Mirador viewer

Czas.

Annotations

Showing 838 annotations

Adding notes only for logged in users

Filtering

N" 207,

Kraków, Sobota 11 Września 1909,

Mocznik L X II.

(Wydanie poranne)

Prenumeratęprzyjmują:AdministracyaCza,su w Krakowieiurzędypocztowe. Miejsoowąpre

n u m e r a tę księg. S. A . Krzyżanowskiego, handle: St. Karlińskiego, IL Kretschmera, Biuro dzień, Hopcar^

iSalomonowej, GL trafika.

We Lwowie ,,Ci:os" jest do nabycia w biurach tiiien. A. Olszewskiego, 3. Sokołowskiego,

(S. Buciis?afea, na stacyach kolejowych w Tarnowie’ Rzeszowie, Jaśle, Nowym Sączu na peronie w księgarni kole

jowej, t ud zież na innych główniejszych stacyach u portyerów kolejowych.

Ceny ogłos z e ń : od wiersza petitem za pierwszy raz 20hal., za każdy następny po 10hal.: układ tabe

laryczny, cyfrowy, skomplikowany, pierwszy raz 40 hal., następny po 10 hal. ft!adesłana i nek rologia

od miejsca wiersza drukiem petitowym 60 halerzy za każdy ra*z. Głosy publiczn o ści po 2 kor.; wszel

kie prywatne komunikaty po kronice i po dziale ekonomicznym i t, p. po 1 kor. od miejsca wiersza.

Ogłoszenia i prenumeratę przyjmują: we Lwowie biura dziennikówL. Plohna, A.Olszewskiego,

St. Sokołowskiego, K.Buchstaba; wJarosławiu Biuro dzienników; w Podgórzu Poturalski; w P rze

myślu A. Juszyński księgarnia,D. lleszeles; w R zeszowie 51. Wcintranb; w Stanisławowie Jasiel

ski. \ Sp.; w Tarnowie M. Rockach, O. U.nit; w Tarnopolu Komanicwski; w Paryżu wyłącznie

p. W . Kaczkowski, 14 Oitć de Trevise; w W iedniu Haasenstein Sc. Vogler, K. Mosse (także we wszyst*

kich filiach); II. Scha!ek, M, Dukes, B. Braun, J. Danneberg, II. Friedl (tylko prenumeratę H. Gold

schmidtSc. Comp.);w Frankfurcie n. M,O.L,l)aube Sc, Comp., w P sra ćie czeskiej Fr.Hovorka.

Listy z pieniądzmt i p rz e k a z y pieniężne na prenumeratę i ogłoszenia przyjmuje Admini

stracyaCzasu w Krakowie, ]tel:Iarn,acyt nieopieczftowane niepodlegająopłaciepocztowej.!A stów nie

opłaconych nieprzyjmujesię.l}fkopisóm nadsyłanychnie zwracasię.

SBST" Za każ:)ą zmianą adresu dopłaca sią 40 ’ha!.

"IKS

ADRES REDAKCYI; ul. św. Tomasza Wr 3.2.

Telefon Wr 50.

Rekonstrukcp§abi§iefy?

(Telefonem).

Wiedeń, dn. 11 września.

(=) Konferencye ugodowe, których pomyślny

obrót już sygnalizowałem, toczyły się - jak wia

domo

dotąd tylko o uruchomienie sejmu cze

skiego. Za kulisami jednak mówiono także o sto

sunkach w Radzie państwa.

Jako echo tych na

rad podaje Z eit wiadomość, że na poniedział

kowej Radzie ministrów przedłożą dy

misyę czterej ministrowie, a mianowicie:

dwóch wolnomyślnych Niemców, jeden Polak ije

den zbliżony do grupy chrześciańsko - społecznej.

Czescy posłowie,

którymi rozmawiałem,

wiadomość tę potwierdzili, dodając, że

chodzi tu o pp. Sturgkha, Hochenburgera,

Bilińskiego i Ritta. Czesi wy mieniają ja

konastępcówpp.Perge11a(sprawiedliwość),

wiceprezydenta krajowej dyrekcyi skarbu Sitz

miillera (skarb) i Gląbińskiego (roboty pu

bliczne). Dodajęjednak, źe ta wiadomość jak i

komentarz czeski polegają -

o ilesądzę — wy

łącznie na kombinacyach.

Wynik rokowań ugodowych.

Wiedeń. (Tel.pryw.)

WienerAllg.Ztg po

daje opinię jednego

z niemieckich uczestników

konferencyi o wyniku.

Powiedział on między in

nemi: Wiele wody upłynie jeszcze w

Dunaju, a

więcej jeszcze w W ełtawie, zanim spokój na całej

linii będzie gotowy. Na razie jeszcze zdarzy się

obstrukcya, ale następna sesya sejmowa odbędzie

się prawdopodobnie spokojnie.

W każdym razie

ukonstytuowanie

się sejmu czeskiego

jest zapewnione.

W poniedziałek

odbędzie

się Rada ministrów, na której mowa będzie o

żądaniach czeskich.

SzkołaczeskawPosiornie

Wiedeń. (Tel. pryw.) Na prośbę Czechów tu

tejszych władze pozwoliły odjąć pieczę

cie z zamkniętej szkoły w Postornie, celem

przeprowadzenia robót adaptacyjnych. Czesi je

dnak musieli się zobowiązać, że nauka nie bę

dzie tam prowadzoną

dopóty, aż

sprawa

zostanie załatwiona.

K(atastrofa w Tatracłi.

Zakopane, dn. 10września.

Na dobiegającydo końca sezon tegoroczny, wy

jątkowo pomyślny, pełen ruchu i wesołości, padł

cień. Skaliste wnętrze Tatr pochłonęło ofiary: je

dno życie padło już jego łupem, inne są zagrożo

ne. Przed trzema dniami czterech młodych ludzi

wybrało się na wycieczkę, jedną z najpiękniej

szych, jakie dać mogą Tatry polskie; ufali w swe

sily i doświadczenie turystyczne jednego z towa

rzyszy. W e czwartek przywieziono do Zakopanego

jednego z nich silnie pokaleczonego, nazajutrz

dwóch walczących

ze śmiercią i czwartego bez

życia.

Gdy nadeszła pierwsza wiadomość o wy

padku do Zakopanego, objawiło się przygnębie

nie tak silne, jakiego nie pamiętają od dawna

stali bywalcy podtatrzańscy. Gorączkowo wycze

kiwano wiadomości o rezultatach ekspedycyj ra

tunkowych, które z energią zorganizowało świeżo

założone Towarzystwo ratunkowe.

Z opowiadań

jej członków można zestawie następujący obraz

nieszczęścia:

We wtorek rano puściło się od Kuźnic przcz

Boczań

czterech młodych taterników: dwaj cy

wilni i dwaj wojskowi. Byli to bracia Jenknero

wie, W ładysław iGustaw, uczeń szkoły kadeckej,

i słuchacz uniwersytetu wiedeńskiego; Ryszard

Maluszka, akademik artyleryi z Modling iFerdy

nand Gotel, słuchacz politechniki wiedeńskiej. Ten

ostatni prowadził wycieczkę,jako wprawny i do

świadczony taternik,

znany

kilku trudnych i

forsownych wycieczek. Gustaw Jenkne-r.również

brał udział w większych wyprawach: dwaj pozo

stali mają b,yć podobno nowicjuszami w_ chodze

niu po górach, obaj jednak odznaczali się dosta

tecznemi siłami i zdrowiem. Wspaniała pogoda

wrześniowa

ułatwiała marsz; w najlepszych hu

morach szli szybko na nocleg do Gąsienicowych

stawów, nie obawiając się świeżych śniegów, które

pokryły szczyty gór.

Nazajutrz, we środę wczesnym rankiem wyru

szyli dalej w drogę. Celem pierwszym wycieczki

było Krzyżne, sławna z piękności widoku _prze

lecz, szli przez Pańszczycę. Jest to ogromnej_dłu

gości ponura_ dolina między grzbietami górskiemu,

Koszystej i Żółtej Turni, zasypana_ głazami, poro

śnięta gęstą kosodrzewiną. Przy niepomyślnej po

godzie dolina ta dała się we

znaki niejednemu

już turyście; w czasie zwykłym droga to nużąca

monotonią i niewygodą przejść. Mimo to jest u

częszczanym szlakiem na Krzyżne, gdyż najprę

dzej prowadzi do celu, powoli wznosząc się ku

górze.

Młodym turystom droga utarta wydała się za

łatwą, zboczyli zatem w prawo i postanowili do

stać się najpierw na Buczynowe Turnie, a stam

tąd *granią" spuścić się wzdłuż Orlej Perci na

Krzyżue.

Być też może, że w ostatniej chwili

przyszło im na myśl szukać nowego przejścia

przez przepaści skał Buczynowych na drugą stro

nę, do doliny Pięciu Stawów Polskich nad Sikla

wę. Dnia tego Turnie były jeszcze więcej trudn_e

do zdobycia, niż zazwyczaj, gdyż skały były śli

skie, pokryte warstwą śniegu, topniejącego pod

promieniami słońca.

Kierownik wyprawy p,Gdtel postanowił zabez

ieezyć towarzyszy przy zdobywaniu każdej pię

zi skały i wszyscy czterej związali się dziesię

ciometrową linką. W ten sposób, jeden o parę

kroków pod drugim, wspinali się w górę. Byli

już blisko szczytu, gdy jeden z idącyc’h niżej

pot_knął się, upadł i zaczął spadać. Gotel, do

świadczony i przytomny

alpinista,

począwszy

szarpnięcie sznura rzuci! się na ziemię i przyci

snąwszy się do skały, starał się o powstrzymanie

towarzyszy _od upadku.

Gdyby i tamci byli to

samo uczynili, zapewne byliby się wszyscy ura

towali. Niestety nie mieli tej przytomności umy

słu, upadający pociągnął za sobą innych, linka

pękła poniżej Gdtla i wszyscy zsunęli się po śnie

gu, aż wreszcie runęli w przepaść. Gotel wyszedł

st_osunkowo cało, gdyż lina ściągnęła go tylko

niewiele na dółizatrzymał się na krawędzi skały;

utracił tylko przytomność,

zduszony przez linę,

okręconą naokoło ciała i pot,łuczony przy padaniu

na wyskok kamienisty.

Gdy przyszedł do przytomności, nie

mógł ru

szyć się z

miejsca

wskutek potłuczeń i zaczął

głośno wołać o pomoc, licząc na to, że przy po

godnym dniu, w Pańszczycy mogą się znajdować

inne wycieczki. Nie omylił się, usłyszano go, ale

nie mogąc nikogo dopatrzeć się w szarej pustyni

skalistej, ratunku natychmiastowego przechodnie

dać mu nie mogli. Wysłany do Zakopanego gó

ral przybył tu dopiero około godz. 10wieczorem.

Już za godzinę wyruszyła do Pańszczycy wypra

wa ratunkowa z linami, pochodniami i żywnością.

Gdy w ciągu nocy nie powróciła, wczesnym ran

kiem, we czwartek, wysłano drugą. Ta znalazła

Gćitla ranionego, wiszącego nad przepaścią, z któ

rej głębi wydobywały się słabe głosy dwóch in

nych nieszczęśliwych.

Mimo usiłowań, nie udało się do wieczora zna

leźć dostępu do przepaści. Dopiero gdy poprze

dnią wyprawę ratunkową zluzowała trzecia, gó

rale, którzy przybyli ze świeżemi siłami, potrafili

dotrzeć do dna

urwiska i tam

znaleźli dwóch

Jenknerów przy życiu.

Ich nieszczęśliwy towa

rzysz, kadet Maluszka, leżał tuż pod nimi z roz

trzaskaną głową. Sznurami wyciągnięto obu ży

wych i ciało zmarłego

m iejsce dostępniejsze,

a stamtąd dziś

południe przyniesiono do Za

kopanego. Chorych umieszczono w szpitalu, zwło

ki ś. p. Maluszka złożono w kostnicy

cmentar

nej. Tragicznemu

orszakowi przypatrywały się

tłumy publiczności,

wypełniającej drogę z Ku

źnic.

Co orzekli lekarze,

razie

nie

wiadomo.

W tej chwili,

o godzinie 4 po południu, praca

nad chorymi jeszcze nieukończena.

Akcya ratunkowa,

Zakopane, dn. 10września.

Po otrzymaniu wiadomości o katastrofie inspe

ktor uzdrowiska p. Władysław

Janowicz wysłał

ekspedycyę zakopiańskiego Pogotowia ratunkowe

go, która pod przewodnictwem p. Włodzimierza

Jodkowskiego wyruszyła ogodz. 10 w nocy w kie

runku Wielkiej Buczynowej Turni, celem poszuki

wania za zaginionymi. Oprócz p. Jodkowskiego

wzięli udział przewodnicy Wawryłko, Tatar, Szy

mon, Józef Bachleda, Klimków, Jan Pęksa. Ogo

dzinie 2 rano przybyła

ekspedycya do doliny

Pańszczycy. O wpół do o rano znaleziono o 15

metrów poniżej szczytów Buczynowej Turni Fer

dynandaGotla z raną na głowie, ale przy

tomnego. Rannego sprowadzono przez Krzyżne

do doliny Pańszczycy, a następnie na halę Gą

sienicową.

Druga ekspedycya pod przewodnictwem p.Jod

kowskiego,

w towarzystwie pp. Grabowskiego i

Gwozdeckiego, ochotników pogotowia iprzewodni

ków Józefa Bachledy, Jana Pęksy, wyrusz,yła

o godzinie 12 w południe i natrafiła około godzi

ny 2 po południu na dwóch braci Jeuknerów:

Władysława i Gustawa, oraz Ryszarda Maluszkę.

W chwili znalezienia stan ich był następujący:

Jeukner Władysław

miał rany na

dze, ręce igłowie, 1ecz był na pół przy

tomny*.

Jenkner Gustaw

był nieprzyto

mny, twarz miał silnie potłuczoną i na

ruszoną szczękę. Maluszkę znaleziono

z roztrzaskaną czaszką na czole, ręce

miał powykręcane, plecy okry"te ranami.

Gótla przewieziono do Zakopanego, a po zaopa

trzeniu przez dyrektora szpitala Dra Jana Gawli

ka odwieziono do Kościelisk do domu Jana Za

ryckiego, gdzie mieszkał. Obydwaj Jenknerowie

umieszczeni zostali w szpitalu klimatycznym.

Oprócz wyżej wymienionych ochotników brali

udział w ekspedycyi pp. Chmielowski, W alery

Góttel brat pokaleczonego i Dr Lisicki. Katastrofa

ta wydarzyła się w miejscu, gdzie przed rokiem

zaginął, lecz

został uratowany p. Dadlez, syn

adwokata z Krakowa.

KRtOSSSKA.

Kraków, sobota, dn. 11 września.

Dziś:

Kalendarzyk kościelny: Prota i Jacka mm,, Teodory.

Kalendarzyk astronomiczny: W schód słońca o godz. 5 ’12,

zachód o godz. 6’02; długość dnia godzin 12’50.

Teatr miej3kl: ,,Osiołkowi w żłoby dano".

Teatr ludowy : ,,Posłaniec Kr 6666.

Wycieczka na wystawę Częstochowsk.ą Ligi pomocy

przemysłowej.

Przedstawienie kinematograficzne w cyrku Łdisona co

dziennie o godz. 8 wieczór.

—

Święcenie niedzieli. Rozporządzenie namiestnic

twa, nakazujące rzeżnikom zamykanie sklepów w nie

dziele, potrzeehmićsięcznej przerwie letniej, od 1 wrze

śnia ma znów znaczenie aktualne. Nie wszyscy je

dnak rzeżnicy zastosowują się do tego rozporządzę

nia. Ubiegłej niedzieli kilku rzeżników na Zwierzyń

cu i w Krakowie sprzedawało mimo zakazu mięso

w jatkach. Czeladź rzeźnicza i masarska zwraca ba

czną uw’agę na to wyłamywanie się z pod przepisów

majstrów rzeźniczych i stara się temu na przyszłość

zapobiedz. W tym celu onegdaj wydelegowali de

putacyę do magistratu krakowskiego ze skargą na

majstrów, a wczoraj w tej samej sprawie wysłali

kilku

członków do delegata namiestnictwa radcy

dworu Fedorowicza,

—

Skazanie szpiega. Trybunał kasacyjny -wW ie

dniu odrzucił rekurs Bronisława Dyrcza, skazanego

przed dwoma miesiącami przed trybunałem wiedeń

skim za zbrodnię szpiegostwa na trzy lata ciężkiego

więzienia. Jak słychać, wytoczono Dyrczowi docho

dzenie karne o obrazę członka rodziny cesarskiej.

—

Zamordowanie pocztmistrza. W S a m b o r sk im

sądzie obwodowym karnym toczy się na trzy dni

rozpisana rozprawa przeciwko Wawrzyńcowi Urbań

skiemu, słudze pocztowemu, który dnia 15 maja b. r.

zamordował pocztmistrza w Siankach, śp. Tadeusza

Madeyskiego. W edług aktu oskarżenia, miał Urbań

ski dokonać morderstwa w sposób podstępny i skry

tobójczy, poczem z kasy pocztowej zabrał list pie

niężny na 1000 kor. W więzieniu śledczem przyznał

się Urbański przed współw’ięźniami, że pocztmistrza

zamordował i prosił jednego z towarzyszy, ażeby mu

wyszukał kogoś pewnego, któryby mu pomógł wy

dobyć z ukrycia sprzeniewierzone pieniądze. Współ

więzień ów doniósł o tem dozorcy więziennemu.

Zdradziwszy się w ten sposób, Urbański widział się

wreszcie zmuszonym przyznać do winy i uczynił zu

pełne wyznanie przed sędzią śledczym.

Urbański

liczy lat 25 i pochodzi z Lipnicy Murowanej.

—

Echa napadu na bani(w Rjece. Z Wiednia te

lefonują: Uczestnik napadu rabunkowego na bank

w Rjece Orłów, transportowany do Rjeki, koło lns

bruka usiłował naprzód uciekać, a następnie popeł

nić samobójstwo. Policya twierdzi, że Orłów ma mieć

aż trzy morderstwa na sumieniu.

—

Zbrodniazzazdrości.LubelskiGoniec polski

pisze: Krwawy dramat małżeński rozegrał sio we

wsi Biadaczka, w powiecie lubartowskim. Miejscowy

włościanin, Piotr Marciniak, łat 32, żył w przyjaźni

z włościaninem Ignacym Wadowskim, liczącym 48

łat wieku.

Przed kilku dniami Marciniak poprosił

do siebie Wadowskiego pod pozorem, aby mu spraw

dził wezwanie z gminy o zapłacenie podatku grun

towego. Gdy Wadowski, nie przeczuwając nic złego,

przyszedł, Marciniak zaczął się żalić przed nim, że

żona go zdradza. Wadowski starał się uspokoić Mar

ciniaka, który, niby słuchając rad Wadowskiego,

nagle wstał, wziął strzelbę do rąk i celując do Wa

dowskiego, powiedział: *Przyznaj się, że utrzymu

jesz stosunek z moją żoną, bo jeżeli się nie przy

znasz, to ci w łeb wypalę!1* Wystraszony Wadow

ski zaczął się usprawiedliwiać. Wtenczas Marciniak

strzelił do swojej żonj’.

Marciniakowa upadła na

podłogę, brocząc krwią. Wadowski rzucił się, aby

ją ratować. Wówczas Marciniak, ująwszy strzelbę

za lufę, zaczął bić Wadowskiego kolbą po głowie

póki ten nie utracił przytomności. Marciniakowa

wkrótce zakończyła życie. Żonobójcę policya areszto

wała, a Wadowskiego odwieziono do szpitala w Lu

blinie.

Ma on okropnie poranioną głowę, wybite

trzy zęby i kilka lżejszych obrażeń na ciele.

—

Szkoły wyższe W Rosyi. Pisma petersburskie

stwierdzają, że młodzież rosyjska zapisuje się w mniej

szej liczbie nie tylko do uniwersytetów, lecz i do in

nych wyższych zakładów naukowych. Np. do insty

tutu elektrotechnicznego w roku ubiegłym złożono po

dań 1.100, obecnie zaś GOO; do instytutu technolo

gicznego w roku ubiegłym 2.000, obecnie 1.674; do

instytutu dróg i komunikacyi w roku ubiegłym 11.000,

obecnie 863; w instytucie inżynierów cywilnych w r.

ubiegłym 600, obecnie 505.

—

Uniwersytet żydowski. W Petersburgu krążą

pogłoski, że wkrótce ma być założony w granicach

osiadłości prywatny uniwersytet dla żydów.

—

Bunt WWiązisnilł. z Czernichowa telegra

fują: Pozostający w śledztwie więźniowie napadli

na dwóch dozorców, jednego z nich udusili

i zabrali mu broń i klucze, poczem podpaliwszy ma

terace zaczęli uwalniać więźniów. Straży więziennej

udało się szybko zaprowadzić porządek; dwóch

aresztantów zabito,

dwóch ciężko, a ośmiu

lekko raniono.

—

Orvil!e Wright W Berlinie, z Berlina telegra

fują: Wczorajszy wzlot Orvilla Wrighta trwał na

przestrzeni 60 kilometrów 62 minut. W zlot ten nie

ustępował co do piękności poprzednim.

Afera Schacka. z Berlina telegrafują: Poseł

do sejmu niemieckiego Schaek, którego skandaliczne

sprawki były w ostatnich czasach głośne, złożył

mandat poselski i udał się do zakładu dla nerwowo

cltorycb. Mimo to prokuratorya prowadzi przeciwko

niemu dochodzenia.

Katastrofa żywiołowa, z M eszykowa telegra

fują: W okręgu Jamilteper olbrzymie powodzie znisz

czyły całe plantacye buraków cukrowych. Zginęło

wielu robotników przy farmach.

Fabrykacjaka!sk. Jitźnyj

Wiestnik

donosi,

że w stanicy Babińskiej policya wykryła *zakład"

żebraków, w którym *fabrykowano kaleki". Na ślad

działalności zbrodniczej żebraków natrafiono w na

stępujący sposób: Na rogu jednej z ulic stanicy ja

kaś kobieta posadziła dziecko-kalekę i kazała mu

prosić przechodniów o jałmużnę. Ktoś z przecho

dniów zwrócił uwagę na szczególny, nienaturalny ro

dzaj kalectwa dziecka i wypytując go o przyczyny

tego kalectwa, dowiedział się, że ojciec i matka

kaleki, żebracy, koczują i po Kaukazie kradną we

wsiach małe dzieci i robią z nich *kaleki".

Obu

rzony przechodzień dał znać policyi. Zarządzona na

tychmiast rewizya w mieszkaniu

rodziców kaleki

dała

rezultaty wprost nieoczekiwane. W

brudnej

skrzynce

na kupie łachmanów znaleziono czworo

dzieci z połamanemi nogami i powykręcanemi ręka

mi, dwoje zaś miało oczy wyłupione. Winnych are

sztowano.

Surowicaprzeciw cholerze. Tryumfem najnow

szym myśli ludzkiej w dziedzinie medycyny jest wy

nalezienie surowicy przeciw cholerze. Wiadomość o

tem odkryciu, chociaż należy na razie przyjąć ją

z zastrzeżeniem, jest dowodem usiłowań ku zabez

pieczeniu człowieka przed tak strasznem nieszczę

ściem, jakiem wszędzie jest epidemia cholery. Wia

domość pierwszą o wynalezieniu surowicy przeciw

cholerze przyniósłberlińskiLocctl Anzeiger,

poda

jąc równocześnie nazwisko wynalazcy i szczegóły o

wynikach doświadczeń, dokonanych przez niego z su

rowica. Wynalazcą jest Dr Salimbini, młody włoski

bakteryolog, który obecnie pracuje w instytucie Pa

steura *w Paryżu, pod kierownictwem słynnego ba

kteryologa Dra Miecznikowa.

Surowica moja — oświadczył Dr Salimbini w roz

mowie z dziennikarzami — działa skutecznie, ponie

,,c«*”’7Ctotó*

Kiimar wieczorny 10 ha!., ranny 4 h a n

z przesyłka pocztową:

I*KptvttmI,%,,

,,,

J wieczorny 12 hal., ranny S ha!.

-Ł

iLC

a.\ t_j 3X ll-j XX J%%. X

,JA.

" \\r "Y’

0^X*

W Krakowie w miejscu

całyrok

kwartałJnalmicsiąc

z odnoszeniem do domu

’

o,. ko,,iin

’

h-i2 kor. 58 hal.

Pocztą w państwie A u stry ack iem ..................................

I’"

qef

u?°r’

o i/or’ -

Z, dwukrotną wysyłką p o c z t o w a ........................................"

’

% koron

9kor. -

3kor. -—

P o c z t a w p a ń s t w i e N i e m i e c k i e m .....................................................

koron10 kor. 50 h. 3

.tor. 50 hal.

Do wszystkich państw, należących do związku pocztowego I

43 koron

l"kor -

14for "

W państwie rosyjskiem (abonament przez urzędy pocztowe) .

16rb20k. 4rb 05k 1rb 45kon

Wedługurzędowegowykazu nar.1908pism zagraniczni Y; ’ v, J ,Yi

P’

abonament Czasu

przyjmują urzędy

* S"stw,e r0,yJ»k,8!"»

Wilnie. Moskwie i Odeśle

y i,,m%,a, , ?

w Petersburgu, Warszawie, Kijowie,

należytośe (!o urzędu pocz’towego nśjbliźszLo T% uW to preiułm(?lw a f Y ?x- Posyłając pocztą

ku mijDiizszego z powyżej wymienionych większych miast.

t!zynaiouowe »a,ro ogłoszeń

w Kijow ae księgarnia L. Idzikowskiego -

w Wi!nie biuro dzienni

w K- Taubera.

waż śmiertelność skutkiem cholery, dochodząca obe

cnie do 50°/o, spadla do 23°/0. Podnieść musze, iż

doświadczenia z surowicą robiłem na ciężko chorych,

podczas gdy surowica działa o tyle skuteczniej, o

ile chorzy znajdują się w stanie początkowym roz

woju choroby. Odkryłem oprócz surowicy także szcze

pionkę przeciwcholeryczną, a sporządziłem ją wedle

metody Dra Hapldne’a, który obecnie w Indyach

prowadzi swe studya nad cholerą. Sprawa — mówi!

następnie wynalazca — przedstawia się w sposób

nader prosty. Bakcyle cholery, usunięte z ciała cho

rych, preparuję, a następnie wprowadzam w ciało

człowieka zdrowego.

Po iujekcyi bakcyli, następuje

injekcya lokalna, połączona z reakcyą, ale cholera

nie przedstawia już dla tego osobnika żadnego nie

bezpieczeństwa.

Detektyw’ kobieta.

Tygodnik amerykański World opowiada historyę

pewnej ekscentrycznej miss amerykańskiej, panny

Mary Jawls, córka miliardera, właściciela plantacyi

bawełny. Panna Jawls, ośmnastoletnia dziewczyna,

odznacza się zimną krwią i wielką siłą fizyczną. Jej

umiejętność strzelania z rowolwcru i sztuka bokser

ska wywołują entuzyazm wśród sportowców Nowego

Jorku.

Ale panna Jawls wsławiła się najbardzie_

swemi zdolnościami jako ajent śledczy.

Parę miesięcytemu zdarzyło sięw Nowym Jorku za

bójstwo zagadkowe. Zabito młodą dziewczynę, szwa

czkę, której trupa znaleziono na progu domu, gdzie

mieszkała. W piersi zabitej tkwił krótki nóż o sze

rokim trzonku.

Cała policya Nowego Jorku wzięła

się energicznie do dzieła, ale, pomimo wysiłków, nie

mogła wykryć zabójcy. Pewnego razu przed gmach

zarządu policyi zajechał elegancki samochód, z któ

rego wysiadła młoda, piękna miss i zażądała w°idze

nia się z dyrektorem policyi.

—

Co pani rozkaże — zapytał dyrektor policyi,

przyglądając się bacznie nieznajomej...

—

Jestem miss Mary Jawls, córka plantatora Hen

ryka Jawls — zarekomendowała się panna.

—

Bardzo mi przyjemnie — odrzekł dyrektor —

czem mogę służyć ?

—

Panowie szukacie zabójcy szwaczki z ulicy

Crampton? — zapytała panna Jawls.

—

Tak pani, lecz dotychczas go nie znaleźliśmy.

—

Podejmuję sie znaleść go w ciągu trzech dni —

oświadczyła miss.

—

Pani? — zdziwi! się urzędnik.

—

Tak — odrzekła z zimną krwią miss — ale

potrzebny mi jest rozkaz, że każdy policyant obo

wiązany jest aresztować tego, kogo wskażę. Również

będę prosiła o pokazanie mi ciała zabitej, jej ubra

nia i noża, którym posługiwał się zabójca.

W godzinę później panna Jawls opuściła prefe

kturę, zaopatrzona w stosowne papiery i legitymacje

i kilka fotografij zabitej. 0 swych poszukiwaniach

zabójcy opowiada sama, co następuje:

Obejrzałam ciało zabitej. Dziewczyna w chwil

zabójstwa była ubrana świątecznie, przy staniku i we

włosach miała pęki czerwonego maku. Nóż, którym

dziewczyna została zabita, należał bezwątpienia do

robotnika rzeżnickiego, obdzierającego skóry z zabi

tych wołów. Dowiedziałam się, że zabita miała na

rzeczonego, który pracował w zarządzie wielkich za

kładów rzeźnickich przyjaciela swego ojca Smallsa.

Po przeczytaniu protokołu oględzin miejsca zabój

stwa zwróciłam uwagę na to, że koło furtki domu,

którym mieszkała zabita, zauważono ślady dwóch

mężczyzn. Jeden nosił obuwie eleganckie, jak ludzie

z lepszego stanu, drugi zaś, którego ślady były pó

źniejsze, nosił grube trzewiki podkute gwoździami.

Wzmocniło to moje podejrzenie, żo zabójstwo było

dziełem rzeźnika, gdyż rzeźnicy noszą właśnie obu

wie podkute gwoździami. Pozostawało mi tylko po

znać narzeczonego zamordowanej i wypytać go o pe

wne szczegóły, gdyż przypuszczałem, że zabójstwo

ma podkład romantyczny. Na drugi dzień w towa

rzystwie p. Smallsa obeszłam jego zakłady rzeżnie

kie; szczególnie interesował mnie oddział, gdzie pra

cują robotnicy, odzierający skóry z zabitych sztuk.

W tym oddziale próbowałam rozmawiać z robotni

kami. Ale wszyscy oni byli milczący, nieokrzesani

i ponurzy i nie udało mi się wyciągnąć żadnych

wniosków z rozmowy.

Dowiedziawszy się, o której godzinie kończą się

roboty w rzeźni, ubrałam się tegoż wieczoru zupeł

nie tak samo, jak była ubrana nieszczęśliwa dziew

czyna w chwili zabójstwa, ucbarakteryzowałam sobie

nawet odpowiednio twarz i zaczęłam w tem przebra

niu spacerować przed rzeźnią, oczekując w°yjścia ro

botników .

Kiedy gromada robotników z oddziału

zdejmowania skór wysypała się na ulicę, wtedj

krzyknęłam gwałtownie, zakryłam sobie twarz sza

lem i rękami i zaczęłam szybko uciekać, oglądając

się jednak bacznie za siebie. Zauważyłam, że w gro

madzie robotników wszczęło się zamieszanie i z tyl

nych szeregów wysunął się barczysty chłop w białe,

czapce, który zaczął mi sic przyglądać z wielkien

zdziwieniem.

Zawróciłam śpiesznie w boczną ulicę, gdzie n:

mnie oczekiwał automobil, przebrałam się w niu

szybko i wróciłam spokojnie w kierunku rzeźni

Tam chłopak w białej czapce stał jeszcze.

Był t(

młodzieniec 22 -23 letni, ryży, z oczami kosemi

wargą zajęczą. Kiedy przechodziłam koło niego

kłócił się z sąsiadem i wymyślał ordynarnie, jeg(

nieprzyjemny ochrypły głos wywarł na mnie przy

kre wrażenie. Śledziłam go aż do wejścia do szyn

ku »głów czarnych" i zobaczywszy, że zasiadł d

gry w karty i zażądał dżynu, wróciłam z powroten

do automobilu i znowu zrobiłam z siebie kopio za

mordowanej.

Było już zupełnie ciemno, kiedy w towarzystwi

dwóch przebranych za robotników policyantów we

szłam do szynku i usiadłam przy stoliku w kącie

Moje maki czerwone zwróciły zaraz na mnie uwag

tłumu i robotnicy zaczęli mnie zaczepiać. Odpowia

dając jako tako na zaczepki, nie spuszczałam z ocz

mego robotnika w białej czapce, który był już pi

jany i ciągle przegryw°ał stawkę za stawką. Pol

cyanci siedzieli przy stole sąsiednim i spokojnie pi

piwo. Wtem mój »biały" skończył grę, wstał, przt

ciągnął się i zaczął wymyślać ordynarnie, ale k(

niec przekleństwa uwiązł mu w gardle, gdy zauw:

żył mnie. Jego głupie, złe oczy, napełniły się krw

i zaczął przyglądać mi się bardzo uporczywie, wst

łam tedy od stołu i skinąwszy na policyantów: w°;

| szłam na ulicę. Pod szalćm trzy°małam rowolwer

z odwiedzionym kurkiem.

Zaledwie przekroczyłam

próg »głów czarnych",

a mój »biały" jednym sko

kiem znalazł się obok mnie. Jeszcze moment... pod

niósł do gory rękę, w której błysnął nóż szeroki i

zasyczał przez zęby:

»A łotrzyco! Więe ja ciebie

nie zabiłem! Masz teraz!" Pociągnęłam za cyngiel

i z przestrzelonej ręki zbrodniarza nóż wypadł na

ziemię. Po chwili zbrodniarz, skuty przez policyan

tów°, został odwieziony do prefektury.

Telegramy,,C zasu "

Manewry cesarskie na Morawie.

Wielkie Międzyrzecze. (B. kor.) Cesarz

Wilhelm wyjechał wczoraj do Karlsruhe.

Repre

zentacja miasta Igławy urządziła uroczyste poże

gnanie cesarza.

Kongres studentów słowiańskich.

luibl;ma. (Tcl. pryw.) Między 16a 20 b.m.

odbędzie się tu kongres słowieńskich studentów,

w którym wezmą udział także studenci czescy i

chorwaccy.

Proces o zdradę stanu.

Zagrzeb. (B. kor.) W procesie o zdradę sta

nu w dalszym

ciągu m ówił wczoraj prokurator.

Wykazywał on, że w Chorwacji iSławonii istniały

tajne spiski w porozumieniu z Serbią, celem oder

wania tych krajów od monarchii i poddania ich

pod berło Karageorgewiczów. W ywodów swych

prokurator jeszcze nie ukończył. Obrońcy zgodzili

się, aby nie przemawiali wszyscy (jest ich 33);

będzie icb mówiło tylko ośmuastu.

Czesi w Pekinie.

3*raga. (Tel. pryw.) Do Czeskiego Słowo, do

noszą °z Pekinu: Z okazyi urodzin cesarza Fran

ciszka Józefa odbyła się tutaj uroczystość, na

której między innemi śpiewano rozmaite kuplety.

Kiedy zaintonowano kuplet wydrwiwający Cze

chów, obecni żołnierze czescy poczęli gwizdać, za

co skazano ich na 20 dni aresztu. CzeskieSłowo

: zapow’iada w tej sprawie interpclacyę poselską.

Konstytucja Bośni.

Wiedeń. (B. kor.) Ze strony miarodajnej do

noszą do Biura korespondencyjnego, że doniesienie

serajewskiego pisma Hrwatski L)niewnik, które

])rzesz!o następnie do pism austryackich i węgier

skich, o przyczynach, dla których dotąd konst,y

tucya w Bośni zaprowadzoną nie została, oparte

?jest na dowolnych kombinacjach.

Węgrzy w Sośni.

( Zagrzeb. (Teł. pryw.) Dzienniki donoszą, żo

jw Temeszwarze powstał bank, którego celem jest

;osiedlanie chłopów madziarskich w ,Bośni,

Podróże cara.

Rzy m . Ajencya Stefanicgo donosi z Petersbur

ga : W oficya!nych kołach rosyjskich absolutnie nic

nie wiadomo o tem, jakoby car Mikołaj miał za

niechać podróży do Włoch. Dotyczące doniesienia

pism zagranicznych spowodowane zostały nieko

:rzystnemi wiadomościami o stanie zdrowia caro

jwej. Sądzą, że stan carowej wprawdzie spowo

duje zwłoko w terminie podróży, jednakże nie

wstrzyma cara od w°izyty na dworze włoskim.

Otwarcie kasy literatów w Petersburgu.

Petersburg. (Pet. Aj. teł.) Prezydent mini

strów Stolypin przyjął depotacyę kasy zapomogo

wej literatów i uczonych. Wobec smutnego poło

żenia członków kasy zdecydował się prezydent

ministrów

zezwolić na dalszą czynność

kasy, jednakże pod niezmiennym warunkiem, że

walne zgromadzenie, które już w bieżącym mie

siącu się odbędzie, przedsięweżmie rewizyę statu

tów kasy i wszystkie zawarte w nich postano

wienia co do specjalnych funduszów, przeznaczo

nych na wsparcia skreśli. Te postanowienia spo

wodowały, że kasa wyszła daleko poza swój za

kres działania; wszystkie fundusze zapomogowe

muszą,być zamienione na fundusz emerytalny.

Zmiana w rosyjskiem ministerstwie wojny?

Petersburg. (Pet. Aj. tel.) Russkij Inwalid

zaprzecza doniesieniom o mająccm nastąpić ustą

pieniu ministra wojDy Suchouiiinowa.

Przewóz broni do Serbii.

Saloniku. (B. kor.) Rząd — jak zapewnia

ją — P° raz ostatni zezwolił na przewóz mate

ryałów dla zbrojeń do Serbii.

Kopenhaga. (B. kor.) Carowa wdowa przy

była tu wczoraj.

Prtj°jeclisU doKrakowa:

HOTEL POLLERA: Aleksandra Gąsowska z Warsza

1 wy, Marya Katkowska z Bodrzechowa (Król. Po!skie),

) AnDa Jakubowska z Warszawy, Helena Przybyszewska

} z Gizcwa (Ks. Poznańssie), Zuzanna Lipińska z Warsza

wy, Stefan Niewiarowski z Pet,ersburga, Leokadya Przv

byszewska z Kalisza (Król. Polskie), Tadeusz Guslowićz

ze Lwowa, Henryk Tański z Rosiejowa, Julianowie Ma

5 tłoszyńscy z Krzesławic, Władysławowie Lewingerowie

i 7, Warszawy, Stanisław Bzowski z rodziną z Kalisza,

Dr Stanisław Muttermilch z Warszaw°y, Ignacy Grauer

z Czerniowiec.

HOTEL VICTORIA: (Dl. Zwierzyniecka, tuż przy planta

cjach, przystanek kolei elektrycznej przed hotelem, świeżo

podług nowoczesnych wymagań odrestaurowanym, pokoje

z komfortem urządzone od 120 kor. wzwyż za dobę).

ę Wiktor Freund z’ Aussig (Czechy), Frit,z Proupler z Gro( -

* tau, Józef Watzke z Posticz (Czechy), Rudolf v. Goppo!d

z Pragi, Dr Jan Tokarz z Wiednia, Karoł Pospiszil z Prą

’! gi, _Robert Kuhn z Pragi, Reinhold Eeniich z Drezna,

Maksymilian Grabs z Drezna, Bogusławowie Doraińscy

L_ z B ydgoszczy (Pru °-y), Prokop Benesz z Pragi, Jarosław

Feiłer z Pilzna, Paweł Bittner z Unter-Themenau, Wi!—

hełm Minier z Komotau (Czechy), Prawosław Peezeny

t’ z K yż!owki (Czechy), Ferdynand Naprawił z Pragi, Jan

Pitrmann z Hradca Królewskiego, Stanisław Matecz z Lu

j_ blina, Bronisław Grabiański z Zawiercia.

j_|

.—

—

----- ----------------- ----- -

J°-l

1 of 2 • Strona 1

Mirador viewer

Czas.

Description

Structure

Similar

Error 404 - MBC

trans "Nie znaleziono strony" %}

Mirador viewer

Description

Structure

Similar

Error 404 - MBC

trans "Nie znaleziono strony" %}

Download file

Download file

Deleting a comment

Advanced search

Suggest correction