/ikc_1915_015_0001.djvu

			- 
- 
- 
. 
iena numeru 
w Krakowie 
na prowincyi na czas6 
???.l 
ILUSTROWANY 
PRENUMERATA MIESI??CZNA 
W KRAKOWIE K. 1 
NA PROWINCYI K . 1*50 
J 
KURTER COOZE??MT 
Prenumerata: 
W HraMowie miesi??cznie K. 1*??? kwartalnie K. 3. 
n a prowincyi 1w KraKowie z przesy??k?? do domu 
mies. K . 1*50,???, kwartalnie K. 4 50. 
Za zmian?? adresn dop??aca si?? 40 hal. 
Za granic??: Mrk. 1*50, Frk. 2*40, Doi. 0.50 mies- 
Najwi??kszy notaryalnle stwierdzony nak??ad w Galicyi. 
Naczelny redaktor i wydawca: Maryan D??browsKi 
RedaKcya, Ad ministracja i EKpedycya: 
] 
w Krakowie nl. Wolska 1. 19 a. 
??? 
Telefon 1195 
Konto czekowe Nr. 80.279. 
Og??o?? zenia: 
i Wiersz petitowy jednoszpaltowy, 
. 
K. 
??? 
*30 
N a d e s ?? a n e ...................................... ...... 
1*??? 
PasKi (6 wierszy petitowych) od . . 
??? 
5*??? 
Drobne og??oszenia po 6 halerzy od wyra??a 
W niedziel?? ceny podw??jne. 
Rok VI. 
Krak??w, ??roda 20 stycznia 1915. 
Nf. 15. 
Wojna turecko-rosyjska. 
Turecki automobil wywiadowczy. 
A Przemy??l Jak trwa??, tak trwa... 
???4 
Krak??w, 19 stycznia. 
O twierdzy przemyskiej i jej pot??dze, powsta?? 
??y w??r??d ludu galicyjskiego legendy. W prze?? 
konaniu tego ludu twierdza Przemy??l jest ??? 
niezdobyta* 
W??r??d ludu galicyjskiego kr?????? mianowicie 
wie??ci, i?? po pierwszem obl????eniu twierdzy prze?? 
myskiej car Miko??aj przez ca??y tydzie?? nie spa??, 
dowiedziawszy; si?? o strasznych stratach, ponie?? 
sionych przez jego wojska pod Przemy??lem i o 
ogromnem spustoszeniu obu kraj??w. Po up??y?? 
wie tego bezsennie sp??dzonego tygodnia, ca? 
Miko??aj poleci??, wed??ug legendy przynie???? sobie 
z??ote pi??ro i srebrny papier, poczem napisa?? list 
do naszego cesarza. 
????? 
>v4 
*??\. 
??? 
fuh.,* 
** 
i ???Twoj?? twierdz?? Przemy??l nie ludzie, lecz 
Ib??y budowa??y. Dlatego nie moja armia, 
dya- 
lecz 
dyab??y winny do niej szturm przypu??ci?? i j?? 
zdoby??"! 
Tem zdarzeniem t????macz?? sobie ch??opi gali?? 
cyjscy okoliczno????, ??e przy tera??niejszem, dru- 
giem ju ?? z rz??du obl????eniu, wojska rosyjskie 
trzymaj?? si?? w przyzwoitej odleg??o??ci od twier?? 
dzy i nie czyni?? ju?? ??adnej pr??by, a??eby j?? 
zdoby??. 
Legenda ta, jak ka??da legenda, zawiera w so?? 
bie zdrowe j??dro prawdy. Prawd?? jest to mia?? 
nowicie, i?? pot????ne fortyfikacye czyni?? Prze?? 
m y??l twierdz?? prawie niezdobyt??. ??wiadcz?? o 
tem-zaciek??e szturmy Rosyan, przypuszczane 
podczas obl????enia Przemy??la, rezultatem kt?? ?? 
rego by??o powstanie z trup??w rosyjskich isto?? 
tnego pola ??mierci. 
Drugie z rz??du obl????enie Przemy??la r??wnie?? 
potwierdza fakt olbrzymiej pot??gi fortyfikacyi 
przemyskich. Mimo bowiem licznych g??os??w ro 
??yjskich rzeczoznawc??w wojskowych, i?? teraz 
ju?? posiadanie twierdzy Sta??o si?? dla Rosyan ko?? 
nieczno??ci?? gwa??town?? ??? twierdza przemyska 
CD 
Wynagrodzeniaza??wiadczeniaiszkodywojenn
		

/ikc_1915_015_0002.djvu

			ANY KURTEK CODZIENNY" nr. 15 
jak trwa??a, tak trwa i nietylko Rosyanie nie o- 
Faktom jrst if i , ??e dop??ki Przemy# 
panowali dotychczas ??adnego fortu, ale baczy?? ???a jest nadzieja, ??e przetrwa- zwyci??sko 
nawet musz??, ??eby ??mia??a wycieczka za??ogi ko??ca wojny europejskiej, Rosyanie nie 
twierdzy nie zada??a im strat, zawsze dotlili-:si?? uwa??a?? za zupe??nych pan??w po??o??e?? 
wych. 
wet tv G alicji wscbotintej. 
20 stycznia 1915 
trwa, |c 
M do'n 
mog?? Iv 
ia na- ip 
ej, stoj??ca na us??ugach hakatyzmu; przeko- 
ne to zdawa??y si?? nawet potwierdza?? do pe- 
i o stopnia pierwsze spotykane cha??upy \y 
; -panicznym , oraz okropny stan dr??g 
je??d??onych, wyboistych. Uprzedzenie to mia* 
sif przecie?? rozbi?? niebawem o rze??fcywi- 
Oto pierwszy post??j urz??dzi?? w S??u??ewie, 
;:b '.r w z.ae rodzie jakiej?? znalaz?? kwater?? nie- 
spot' iev.- ur 
pok??j utrzymany w porz??dku 
wzoro ym, 
/.ko wygodne z po??ciel?? nieskala?? 
nie bia????, pr/y oknach pi??kne firany, kwiaty, w 
:ecu dudni! weso??o ogie??. E^la koni znale??li 
wnie?? kapitalne pomieszczenie; masywnie 
skiem i jak krytycznie odnosz?? si?? do obecnego Ikowa, Majora, Suzina 
wali w zbudowane stajnie ze ????obami; wszystko W naj- 
Polacy w Kr??lestwie wobe< 
Z Biura Prasowego N. K. N . komunikuj?? i ozy - tu pyi;:nk< snu i.: , v.e ju?? 
czy po 
nam: 
|w o jn ie wahad??o uczucia nie rzuci g o znowu 
???Na jak kruchych podstawach opiera- sif; t. tam. idzie by??o p;-/?????????! 
nar 
zw. 
???ro syjska oryent,acya??? w Kr??lestwie Pol- 
???Boimy si?? te??, ??e pisarze nasi, tw??rcy Ry 
???polonofilstwa" R ?? s y a n n a w e t te ??ywio??y, kt??- umyStpWos??i rosyj kiej 
io???? na 
re dzi?? bior?? to po??onofi??stwo seiyo, tego najle- nasze 
:\n 
wolno??ci: '< i *./e i 
czoh-tw tt ro- 
Siedleckiego w w a rs z a w s k im ???Tygodniku H u - 1syjskiejmi wydadz?? si?? 
strowanym11. W artyku??ach tych wybitny kry- 
i ??e, gdy przev iv. nam ??? 
??? 
w Cosyi te 
tyk i publicysta zastanawia si?? nad stosunkiem jczynniki. kt??re z racyi v. ' 
nienia si wro- 
lepszym porz??dku. 
Nazajutrz doskonale wypocz??ci ??? pisze au?? 
tor kcii spoiidc : yi ??? ruszamy w dalsz?? drog??, 
stan dr??g w da^zym ci??gu straszny; co chwil?? 
trzeba stawa??, by pomaga?? koniom przy tran* 
eotcie v oz??w na??adowanych amunicy??. Nato- 
trzech pa??stw s??siednich do Polski i stwierdza 
fakt nast??puj??cy: 
???Od chwili wybuchu wojny, obje naraz za?? 
przyja??niaj??ce si?? strony, Rosyanie i Polacy, u- 
nikaj?? rozpatrywania stosunk??w polskich w G a?? 
licyi. Analiza polskiego bytu w monarchii habs?? 
burskiej sta??a si?? tematem wstydliwym. W ??t?? 
pliw?? to jest rzecz??, czy takie niedom??wienie 
mo??e wyj???? na dobre zasadzie przyjacielskiej 
szczero??ci. Przeciwnie, nale??y przypuszcza??', ??e 
jasne stwierdzenie prawdy b??dzie miara wza 
go usposobione dla saaiwdzn-'no??< i. polskiej, 
iu.iast stan gospodarstwa rolnego pierwszorz??- 
nioa w spo??e- 
??atwo znowe znajd?? sprzymie 
cze??st-wie rosyjskiem. 
???Boimy si?? dalej doktryny s??o 
syan; boimy si?? wywr??cenia na opak naszych 
poj???? o narodzie i szczepie, yly m??wimy: wal?? 
cz??c z Niemcami, walczycie o szcz????cie i przy?? 
sz??o???? S??owia??szczyzny, a wi??c poniek??d i o 
sw??j w??asny los. A my za?? byliby??my ob??udni?? 
kami, gdyby??my si?? zaparli, ??e przedewszyst?? 
kiem zdolni jeste??my troszezvi 
si?? o-" w??asna 
jemnej ufno??ci. Prawda ta za?? nie mo??e brzmie?? 1ojczyzn??. Ki*< 
i'im .' 
mech 
dech 
s??aw?? wszystkie ludy .s??owia??skie, ale 
kwitnie, za??ywa szcz????cia i Polska11. 
??? Z dania te s?? podw??jnie sympatyczne, gdy 
si??. zwa??v warunki Venzurahie, w??r??d kt??rych 
inaczej, jak tylko tak, ??e Austrya, mimo wszy?? 
stkie dawne winy absolustyezne, da??a Po??akom 
od roku 1866 prawo pe??nego rozwoju narodo?? 
wego i nie wykaza??a nigdy pr??by zniweczenia 
autonomii Galicyi. Dla naszego instynktu s??o?? 
wia??skiego by??o t-0 faktem wprost tragicznym, powiadanie si?? 1ylko pod 
??e rz??d b??d?? c-0 b??d?? niemiecki da?? nam normy 
tycia o wiele lepsze, ani??eli rz??d narodu rosyj?? 
skiego, s??owia??skiego. Niema chyb* ani jedne?? 
go szlachetnie my??l??cego Ro??yanina, kt??ryby 
me zrozumia??, ??e ludno???? Galicyi nie mog??a by?? 
nielojaln?? za te 50 lat ??ycia nieskr??powanego 
Ani ja, ani dwaj moi oficerowie zast??pczy, 
???kt??rzy s?? zawodowemi rolnikami, nie mo??emy 
;. . ; -j ,,_ j u. dosy?? nadziwi??. Im bardziej w g????b kraju, 
??? 'c-m pi??kniejsze gospodarstwa. Braknie tu wpra?? 
wek,de dren??w, kt??re z tak dobrym skutkiem 
zastosowali??my w Prusach Ksi??????cych, wida?? 
jednak, ??e nawoz??w zielony ch i ,sztucznych to 
; bynajmniej nie szcz??dzi, ??e roboty ??niwne 
dckouane prawid??owo, ??e w tej porze lud tu?? 
tejszy jn?? o godzinie p???? do 7 rano stawia si?? 
do pracy. 
_ 
< 
Tak rozwa??aj??c p????nym 
wieczorem zaje???? 
d??amy do folwarku pewnego maj??tku hrabi??w* 
Wachmistrz, zajmuj??,cy si?? wyszukiwaniem 
- 
dc; pojawiaja,- sk-yp-uaida , .,v 
-- 
- 
- 
. kwa'or, melduje mi: ???Pan porucznik z panem 
.-i/: : d ??????ak??? -ih". iwachmistrzom m aj?? kwater?? u owczarza11. Ow- 
- 
|czar/. 
??? 
my??l?? sobie ??? to b??dzie dopiero ???raj??? 
|nie do pozazdroszczenia. Tymczasem co zastaj??? 
( o pok??j przestronny, jasno o??wietlony i cie- 
t!??? 
p???y. Znowu firany i- zbi??r kwiat??w na oknie. 
Pol ??j czysty, po??ciel a?? pachn??ca ??wie??o??ci??; 
1-ki 
Air/ 
v naro??niku o b r a z Matki Boskiej z wieczn?? 
JS 
Pod 
akim nag????wkiem 
za 50 lat praw do kontynuowania bez prze- zamieszcza cd 
. 
i;uV!pi;;,, jeszcze wi??ksz?? niespodziank?? odkry- 
'szk??d kultury polskiej, a wi??c kultury po??re-1porucznika, komend 
z Berlina ro- jli??my nazajutrz, mianowicie owczarni??. Budy* 
dnio s??owia??skiej...??? 
???Nast??pnie p. G . S. pozwala sobie na wypo?? 
wiedzenie szeregu obaw co do zachowania si?? 
Rosyi w przysz??o??ci. M??wi on: 
???My Polacy, jeste??my narodem nadmiernie 
dem. Spostrze??enia zawarte w korespondencyi 
zas??uguj?? bezwarunkowo rja zanotowanie. Po?? 
rucznik ??w otrzyma?? rozkaz wymarszu do Kr???? 
lestwa w chwili rozpocz??cia drugiego pochodu i 
armii Hindenburga na Warszaw??. 
nek to by?? masywny, ciep??y, urz??dzony we* 
wu??trz wzorowo, gdzie zgromadzono 778 owiec 
we??niastych. 
"???-"'vn 
marsz pospieszny, tym razem i pod?? 
czas nocy. W ciemni nocnej trudno rozezna?? 
uczuciowym, Rosyanie t?? zalet??, czy te w-.de 
1-' n.de-n droobo, b rak u d rze w przydro??nych; kilka- 
posiadaj?? w stopniu znacznie wi??kszym. Je??li a W??oc??awki-m Autor wspomnianej korcspoi; krotnie wpad??y wozy nasze w rosyjskie rowy 
literatura rosyjska daje wierny 
obraz duszy! iencyi 
'.<- j- aa w -zypie, ??e wje??d??a! w gra- istrzeleckie, ta?? ??e p??ka??y ko??a, dyszle, zrywa??y 
spo??ecze??stwa, t-O' w??a??nie literatura ta nau-zy- nice Kr??lestwa z ; - v -o rodzaiu ??? d-rz; i % sie uprz????e, konie ??am a??y nogi. Prawdziwie wo?? 
la nas patrze?? na Ro??yanina, jako na cz??owieka,] pe??nem przekonaniem, ??e wkracza w krain?? ???jenna przeprawa. Koniec ko??c??w przybyli??my o 
z nies??ychan?? ??atwo??ci?? przerzucaj??cego si?? z ???przys??owiowego11 
czaj??cego godzinie 4 nad ranem do ma??ej osady w pobli- 
jednego bieguna psychicznego w drugi... ZaiChU 
w iltartem okre??l 
. 
" >lni ??u Gostynina. Zamieszka??em w domu So??tysa, 
dzi obawa, czy obecny polohofilizm nie jest- mo- jsche .Wirtschaft11, gdzie to ???byddkc. zajmuj ;odznaczaj??cego si?? t?? sam?? czysto??ci??, co cha- 
mentem takiego kra??cowego rzucenia si?? najlepsz?? cz?????? domu mieszkalnego11. Przekonani! hipy poprzednio spotykane: firany, kwiaty, 
biegun, przeciwleg??y niedawnej polonofobii ??? Makie urobi??a w nim pewna'cz?????? prasy niemie- czysto???? i ciep??ota. 
??? 
Odt??d te?? drogi stawa??y 
Jej przebieg, jej skutki ek< 
nomiczne ??? i perspektyw??? 
Ci??g dalszy. 
10 
(Is.) We wszystkich Itych walkach??? na Poidhad; 
Karpackiem i koto Tarnowa 1. pu??k Legion??w poi- 
,skich bra?? chlubny udzia??; dzielne zachowanie si; 
pu??ku, (kt??ry zw??aszcza w bitwie pod Lowcz??w- 
kiem du??e poni??s?? straty), zjedna??o mu pe??ne r- 
znanie i gor??ce podzi??kowanie ze strony Naczel?? 
nej komendy. 
Obecna sytuacya wojenna w Kr??lestwie 
i w Galicyi. 
Ko??cz??c ten pobie??ny przegl??d wypadk??w w 
ci??gu pierwszych pi??ciu miesi??cy wojny, zdajmy 
sobie spraw??, jak w dniu dzisiejszym (15, stycz?? 
nia) przedstawia si?? sytuacya na polskim t e a t rz e 
walki i jakie s?? rezultaty dotychczasowej kam ?? 
panii? 
Zapowiedziana i przez Francuz??w z upragnie?? 
niem wyczekiwana ofenzywa rosyjska p rz e ciw 
??l??skowi I Poznaniowi rozbi??a si?? z p ocz??tkiem 
grudnia. Obecnie w Kr??lestwie (przez g rudzje?? 
i stycze??) ofenzyw?? prowadz?? Niemcy, r z u c iw s z y 
na Warszaw?? kilkana??cie korpus??w, oraz armia 
austryacka, (kt??ra w dniu 18' grudnia 
zdoby??a 
Piotrk??w i Przedb??rz) a obecnie zajm uje pozy- 
cye nad Nid??. Rosyanie, zaj??wszy sifne stanowi?? 
ska, nie tylko broni?? Warszawy, ale po d ejm uj?? 
itni ataki, szczeg??lnie przeciw Austryakom nad 
' ;d??. Niemcy posuwaj?? sie w??r??d zaci??tych walk 
fbardzo powoli naprz??d; olbrzymia bitwa przybie?? 
g a charakter walki pozycyjnej.. Czy si?? Niemcom 
jlida tym razem zdoby?? Warszaw??, poka??e przy- 
1s??lo????. 
\ 
Prawy brzeg Wis??y strze??ony jest przez, Ro?? 
lisyan. Tylko na p????noc od Wis??y, na granicy Prus 
Wschodnich ko??o M??awy (gub. P??ocka)u oraz kolo 
lezior Mazurskich mniejsze si??y niemieckie stoj?? 
naprzeciw mniejszych si?? rosyjskich ??? a stacza?? 
ne walki nie wydaj?? decyduj??cego rezultatu. 
' Na terenie galicyjskim silne w ojska austryac- 
|kie stoj?? na linii Dunajca, prowadz??c wytrwa??a 
walk?? o odzyskanie Tarnowa. 
??? 
Nowy S??cz jest 
w r??kach naszych. W ojska nas??e zajm uj?? tak??e 
Podhale z prze????czami karpackicmi ha zach??d od 
U??oku, ale wschodnie prze????cze s?? w posiadaniu 
Rosyan. 
Je??li rzu??imy okiem na map??, stwierdzimy, ??e 
front 'rosyjski tworzy dzi?? prost?? lini?? od uj??cia 
Bzury (do Wis??y), wzd??u?? tej??e Bzury, Rawki ??? 
a dalej, przekraczaj??c rzek?? Pilic??, schodzi -przez 
Kielce ku brzegowi Nidy (wpadaj??cej do Wis??y), 
wreszcie w zd??u?? Dunajca i Ria??ej dosi??ga w sko- 
I??nym kierunku Karpat. Na olbrzymim tym fron?? 
cie d??ugo??ci 400 kilometr??w zmagaj?? si?? miliono?? 
we wojska ??? dotychczas bez definitywnego re- 
jzultatu. Rosyanie .maj?? w swych r??ka/h wi??ksza 
icz?????? fH icy??.i B'::'	
			

/ikc_1915_015_0003.djvu

			???ILUSTROWANY ktJRYER CODZIENNY1* s=* Nr. 14 
??? 
19 stycznia 1915 
si?? coraz lepsze, wygodniejsze. Ukoroncraa 
za?? wszystkich dotychczasowych dodatni; 
??e?? byl maj??tek M... koIo J\ = 
gach ??wietnie gospodarowam. ('u 
skonale zorganizowana, naw et w a;..,:.;.. 
mem ??? 
lerazah swym podpisem i piecz??ci??. Po-1 zawiadamia ich o tem za po??rednictwem swego 
???!??? 
......... ???? zus-iaia stwier-I organu. a. tylko w nag??ych wypadkach zwraca 
d"i> wydzi kiwi!do????cza?? je do powy??szych zg??osze?? w komi- 
** 
....... ... .... . 
> welnu M agistratu przez dziennik p??daw- 
??w niemiecki na swej drodze do miejsca prze-[woj 
znaczenia, stawa??o w ra????cej sprzeczno??ci do ???v 
os??awionej ???Polnische Wirtschata\ kt??ra wy-! Koiuisarya swoim oficerom, ??e niech??tnie walcz??, 
ma???? si?? spodziewa?? po wygranej Ro?? 
sa ???' 
ya mia??a zc.-yci????y??, w co w??t- 
b??dzie dla nas gorzej. 
J5 
1j ^ 11fW%pi 
V^;a^/ t-y? ,i/ 
KwPW 
mmAMM 
S??dlka s ogfr. 
15S. MSKjk 
UMiG 
S??owa ckies 
???>???-a 
. 
???- 
woj; u nie zaatano- 
iine ze. swej dobroci 
M!B. 
ft nu 
^ 
m i??Lfi 
Ili 
na aa a ' fabryczny
		

/ikc_1915_015_0004.djvu

			4 
???ffiUSTOOHAffi) KURYER CODZIENNY41 l??ota.Pr. 2 
|eniewski: sl 
w ziemi 
zwierz??t | 
|p. Anio??a a: 
nRozsze- 
I (??w 
Wojna w koloniach afryka??skich* 
Berlin.. 19 stycznia. (T. B.) Biuro W olffa no- 
nosi: W ed??ug urz??dowego doniesienia guberna?? 
tora niemieckiej Afryki po??udniowej, zosta??o w 
dniu 21 pa??dziernika otwarte niebronione mia?? 
sto Swakopmund, ostrzeliwane przez Anglik??w. 
Berlin, 19 stycznia. (T. B.) Sekretarz stanu 
dla kolonii Solf otrzym a?? od cesarza Wilhelm** W miejscowo??ci Castro Nuovo, kt??ra zosta??a zu 
(Jniw, 
HA NADES??ANE. ??? 
' 
najeffSl 
Adwokat 
nieod?? 
Dr. Seweryn Gottlieb 
w Krakowie ul. Grodzka 32, U. p. 
powr??ci??! urz??duje. 
Marya Koni??w ze Stryja zawiadomi aw??j po?? 
byt pod adresem: Jan Stawarz ul. Andrzeja Po?? 
tockiego 1. 13. Krak??w. 
114 
k??ady 20 w 
Tow. d 
hal. Po w 
racad si?? 9 
sul.D???: S 
codzien- t?? 
po??udniu, w 
sl 
MIKO??AJ KOZ??OWSKI, stolarz c. k. warsta- 
tu kolej, w Stanis??awowie obecnie przy k. u. k. 
Sappeur Batailon Nr. 2. 2 Kompagnie. I. Zug ??? 
Feldpost 186 ??? poszukuje sw?? ??on?? Zosie z dwo?? 
ma Koionn oon w wy uiw uu cesarza w iio w n w -v m.ejscowosc. uastro inuoyo, Kt??ra zosta??a zu ma synkami Adasiem i Tadziem kt??ra 30 sier- 
telegram z ??yczeniami i uznaniem dla za??ogi a j pclmc zniszczona, trz??sienie ziemi wypad??o w??a- pnia by??a jeszcze w Stanis??awowie (G??rka). 
- 
Tonga w Afryce wschodniej z powodu zwycifr-lsk 
iuspokoi me my??li. 
wiadomo??ci?? 
12
		

/ikc_1915_015_0005.djvu

			???ILUSTROWANY KURYER CODZIENNY** t-?? Nr. 15 ??? 20 stycznia 1915. 
Adama l i c wicza. 
Odby 
w sali 
chnik??w, 
skiego l| 
po??udnia] 
ko wykli I 
i?? b??d?? 
stwa Te- 
Straszew- 
6-tej po- 
tkowoty??- 
ol. Mary' 
ana Eu dego od?? 
b??d?? t Zak??adzie 
botanics I il. Lubicz 
1. 46, 
ne s?? 
jawaji 
do iii 
Progn 
20 .??rods| 
Prof. Di 
??? Histoi 
odr??bni 
duiZi 
22 pi???? 
Bujwid: 
czasie ?? 
24 ni??i 
W??dziu 
s??awieS 
25 poni 
cha?? Zi 
(:i deim 
27 ??r??d 
pert. 
zami). 
28 czwi 
romadzo- 
muzeum 
iezb??dne 
ryk??ad??w. 
stycze?? 
czwartek 
Kutrzeba: 
podstawy 
urWacbo 
f. Dr. O. 
wianie w 
?? 
?????? 
'rof. A . 
10 Stani- 
|owskim??? . 
Je. P. Mi- 
I Dro??d??e" 
| ami). 
K. Roup- 
(i poka- 
ce" 
29 pi??tai 
Dr. S. 
???Co sii 
ze azca 
i ro??lin1 
31 niel| 
Dembo* 
in??. 
LeonardBinson: ???O 
energicsB 7 techni- 
I Aota. Pr. 
Beniowski: 
S w ziemi 
zw 
zwierz??t 
P ???. Aniaia 
???Rozsze- 
Wst??p 
bal., 
(Jniw, 
infornii 
nale??y i 
naje*3! 
nie 
??ady 20 
:??w Tow. 
hal. Po 
raca?? si?? 
ul. Du- 
codzien- 
Bpo??uduiu. 
?? 
J??ZEF &A1NCZAK z Siemian??wki pow; Lw??w. 
poszukuje swojej rodziny, matki i ??ony z troj?? 
giem dzieci i prosi znajomych o jak??kblwiek wia- 
dorno???? pod adresem J??zef Rainczak u str????a ul. 
Radziwilowska 23, Krak??w. 
________ 
98 
Co dzie?? niesie! 
W SPRAWIE AKCYI RATUNKOWEJ DLA 
LUDNO??CI POLSKIEJ DOTKNI??TEJ WOJNA. 
Z powodu pisma umieszczonego w ???Glosie Na- 
rodu??? z dnia 14 bm. i kr????enia rozmaitych in?? 
nych wiadomo??ci, udali??my si?? do Ksi??cia Bi?? 
skupa Sapiehy z, zapytaniem, w jakim stosunku 
stoi akcya ratunkowa przez Niego rozpocz??ta, 
do innych powzi??tych w tym celu czynno??ci. 0- 
trzymali??my odpowied??, ??e pomoc zainieyowana 
przez Odezw?? Ksi??cia-Biskupa nie ????czy si?? z 
nrwopowsta??ymi planami, a przedewszystkiem z 
akcy?? zamierzon?? przez N. K. N. Sk??adki prze?? 
znaczone w tym celu przyjmuje Ksi??????co-Bisku- 
pi Konsystorz (ulica Franciszka??ska 3). 
W SZKOLE PP. AUGUSTYNEK rozpocznie 
Si?? od p????rocza nauka; wzywa si?? wi??c uczenice 
zapisane do tej szko??y, aby w dniu 3 lutego br. 
z ksi????ami o godzinie 8 ??ano stawi??y si?? u furty 
klasztornej. 
COROCZNE NABO??E??STWO ??A??OBNE za 
poleg??ych uczestnik??w powstania 1863/64 r. jako 
w 52 rocznic??, odb??dzie si?? w pi??tek 22 bm. o g.- 
10 rano staraniem prezesa i Wydzia??u Przytuli- j 
ska weteran??w. 
??? 
Msz?? ??w. odprawi Eksc. ks. 
Arcyb. Symon, kazanie wyg??osi prpwincyal Re?? 
format??w ks. Janicki, na kt??re patryotyczn?? pu?? 
bliczno???? zaprasza si??. 
V PORANEK MUZYCZNY odby?? si?? w nie?? 
dziel?? wobec t??umnie zebranej publiczno??ci. W e . 
wstepnem s??owie dr. Zdzis??aw Jachimecki cm??-j 
wi?? sztuk?? Brahmsa, podnosz??c wysoko jej wiel-' 
kie znaczenie w sztuce. 
P. Zofia Zopothowa odegra??a sonat?? fortepia?? 
now?? f???mol op. 5. z du???? brawur??. P . Olga Mar 
tusiewiczowa wykona??a sprawnie dwa intermezza 
Przepi??knie od??piewa??a p. Aleksandra Szafra???? 
ska pie??ni Brahmsa. Gra skrzypcowa p. W ??. Syr- 
ka by??a ??ywo oklaskiwana. Akompaniowa??a dy?? 
skretnie p. St. Ab??amowicz-Meyerowa. 
PRZENIESIENIE FABRYK Z LODZI DO WIL-/ 
NA. ???Bir??awyja wiedomosti??? donosz??, ??e fab 
kanci i przemys??owcy z ????dzkiego okr??gu prze?? 
mys??owego, kt??rym uda??o si?? zabra?? najcenniej?? 
sze maszyny fabryczne, zamierzaj?? przenie???? 
dzia??alno???? sw?? do W ilna i otworzy?? tam filie lub 
samodzielne przedsi??biorstwa. 
Z tego powodu w Piotrogradzie prowadzone 
s?? uk??ady z instytucyami kredytowemi Wilna i 
Piotrogradu w sprawie poparcia tych zamierza??. 
Do ???Kijowskiej My??li??? donosz??, ??e urz??d miej 
ski w Berdia??sku wysy??a do fabrykant??w ????dz?? 
kich delegacy?? z propozycy?? przeniesienia fa?? 
bryk z ??odzi do Berdia??ska. 
CLA NA TOWARY Z GALICYI. ???Kuryer War?? 
szawski donosi: W ostatnich czasach w kraju 
po??udniowo-zachodnim wzm??g?? si?? przyw??z to?? 
war??w galicyjskich, przywo??onych bez, c??a i 
sprzedawanych bardzo tanio. Obecnie zarz??d cel?? 
ny wyda?? rozporz??dzenie, a??eby na towary, przy 
wo??one z Galicyi do. Rosyi, nak??adano c??a na o- 
g??lnych zasadach, stosowanych do towar??w za?? 
granicznych. 
P??.ACE NAUCZYCIELSTWA LUDOWEGO ZA 
LUTY 1915 R. W my??l kmunikatu c. k 
. 
Rady 
Szkolnej krajowej, og??oszonego przedwczoraj w 
czasopismach miejscowy, przyjmuje c. k. Rada 
Szkolna okr??gowa miejska w Krakowie (ul. Pod?? 
zamcze L. 1) zg??oszenia i podania o p??ace nau?? 
czycielstwa z powiat??w, obj??tych zawieruch?? 
wojenn??, w ??rod??, czwartek i pi??tek t. j. dnia 20, 
21 i 22 stycznia br. przed po??udniem. Dokumenta 
s??u??bowe nale??y przy zg??oszeniu okaza??. 
USILOWANE SAMOB??JSTWO. 30-letnia s??u?? 
????ca E. M. za??y??a w zamiarze samob??jczym mi?? 
kstur??, sk??adaj??c?? si?? z prochu strzelniczego, 
szafranu i senesu. Pogotowie po zastosowaniu 
antidotum przywr??ci??o j?? do ??ycia. 
II. KONCERT W TEATRZE MIEJSKIM. Ru?? 
chliwy Komitet Krakowskiej Filii Czerwonego 
Krzy??a pod przewodnictwem Ekscel. JWP . A- 
malii Kukowej urz??dza w dniu 25 stycznia 1915 
w sali Teatru miejskiego II. Koncert, z kt??rego 
doch??d przeznaczony jest na cele humanitarno- 
wojenne. ??askawy wsp????udzia?? w tym koncercie 
przyj??li W PP. Stanis??awa Dogmar-Paczowska 
(artystka ??piewaczka), Zofia z Michalskich Zo- 
potowa (pianistka), Walter Demar-Dembitizer, 
tenor opery nadwornej w Berlinie (czasowo przy 
wojsku austryackiem), prof. Boles??aw Kopysty??- 
ski, violonczelista, oraz W P P . Zygmunt Dygat 
p/ot. Wallek-Wallewski, jako akompaniatorzy. 
Zaj??cia si?? koncertem, jako te?? kierownictwa ar?? 
tystycznego podj???? si?? bezinteresownie, jak po?? 
przednio, tak i tiym razem WP. Isakowicz, dy?? 
rektor Lutni krakowskiej. Pocz??tek koncertu o 
sodzinie7. Bilety sprzedaje wcze??niej bez do?? 
p??aty, ksi??garnia W P. Krzy??anowskiego, Rynek 
A-B . 
Koncert ten wzbudzi niew??tpliwie ??ywe zain?? 
teresowanie, tak ze wzgl??du na wykonawc??w, 
jak i ze wzgl??du na cel szlachetny, jaki przy?? 
??wieca Komitetowi, krz??taj??cemu si?? oko??o zbie?? 
rania fundusz??w. 
laszelny 
arm ii aiist.-w??gier. w Krakowie 
Krak??w, 19 tyscznia, 
Wczoraj o godzinie 6.25 rano przyby?? ??? w 
przeje??dzie na plac boju ??? do Krakowa naczel?? 
ny w??dz armii austro-w??gierskiej, marsza??ek 
polny, arcyksi?????? Fryderyk. 
Dostojny go???? przyby?? do naszego grodu po?? 
ci??giem dworskim w towarzystwie ma??ej ??wity, 
kt??r?? tworzyli adjutanci i eskorta poci??gu. 
Na peronie oczekiwali arcyksi??cia: ekseeleneya 
Kuk, komendant twierdzy krakowskiej wraz z 
podpu??kownikiem Hallerem, dalej wiceprezydent 
namiestnictwa dr Adam Fedorowicz, prezydent 
m. Krakowa, dr Juliusz Leo, prezydent s??du, 
dr Seidl, kierownik policyi, dr Broszkiewicz, 
major Kugel z komendy placu, komendanci 
dworca kolejowego, nadporu cznik dr Kumanie- 
cki i por. dr Gertler, kapitan Kober i kapitan 
Peyrek z biu ra transportu polowego, st. inspe?? 
ktor kolejowy Potuczek, oraz naczelnik stacyi, 
??y?? ??niadanie. 
Po ??niadaniu uda?? si?? dostojny go???? w sa?? 
mochodzie na teren operacyj wojennych, sk??d 
po dok??adnej inspekcyi wr??ci?? wieczorem, oko??o 
godziny 5-tej. Domy wszystkie na ulicach, kt??- 
remi przejecha?? samoch??d arcyksi??cia, by??y 
wspaniale udekorowane, kwieciem, dywanami i 
chor??gwiami o barwach narodowych miasta i 
pa??stwa. 
Wieczorem domy by??y rz??si??cie o??wietlone., 
a r??wnie?? Brama Florya??ska, Rondel, pomnik 
Jagie????y i i. Ulica Warszawska o??wietlona by??a 
olbrzymiemi pochodniami Gazowemi. Wieczorem 
odby?? si?? bankiet na cze???? generalissimusa w 
kasynie wojskowem, poczem oko??o godziny 8 
uda?? si?? arcyksi?????? w samochodzie w towarzy?? 
stwie tutejszego sztabu n a dworzec krakowski. 
Na dworcu przy odje??dzie zjawili si?? pr??cz ca?? 
??ej generalicyi delegat dr Fedorowicz, prezy- 
Stefan. Porz??dku pilnowa??a polieya pod komen- dent Leo, dyrektor policyi dr Broszkiewicz 
d?? dra Warczewskiego. 
Arcyksi?????? wysiad??szy z wagonu przywita?? 
si?? z ekcelency?? Kukiem , a nast??pnie ze wszyst?? 
kimi obecnymi* dygnitarzami, kt??rych zaszczy?? 
ci?? rozmow??, poczem uda?? si?? do poczekalni, mobil, wioz??cy arcyksi??cia Fryderyka, 
dworskiej, wspaniale udekorowanej, gdzie spo-i 
Przyjazd i odjazd wysokiego go??cia odby?? si?? 
w najwi??kszym porz??dku, kt??rego pilnowa??a tu?? 
tejsza polieya. Na rogach ulic gromadzi??y si?? 
wczoraj t??umy publiczno??ci, czekaj??c na auto- 
POSZUKUJE SI?? natychmiast egzaminowane?? 
go palacza do centralnego ogrzewania oraz zdol?? 
nego maszynist?? do sceny. Zg??oszenia w kance- 
iaryi Teatru Nowo??ci Starowi??lna 21. 
KOREPETYTOR Z WY??SZYCH KLAS potrze?? 
bny zaraz. Wiadomo???? ul, Filipa 11 p. B achm # 
Ameryka dla Polski. 
(Korespondencya w??asna ??? Kuryera Warszaw- 
skiego??? , 
zakomunikowana nam przez Nacz. 
Kom . Nar.) 
Boston, (Mass), w listopadzie. 
Od chwili wybuchu wojny, a jeszcze bardziej 
od dnia, kiedy kabel telegraficzny przyni??s?? 
nam tu, do Stan??w Zjednoczonych, tre???? ode?? 
zwy Naczelnego W odza armii rosyjskiej ??? imi?? 
Polski rozesz??o si?? po Ameryce z odcieniem 
jakiego?? radosnego wzruszenia. Gazety amery?? 
ka??skie zamieszczaj?? artyku??y informacyjne o 
naszej ojczy??nie i uzupe??niaj?? je s??owami szcze?? 
rej sympatyi do narodu, kt??ry tyle lat czeka?? 
na dzie?? jutrzni politycznej. Niew??tpliwie imio?? 
n a Ko??ciuszki i Pu??awskiego, przechowywane 
we wdzi??cznej pami??ci jankes??w, przyczyni??y 
si?? do tego nastroju, tak ??yczliwego dla na9. W 
tej o??ywczej atmosferze powsta??a te?? realna 
akcya, kt??ra wzi????a sobie za cel zbieranie sk??a?? 
dek dla ofiar wojny w Polsce. Dzi??ki staraniom 
kolonii polskiej w Bostonie, w tym najstarszym 
grodzie Nowego ??wiata, dzi??ki zw??aszcza ini- 
cyatywe znanych muzyk??w J??zefa i Tymoteu?? 
sza Adamowskich, oraz pani Antoninie Szn- 
mowskiej-Adamowskiej, zawi??za?? si?? komitet 
???Relief committee for the war-sufferers in Po- 
land??? . Opr??cz wymienionych ju ?? pp. Adamow?? 
skich, zarz??d komitetu stanowi?? jednostki, w y ?? 
bitnie znane w spo??ecze??stwie miejscowem, jak : 
major Higginson, jednostka wydatnie zapisana 
n a polu pracy obywatelskiej i powszechnie ce?? 
niona w ca??ej Rzeczypospolitej: A u g u s t u s He- 
memray, milioner bosto??ski, g??o??ny filantrop; 
Curtis G uild, eks-gubernator stanu N;i r 
setts, kt??ry przez jaki?? czas by?? r??wnie?? amba?? 
sadorem Stan??w Zjednoczonych w Piotrogro?? 
dz??, Wiljam Blake, p. Romaszkiewicz i w. in?? 
nych. 
Za punkt wyj??cia do gromadzenia fundusz??w 
s??u??y?? b??dzie koncert pani Szumowskiej-Ada- 
mowskiej, kt??rej gra zawsze entuzyastycznie 
przyjmowana przez tutejsz?? publiczno????, ??ci???? 
gnie niew??tpliwie znaczn?? kwot?? dolar??w. Na 
dwa tygodnie przed dat?? koncertu wp??yn????o ju?? 
do kasy, w postaci nadatk??w 1,600 dolar??w. 
Do tego ??w??etnego wst??pu przyczyni?? si?? nie?? 
w??tpliwie list otwarty do Amerykan, napisany 
przez pani?? Adamowsk??, drukowany w tutej?? 
szych pismach po angielsku, a zwr??cony do na?? 
rodu ameryka??skiego, wyja??niaj??cy po??o??enie 
naszej ojczyzny. 
Spodziewany jest r??wnie?? odczyt pani Ada- 
mowskiej o Polsce. Je??li odczyt i koncert po?? 
wiod?? si??, o czem w??tpi?? nie nale??y, b??dziemy 
mogli urz??dzi?? tournee po wi??kszych miastach. 
Niezale??nie od tych punkt??w dzia??alno??ci 
???Committee for the war sufferers in Poland??? , 
kontynuowa?? nadal b??dzie swoj?? prac?? i zdo?? 
byte pieni??dze przysy??a?? b??dzie do Warszawy 
dla najbardzie potrzebuj??cych. Po????dana by??a 
by ????czno???? tutejszej dzia??elno??ci z instytucya 
mi obywatelskiemi w Warszawie. My??l??, ??e po 
??yteczn?? te?? by??oby rzecz?? przygotowanie w 
Warszawie tre??ciwych artyku????w o Polsce, kt?? 
re przet??omaczone na j??zyk angielski i zamie 
szczone w tutejszych pismach, sta??by si?? mci 
g??y motorem agitacyjnym. 
Verax. 
digitalizacja: mbc.malop 
???Pi
		

/ikc_1915_015_0006.djvu

			???ILUSTROWANY KURYER CODZIENNY" *** Nr. 14 
??? 
20 stycznia 1915 
sil! odzywa... 
W jaki spos??b zmobilizowano 
flot?? angielsk??. 
Rocznik ???D aily Mail??? za 1915 zawiera cieka?? 
we zestawienie ??rodk??w, jakich u??yto, aby do?? 
kona?? przej??cia floty angielskiej ze stanu po?? 
kojowego do stanu wojennego. O pr??bie mobi- 
??izacyi w sierpniu, kt??r?? Churchil w marcu za?? 
powiedzia??, m ??wi?? co nast??puje: 
By??o to szcz????liwym wypadkiem lub godn?? 
uwagi rzecz??, ??e Niemcy m og??yby popr??bowa?? 
w ??ecie jakiego?? wielkiego napadu, co spowodo?? 
wa??o pierwszego lorda admiralicyi do takiego 
postanowienia. I rzeczywi??cie w przeci??gu kil ?? 
ku dni od chwili tej mobilizacyi, flota musia??a 
stan???? na stopie wojennej. Zgromadzona flota 
by??a tak olbrzymi??, ??e przed Splthead nie by??o 
miejsca dla niej. Tylko wy????cznie wi??ksze i 
nowsze okr??ty wraz z hydroplanami sta??y tam 
gotowe do przegl??du. 
W tydzie?? po zebraniu si?? pod Spithead za?? 
grozi??a wojna europejska. Austro-w??gierska no?? 
ta do Serbii wyjawi??a postanowienie mocarstw 
germa??skich zgniecenie Serbii, celem upokorze?? 
nia Rosyi. 
Po??o??enie sta??o si?? tak krytyczne, ??e admi?? 
ralicy a pod przewodnictwem energicznego 
Churchilla, kt??ry sam jeden z wszystkich mini?? 
str??w poj???? na co si?? zanosi, rozporz??dzi??a 27 
lipca (?), aby zaprzestano nauki w szko??ach 
strzelania i torpedowania. Wskutek tego za?? 
trzymano oficer??w i m ajtk??w, kt??rzy zreszt?? 
byliby pozostali n a l??dzie ucz??c si?? w tych 
szko??ach, na okr??tach drugiej floty, m aj??cej w 
czasach normalnych po??ow?? za??ogi. Flota ta 
przeto otrzyma??a pe??n?? za??og?? wojenn?? i sk??a?? 
da??a si?? z 13 okr??t??w liniowych, 5 kr????ownik??w 
i 7 okr??t??w do zak??adania min. 
Dnia 28 lipca rozkaza??a admiralicya, aby flo- 
tyle patrolowe, 7 lekkich kr????ownik??w, 4 okr???? 
t??w sk??adowych, 96 niszczycieli ??odzi torpedo?? 
wych i wielkich torpedowc??w uda??o si?? do sta?? 
cyi wojennych, bo w tym dniu wypowiedzia??y 
Austro-W??gry wojn?? Serbii, a ostro??no???? naka?? 
zywa??a by?? przygotowanymi na nag??y napad 
niemieckiej floty. 
Dnia 29 lipca o??wiadczy??a admiralicya, ??e 
ju?? przedsi??brano ??rodki ostro??no??ci, ??e jednak 
nie przeprowadzono ??adnej mobilizacyi. Tego 
samego dnia wyp??yn????a pierwsza flota z Port- 
landu przy d??wi??ku wszystkich orkiestr okr???? 
towych i rozwin????a si?? na Morzu P????nocnem w 
lini?? bojow??...; 2 sierpnia zmusi??a mobilizacya 
Niemiec Angli?? do dalszych zarz??dze??. Powo??a?? 
no rezerw?? floty, okr??ty trzeciej floty, kt??ra 
sama jedna tylko wedle zarz??dze?? Churchilla 
m ia??a jeszcze cz????ciow?? za??og??, uzupe??niono o- 
ficerami i majtkami, a we dwa dni potem sta??a 
ca??a brytyjska flota na stopie wojennej. 
W ???Arbeiter Zeitung??? znajdujemy przedruk 
listu ??o??nierza, zamieszczonego w ???K??lnische 
Zeitung??? . ??o??nierze niemieccy ??? wed??ug tego 
listu ??? pragn??li ??wi??towa?? w dzie?? wigilii i w 
??wi,??ta Bo??ego Narodzenia... W rowie strzelec?? 
kim, kilkaset metr??w od nieprzyjaci????, kt??rymi 
w tem miejscu byli Anglicy, przemy??liwali nad 
sposobem porozum ienia si?? z nieprzyjacielem, 
a to tembardziej, ??e i on jako?? rzadziej cz??sto?? 
wa?? ich ogniem. Wko??cu zg??osi?? si?? ??mia??ek, 
kt??ry postanowi?? porozumie?? si?? z nimi. Zrazu 
nie??mia??o wysun???? si?? z okopu. Widz??c, ??e go 
nikt nie bierze na ce??, pobieg?? stokilkadziesi??t 
krok??w i j???? wymachiwa?? czapk??, a?? w ko??cu 
wy wabi?? do siebie oficera angielskiego. Oficera 
zagadn???? ??o??nierz niemiecki o pozwolenie sprz???? 
tni??cia trup??w z przed frontu, a gdy ten na to 
si?? zgodzi??, zaproponowa?? mu ???zawieszenie bro- 
ni??? na czas ??wi??t. Spotka?? si?? ze zgod?? i na t?? 
propozycy??. W idz??c to in ni ??o??nierce niemiec?? 
cy, powy??a z ili z okop??w i ??mia??o ju?? teraz po?? 
d????yli przed siebie, kom unikuj??c si?? z ??o??nierza?? 
mi angielskimi; porozumiewali si?? jak kto m??g?? 
i umia??. Wytworzy?? si?? stosunek przyjacielski. 
Dawna zaci??to???? 
z n ik??a zupe??ne, ust??puj??c 
miejsca... m i??o??ci bli??niego. C??t??e ??wi??ta te?? ??? 
pisze korespondent ??? sp??dzili??my w spokoju.. 
By?? to obraz pokoju w tych krwawych wzma- 
ganiach. 
Takie sceny bratania si?? przyjaci???? z nieprzy?? 
jaci????mi odbywa??y si?? pono i na innych polach 
walki. 
Lecz po tych idylach ??? g??os twardej konie?? 
czno??ci: zakaz niemieckiego g????wnodowodz??ce?? 
go w sprawie bratania si?? z nieprzyjacielem J 
komunikowania z nim. Lecz nastroju towarzy?? 
sz??cego temu ???zbrataniu", ??adna si??a tak ??atwo 
st??umi?? nie zdo??a ??? pisze ???Arbeiter Zeitung", 
??? 
ten zostanie, on by?? ju?? panem sytuacyi 
przed wili?? i inaczej by?? nie mog??o: zdziczenie 
i nami??tno????, cechy, z kt??remi wojna si?? roz?? 
pocz????a, i kt??re tak??e w sercach ??o??nierzy wzbu?? 
dzi??y uczucia nienawi??ci ??? w d??ugich boryka- 
niach nie m og??y si?? osta??. 
??? 
Bojownicy w 
wojnie kieruj?? si?? w??asn?? psychologi??, wobec 
czego nic dziwnego, ??e przyja???? i za??y??o???? po?? 
mi??dzy ??o??nierzami z dniem ka??dym si?? zacie?? 
??nia. 
???C zy pami??tasz?" 
(Z pami??tnika poleg??ego ??o??nierza). 
Przy jednym z ??o??nierzy rezerwowych, 
pad??ych na placu boju w Kr??lestwie, zna?? 
leziono w portfelu fragment zapisk??w, z 
kt??rych wyj??tki, jako bardzo znamienne i 
ujm uj??ce sw?? rzewno??ci??, przytaczamy. 
??roda: Dzisiejszej nocy nie zmru??y??em oka 
ani na chwil??. Pomijam ju?? nieustanny grzmot 
i huk armat, do czego zreszt?? zd????y??em ju?? zu ?? 
pe??nie przywykn????; nie dawa??a mi spa?? my??l o 
Tobie i jakie?? niejasne przeczucia, %kt??rych aie 
potrafi?? zda?? sobie sprawy, gn??bi??ce mnie bez 
przerwy ju?? od kilku dni tak dalece, ??e po ka???? 
dej nocy nerwy moje poszarpane w strz??py, 
dr??cz?? m ?? dusz?? i niszcz?? cia??o. By?? mo??e, ??e 
jest to tylko moralna choroba, wywo??ana prze?? 
m??czeniem, z kt??rej p????niej razem ??mia?? si?? b???? 
dziemy, a jednak.... 
Pi??tek: Wczoraj nie napisa??em ani s??owa, 
gdy?? przez ca??y dzie?? i wi??ksz?? cz?????? nocy by?? 
??em w ogniu. Gdy wr??ci??em nad ranem do oko?? 
p??w, by??em takdalece wyczerpany, ??e zaledwie 
zd????y??em dowlec si?? do pos??ania. N a szcz????ci# 
usn????em zaraz, a nawet mia??em przemi??e, ko?? 
chane sny o Tobie! Oczyma duszy widzia??em 
nasz dom, duchem mym by??em przy Tobie | 
prze??ywa??em tyle rozkosznych chwil. Ca??% 
przesz??o???? nasz??, nasze wsp??lne ??ycie! 
Czy pami??tasz t?? chwil??, gdy byli??my razem 
na B??oniach i gdy o??mielony cudnym Twym 
u??miechem zdoby??em si?? wreszcie n a wyjawie?? 
nie mej mi??o??ci, a Ty zap??oniona przyj????a?? moje 
zwierzenia i nie m og??c w swej dziewczej skro?? 
mno??ci odpowiedzie?? na nie s??owami, tak ser- 
decznem obdarzy??a?? mnie spojrzeniem, i?? my?? 
??la??em ??e niebo otworzy??o si?? przedemn??, a ra?? 
do???? rozsadzi me piersi. 
Czy pami??tasz nasz pierwszy poca??unek, a 
bardziej jeszcze ow?? niezapomnian?? chwil??, gdy 
w kilka tygodni p????niej po raz pierwszy zawio?? 
z??em Ci?? po ??lubie do naszego domu i gdy nie?? 
zale??nie od ko??cielnej przysi??gi raz jeszcze ??lu?? 
bowali??my sobie n a ca??e ??ycie wiar??, wierno???? i 
m i??o???? bez granic. 
A czy pami??tasz t?? chwil??, gdy w niespe??na 
rok p????niej powita??a?? mnie w sypialni z synem 
naszym na r??ku. Ty, blada w??wczas i wyczer?? 
pana, a jednak tak dumna z tego i rozkoszna, 
??e by??bym Ci?? zadusi?? wtedy w u??cisku, gdyby 
nie wzgl??d na Twe zdrowie, ??e by??bym pad?? do 
Twych st??p i ca??owa?? je bez ko??ca, gdyby ni?? 
obecno???? obcych os??b. 
Czy pami??tasz to wszystko? Ja dzisiaj po raz 
drugi prze??ywa??em te chwile w najdrobniejszych 
nawet momentach, w najdrobniejszych nawet 
szczeg????ach. 
Gdy p????niej ockn????em si?? ze snu, nie mog??em 
przyj???? do siebie i powr??ci?? do tw ardej rzeczy?? 
wisto??ci. ??al bezmierny za utraconem i tak da- 
lekiem dzisiaj szcz????ciem d??ugo jeszcze m??czy?? 
moj?? dusz??, a m??zg ustawicznie n??ka??o pytanie: 
Gdzie Ty jeste?? teraz? 
Sobota: Za chwil?? id?? znowu z b??j. N a dwo?? 
rze zimno i ciemno. Z??e przeczucia gn??bi?? mnie 
w dalszym ci??gu bezustannie. Czy zobacz?? Ci?? 
jeszcze? Czy wr??c?? kiedy do domu, do Ciebie, 
do naszego syna? B??d?? zdrowa i b??ogos??awiona 
za to szcz????cie, kt??rem mnie obdarowa??a??! 
Dzieci na wojnie. 
W jednym z ostatnich numer??w ,jNowego 
Wremieni??? spotykamy nader ciekaw?? korespon?? 
dency?? przygodnego korespondenta A. Segeniu- 
ka o dzieciach na wojnie. Ch??opacy ci, id??c za 
pop??dem ch??opi??cym, nie bawi?? si?? w wojn??, 
ale naprawd??, jak doro??li ??o??nierze, znosz?? 
wszelkie znoje niebezpiecze??stwa i dolegliwo??ci 
wojny. W korespondencyi tej czytamy: 
Jeste??my znowu na stacyi Pilwiszki na linii 
Kowno-Wierzbo??owo, w miejscu raczej, gdzie 
przed dwoma miesi??cami by??a stacya. Teraz bo?? 
wiem z budynk??w stacyjnych zosta??y tylko gru?? 
zy. O p????torej wiorsty st??d ocala??a baraka ro?? 
botnicza, niewielki domek drewniany. Teraz on 
podzielony na izdebki, jak klatki malutkie. Tu 
zbudowana jest tymczasowa stacya, izdebki dla 
rannych oficer??w, wyczekuj??cych wyjazdu po?? 
ci??gu sanitarnego, sala operacyjna, punkt zbor?? 
ny itp. Co chwil?? dzwoni telefon i puka aparat 
telegraficzny, s??yszy si?? rozkazy podoficera ba?? 
talionu kolejowego, odzianego w sk??rzan?? kurt?? 
k??, z latarni?? w r??ku, kt??ry jest teraz naczel?? 
nikiem stacyi. Na drzwiach pokoju dy??urnego 
widnieje napis: Wej??cie osobom prywatnym o- 
stro wzbronione! Ubikacya jest przepe??niona ofi?? 
cerami wszelkich gatunk??w broni, eklarzami i 
r????nymi wojskowymi urz??dnikami. Wszyscy 
czekaj?? na zestawienie poci??gu towarowego, 
kt??ry m a odjecha?? jaka poci??g sanitarny do Ko?? 
wna, 
- 
*??? 
, 
- 
- 
??? 
Na dworze przy md??em ??wietle jedynej latar?? 
ni kolejowej, w??r??d deszczu brodz?? wycie??cze?? 
ni zupe??nie oficerowie, lekarze, siostry mi??osier?? 
dzia i ??o??nierze. 
Og??ln?? baczn?? uwag?? zwraca ch??opiec, oku?? 
tany w olbrzymi?? szar?? burk??, z torebk?? do na?? 
boj??w przy pasie i prawdziwym karabinem ??o???? 
nierskim w r??kach. N a oko s??dz??c, ma la t dzie?? 
si????. Koniec karabina, stoj??cego u nogi, si??ga 
poza g??ow?? malca. Zebra??a si?? ko??o niego grupa 
oficer??w, ??o??nierzy i zaczynaj?? si?? go wypyty- 
waa??. 
??? 
A kto ty jeste??? 
??? 
Ochotnik z pu??ku ??? hardo odpowiada 
ch??opiec, przybieraj??c postaw?? ??o??niersk??, wy?? 
pr????ony jak struna. 
??? 
A sk??d ty? Ile masz lat? 
??? 
Z Wilna, jestem; mama moja ??yje z ja??mu?? 
??ny, a ojciec dawno ju?? umar??. Mam lat czterna?? 
??cie. 
??? 
Czterna??cie ??? pytaj?? zdziwieni ??? a dla- 
czego?? ty taki ma??y? 
??? 
Tatu?? m??j by?? tak??e taki male??ki. 
??? 
Jake?? si?? ty tutaj dosta??? Przecie?? t wego 
pu??ku tu nfema! 
??? 
M??j pu??k rozbity, sta?? pod Warszaw??. Ja 
by??em ranny w r??k??, le??a??em w szpitalu we W il?? 
nie i wyleczony przyby??em tutaj, bo chc?? dalej 
wojowa?? ??? odpowiada ch??opiec. 
??? 
Zupe??nie jak ??o??nierz, kt??ry opov#ada ??e 
puli: !--70 rozbity ??? zauwa??a oficer 
1 
:k skonfudowa?? sic. 
??? 
A czy?? ty widzia??, jak pu??k tw??j rozWty -= 
pytaj?? si?? ch??opaka. 
??? 
Nie, nie widzia??em, tylko ja by??em ranny, 
odniesiono mnie i my??la??em, ??e pu??k m ??j ro*- 
bity. 
Na ustach wszystkich pojawia si?? dobrotliwy 
u??miech wobec tej odpowiedzi m??odego wojo?? 
wnika. 
??? 
A karabin mo??esz utrzyma?? w r??kach? 
??? 
A jak??e, umiem ??? odpowiada ch??opiec. 
??? 
Wi??c poka??! 
Ch??opiec przybiera posta?? prawdziwego ??o???? 
nierza, z karabinem na iamieniu, d??wiga kara?? 
bin w g??r??, rumieni??c si?? od zm??czenia. Nie ma 
si?? utrzyma?? karabina i s??abe r??n??ta opadaj??. 
To ty karabina podnie???? nie umiesz! 
??artuj?? z niego ??o??nierz 3. 
??? 
Moj?? specyalno??ci?? strzela?? w g??r?? w ae?? 
roplany ??? odpowiada zupe??nie powa??nym g??o?? 
s e m ch??opiec. 
??? 
A co?? ty robi?? w okopach? 
??? 
Podnosi??em naboje. ??o??nierze chodz??c po 
okopach m usz?? si?? schyla??, j a za?? nie potrzebo?? 
wa??em. 
??? 
A strzela??e?? te??? 
??? 
Naturalnie, ??e strzela??em. 
??? 
A ile razy? 
??????Dwa. 
??? 
Jakto, w dw??ch bitwach, czy te?? wog??le 
tylko dwie kule wystrzeli??e??? 
??? 
Tylko dwa naboje wystrzeli??em, wi??cej 
oficer nie t>ojwoli?? ??? skromnie odpowiada elito.
		

/ikc_1915_015_0007.djvu

			???ILUSTROWANY KU&Y??R CODZIENNY" =?? Nr, 13 ??? ???17 stycznia 1914 
W tramwaju. 
Wychodz??ce w Bernie ???Gal. wiadomo??ci" po?? 
daj?? t??ki rzewny obrazek: 
W przepe??nionym wozie ukaz a?? si?? ??o??nierz, 
pow????cz??c ci????ko zranion?? nog??, 
???Pfosim ??? sednite se??? 
??? 
szepce nie??mia??o 
panienka jasnow??os?? i usuwa si?? w k??t, robi??c 
miejsce dla przybysza. 
Ranny zdawa?? si?? s????w nie zrozumie??, ale 
gest poj????. 
Zrobi?? z wysi??kiem krok naprz??d ??? potkn???? 
ei?? ??? sykn???? z b??lu i Opar?? si?? o drzwi. 
Zerwali si?? wszyscy... 
Opas??y masarz z grubym brelokiem z??otym 
na brzuchu ??? 1 siwa pani w czarnej sukni ??? 
i kucharka z koszem warzyw, i ma??y ruchliwy 
kupczyk ??? i wszyscy ci ludzie przedmie??cia w 
blade rano spiesz??cy w jarzmo dnia. 
T??ok si?? rozpocz????. 
Nagle powsta?? opodal siedz??cy m??ody elegan?? 
cki panicz ??? ruchem stanowczym usun???? wszy?? 
stkich i zbli??y?? si?? do rannego. 
Uj???? go po matczynemu lew?? r??k?? wp???? ??? 
praw?? pod nogi i mi??kko i wygodnie poni??s?? 
go i osadzi?? na swem miejscu... 
Chwila g??uchego milczenia ??? a potem roz 
warty si?? na o??cie?? dusze ludzkie i pop??yn???? 
niedos??yszany Szept wzruszenia ku m??odemu pa?? 
niczowi. 
Posz??y ku niemu wdzi??czne oczy jasnow??osej 
panienki ??? siwa pani z??otym b??ysn????a mu u- 
??miechem ??? obj??li go spojrzeniem wymownem, 
wszyscy ci tu siedz??cy, obcy sobie ??? r????ni wie?? 
kiem ??? ludzie twardej pracy i wyg??d salonu ??? 
krwi?? i ko????mi zro??li z ro??nem plemieniem. 
??? 
???Das war braw???, odszepn???? gruby masarz 
i spocon?? d??oni?? ??ciska?? delikatn?? r??k?? panicza. 
Patrzy??em w oczy ??o??nierza i z poza mg??y ??ez, 
kt??femi one wezbra??y, czyta??em korn?? modli?? 
tw?? serca jego. 
M??wi??y te Oczy: 
???B??ogos??awi?? was siostry i bracia ??? b??ogo?? 
s??awi?? ci droga rodzino nieznana. 
Gdy wr??c?? w cich?? zagrod?? rodzica, opowiem 
to wiatce m ojej stare??kiej. 
Opowiem jej to w s??oneczne, pachn??ce rano, 
gdy si??dziem w cieniu jab??oni, jako siadywa?? 
??em dawniej za lat mych dzieci??cych. 
Kolana jej obejm?? ??? staruszce ??? i gdy d??o?? 
n i?? wychud???? wodzi?? b??dzie po w??osach moich 
??? 
jej wy??piewam, co teraz czuj??. 
A?? zap??acze ze szcz????cia macierz kochana ??? 
srebi%e ??zy uroni w jasne pogodhe rano majo?? 
we ??? rozszlocha Si?? w g??os rado??ci?? bezmiern??, 
i?? k??dy?? za krajem moim, i?? k??dy?? w ??wiecie 
dalekim czuwa i krwi?? t??tni bratni??, ??ywe wiel?? 
kie serce cz??owieka. 
Fantazye ???Matina???. 
Niedawno ??? jak wiadomo ??? zgorza??a do?? 
szcz??tnie fabryka laboratoryum s??awnego am e?? 
ryka??skiego wynalazcy Tomasza Edisona. 
??? 
Pewien dziennikarz, kt??ry przyby?? na miejsce 
strasznego po??aru zapyta?? si?? Edisona czy bar?? 
dzo boleje o strat?? swych warstat??w wiedzy. 
Edison mia?? w??wczas wed??ug ???Matina??? odpo?? 
wiedzie??- 
O 
r 
A 
k. 
- .v. 
4-- $>A ?? 
Dla Edisona nie istnieje ??wiat poza jego la- 
boratoryami i pracami; dlatego jest rzecz?? bar?? 
dzo w??tpliw??, czy Edison rzeczywi??cie wyrazi?? 
si?? w ten spos??b a dobry ???Matin??? pad?? znowu 
ofiar?? swej rozbrajaj??cej naiwno??ci. Gdyby je?? 
dnak prawd?? by??o, ??e Edison w ten spos??b si?? 
wyrazi??, jak ???Matin??? podaje, to musieliby??my 
przyzna??, i?? Edison jest bardziej g??uchy i ??le?? 
py ni?? og??lnie s??dz??. 
piec, przymykaj??c oczy. 
??? 
Do jakiego?? ty pu??ku teraz przyst??pi??? 
??? 
Gdzie dzi?? nocowa?? b??dziesz? 
??? 
Mnie jest oboj??tne, w jakim pu??ku jestem, 
anocowa?? b??d?? z tym oto dziadkiem. 
C??opak pokazuje r??k?? na stoj??cego w szeregu 
Ko??nierza, patrz??cego z nietajon?? dum?? i wielk?? 
czu??o??ci?? na swego pupila. 
Na dfugiej stacyi obraz zupe??nie podobny. 
Gr upa oficer??w g??o??no ??miej??cych si??, bada 
trzech ch??opak??w, przy kt??rych sroga p o s t a ?? 
??andarm a stacyi. Ch??opacy-uczniowie g????wnej 
szko??y piotrogrodzkiej, jak si?? sam i wyra??ali, 
ma j?? imiona: Piotru??, Ja??, Eustachy. Eustachego 
m atka w Piotrogrodzie jest praczk??. Piotrusia 
i Jasia rodzice s?? str????ami kamienic. Przedostali 
si?? na pole bitwy i przy????czyli si?? do pu??ku 
gwardyi. Ch??opc??w, poszukiwanych na pro??b?? 
rodzic??w, schwyta?? przy pozycyach pod Wierz- 
b????owem ??andarm w chwili, gdy za p??otem przy 
kolei zapalili sobie ogie?? i gotowali kasz??. 
Piotru?? chudy, chorobliwy ch??opak, z oczyma 
powa??nemi, wcale nie po dzieci??cemu patrz??- 
cemi w ^??wiat, spogl??da gro??nie na swego po?? 
gromc?? i uporczywie milczy. On by?? inicyatorem 
wyprawy. Ja?? by?? prost?? ofiar??. Na zapytania 
odpowiada jakoby nauczycielowi w szkole. Eu?? 
stachy zdaje si?? by?? rad ze swego pochwycenia. 
Jasne jego nczy dhtgiemi rz??sami zdaj?? si?? 
wci???? ??mia??. U fti??h wyprawa tiie tak ??wietna, 
jak u ch??opaka wile??skiego. B uty rozdeptane, 
Trtki uczniowskie, na g??owach czapki, kiedy?? 
Co widzi si?? 
w medost??pnem Verdun. 
Za pozwoleniem komendanta wybieramy si?? 
na zwiedzenie jednego z fort??w zewn??trznych 
twierdzy. Jest to fort w Soufille. Przybywamy 
tam po d??ugiej je??dzie poprzez g??ry i pag??rki, 
podobne do naszych pag??rk??w w Umbriji. Pod?? 
czas jazdy naszej nie s??yszeli??my ani huku ar?? 
mat, nie widzieli??my ani jednego rowu strze?? 
leckiego, nie spotkali??my ani jednego ??o??nierza. 
Ani jednego znaku wojny nie spotyka si?? tutaj, 
doko??a cisza, spok??j, ukojenie duszy. Fort uka?? 
zuje si?? nam nagle niespodziewanie, ukryty 
w??r??d dw??ch wzg??rz, jak kolos jaki??. Boki for?? 
tu tego s?? nadzwyczaj silnie obwarowane, nie. j 
szare, a teraz jak kwiaty przekwit??e. Za pasami 
m aj?? jako bro?? pistolety w??asnego wyrobu, u- 
strugane szczyzorykiem. 
??? 
Sk??d wzi??li??cie t?? bro??? ??? pyta si?? ofi?? 
cer. 
??? 
To ja j?? zrobi??em ??? Odpowiada dumnie 
Ja?? ??? w godzin?? mog?? trzy takie pistolety 
zrobi??. 
jwolno nam tam jednak zagl??da?? i musimy ogra?? 
niczy?? si?? do stania przy wej??ciu do podziem?? 
nego ganku. Nad portonem, prowadz??cym do 
ga&ku tajemniczych podziemi, wypisane olbrzy?? 
m ieli literami: Soufille 1875-1891. 
Podczas gdy obserwujemy z daleka prace, 
jakie zasta??y tu ostatniemi czasy wykonane, u- 
kazuje s????? nagle tu?? przy drzwiach podziemia 
jaki?? oficeV nadzwyczajnie silnie zbudowany i 
przekraczaj??cy wzrostem 
wszystkich innych 
oficer??w francuskich, kt??rych dot??d spotyka?? 
??em. Jest to komendant fortu, kt??ry daje nam 
obja??nienia. 
W p???? godziny p????niej znajdujemy si?? vf 
Tavannes, w innyT,n forcie niezbyt oddalonymi 
od Cote Saint Micha??- Linie niemieckie znajduj?? 
si?? w oddaleniu 11 kilometr??w od tego punktu* 
Idziemy naprz??d wad??u?? linii obronnych fran?? 
cuskich. Przybywszy d*o Eix wchodzimy tu naf 
wzg??rze: Mg??a ustaje i v st??p naszych roztacza 
si?? wspania??y krajobraz. W idzimy dosy?? dok??a?? 
dnie Damloup, Aboucourt, Hautecourt, wszyst?? 
ko miejscowo??ci, zaj??te przez Francuz??w. Ofw 
cerowie wskazuj?? na szerokie lasy. Jest to ob?? 
w??d zaj??ty przez wojska niamieckie. 
Artylerya zaczyna teraz ad czasu do czastl 
dzia??a??. W alka jednak prowadzona jest ospale.- 
Tamte lasy zosta??y ju?? dawniej porz??dnie o- 
strzeliwane przez artylery?? francusk??, co zmu?? 
sza??o wojska nieprzyjacielskie 4o opuszczenia 
swych kryj??wek i do chronienia si?? w tylnych 
liniach. Ale Niemcy nie s?? bynajm niej bezczyn?? 
ni, obserwuj?? oni dok??adnie, jakie ruchy s?? wy?? 
konywane przez nasze wojsko, czasami posu?? 
waj?? si?? naprz??d, by dokona?? perlustracyi i tak', 
jak obecnie strzelaj?? do niekt??rych punkt??w, O 
kt??rych s??dz?? ??e zosta??y ponownie zaj??te prze* 
nasze wojsfca. 
Aby powr??ci?? do Verdun inn?? drog??, jedzie- 
my przez Frei-nes. Miejscowo??ci poprzez kt??re' 
teraz przeje??d??my, stanowi?? jedno olbrzymief 
obozowisko wojanne. Znajduje si?? tu r??w przy 
rowie, ma??a fortecy przy ma??ej fortecy, wszyst?? 
ko obwarowane, 
- w s zystko wyposa??one w kar 
rabiny maszynowe, w armaty, wszystko oto?? 
czone kolczastym drit??em i fosami, kt??re mo?? 
??na znale???? ka??dej chwili. Tutaj cz????ciej spoty* 
kamy si?? z armatami niemieckiemu Od czasu 
do czasu widzimy na horyzoncie ma??e ob??oczki, 
kt??re p??kaj??, nie wyrz??dzaj??c mimo rozpryska- 
nego ??elaza, kt??re nios??, nikomu ??adnej szkody. 
Bitwa rozgrywa sj?? tu w szynkiem i o??ywione?? 
tempie, ale nie jest szkodliwa, nie jest nawet 
dla nas niebezpieczna. 
Wobec takiego stanu 
rzeczy nie rozumiemy, poco artylerya marnuje 
tyle granat??w, tyle naboi. Wyt??umaczono nam, 
??e artylerya ostrzeliwuje te pozycye, gdzie znaj?? 
duj?? si?? rowy strzeleckie, ??e pragnie zniszczy?? 
przedewszystkiem okopy strzeleckie. 
Przyby?? 
wamy do jakiego?? domu, zamieszka??ego prze* 
w??a??ciciela folwarku. Doko??a domu tego biegat 
chmara ch??opak??w, bawi??cych si?? w ??o??nierzy. 
Przed moim wyjazdem z Verdun, o kt??reifl 
za poprzednio danem s??owem honoru pisa?? ml 
nie wolno, chcia??em rozm??wi?? si?? jeszcze z pa?? 
nem Magre podprefektem z Briey. Przypusz?? 
cza??em, ??e on b??dzie w stanie da?? mi jakiekol?? 
wiek wyja??nienia co do losu tych W??och??w, kt???? 
rzy w czasie najazdu niemieckiego znajdowani 
si?? w okolicach pomi??dzy Meurthe a Mozel??, 
|zaj??tych od sierpnia przez wojska niemieckie. 
??? 
A dlaczego tw??j pistolet bez lufy? 
_ 
??? 
Lufa odlecia??a, gdym wystrzeli?? ???* odpo- ]f>an Magre wie jednak??e nie wiele wi??cej od 
w iada Eustachy. 
ikonsula w Nancy, z kt??rym rozmawia??em we 
Bezlito??ny ??andarip przeszukuje im kieszenie, Iwrze??niu. 
W kieszeniach ochotnik??w znajduj?? si?? worecz 
ki z kasz?? i sol??, z prochem, maszynka do za?? 
palania i buteleczka z jakim?? p??ynem... 
??? 
Ty palisz? 
??? 
Nie. 
??? 
Na co masz tedy maszynk?? do zapalania? 
??? 1 A jak??e?? inaczej roznieci?? ogie?? w polu, 
zapa??ki przecie?? wilgn??. 
??? 
A w butelce co jest? 
??? 
Zapasowa benzyna do maszynki ??? odpo?? 
wiada Eustachy. 
??? 
P??jdziemy teraz do wagonu ??? powiada 
??andarm ch??opakom, a pod jego grubym w??sem 
po??yskuje u??miech, kt??ry napr????no stara si?? 
st??umi??. 
Ochotnik??w odprowad??ono. A le czy ich do?? 
wieziono? W domu czekaj?? ich rodzicielskie 
troski i p??acz matki. M??odociane ich serce o~ 
garn???? og??lny odruch i ch???? uczestniczenia w 
wielkiej wojnie. 
Opowiada?? mi on, ??e zaledwie ci W??osi, kt???? 
rzy zaj??ci byli w kopalniach, zdo??ali przedosta?? 
si?? na stron?? francusk?? ??? by??o ich co?? 40 ty?? 
si??cy, reszta pozosta??a w zaanektowanych przez 
nieprzyjaciela cz????ciach i najprawdopodobniej 
innemi drogami przedosta?? 
si?? musia??a do 
W??och. 
: 
???'r?? 
> 
V 
r 
, 
. 
j::' 
. 
??? js. 
.. 
??, 
W tym ceiu te?? powsta??a po?? 
mi??dzy W??ochami nadzwyczajna solidarno????, 
tak dalece, ??e ci, kt??rzy byli bez ??adnych Osz 
cz??dno??ci, otrzymali na podr???? do W??och od 
tych, kt??rty uzbierali sobie nieco pieni??dzy. 
Tych, co t jakicbkolwiekb??d?? powod??w nie 
chcieli wyjecha?? z Briey,'pozo'ta!o w Briey1co?? 
oko??o 15.000 . Dla wszystkich znalaz??a si?? praca. 
Co do mnie, ko??czy?? nadprefekt swoj?? roz?? 
mow??, to zapewne ju?? panu wiadomo, ??e moja
		

/ikc_1915_015_0008.djvu

			8 
???ILUSTROWANY KURYER CODZIENNY*' ??? Nr 14 ??? 20 stycznia 1915 
ucieczka zwi??zana jest z pewnym dramatem. 
Po iliwazyi wojsk niemieckich pragn????em prze?? 
dosta?? si?? do Nancy. Aptekarz tutejszy okaza?? 
si?? got??w do przewiezienia mnie samochodem. 
Zaledwie wr??ci??em do Briey opowiedziano mi, 
??e ???w??adze wojskowe niemieckie, podejrzewaj??c 
aptekarza, po jego powrocie o to, ??e dopu??ci?? 
si?? jakiego?? czynu szpiegowskiego, kaza??y go 
rozstrzela?? przy drzwiach jego w??asnego mie?? 
szkania. Ten, co przyni??s?? mi t?? wiadomo????, u- 
trzymywa??, ??e nara??am si?? swoim pobytem w 
Briey. Twierdzenie to uwa??a??em za tak uspra?? 
wiedliwione, ??e niezad??ugo po swoim powro?? 
cie do Briey wyjecha??em do Verdun i nie ru?? 
szam si?? st??d. 
M. G . Sarti. 
Szef sztabu generalnego 
w szlafroku. 
Dawno min????y czasy, kiedy wodzowie wojsk 
walcz??cych na pysznych rumakach z b??yszcz???? 
cym mieczem i g??o??nym okrzykiem wojennym 
ruszali n a czele w bitw??. Ale trze??wy Ameryka 
nin, kt??ry jako sprawozdawca pisma nowojor 
skiego ???Evening Sun??? , odwiedzi?? g????wn?? kwa?? 
ter?? francusk??, zdziwi?? si??, gdy stan???? wobec 
cz??owieka w szlafroku kt??ry utrzymuje w ru?? 
chu ca??^ ogromn?? i nader skomplikowan?? fran?? 
cusk?? maszynery?? wojenn??. Tym cz??owiekiem 
jest szef sztabu generalnego naczelnego wodza 
Joffre???a, genera?? Bertholet, kt??rego prac?? tak 
przedstawia sprawozdawca: 
i W g????wnej kwaterze Joffre???a wisi w wiel?? 
kim lokalu specyalna mapa w rozmiarach 
1:1000. Pokazuje ona ka??d?? drog??, ka??dy kar 
na??, ka??d?? lini?? kolejow??, nawet ka??dy krzak, 
ka??dy mostek, ka??dy strumyk i ka??de bagno, 
T o jest jeden ??rodek pomocniczy nowoczesnego 
strategika. Innym ??rodkiem jest wspania??y 
zbi??r szpilek o r????nych barwach i o r????nej wiel?? 
ko??ci z g????wkami woskowemi. Te szpilki przed- 
stwiaj?? r????ne oddzia??y wojsk, mniejsze i wi??k?? 
sze. W drugim pokoju zbiega si?? wiele drut??w 
telefonicznych i telegraficznych. Jest tam tak??e 
przyrz??d do aparatu bez drutu. Nader prosty 
jest spos??b, w jaki odbywa si?? praca strategi?? 
czna w g????wnej kwaterze francuskiej. Rozpo?? 
czyna si?? bitwa. Wojska s?? na linii trzydziesto?? 
kilometrowej tak rozdzielone, jak to przedsta?? 
wiaj?? szpilki na mapie. Odzywa si?? dzwonek 
telefoniczny. 
Niemcy atakuj?? dywizy?? genera??a Duran?? 
da. M aj?? przewag??. Genera?? potrzebuje posi???? 
k??w. 
Oficer sztabowy, kt??ry odebra?? t?? wiadomo???? 
telefoniczn??, wpada natychmiast do genera??a 
Bertboleta, kt??ry jest jakoby praw?? r??k?? naczel?? 
nego wodza. G enera?? w??a??nie zasn????, pierwszy 
raz od 36 godzin, bo musi prawie zawsze czu?? 
wa??, b??d??c czynnikiem ????cz??cym pomi??dzy na?? 
czelnym wodzem a wojskami. Natychmiast po?? 
wstaje z ??????ka; w szlafroku, jedynem ubraniu, 
jakie nosi od wielu dni. przyjmuje raport ofi?? 
cera sztabowego. Natychmiast stwierdza Bert?? 
holet na mapie pozycy?? dywizyi Duranda. Wie?? 
??e, jak szpilki przedstawiaj??, ??e 15 kilometr??w 
wstecz znajduj?? si?? na kwaterze rezerwy, pod 
dow??dztwem genera??a Blanca. Rzut, oka na 
szpilki informuje go, ??e w pobli??u ??o??nierzy 
Blanca jest pewna liczba omnibus??w automo?? 
bilowych. 
??? 
Rozkaz do genera??a Blanca ??? dyktuje ??? 
aby natychmiast Durandowi da?? posi??ki, sk??a?? 
daj??ce si?? z 10.000 ??o??nierzy, 4 bateryi artyle?? 
ryi 75 milimetrowej, 10 karabin??w maszyno?? 
wych i trzech szwadron??w konnicy. Blanr ma 
pos??a?? wojsko w omnibusach automobilowych, 
kt??re tam a tam si?? znajduj??. 
W przeci??gu dw??ch m in ut zatelefonowano 
rozkaz genera??owi Blancowi, po 5 minutach roz?? 
poczyna si?? wykonywanie rozkazu, i genera?? 
Du ran d otrzym a?? posi??ki. Bertholet tymczasem 
Znowu troch?? si?? prze??pi, dop??ki mu na to prze?? 
bieg bitwy pozwoli. 
Niezad??ugo odzywa si?? znowu dzwonek te 
lefonu. Cz??owiek w szlafroku zrywa si?? z ??????ka 
i daje nowe rozkazy. Przy ka??dej zmianie pozy- 
eyi wojsk, przy ka??dem zburzeniu albo zbudo?? 
waniu mostu genera?? Bertholet przyst??puje do 
m apy i zatyka szpilki, kt??re wykazuj?? zmian??. 
Nic si?? nie dzieje na d??ugiej, na kilkaset kilome 
tr??w rozci??gaj??cej si?? linii bojowej, czegaby 
Bertholet nie zaznaczy?? s??pilkami na mapie. Ma?? 
pa musi ka??dej minuty przedstawia?? w??a??ciw?? 
sytuacy??. Genera?? Joffre mo??e na niej si?? zory- 
entowa?? ka??dej godziny, we dnie i w nocy. 
Bertholet nie pomija ??adnego szczeg????u, o kt???? 
rym donosz?? lotnicy z rekonesansu, albo szpie- 
gowie. Szpilki informuj?? nietylko o rodzaju i si?? 
le wojsk na tem lub owem miejscu, lecz tak??e o 
wielko??ci ustawionych tam dzia?? i amunicyi jaka 
si?? tam znajduje. 
Nowy Rok w Japonii. 
Charakterystyczn?? cech?? ??ycia spo??eczno- 
pa??stwowego wsp????czesnej Japonii stanowi to, 
??e wch??on??wszy w siebie w ci??gu ostatnich lat 
trzydziestu ca???? prawie tre???? obecnej kultu ry 
europejskiej, nie wyzby??o si?? ono dot??d jeszcze 
wielu odr??bno??ci, opartych n a odwiecznej n a?? 
rodowej tradycyi. 
To te?? wsp????czesny Japo??czyk, mimo ambit?? 
nych a s??usznych uroszcze?? do odgrywania 
roli ???A nglika Wschodu11 ujawnia w sobie do?? 
tychczas wyra??n?? dwulicowo????, kt??r?? nie dzie?? 
si??tki lat, ale stulecia dopiero zmieni?? i w sta??y 
typ skrystalizowa?? potrafi??. 
Z jednej strony wyst??puje on jako urz??dowy, 
zewn??trzny, nale??ycie zmodernizowany przed?? 
stawiciel spo??ecze??stwa, nie ust??puj??cego pod 
wzgl??dem kultury umys??owej ??adnemu ze spo 
??ecze??stw zachodnich, z drugiej za?? strony jako 
cz??owiek prywatny, pozostaje za?? nadal w g????bi 
ducha wiernym potomkiem nawskro?? azyatyc- 
kich swych przodk??w, g????bokim wyznawc?? 
czcicielem ich obyczaj??w i wierze??. 
Wspomniana dwulicowo???? zaznacza si?? w ty?? 
pie wsp????czesnego Japo??czyka najwyra??nie; 
przy obchodzie uroczysto??ci noworoczn ych, 
przypadaj??cych tam od roku 1873-go wed??ug 
daty kalendarza gregorya??skiego. 
Przyjrzyjmy si?? tu tu przedewszystkiem oby 
czajom panuj??cym na dworze. Ot???? dla mikada 
uroczysto??ci noworoczne rozpoczynaj?? si?? ju?? 
w dniu 13 grudnia, zwanym ???kato-hapime??? czyli 
??wi??tem pocz??tku wszechrzeczy". W dniu tym 
zar??wno mikado, jak i wszyscy wierni jego pod?? 
dani spo??ywaj?? specyaln?? potraw?? narodow??, 
zwan?? ???hoto-jiru??? i rozdaj?? dary s??u??bie. W 
ostatnim dniu roku, w dzie?? Sylwestrowy, kt??ry 
przed laty czterdziestu obchodzony by?? nie we?? 
d??ug kalendarza gregorya??skiego, jak to si?? 
dzieje obecnie, mikado, jak dawniej przystraja 
si?? w szaty arcykap??ana, i jako b??g panuj??cego 
w kraju wyznania, oddaje cze???? cieniom swych 
przodk??w, r??wnie jak on sam ??? bog??w. 
W odmiennym nawskro?? charakterze wyst???? 
puje zaraz nazajutrz, w dzie?? Nowego Roku, 
Przybrany w ??wietny m undur generalski, l??ni??cy 
od z??ota i r????norodnych odznak honorowych, 
staje si?? wtedy mikado tylko zwyk??ym naczel?? 
nikiem pa??stwa konstytucyjnego i przyjmuje 
razem z m a????onk?? swoj?? ??yczenia sk??adane mu 
przez liczny zast??p dostojnik??w pa??stwowych, 
ambasador??w, itd., 
przyczem obowi??zuj??cy w 
tym wypadku ceremonia?? zgadza si?? w zupe???? 
no??ci z odpowiednimi przepisami etykiety dwor?? 
skiej Habsburg??w lub. Hohenzollern??w. Ta sama 
etykieta panuje r??wnie?? w czasie obiad??w, na 
kt??re zapraszani s?? zawsze cz??onkowie cia??a dy?? 
plomatycznego, w czasie bal??w i r????norodnych 
przyj???? u dworu. Etykieta taka ??? pisze pewien 
znawca stosunk??w japo??skich ??? nie zdaje si?? 
zbytnio kr??powa?? wiernych poddanych mikada, 
trudno jednak zar??czy??, czy wi??kszo???? go??ci Ce?? 
sarskich po powrocie do domu nie zamienia jak 
najspieszniej frak??w7, m u n du r?? w i sukni euro?? 
pejskich na wygodne szaty japo??skie i czy dla 
usuni??cia z ust smaku wina szampa??skiego nie 
wychyla jaknajspieszniej fili??anki narodowej 
,,saki??? , t. j. w??dki japo??skiej, p??dzonej z ry??u. 
Wog??je dzie?? noworoczny przystraja Japoni?? 
na zewn??trz w zupe??no??ci po europejsku. Od 
rana, przez ulice stolicy i wi??kszych miast kraju 
sun?? t??umy przechodni??w przybranych w l??ni??ce 
mundury wojskowe i cywilne. Szpady, kapelu?? 
sze stosowane, z pi??rami, bia??e r??kawiczki, w i?? 
dzimy tam w??wczas na ka??dym kroku. S??owem, 
zewsz??d wieje ku nam tchnienie kultury zacho?? 
dniej. Ale gdyby tak rzuci?? niedyskretne wej?? 
rzenie na ceremoni?? przy wdziewania owych szat 
przez pan??w genera????w japo??skich, prefekt??w, 
ministr??w itp., to zobaczyliby??my mo??e, i?? tam 
u siebie, w domu, na ??onie rodziny, panowie ci 
nie wyzbyli si?? jeszcze ca??kowicie obyczaj??w 
swych praojc??w. 
I w szkole japo??skiej wyst??puje tak??e wy . 
ra??nie owo charakterystyczne zmieszanie si?? 
cech kultury zachodniej z odwieczn?? krajow??. 
Wszyscy uczniowie i uczennice zar??wno szk???? 
pocz??tkowych, ja k i ??rednich, nosz?? tam stroje 
narodowe., W dzie?? Nowego R ok u zbieraj?? si?? 
wcze??niej w jednej z sal szko??y i tam na dany 
przez nauczyciela znak powstaj?? z miejsc swoich 
dla wys??uchania odpowiedniej przemowy o 
wielko??ci swej ojczyzny i o obowi??zkach oby?? 
watelskich. Po sko??czonej oracyi, wszyscy o- 
becni ??piewaj?? hymn narodowy ???Kimi-ga-vo??? , 
nast??pnie za?? defiluj?? kolejno przed portretem 
mikada, oddaj?? mu g????boki uk??on i rozchodz?? 
si?? do dom??w. 
Niepodobna wprost ze wzgl??du n a obfito???? 
obyczaj??w narodowych japo??skich, zwi??zanych 
z uroczysto??ci?? Nowego Roku, omawia?? ich tu 
wyczerpuj??co, dodamy wi??c tylko, i?? trzynasty 
z rz??du dzie??, rzeczonych ??wi??t: to jest 13 stycz?? 
nia, odgrywa w ??yciu Japo??czyka nader wa??n?? 
rol??. Dzie?? ten zwany ???o-misoha??? , a obserwo?? 
wany, ??ci??le przez ??rednie i ni??sze warstwy ludu 
japo??skiego, jest w??a??ciwie ??wi??tem... wierzycie?? 
li.... Ka??dy Japo??czyk nale????cy do wy??ej wspo- 
mn ia nej sfery spo??ecznej, mo??e posiada?? d??ugi, 
i nikt nie bierze mu tego za z??e, a w ci??gu roku 
cieszy si?? on zawsze wzgl??dami wierzycieli, 
kt??rzy przystaj?? ch??tnie na zw??ok?? w oddaniu 
nale??no??ci; ale w dniu ???o-misoha??? wszelkie d??u ?? 
gi p??acone by?? musz?? obowi??zkowo. N a szcz???? 
??cie nie brak Japonii bynajmniej ani kas po?? 
??yczkowych, ani lombard??w! We dwa dni po?? 
tem, a mianowicie 15 stycznia, ko??cz?? si?? w 
Japonii uroczysto??ci noworoczne, i ludno???? po?? 
wraca znowu do zwyk??ego trybu ??ycia. 
Poszukiwanie zaginionych 
Adam Ho??owka kapral 3/89 komp. (bli??szy 
adres w Administr.) poszukuje swej ??ony Kseni 
Ho??owkiej kt??ra z synkiem pozosta??a w Jaros??a?? 
wiu do 13 wrze??nia. 
127 
Jan Kuty??ski Landwer I-Regiment Nr. 19 w 
szpitalu D onavitz bei Leoben, prosi gdzie znajdu?? 
je si?? jego ??ona, ojciec, matka i brat i o jakich 
znajomych Kuty??skich, kt??rych przed wojn?? zo?? 
stawi??em Laszki kr??l. pow. Przemy??lany. 
126 
Michalina z Sadkowskich Rydzy??ska w Neu- 
haus Rudolfov Czeohy, prosi p. Kazimier?? Zytkow?? 
??on?? wachmistrza ??and. i p. Juli?? M??kow?? o sw??j 
adres, celem nawi??zania korespondencyi. 
125 
Micha?? D yryl solicytator adwokacki w Stryju 
obecnie kapral s??u????cy przy oddziale sanitarnym 
w Przemy??lu poszukuje swoje rodze??stwo a mia?? 
nowicie: Mary??, Antoniego, Jana i J??zefa Dyryl, 
Ann?? i Piotra Romanowskich, Lunk?? Romanow?? 
sk?? i Micha??a Smyka zostaj??cych ostatnio w Stry?? 
ju. Ktoby wiedzia?? miejsce pobytu tych os^b ra?? 
czy ??askawie donie???? pod adresem powy??ej w y l u d ?? 
nionym. 
124 
Antonina Jarosz i Gizela Go??kowska Wie?? 
de?? IV . Freundgasse 3 I. poszukuj?? swych rodzin 
z Sanoka. 
123 
Ludwik Prze??lakowski k. u. k. 9 cm.