??c materia??y ikonop;raficzne (np. inte- 
resui??ce iest por6wnanie rycin ookazu- 
iacych r6??nc koronacje lub pasowanie 
na rycerzy w ko??ciele Franciszkan6w). 
Ksi????ka sk??ada s
e z trzech cz????ci. 
Pierwsza opisuje insYlU1ia koronacyJPl'. 
dru!/;a kolelne koronacje. wreszcie trze- 
cia tras?? pochodu koronacvjnee:o i wa??_ 
ne jej punkty. 
Skoro jeste??my przy ksi????kach Wy- 
dawnictwa Literackiee;o warto wspom- 
nie?? o nieco starszej jego propozycji. 
kt6ra jako?? umkn????a nasze; uwaoze. 
"PRZEM??WI??Y STARE LISTY" 
I??ieronima Wysockiego (Krak6w-Wro- 
c??aw 1986) to opowie???? bed??ca wyni- 
kiem porz??dkowania przez autora ro- 
dzLnnego archiwum. Natrafi?? bowiem 
na dziewi??tnastowieczne listy swoich 
przodk6w. orzede wszvstkiim pradziad- 
ka malarza Antonina Wysockiee:o i jego 
??ony Emmy, c6rki Michala Kleofasa 
OJti??skiee;o. Nie zaprezentowa?? jednak 
tych list6w w stanie ..czvstym". ale ????- 
cz??c ie swoim komentarzem skompono- 
wa?? opowie???? o dziejach rodziny. o c:o- 
dziemto??cl. o ??yciu. o tym. jak na tym 
??yciu wyciskaly ??lad wydarzenia po- 
lityczne. Pojawia sie tu wiele postaci 
druJto.planowvc:h (Emma mia??a dwoie 
dzieoi z pierwszego ma????e??stwa), wielu 
krewnych i powinowatych. tote?? ko- 
mentarz autora iest konieczny. Z??o??enie 

o w jedno fraJtmentami list6w spra- 
wia. ??e ksi????ka pos'iada swoisty intym- 
ny ton oDOwie??ci rodzinnej, a nie iest 
such??, riJologicz.n?? prezentacj?? zacho- 
wanej esplstolop-afil. Na tym zreszt?? po- 
lep RI6wna je' warto????. bo autorzy 
IIst6w nie zaznaczyli si?? wyra??niej w 
hlstodi I to wla??cIwle nie oni s?? powo- 
dem publikacji list6w. ale wla??nie ta 
rodmjowo??
. ,..apis roodzlnneli(o ??ycia. 
6wczcllna codzieMo??
 krakowska (prze- 
d. wszvstkitm).
		

/ZL_XXXVI_1810_30_11_1986_nr_48_016_0001.djvu

			BOGUMI??.. DROeDOWSKI 


Definicja 


W czesna jesie?? uplyn??la pod zna- 
kiem dyskusji 'Prasowej o pa- 
triotyzmie i w atmosferze troski 
obywatelskiej wywalanej nieoczekiwa- 
nym brakiem cieplych but??w dla dzie- 
ci i but??w w og??le. Prominent??w lu- 
dowego obuwnictwa wzywano przed 
kamery i mikrofony, aby zechcieli wy- 
tlumaczy?? publicznie zaniedbania w 
bran??y. Dzi
 bowiem naszemu spole- 
cze??stwu nie wystarcza ju?? sama ??wia- 
domo???? braku. Spolecze??stwo si?? roz- 
win??lo i chce wiedzie?? nie tylko to, ??e 
nie ma, lecz tak??e - dlaczego. W 
zasadzie spolecze??stwo dobrze poin- 
formowane i przekonane ..zar??wno o 
l1iemo??no??ci jak i o konieczno
ci pod- 
j??cia krok??w, powinno odczuwa?? peln?? 
s-;tysfalccj??. Kiedy?? podejmowalo si?? 
go??ci. a teraz podejmuje si?? kroki, 
dzialania i decyzje. Mo??e to i lepiej - 
go??cie za du??o jedz?? i pij??. 
A swoj?? drog?? nie wiem, po co bylo 
robi?? tyle krzyku o te buty. W zimie 
dzieci powinny siedzie?? w domu i nie 
p??ta?? si?? po ulicach, a latem zobaczy- 
my. Rodzice s?? bardzo spokojni wla
- 
nie wtedy, lciedy dzieci siedz?? w domu, 
- przysluchu;iq si?? ich kl??tniom i prZ1.Jpa- 
truj?? rozmaitym wszetecze??stwom ????cz- 
nie z telewizj??. Buty. przez caly rok, 
potrzebne s?? natomiast doroslym, 
gl??wnie po to, by mogU chodzi?? na 
zebra.nia, a w chwilach wolnych od 
zaj???? sta?? w kolejkach lub biega?? za 
potrzebnymi w domu towarami. Ani 
telewizja, ani radio i gazetll nic s?? 
w stanie bie????co informowa?? spolecze??- 
stwa czego nie ma i z jakiego powodu, 
wiedz?? tV tej dziedzinie nar??d musi 
wi??c uzupelnia?? sam zdobywa??, 
'
sztaltowa?? i okre??la?? swoj?? ??wiado- 


MAREK WIERCZY??S1U 


mo
?? praktyk?? i do??wiadczeniem ??y- 
cia codziennego. 
Pomy
le?? tylko, jak wiele si?? w Pol- 
sce zmienilo przez czterdzie??ci z g??r?? 
lat: wiatry historii druzgotaly lub przy- 
ginaly ku ziemi ludzk?? ??wiadomo
??, 
plugi historii ludzk?? 
wiadomo???? gl??- 
boko przeOTywaly. Przez czterdzie??ci z 
g??r?? lat ile zmienilo si?? w kraju i w 
ludziach. Wielu dawnych prawdziwych 
katolik??w pozapisywalo si?? do partii 
i rozmaitych towarzystw przyja??ni z 
narodami buduj??cymi w swych krajach 
komunizm. Wielu entuzjastycznych zet- 
empowc??w. kt??rym kiedy
, pod czer- 
wonymi krawatami bi??y plon??ce socja- 
lizmem serca, stan??lo w pierwszych 
szeregach opozycyjnej odnowy, slu????c 
dobr?? rad?? niedo
wiadczonym w re- 
wolucyjnej robocie mlodszym kolegom, 
gl??wnie z klasy robotniczej. Komplet- 
nie zwariowali w sprawie misji 
wia- 
towej i historycznej polskiego narodu 
niekt??rzy prawdziwi Polacy. Wielu 
Zyd??w bezbo??nik??w wyznaj??cych jesz- 
cze w latach pi????dziesi??tych kult R6??y 
LUKsemburg przede wszystkim, a tak??e 
wielu Zyd6w pobo??nych, takich co to 
w ka??d?? sobot?? opychali si?? gotowan?? 
kur?? i mac?? nas??czon?? krwi?? chrze??- 
cija??sldch dzieci - biega teraz na 
msze 
wi??te rano i wieczorem, slawi 
Papie??a i wzrusza si?? m??k?? Chrystu- 
sow??. 
Mo??na si?? oczywi??cie jako?? urz??dzi?? 
w socjalizmie i to wcale nie??le. Lu- 
dziom malego ryzyka wystarczy plun???? 
na sw??j dyplom i otworzy?? handel za- 
piekankami. Bulki s??, pieczarki s??, sos 
pomidorowy jest. Mo??na tak??e robi?? 
inne interesy zakrojone na "wi??ksz?? 
sleal??. Mo??na si?? tak??e urz??dzi?? przy 


,oc;/alizmie, byle rozs??dnie - to znaczy 
nie wiqza?? si?? z ekip??, lecz z ideologiq. 
Ale i tak r????nym ludziom r????ne pomysly 
przychodz?? do glowy. Oto dyspozycyjny 
ekspert i zaufan'IJ towarzysz uz'IJskuje 
blogoslawie??stwo wladzy na stypendial- 
11,'1/ wyjazd za dalek?? granic??. Pojedzie - 
Tozumiecie - zobaczy to i owo, jesz- 
cze bardziej zm??drzeje, a i nam co
 
opowie. Ekspert pOjecha?? i nie wiado- 
mo czy zglupia?? czy zm??drza??, w ka??- 
dym razie przez zagraniczne radiostacje 
plunq?? w twarz znienawidzonemu re??i- 
mowi, temu, kt6TY go na wlasnym lo- 
nie wyko??ysa??. 
Uwaga - 1956 rok, pa??dziernik, nie- 
dawno min??la okr??gla rocznica. Jedno 
z hasel - "Tylko krowa nie zmienia 
pogl??d6w". Kto pami??ta, to przecie?? 
p61metek czterdziestolecia. Ilu?? ??w- 
czesnych odnowicieli i reformator??w 
okopalo si?? potem w tworzonym przez 
siebie konserwatyzmie, by przemawia?? 
j??zykiem tym, kt??ry sami nazywali 
mow??-traw??. 
Czym jest ludzka 
wiadomo
?? 
wzburzonym ale czystym oceanem czy 
rozlanym szambem, jak m6wi?? Amery- 
kanie - kup?? g6wna? 
Z podr??cznika propedeutyki nauk 
spolE1cznych Tadeusza Kaferskiego prze- 
pisana definicja brzmi tak: 
"Swiadomo???? spoleczna jest zespo- 
??em wyobra??e??, poj????, idei o aktuali- 
zuj??cych si?? ka??dorazowo tre
riach 
uznawanych w danej spoleczno??ci, 
zobiektywizowanych, kt??re wyznaczaj?? 
spoleczne zachowanie si?? jednostek f 
zbiorowo??ci - klas, warstw i innych 
orup spoleczn'IJch". 
.Jak zrozumie?? t?? definicj?? - niech 
si?? martwi?? licealne dzieci, wszak po 
to pa??stwo p??aci za ich wyksztalcenie, 
by pOjmowa??y to, co poj??te i co nie- 
poj??te. Co wyznacza spoleczne zac ho- 
'!panie si?? - zobiektllwizowane tre??ci 
czy te?? wyobra??enia' i pOj??cia. Co ozna- 
czaj?? ka??dorazowo aktualizuj??ce si?? 
tre??ci? Ka??dorazowo - o jakie razy 
tu cl1od::i? Ale o to niech si?? martwi?? 


o . 
Zniwo zbyt o b/i te dla "Zyu 1 ocfha" 


H anna Muszy??ska-Hoffmanowa o. 
glosi??a ksi????k?? "W kr??gu Berell- 
ta". Przynosi ona sporo wiado- 
mo??ci o rodzime pisarza i o nim sa- 
mym, zaczerpni??tych z korespoodencji 
i relacji jego krewnych oraz innych 
dok'ument??w. Materia??y to na pewno 
intereSU1QCe dla milo
nik??w i znm/!- 
c??w tw??rczo??ci Berenta. chyba mniej 
ella szerokie1 publiczno
ci. bo samo 
??1/cie autora ..Pr??chna" niezbyt b1/10 
urozmaicone. T'l/m bardziej ::b??dna by- 
!a beletr'l/zac1l'ina obr??bka, kt??rej V,Oq- 
dane zostaly te materialy. W 'rezulta- 
cie - czesto nie wiadomo. gdzie prze- 
biegaj?? granice mi??dzy faktami. hipo- 
tezami i fikc;iq literackq. co warto
?? 
informacyjn?? ksiq??lci znacznie pomniej- 
sza. Co gorsza - znala::lo si?? w niej 
mn??stwo trudn'l/ch do wytlumaczenia 
bl??d??w.. nieporozumie?? i anachroniz- 
m??w, Oto co narzuca si?? ju?? przy po- 
bie??nej lekturze. 
Stanislau) Krzemi??.
ki tv latach po- 
i pr
dzajqcych powstanie stllczniowe nie 
'm6gl. bu?? ..niebywale utalentowanym 
??urnalistq". bo nic jeszcze wtedy nie 
publikowal (s 23). - Marian Dubiecki 
nigd'l/ nie bul )"Jrofesorem Uniwf'1'sy- 
tetu we Lwowie (s. 25). - Imi?? 
"Halina" nie jest wymyslem Bro- 
dz.i??skieoo, bo Wl!st??puje ;iu?? w po- 
ww??ci "Halina i Firlej" (1804) J??ze- 
fa Lipi??skiego (s. 32). - Waclaw Be- 
rent studiu;iqc w Monachium od 1890 
nie m6gl w'I/;ie??c1??a?? do Ba::ylei, by 
.
lucha?? tam 'W'l/klad??w NietzsclJego. 
bo ten opu??ci?? katedr?? ;iu?? w 1879 (s. 
64). - Bronislawa Mierz-Brzezi??ska 
(p????nie;is::a O.qtrowska) miala na dru- 
gie imie nie Edda, lecz Edma (Edmun- 
da. Sr 83). Przed pierwsz?? wojnq 


HENRYK NO\VOGR??DZK'I 


??wiatowq Berent nie m??gl mieszka?? 
naprzeciw llarendu Kasprowicza, bo 
Kasprowicz osiedlil si?? w niej dopie- 
ro w 192,3 (s, 95). - Grzymala-Siedle- 
cki nie w'l/dal ksiq??ki ..Niepo??egnani" 
zaraz '/JO uko??czeniu drugiej wojny 

wiatowej; ukazala si?? ona ju?? po je- 
go ??mierci w 1972 (s. 97). - Boy-Ze- 
lenski nie '/Jisal w .,Znaszli ten kraj" 
o Zofii Jachimeckiej jako o ..prze??licz- 
nym Zosi??tku"; w og??le w ksiq??ce tej 
o niej nie wspomina (s. 110). - Poeta 
Stanislaw Korab-BrzQzowski nigd'l/ nie 
byl podejrzan'l/ o to, ??e nale??a?? do 
tajnej policji carskiej; zarzuty tcgo 
Tod::aju Wllsuwano pod adresem kry- 
tyka Stanislawa Brzozowskiego (s. 117). 
- Wa
law Husarski nie bul recenzen- 
tem -..Chimer'l/"; nie oglosil tam ani 
jego artykulu (s. 140). - Sp??r o to, 
jak uczoilt pami???? Slowackiego. nie 
dzieli l trzech dawn'l/ch zabor??w; ;iest 
przy t'l/m rzecz?? nieprawdo-podobn??. 
by w czasie redaoowania .,Pami??tni- 
ka Warszawskieoo" (1929-1931), a 
wi??c ju?? po sprowadzeniu proch??w 
Slowackieao na Wawel. mogly istnie?? 
w.te;i sprawie jakid r????nice poglqd??w 
mt??dzv Berentem a Lechoniem unie- 
mo??liwia;iace im znalezienie w;p??lne- 
go j??z'l/
a (s 144). - Autor .:Ojcze 
naez" C"teszkowski mial na imi?? nie 
Teodor lecz August. - Ksiq??ka Be- 
renta ..Nurt" nie jest lWwie
ciq (s. 
148). -:- Apostrofa do Muzy "A z glup- 
cem me wdawaj si?? w sp6r" nie po- 
chodzi z ..Je??d??ca miedzianego" l
j'z 
z wiersza ..Pomnik" Puszkina (s. 150). 

 Lorentowicza i Makuszy??skiego nie 
"dokooptowano", lem: u'ybrano do 
Polskiej Akademii Literatury. a stalo 
sie to nie na skutek naplywajqcUch 


Po zdj??ciu togi 


Teleprawo do wymiany 


S prawy techniczne stanowi?? dla 
mnie tajemnic??, kt??re; odsloni?? 
niepodobna. To znaczy ja jej od- 
s??oni?? nie potrafi??. Pami??tam :i?? jak?? 
rado??ci?? czy talem - Melchiora Wa??ko- 
wicza, kt??ry twierdzi??, ??e zupelnie nie 
mo??e zrozumie?? jak to si?? dzieje, kiedy 
prowadzony przez niego samoch6d po- 
rusza si?? do przodu, a c6?? dopiero, ??e 
si?? tak??e cofa. Uznal wreszcie. ??e pod 
mask?? siedzi jaki?? niewidzialny diabe?? 
i kiedy on Melchior Watikowicz naci- 
ska pedal diabel wytv'ija ogonem i ro- 
bi r????ne diabelskie sztuczki - wpra- 
wia mas;:yn?? w ruch Przytaczam mo??e 
niezbyt dokladnie, ale przecie?? na sa- 
mym wst??pie tego fC'fiC'tonu przyzna- 
lem si?? ze skrucha ??e techniczne 
sprawy' s?? dla mnie niepoj??te. 
Ot????. przyst??puJ??c do napisania tego 
felietonu zagl??dn?? lem do "Slownika 
wyraz6w obcl/ch" niezast??pionego Wla- 
dyslawa Kopali??skiego (kt??remu raz 
jeszc.:;e si?? nisko klaniam) i przeczyta- 
??em na str. 750_ TELE - UJ zlo??eT11o('h 
odlcaly, oddalony; na odleg??o
??, z dala. 
Telegraf. telewizja, telefoto. telekomu- 
nikaoja, telefonia, przesylanie na adZe- 
glo.
?? d??wic:I(6w itd. 
Ja pisz?? o teleprawie i ??e to telepra- 
wo tTZC'ba zmieni??. Dr A ndrzC'j WicZ1/??- 
ski przekazal do rerlakc;ii ..Zycia War- 
szaw!I" list ..Nie wierz?? poczcie". Au- 
tor skar::yl si??, ??e telegram wys??any 
z WarsO:a1??-lI do Goldapi. otrzyma?? po 
d11'??CI! r1n1arh, a 1I"??adomo,??j. 1)1/1a pil- 
na. KaTt1
a, l;:??rr U'1Islal z 'Golc1api do 
Warszawy w og??le roie zostala dor??- 


czona. Slowem doktor straci?? wiar?? w 
poczt??. Utraci?? wiar?? tak dalece, ze 
sam zani6s?? list do redakcji. Okazuje 
si??, ??e bardzo slusznie. 
Ministerstwo Lqczno
ci, jako ??e pra- 
cuje przy otwartej kurtynie, zariposto- 
walo bardzo szybko. Trzeba powiedzie??, 
??e ministerstwo to jest z siebie ogrom':" 
nie zadowolone i ci??gle nas stara si?? 
przekona??, ??e jest coraz lepiej i b??- 
dzie jeszcze lepiej. Na owo samozado- 
wolenie ma ogromny wp??yw prawo, 
kt6re w rzeczy samej samo sobie sta- 
nowi Zgodnie z rozporz??dzeniem mi- 
nistra l??czno??ci z 21 marca 1986 (Dz. 
U. nr 11, poz. 67) dor??czenie telegramu 
o tre
ci ??yczeniowej uwa??a si?? za op6??- 
nione. je??eli nastqpilo ono po 4 dniach 
od daty nadania. Z dalszej cz??ki wy- 
ja??nienia wynika, ??e do poczty nie 
mo??na mie?? pretensji nawet w6wczas, 
gdy telegram dotrze du??o p6??niej. Prze- 
widuj?? to wyszczeg6lnione przez rzecz- 
nika prasowego tego?? ministerstwa od- 
powiednie przepisy. Zamiast wi??c wy- 
kosztowywa?? si?? na telegram z ??y- 
czeniami - dodaje "Zycie Warszawy" 
- lepiej po prostu wys??a?? kartk?? pocz- 
tow??. Ba! Dr Wiczy??ski wyslal tak??e 
kartk??, kt6ra nie dotarla w og??le do 
adresata. 
Ostatnio s?? klopoty z dor??czeniem 
lwrespondencji poleconej: otrzymalem 
list z Warszawy do Warszawy na 
czwarty dzie??, Wiadomo???? byla pilna, 
ale lepiej, ??e nie zostala wys??ana eks- 
presem. Sp????nibny telegram z ??ycze- 
niami to p??l biedll. Sq sp6??nione tele- 


protest??w. lecz w miar?? tego ja'k 0- 
pr????nialy si?? miejsca w Akademii (s. 
153). - Jan Lemanski nie m??gl ??ar- 
towa?? z Berenta w poemacie napisa- 
nym po inauguracji PAL (8 XI 1933), 
poniewa?? zmaTl 1U?? w trz'l/ dni p????- 
niej '(s. 157). - Swiatopelk Karpi??ski, 
drukuj??c w ..Cyruliku Warszawskim" 
(a wi??c przed rokiem 1935) parodi?? 
"Dziad??w". nie byl 'jeszcze laureatem 
P AL, nagrod?? mlodych otrzymal do- 


.r- 


7 D Ol<..ToR I1t:1W',)